Działalność szpiegowska różnych agencji wywiadowczych zna taką rzeczywistość, jak tzw. "szpiedzy uśpieni" - chodzi po prostu o to, że agent wywiadu przenika do danego kraju i żyje
tam nie zwracając na siebie najmniejszej uwagi. Po jakimś jednak czasie, gdy jest już powszechnie uważany za cieszącego się zaufaniem uczciwego obywatela, rozpoczyna swą szpiegowską działalność.
Posługiwały się i nadal posługują tą metodą wywiady wielu krajów. Pragnę jednak uspokoić czytelników Niedzieli Południowej - Duszne pogawędki nie przekształciły się w coś na wzór
Sensacji XX wieku. Dlaczego więc właśnie w taki sposób rozpocząłem dzisiejszy felieton? Wyjaśnienie już za chwilę.
Ewangeliści wspominają, że przed rozpoczęciem swej publicznej działalności, Chrystus przebywał na pustyni, gdzie pościł i był kuszony przez szatana. Św. Łukasz kończy swój opis kuszenia
zastanawiającym stwierdzeniem: "Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu" (Łk 4,13). Czy szatan rzeczywiście odstąpił od Jezusa? Tak właściwie, kuszenie trwało przez cały
czas. Chrystus spotykał się przecież z ciągłym wystawianiem Go na próbę; a to faryzeusze domagali się "znaku z nieba", a to kierowano zarzuty, że Jezus "przez
Belzebuba władcę złych duchów" wyrzuca demony z opętanych, a to nawet sam Piotr chciał odwieść Mistrza od oddania życia za grzechy świata. Jednak te "kuszenia" odbywały
się jakby w sposób ukryty, nieoczywisty. Otwarty atak szatana miał nastąpić dopiero na krzyżu, gdy wydawało się, że Jezus został pokonany, a Jego przeciwnicy odnieśli triumf. Ten
motyw został również wykorzystany przez jednego z twórców filmowych, który właśnie w swej wyobraźni Ukrzyżowanego poddaje "ostatniemu kuszeniu" - zjawia się anioł, by powiedzieć
Chrystusowi, że nie musi umierać, że Jego ofiara już się dokonała. W wizji Chrystus zstępuje z krzyża i wiedzie spokojne życie aż do naturalnej śmierci. W jej
momencie anioł, który towarzyszył Mu przez całe życie okazuje się być diabłem - tym samym, który kiedyś kusił na pustyni i "odstąpił aż do czasu". Chrystus odrzuca jednak pokusę, pozostaje
na krzyżu do śmierci, dokonuje odkupienia; "ostatnie kuszenie Chrystusa" nie powiodło się, jak nie powiodły się poprzednie. Tyle wyobraźnia reżysera; choć wydaje się być zbyt daleko idącą w swych
rozmyślaniach i wnioskach, może nam przekazać bardzo ważną prawdę. Jaką? Szatan nie zawsze działa otwarcie; nie zawsze przedstawia się "jestem złym duchem". Bardzo często działa niezauważenie,
atakuje z ukrycia. Teraz już wiadomo, dlaczego rozpocząłem felieton od wspomnienia o "uśpionych agentach".
Św. Ignacy Loyola, jako jedną z reguł rozpoznawania złych duchów, podaje właśnie chęć pozostania w ukryciu. Szatan namawiając nas do uczynienia czegoś, zazwyczaj podpowiada nam,
byśmy nie wyjawiali wszystkiego przed światem, byśmy zachowali tajemnicę. Dzieła szatana są ciemne, oszukańcze; dlatego boi się on światłości i woli pozostawać w cieniu, woli podszywać
się pod kogoś innego. W Księdze Apokalipsy św. Jana czytamy, że słudzy Bestii i jej prorocy również mają dar czynienia cudów, a wszystko po to, by udawać, że pochodzą
od Boga. Skoro tak, to rzeczywiście pójście za Jezusem wymaga od nas wielkiej roztropności. Dlatego Chrystus napomina idących za Nim: "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni
jak gołębie" (Mt 10,16b); to jedyny sposób, by nie dać się oszukać diabłu i jego dziełom.
Dziś tak wiele mówi się o nowoczesności, postępie, tolerancji, wyzwoleniu; a tak często pod tymi pięknymi słowami kryje się po prostu przyzwolenie na działanie złego ducha. Aby
zła nie nazwać złem, zabójstwa zabójstwem, grzechu grzechem, obojętności na drugiego człowieka obojętnością, lekceważenia Boga lekceważeniem - wymyślamy swoistą "nowomowę" (na wzór bohaterów jednej z powieści
G. Orwella) i wydaje nam się, że przymykając oczy na istnienie szatana wyeliminujemy go z naszego życia. A jest zupełnie na odwrót. Nie zamykajmy oczu, nie przyzwalajmy
na zło; strzeżmy się "uśpionego agenta" czeluści.
Pomóż w rozwoju naszego portalu