Dla Państwa jako artystów grudzień to aktywny czas nagrywania świątecznych koncertów. Jakie macie sposoby na to, żeby prawdziwie ucieszyć się tajemnicą Bożego Narodzenia, a nie być nią zawodowo zmęczonym?
Łukasz Golec: Czas przedświąteczny jest dla nas rzeczywiście mocno intensywny. Na ogół przygotowujemy się do programów telewizyjnych, do koncertu sylwestrowego, który w tym roku spędzimy w Toruniu z Telewizją Polsat, przygotowujemy trasę z koncertami kolędowymi po całej Polsce. Mimo natłoku zajęć (które uwielbiamy – co zawsze będziemy podkreślać) udaje nam się przeżywać święta tak, by cieszyć się tajemnicą Bożej miłości, bo same święta są dla nas świętością, czasem tylko dla rodziny, najbliższych, czasem, kiedy nie koncertujemy. Wtedy skupiamy się na Tym, dzięki któremu te święta są.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Edyta Golec: Myślę, że to nasza relacja z Bogiem pozwala, aby sobie wszystko wyważyć, oddzielić, gdzie są jeszcze nagrania, a gdzie duchowe przeżywanie świąt. Granie kolęd wcześniej na potrzeby programów nie przeszkadza w przeżywaniu samego czasu Bożego Narodzenia duchowo, głęboko. Dla nas Bóg jest ważny cały czas, codziennie, bez względu na to, czy są święta, czy nie. Owszem, celebrujemy pamiątkę przyjścia na świat Jezusa i, co jest piękne w naszym zawodzie, to, że na nowo przeżywamy radość z Bożego Narodzenia, śpiewając kolędy wspólnie z publicznością. To z pewnością działanie łaski Bożej, która od ponad 25 lat sprawia, że podczas naszych koncertów kolęd publiczność wzrusza się, śpiewa, modli się, a niektórzy nawet się nawracają. Wierzę, że to żywe działanie Ducha Świętego, który posługuje się nami, tymi treściami, dźwiękami, by dotykać serca i sumienia odbiorców.
Są Państwo konsekwentni w swojej wierze, przyznają się na co dzień, że stanowi ona ważny element życia. Jak udaje się Państwu dbać o relację z Bogiem w czasie aktywnej pracy artystycznej?
Ł.G.: To indywidualna sprawa każdego wierzącego, ale pewne jest to, że aby ta relacja była żywa, człowiek powinien bardzo mocno tego pragnąć. Codzienna modlitwa wymaga czasu, skupienia, ciszy, wyłączenia się na moment z przyziemnych spraw. I o ile w domu jest zdecydowanie łatwiej, to w trasie jest to w jakimś stopniu wyzwaniem. Na szczęście z pomocą przychodzi technologia (śmiech), czyli np. gdy przemierzamy kilometry z miasta do miasta, słucham sobie na kanale YT „Modlitwy w drodze”, „Kwadransika ze słowem” z Marcinem Zielińskim, czytam Pismo Święte w aplikacji albo w wersji papierowej, odmawiam Różaniec. To takie podstawy, które unoszą moje serce i myśli ku Bogu.
E.G.: Tak, w trasie jest trudniej, co nie oznacza, że się nie da. Dla chcącego nic trudnego. Zazwyczaj koncertujemy w weekendy, stąd w niedzielę, w miarę możliwości, uczestniczymy we Mszach św. w różnych kościołach w Polsce. Gdy jestem w podróży, lubię modlić się słowem Bożym, czytając słowo i rozważania na dany dzień. Jest wiele pomocnych narzędzi, aby właśnie w podróży oddać Panu chwilę i skupić się na Jego działaniu, na tym, co chce do mnie powiedzieć, na byciu z Nim.
Reklama
Okres Bożego Narodzenia w Kościele wiąże się z wieloma obrzędami i formami pobożności. Które z nich są dla Państwa najważniejsze w te grudniowe dni?
Ł.G.: Modlitwa przed Wigilią, wspólna wieczerza, śpiewanie kolęd, świadomość, że jesteśmy obdarowani przez Boga ludźmi, którzy nas kochają – to zdecydowanie najcenniejsze. Później góralska Pasterka, w pierwszy dzień świąt kolędowanie i wspólny obiad z rodziną, przyjmowanie kolędników w domu. W drugi dzień świąt tradycyjnie kolędowanie góralskie z podopiecznymi naszej fundacji podczas uroczystej Mszy św. sprawia, że ten czas jest dla nas takim właśnie duchowym przeżyciem, nieodzownym elementem Bożego Narodzenia.
W jaki sposób udaje się Państwu przekazywać żywą wiarę, relacje z Bogiem następnemu pokoleniu? Czy mogą Państwo podzielić się swoją receptą, wychowawczym sposobem na to, aby dzieci lgnęły do Boga?
Reklama
E.G.: Niestety, nie ma gotowej recepty, reguły czy strategii. Każda rodzina jest inna i to, jaką relację z Bogiem będą miały nasze dzieci, zależy od naszej relacji z Nim, ale to nie jest jedyny warunek. One nas obserwują, chłoną jak gąbka, widzą, w czym my pokładamy nadzieję, co nas wzmacnia, dokąd idziemy szukać pocieszenia, siły i jak wygląda nasza codzienność z Bogiem. I nawet jeśli mają świetny przykład w domu, nie jest to gwarantem, że w przyszłości ich wiara będzie żywa. Dużo zależy od środowiska, w którym będą żyć, od doświadczeń, treści, jakie będą do siebie dopuszczać, i wielu innych czynników. Z naszej strony możemy się modlić za nie, aby nie traciły kontaktu ze Stwórcą i nie zagubiły się w dzisiejszym świecie.
Ł.G.: Akurat w tej materii każdy przymus przynosi odwrotny skutek. Nakłanianie dzieci do praktykowania, życia sakramentami, codziennej modlitwy czy regularnej spowiedzi nic nie da, dopóki one same nie będą czuć takiej potrzeby. To ich droga, ich życie – my możemy stać z boku i tłumaczyć, inspirować, wspierać w tej drodze, dawać przykład swoim życiem, tak jak nam dawali przykład nasza babcia Helenka czy rodzice. I ufać w ich mądrość, bo ziarenko na pewno im przekazaliśmy, a jak ono obrodzi – czas pokaże.
Mnóstwo polskich rodzin nie wyobraża sobie okresu świątecznego bez Golec uOrkiestry. Która kolęda jest najbliższa Waszemu sercu i najczęściej śpiewacie ją w zaciszu domu, a nie tylko na koncertach?
E.G.: To dla nas wielki przywilej gościć z kolędami w wielu polskich domach w okresie świąt, a później wykonywać je podczas koncertów. W tym roku znów, po raz kolejny zakolędujemy w wielu polskich miejscowościach. I już dzisiaj serdecznie zapraszamy na to kolędowanie – szczegóły trasy na naszej stronie: golec.pl .
Reklama
Ł.G.: W zaciszu domowym najczęściej otwieramy starą kantyczkę naszego dziadka Józka, który był śpiewakiem i jednocześnie kościelnym w kościele w rodzinnej Milówce, i śpiewamy pastorałki, których uczyła nas nasza babcia Helenka. Część z nich znalazła swoje miejsce w naszych wydawnictwach kolędowych, część oczekuje w kolejce na wydanie w przyszłości. Jednymi z nich są np. A wcora z wiecora czy Dnia jednego o północy.
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą trudniejsze ze względu na stratę mamy...
Ł.G.: Te święta będą inne niż wszystkie dotąd... W listopadzie pożegnaliśmy naszą Mamę Irenę, która odeszła niespodziewanie na śnie. Więc czeka nas przeorganizowanie świąt, spędzenie ich inaczej niż zazwyczaj.
E.G.: Jedno jest pewne – spędzimy je w gronie najbliższych, tradycyjnie z instrumentami w ręku i kolędami na ustach, bo tego śp. Mama Irena oczekiwałaby od nas...
Czego życzą Państwo czytelnikom Tygodnika Katolickiego Niedziela, a o co my mamy modlić się dla Państwa i całego zespołu?
Ł.G.: Wszystkim czytelnikom życzymy błogosławieństwa Bożej Dzieciny w życiu i niech każdy dzień będzie odzwierciedleniem Jego miłości! A po góralsku niech wybrzmią życzenia: „Scyńscio, zdrowio, łaski nieba, cego w zyciu Wom potrzeba, coby się to spełniło, cego jesce nie było, tak to Boze dej! Hej!”.
E.G.: Niech Boża obecność Was umacnia, karmi i prowadzi! Niech te święta będą dla Państwa duchowym odrodzeniem.
Ł.G.: I oczywiście, pamiętając w modlitwie o czytelnikach tygodnika Niedziela, prosimy o modlitwę za nas – o natchnienie Ducha Świętego w tworzeniu, komponowaniu, pisaniu tekstów, o szczęśliwe powroty z koncertów.
E.G. Dziękujemy za każde modlitewne westchnienie za nas do Ojca w niebie, w intencji naszego zespołu i rodziny, aby nasza muzyka nadal sprawiała radość słuchaczom, napawała ich optymizmem i motywowała do działania, aby dopisywały nam zdrowie i siły, aby nie brakło radości i chęci tworzenia oraz nie zabrakło pomysłów na kolejne muzyczne projekty.