Reklama

Niedziela Legnicka

Miłość i służba

[ TEMATY ]

miłość

ks. Jerzy Popiełuszko

Wojciech Obremski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W niedzielę 18 października, w przeddzień rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, w kościele w Parszowicach odbyła się uroczystość ku czci błogosławionego kapłana - męczennika. Przewodniczył jej biskup senior Stefan Cichy.

Od wielu już lat rocznica śmierci bł. ks. Jerzego jest uroczyście obchodzona w tym miejscu, uświęconym jego obecnością. W 1972 roku w kościele w Parszowicach ks. Jerzy sprawował jedną z pierwszych Mszy św., tuż po święceniach prezbiteratu. Pamięć o tym wydarzeniu widnieje na tablicach pamiątkowych i w sercach mieszkańców tej niewielkiej miejscowości.

Od 10 lat w rocznicę jego śmierci gromadzi się w tym miejscu Solidarność Zagłębia Miedziowego oraz świat ludzi pracy. Jak powiedział ks. Grzegorz Ropiak, obecny proboszcz parafii, „ks. Jerzy z roku na rok przyciąga coraz większe grono wiernych i pielgrzymów. Dzięki takiej oddolnej inicjatywie ludzi świeckich, miejsce to staje się swego rodzaju sanktuarium, w którym odbiera cześć patron świata ludzi pracy i Solidarności”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W tym roku uroczystości przewodniczył biskup senior Stefan Cichy. Przybyło też wielu księży, wśród których był ks. prałat Alfons Jurkiewicz. To właśnie on był proboszczem parafii, który w progach świątyni witał neoprezbitera ks Jerzego Popiełuszkę w 1972 roku. Świat ludzi pracy oraz różnych organizacji społecznych reprezentowało 9 pocztów sztandarowych. Byli też przedstawiciele parlamentarzystów, władz lokalnych i wierni, dla których ks. Jerzy jest postacią ważną. Na czele licznego grona członków NSZZ Solidarność Zagłębie Miedziowe stanął Bogdan Orłowski z małżonką.

Eucharystię poprzedziła prezentacja multimedialna przygotowana przez kleryków Wyższego Seminarium Duchownego z Legnicy, którzy przypomnieli życie i działalność ks. Jerzego.

W homilii mszalnej bp Cichy podkreślił, że diecezja legnicka jest jedną z czterech w Polsce, które mają zgodę Stolicy Apostolskiej na zamieszczenie wspomnienia bł. ks. Jerzego w kalendarzu liturgicznym. O taką zgodę, po beatyfikacji kapłana, poprosił ówczesny biskup legnicki Stefan Cichy na prośbę duchowieństwa i Solidarności Zagłębia Miedziowego.

Reklama

W dalszej części homilii Ksiądz Biskup wskazał na dwa szczególne wymiary życia ks. Jerzego - miłość i służbę. „Odpowiadając na miłość Boga, ks. Jerzy wybrał drogę kapłańskiego życia. Głosił miłość Boga do ludzi i jednocześnie pokazał, że należy traktować życie, jako służbę ludziom. Dziś trzeba nam wpatrywać się w tę postać i w ten przykład. Obyśmy z naszego życia potrafili uczynić prawdziwą służbę i oby każdego dnia nasza miłość do Boga i bliźnich wzrastała” - mówił ks. Biskup.

Podczas Mszy św. bp. Cichy odsłonił i poświęcił obraz ks. Jerzego, który pozostanie w tej świątyni. Fundatorem tego portretu jest Solidarność Zagłębia Miedziowego. Jak powiedział Bogdan Orłowski „zarówno relikwie bł. ks. Jerzego, które są już w świątyni, jak i ten obraz, powinny mobilizować wszystkich wiernych do większej miłości Boga i człowieka, na wzór ks. Jerzego, mamy nadzieję, że już wkrótce - świętego”.

Warto dodać, że na uroczystości do Parszowic po raz kolejny przybyła grupa „Wędrowiec” z Lubina oraz sztafeta biegaczy ze Ścinawy. „To wydarzenie nabiera również wymiaru sportowego, poprzez który również chcemy uczcić pamięć ks. Jerzego” - powiedział ks. Ropiak.

Spotkanie zakończyło się koncertem kleryckiego zespołu Semen oraz agapą przygotowaną przez parafian.

2015-10-19 09:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O miłości chrześcijańskiej

Miłość gasi kłótnie, usuwa podziały, tam, gdzie ludzkie, ułomne pychą myślenie i postępowanie pozwala się nią przeniknąć. „Gdybym miłości nie miał, byłbym niczym” (1 Kor 13, 2). Tak oto słowa św. Pawła zachowują aktualność także i dla nas we wszystkich wspólnotach życia, w jakich realizujemy nasze powołanie do świętości.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję