Reklama

Sztuka jako terapia duszy i umysłu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich dniach Europejskiego Roku Osób Niepełnosprawnych 2003 odbyła się wycieczka terapeutyczna osób niepełnosprawnych z całej Polski do Lwowa na operę Giacomo Pucciniego Madame Butterfly.
Organizatorem wycieczki było Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem o/ Przemyśl, Centrum Kulturalne w Przemyślu, a inspiratorem i koordynatorem instruktor rehabilitacji osób niewidomych Marek Pantuła. Patronat medialny objęła Niedziela Przemyska. Uczestnikami tej wycieczki były głównie osoby niewidome.
Godna podziwu jest postawa Aleksandry Grzywacz-Kałaski z Sopotu, która będąc tyflopedagogiem (nauczycielem i wychowawcą dzieci niewidomych), przyjechała do Lwowa z czteroma osobami niewidomymi (950 km), ukazując prawdziwą pasję i powołanie w służbie dzieciom i młodzieży.

* * *

Sztuka jako forma terapii nie tylko osób niepełnosprawnych, ale też współczesnego człowieka, który prezentuje konformistyczny styl życia, staje się główną sferą aktywności ludzkiej. W moim pojęciu sztuka powinna nas inspirować do podejmowania idealistycznych postaw w życiu codziennym, gdyż wartość takiej postawy nie tylko jest coraz mniej ceniona, ale i degradowana poprzez zimny, materialistyczny, niehumanitarny pragmatyzm życiowy. Warto w tym miejscu przypomnieć myśl polskiego filozofa Stefana Swieżawskiego: „Nowość chrześcijaństwa jest sprowadzona do elementów zupełnie wtórnych a mianowicie zwrócenie uwagi na podmiot (stąd idealizm)”. (1)
Niestety, coraz rzadziej traktujemy drugiego człowieka jako podmiot, traktując go jako kolejny przedmiot i to mniej interesujący niż inne przedmioty np.: luksusowy samochód, butelka wódki i inne dobra materialne. A przecież słowo „interesować” wywodzi się od łacińskiego interesse tzn. być w czymś.
„Być w czymś” to autentyczne, a nie zewnętrzne, powierzchowne zainteresowanie. I takiego zainteresowania wymagam w procesie integracyjnym z osobami niepełnosprawnymi.
Dlaczego? Otóż w takim autentycznym zainteresowaniu się drugim człowiekiem znika dystans między jego uczestnikami. Trzeba wówczas przekroczyć granice swojego „ja”, swojego egoizmu a przez to uniknąć dyskryminacji osób niepełnosprawnych, która nadal występuje w naszym kraju.
„Gdy człowiek ślepnie na człowieka, być może jego zewnętrzne zachowanie jest poprawne, grzeczne i układne, ale przez to samo nie staje się ono etyczne”. (2)
Wielkość nie boi się spotkania z przeciętnością, jeżeli rzeczywiście jest ona przeciętnością, a nie tylko pozorem przeciętności.
Sztuka jest też pewnego rodzaju kulturą. A kultura zawiera w sobie element wychowywania. Pryncypium wychowania stanowi wychowywanie siebie samego od wewnątrz, gdzie rodzi się ekspresja, która jest elementem sztuki wychowywania siebie ku wartościom niezmiennym jak dobro, miłość, prawda. Przywołanie w swej duszy piękna wyższego wyzwala w człowieku nowe siły, które pozwalają postrzegać ideę piękna w życiu codziennym. Poprzez kontemplację, przeżycie, refleksję odbiorcy sztuki, następuje terapia, której celem jest odkrycie intelektualne - emocjonalne - duchowe, wartości piękna i dobra, zapomnianych i nie przebudzonych w człowieku. I choć wejście w świat żywej muzyki i śpiewu ma charakter intencjonalny, to jednak droga ku urzeczywistnieniu dostrzeżonych i przeżytych wartości staje się bardzo realna. Wystarczy tylko utrzymać owe wartości estetyczne i moralne w swej duszy, umyśle i wnieść je do życia codziennego, podnosząc tym samym jakość każdego przeżytego dnia.
Proces terapii sztuką zaczyna się już w momencie dostrzeżenia nowej możliwości w zakresie jakości swojego życia i pragnienia zrealizowania tej możliwości, np. osoba niepełnosprawna może poprzez odkrycie nowej wartości estetycznej czy moralnej, wyzwolić w sobie siły, które będą w stanie pokonać apatię, depresję, zniechęcenie do życia, szarość dnia.
Wybierając się na operę do Lwowa z moimi przyjaciółmi, osobami niepełnosprawnymi, starałem się przygotować nas do odbioru tej sztuki poprzez nastrojenie psychiki i duszy, wyjścia intelektem z postawy praktycznego życia i przejścia w postawę estetyczną. Przebywanie w starych zaułkach Lwowa, pięknych świątyniach i poddanie ich refleksji intuicyjnej, staje się pewną formą modlitwy i jest owym nastrojeniem siebie ku odbiorowi wartości estetycznych i moralnych. I to nastrojenie zaprowadziło mnie podczas przebywania w Operze Lwowskiej do nietypowej refleksji: jak trudne zadanie miał Jezus Chrystus dokonując inwersji wartości estetycznych, ukazując piękno w „brzydocie”. A musimy wiedzieć, że w starożytnej Grecji piękno nie było tożsame z dobrem. Spora część Greków uważała, że piękno jest dziedziną, poprzez które definiujemy inne wartości.
Ten punkt grecki został złamany przez filozofię chrześcijańską: piękne jest to, co jest dobre, gdyż dobro zawsze zawiera w sobie piękno.
Tak więc osoby niepełnosprawne, sparaliżowane, bez nóg, bez oczu, zewnętrznie brzydkie, mogą być piękne.
Pozwolę sobie przedstawić tutaj przykład z mojego doświadczenia z osobami niepełnosprawnymi. Opiekowałem się kobietą, staruszką (85 lat), która była całkowicie sparaliżowana a jej ciało pomarszczone ze starości. Pewnego razu skupiłem swój wzrok na jej pomarszczonym ciele i przebiłem się przez pozory brzydoty sięgając do piękna tej kobiety, jako człowieka szlachetnego. Ujrzałem swym umysłem piękno, mimo zewnętrznej brzydoty.
Dlaczego zmysły miałyby sobie uzurpować prawo wyrokowania o rzeczach pięknych? Jak powiada św. Augustyn w swym dziele De musica: „Dostrzeżenie piękna jest uwarunkowane pięknem duszy”.
Wracając do moich przyjaciół, osób niepełnosprawnych, jednym z uczestników naszej wycieczki do Lwowa był artysta malarz Leszek Mędrala. Pan Leszek (lat 48) jest osobą sparaliżowaną, posługuje się tylko prawą dłonią i porusza się na wózku inwalidzkim. Mieszka w Domu Opieki Społecznej w Huwnikach, żyjąc jakby na skraju naszego społeczeństwa. Jak sam stwierdził, dla niego ten wyjazd stał się (choć przez chwilę) zapomnieniem o swoim cierpieniu fizycznym i duchowym.
Po wyjeździe ze Lwowa pan Leszek zwierzył się, że piękno, jakie przeżył w swej duszy pod wpływem sztuki, którą usłyszał i obejrzał, zbliżyło go do Boga, jako przyjaciela ukazującego mu piękno i harmonię duszy.
Na koniec tych rozważań pragnę podkreślić, że to osoby niepełnosprawne biorące udział w tej wycieczce, okazały się sprawne, a osoby sprawne okazały się niepełnosprawne, okazując kalectwo aksjologiczne, zapominając o istocie rzeczy w tym inspirującym nas ku dobru świecie.
Dlatego też tylko człowiek szukający idealistycznej postawy, jako podmiot świadomy, jest faktycznym nosicielem wartości moralnych, których urzeczywistnienie jest warunkiem sine gra non w odnalezieniu prawdziwego piękna i dobra.
Szczególne podziękowania za wszelką pomoc osobom niepełnosprawnym składam: siostrze zakonnej Barbarze z parafii Świętej Trójcy w Przemyślu oraz Mirosławowi Barowi i Andrzejowi Szpunarowi.

1) St. Swieżawski, Dzieje Europejskiej Filozofii Klasycznej PWN 2000 s. 253
2) Ks. J. Tichner, Wobec wartości, Poznań 1984 s. 88 (praca zbiorowa)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Góra Igliczna. Najświętsza Maryja Panna - Przyczyna naszej radości

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

W malowniczym zakątku południowo – zachodniej Polski, w Sudetach, na terenie diecezji świdnickiej, pod samym szczytem Góry Iglicznej, skąd rozpościera się przepiękna panorama na Góry Bystrzyckie, Orlickie, a w oddali również na Stołowe i Sowie oraz wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Kotlinę Kłodzką, w późnobarokowej świątyni z końca XVIII w., króluje Matka Boża czczona jako Przyczyna Naszej Radości „Maria Śnieżna”.

Dzieje Sanktuarium sięgają czasów, kiedy to Śląsk należał do Austrii, a ludność Ziemi Kłodzkiej pielgrzymowała do austriackiego sanktuarium Matki Bożej w Mariazell. W 1742 roku, w wyniku działań wojennych hrabstwo kłodzkie przechodzi pod panowanie Prus. Dla ówczesnych mieszkańców tego regionu Kotliny Kłodzkiej pojawiają się trudności z przekroczeniem granicy austriacko – pruskiej, celem pielgrzymowania do sanktuarium w Mariazell. Wówczas to mieszkaniec wioski Wilkanów, miejscowości u podnóża Góry Iglicznej, Krzysztof Veit, wracając w 1750 r. z pielgrzymki do Mariazell, przyniósł jako pamiątkę, wykonaną z drewna lipowego, ludową kopię figury Matki Bożej z alpejskiego sanktuarium. Za zgodą swojego brata, mężczyzna mieścił figurę na stoku Góry Iglicznej, gdzie znajdowało się ich pole. Nikt wtedy nie myślał o budowie sanktuarium. Ustawiona pod konarem rozłożystego buka figurka, miała jedynie przypominać austriackie sanktuarium w Mariazell.
CZYTAJ DALEJ

Kustosz Całunu Turyńskiego krytyczny wobec powierzchownych konkluzji o wizerunku

O krytyczne podejście do powierzchownych konkluzji na temat Całunu Turyńskiego zaapelował jego kustosz, kard. Roberto Repole. Arcybiskup Turynu odniósł się hipotezy przedstawionej przez Cicero Moraesa, brazylijskiego specjalistę od grafiki cyfrowej 3D, który twierdzi, że wizerunek na Całunie powstał w wyniku kontaktu ze sztucznym przedmiotem, a nie z ciałem ludzkim.

Nie wchodząc w szczegóły hipotez „formułowanych swobodnie przez naukowców o różnych kwalifikacjach”, włoski hierarcha wyraził ubolewanie z powodu medialnego zgiełku, jaki nadano czemuś, co nie zostało poddane dokładnej ocenie. Wezwał do zachowania „niezbędnej uwagi krytycznej wobec tego, co z taką łatwością jest publikowane”.
CZYTAJ DALEJ

Zdrada dyplomatyczna? Politycy PiS chcą odwołania szefa Instytutu Pileckiego

2025-08-05 17:32

[ TEMATY ]

Instytut Pileckiego

prokuratura

politycy PiS

Krzysztof Ruchniewicz

zdrada dyplomatyczna

PAP

Politycy PiS domagają się odwołania szefa Instytutu Pileckiego

Politycy PiS domagają się odwołania szefa Instytutu Pileckiego

Politycy PiS uważają, że Krzysztof Ruchniewicz, szef Instytutu Pileckiego i pełnomocnik MSZ ds. spraw polsko-niemieckiej współpracy, dopuścił się zdrady dyplomatycznej. Złożą w prokuraturze zawiadomienie w tej sprawie. Wezwali też do natychmiastowego odwołania Ruchniewicza z funkcji szefa Instytutu.

„Rzeczpospolita” napisała, że dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego chciał zorganizować seminarium badawcze poświęcone zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz m.in. Niemiec.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję