Reklama

Temat tygodnia

Smak wolności

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wolność jest miarą miłości, do jakiej jesteśmy zdolni” - tak mówi o istocie prawdziwej wolności człowieka Jan Paweł II.
Na mocy ustawodawstwa każda osoba ludzka ma zagwarantowane prawo do wolności. Nawet ci, którzy nie znają odpowiednich aktów, paragrafów, czy kodeksów, mają tę świadomość. Nikt nie kwestionuje tego podstawowego prawa, a wręcz przeciwnie - współcześni czynią je warunkiem numer jeden wszechstronnego rozwoju człowieka. I słusznie!
Stworzeni zostaliśmy do wolności. Gdy jednak przyjrzymy się społeczeństwom, które w swym prawodawstwie pilnie bronią wolności, stwierdzamy, że często członkowie tych narodów cierpią z powodu rozlicznych zniewoleń, których być może nie są świadomi. Ci, którzy z mlekiem matki wyssali wolność i nigdy nie cierpią z powodu wojen czy obcego panowania, doświadczają, że choć mogą robić wszystko, czego nie zakazuje prawo, de facto nie smakują wolności. Powiedzmy dokładniej - nie doznają tego wewnętrznego przekonania, że jestem panem siebie, że potrafię oprzeć się pokusie zdrady, egoizmu, zaprzedania, konsumpcji dóbr tak, że to one panują nad człowiekiem, itp. Liczba tych zniewoleń byłaby długa.
Niestety, współczesny człowiek często cierpi gorycz ucisku. Zauważmy, że w gruncie rzeczy nie ma tu żadnego agresora. Nie jesteśmy szantażowani, ustawiani pod ścianą, popędzani biczem. Wszystko w sferze propozycji do wyboru, najczęściej bardzo kuszących.
Kardynał Karol Wojtyła w swej książce Osoba i czyn przeprowadza analizę ludzkiego doświadczenia wolności. Wiemy, że są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Coś nam się przytrafia. Jednakże są i takie, w których ja podejmuję decyzję i ja wykonuję. Nie jestem już przedmiotem oddziaływania, ale podmiotem. To ja decyduję, jak potoczy się sprawa, działam w sposób wolny - jako ktoś, a nie coś.
Wybierając, poznaję swoją wolność. Istotne przy tym jest to, żebym w wyborze był uczciwy, panował na sobą. To panowanie nad sobą osiągamy nie przez tłumienie tego, co w nas naturalne, lecz przez takie ukierunkowanie bodźców umysłu i ciała, że staję się człowiekiem godnym większego szacunku. Składamy siebie w darze drugiemu człowiekowi, rodzinie, narodowi w drodze wolnego wyboru. Rozpoznaję w oddaniu się dla kogoś dobro i widzę, że to zobowiązuje do odpowiedzialności, poświecenia. Tu następuje to sprzężenie zwrotne, od którego zacząłem to rozważanie. Na tyle jesteśmy wolni, na ile potrafimy kochać.
W życiu społecznym możemy przyjmować różne postawy. Jedna z nich to konformizm. Z punktu widzenia wolności osoby - nie do zaakceptowania. Zgadzając się biernie, oddajemy inicjatywę innym, którzy zapanowują nad nami. Unik - to również postawa niegodna człowieka wolnego. Uciekając tracimy własne ja. Sprzeciw może być wyrazem wolności, ale wówczas, gdy wyraża protest przeciwko uznanym wartościom człowieka. Wreszcie solidarność jest tą cnotą, która najautentyczniej rozwija wolność indywidualną w służbie wspólnoty.
„Mocą tej postawy - pisze kardynał Karol Wojtyła - człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnianiu innych”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV do Polaków: ofiarujcie różaniec w intencji pokoju

2025-10-01 11:48

[ TEMATY ]

audiencja

Leon XIV

Vatican Media

Proszę was, byście w tym miesiącu codzienny różaniec ofiarowali w intencji pokoju. Niech wam towarzyszy opieka świętych Aniołów Stróżów! - wskazał Ojciec Święty podczas środowej audiencji generalnej. Zwrócił się także do pielgrzymów z diecezji włocławskiej, którzy w tych dniach pielgrzymują do Rzymu z okazji Jubileuszu 2025.

„Serdecznie pozdrawiam Polaków, a zwłaszcza pielgrzymów z diecezji włocławskiej z ich biskupem diecezjalnym i biskupem pomocniczym seniorem. Proszę was, byście w tym miesiącu codzienny różaniec ofiarowali w intencji pokoju. Niech wam towarzyszy opieka świętych Aniołów Stróżów! Z serca wam błogosławię!”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się rusztowania na kościół

2025-10-02 09:19

[ TEMATY ]

Etiopia

Vatican Media

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się prowizorycznego rusztowania na kościół w Etiopii. Do tragedii doszło 1 października, w trakcie nabożeństwa, a informuje o niej francuski dziennik „La Croix”, powołując się na etiopskie media.

Do zawalenia się drewnianego rusztowania w kościele w miejscowości Arerti, ok. 70 km od stolicy Addis Abeby doszło w godzinach porannych, gdy liczna grupa wiernych znajdowała się w świątyni. Zginęło co najmniej 36 osób a 200 zostało rannych, jednak, jak podkreśla szef lokalnej policji Ahmed Gebeyehu, liczba ta może wzrosnąć. Zawalone rusztowanie, służące do prowadzenia prac wykończeniowych, skonstruowane było z grubych drewnianych pali.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję