Reklama

Dzieci Goethego w Warszawie

- Zorganizowani, wrażliwi na swoim punkcie, rodzinni i konserwatywni - taki stereotyp stworzony przez Polaków krąży o osobach niemieckiego pochodzenia. Długo możemy wymieniać to, co różni dwa narody. To co nas łączy najkrócej streści słowo: religia. Co niedzielę o godzinie 10.00 w kaplicy Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ulicy Wilczej 7 w Warszawie, kilkadziesiąt osób narodowości niemieckiej spotyka się na wspólnej Eucharystii. W nabożeństwie odprawianym w języku niemieckim uczestniczą również Polacy, którzy z wielu względów na co dzień posługują się tym językiem i czują więź z kulturą niemiecką - wszyscy tworzą Katolicką Niemieckojęzyczną Wspólnotę w Warszawie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moskwa, Kraków, Warszawa. Życie rodziny Pickerów to jedna wielka podróż, najczęściej determinowana miejscem wykonywanej pracy. Monika Picker, drobna blondynka przypominająca gwiazdę kina niemieckiego Romy Schneider, na co dzień zajmuje się wychowaniem trójki dzieci. Karolina i Weronika chodzą do niemieckiej szkoły w Warszawie. Jochanes do polskiego przedszkola. Monika lubi słuchać polskich stacji radiowych, a szczególnie Radia Józef i Radia Maryja. Raz na dwa tygodnie uczestniczy w seminarium, pisze pracę doktorską o stosunkach polsko-austriackich.
- Kraków był naprawdę dla mnie zjawiskowy - uśmiecha się wspominając pierwsze kontakty z Polską. - Ale odkąd mój mąż, pracownik banku, musiał przenieść się do Warszawy, szybko zaakceptowaliśmy i to miejsce. Naprawdę jesteśmy zaskoczeni, ile się zmieniło w Polsce.
Zawsze, ilekroć przeprowadzają się do nowego miasta, szukają niemieckojęzycznej katolickiej wspólnoty. Dlaczego katolickiej? - pytam przekornie. Monika z rozbrajającą szczerością odpowiada:
- Katolicyzm pomaga żyć i daje nadzieję. Pamiętam, że kiedy mieszkaliśmy w Moskwie, mogliśmy obserwować inne wspólnoty chrześcijańskie i wtedy zadałam sobie to samo pytanie. Wspólnota katolicka wiele dla nas znaczy. Choćby coniedzielny udział w Eucharystii. Przychodzimy tu nie po to, aby po Mszy napić się wspólnie kawy i poplotkować we własnym gronie. Ale po to, by pomodlić się i dać świadectwo swojej wiary również naszym dzieciom.
Monika w Deutschsprachige Katholische Gemeinde Warschau pełni funkcję przewodniczącej Rady Pastoralnej i pomaga księdzu oraz referentce pastoralnej w organizowaniu życia wspólnoty.

Zorganizowani

Przy Konferencji Episkopatu Niemieckiego istnieje komisja ds. zagranicznych z siedzibą w Bonn, która zajmuje się duszpasterstwem osób niemieckojęzycznych poza granicami Niemiec. Sieć duszpasterstwa niemieckiego jest bardzo rozbudowana, około 200 placówek na całym świecie. Co dwa lata członkowie Duszpasterstwa Wspólnoty Niemieckojęzycznej spotykają się, aby wymieniać doświadczenia.
- Uczestniczyłem w tego typu konferencji i mogę stwierdzić, że to bardzo budujące usłyszeć, że tego typu katolickie wspólnoty niemieckojęzyczne działają na całym świecie m.in. w Japonii czy Hongkongu - opowiada ks. Zenon Hanas SAC, duszpasterz wspólnoty niemieckojęzycznej w Warszawie, wykładowca dziennikarstwa na UKSW.
Ksiądz Hanas obserwuje członków niemieckojęzycznej wspólnoty katolików w stolicy i przyznaje, że tworzą pewnego rodzaju elitę:
- Aktywne uczestniczenie w życiu religijnym poza swoim krajem sprawia, że bardzo często po powrocie do Niemiec zostają filarami tamtejszych wspólnot. Na co dzień są ludźmi zapracowanymi. To dziennikarze, pracownicy ambasady, bankowcy. Czy tzw. „letnim katolikom” chciałoby się zrywać wcześnie rano w niedziele, jechać przez pół miasta tylko po to, aby uczestniczyć w nabożeństwie? Zresztą nie tworzymy nawet parafii. Ci ludzie wierzą i chcą pogłębiać swoją wiarę. W niektóre weekendy organizujemy wyjazdy rekolekcyjne, podczas których czytamy Biblię, poruszamy tematy na styku teologii i filozofii. Również wbrew pozorom coniedzielne spotkania przy kawie dużo dają nie tylko rodzicom, ale również dzieciom.
O niedzielną, luźniejszą część spotkania dba zwykle jedna z rodzin. Przygotowują wypieki, które w ostatniej chwili przed Mszą wnoszą do osobnej sali, gdzie czekają już przygotowane stoły i rozłożone krzesła. Na jednym ze stołów leży również lista, na którą chętni do przygotowania następnego spotkania wpisują swoje dane oraz numer telefonu kontaktowego. Sala na przyjęcie po niedzielnej Eucharystii jest już gotowa. Nie byłoby to możliwe, gdyby kilkadziesiąt minut wcześniej nie została zaadaptowana na miejsce spotkań przez Ullę Anton - referentkę pastoralną, która od września 2002 r. prowadzi razem z ks. Hanasem wspólnotę niemieckojęzyczną w Warszawie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wrażliwi na swoim punkcie

Referentka pastoralna - to słowo nie występuje w polskich słownikach teologicznych. Co bardziej zorientowani, próbują rozszyfrować tytuł krótkim określeniem katechetka, ale jak okazuje się ma to niewielkie przełożenie w praktyce. W Niemczech funkcja referentki pastoralnej już dawno sprawdziła się w Kościele, w którym jest mało powołań do stanu kapłańskiego i księżom na parafiach pomagają osoby z wykształceniem teologicznym. Niemieccy biskupi posyłają referentów do określonych zadań, m.in. w parafiach, gdzie nie ma księży, prowadzą oni nabożeństwa, udają się z Komunią św. do chorych.
- To prawda, że mam wykształcenie teologiczne. Pracowałam na parafii w Saarbrucken i moim pracodawcą jest Niemiecka Komisja Episkopatu, która posłała mnie do pracy w Polsce - opowiada o swojej funkcji w Kościele Ulla.
W Polsce oprócz typowych zadań, pojawia się również wiele dodatkowych problemów, którym musi stawić czoła referentka pastoralna.
- Mnóstwo czasu zajmuje mi organizacja naszego życia wspólnotowego - relacjonuje Ulla. Czasami muszę interweniować w trudnych sprawach administracyjnych i wtedy żałuję, że Kościół katolicki w Polsce jest taki „księdzocentryczny” i praktycznie sama bez pomocy kapłana niewiele załatwię. Dodatkowo fakt, że jestem kobietą, nie ułatwia mi zadania. Czasami w ogóle nie jestem postrzegana jako duszpasterz, a osoby, którym się przedstawiam i tłumaczę swoją rolę w Kościele, patrzą na mnie z niedowierzaniem i myślą, że żartuję.
Kolejny problem do niedawna stanowiło miejsce spotkań niedzielnych, w których uczestniczy coraz więcej osób. Od miesiąca korzystają z uprzejmości sióstr na Wilczej.
- Wiadomo, że w niedzielę warszawskie kościoły są pełne wiernych. Trudno nam było znaleźć wolne miejsce w centrum miasta, tak aby dojeżdżający z różnych okolic m.in. z Rembertowa, Ochoty, Bielan mieli równe szanse. Chcemy w tym wybranym miejscu czuć się jak u siebie, chociaż nie zawsze to wychodzi. Z konieczności nasza Msza św. musi trwać krótko, bo już w okolicach Komunii św. do kaplicy przychodzą polscy wierni na następne nabożeństwo i zajmują miejsca w ławkach. To budzi nasze dziwne uczucia. Słyszę głosy: „Nie chcą nas tu” itd. To wszystko wymaga subtelnych rozwiązań, wytłumaczenia polskich zwyczajów.
- Wierzę, że dla niektórych Polaków to również może być trudne - komentuje ks. Zenon Hanas SAC. Szczególnie dla starszych osób, którzy na dźwięk niemieckiej mowy mogą różnie reagować - dodaje.

Rodzinni i konserwatywni

Rodzice Ulli już nie żyją, a rodzeństwo nie do końca zaakceptowało drogę, którą wybrała dla siebie. Ulla, chociaż nie jest osobą konsekrowaną, nie ma własnej rodziny.
- To bardzo trudne zadanie pracować w Kościele i jednocześnie prowadzić własny dom, wychowywać dzieci - tłumaczy. W Niemczech osoby takie, jak ja, posługujące w Kościele z własnymi rodzinami, jakoś dają sobie radę. Pracują na pół etatu, mają mniej obowiązków. Ja niestety znam siebie i wiem, że byłoby to dla mnie bardzo trudne zadanie. Każde święta, niedziele spędzam w pracy. Czy normalna rodzina byłaby na tyle wyrozumiała, aby zaakceptować taki stan rzeczy? - zastanawia się Ulla.
Co robiła jedyna w Polsce referentka pastoralna w niedziele adwentowe?
- Przygotowałam z dziećmi jasełka. Próba trwa zwykle godzinę, w tym czasie rodzice rozmawiają ze sobą przy kawie, a my ciężko pracujemy - uśmiecha się referentka pastoralna.
O tym, że Ulla ma bardzo dobry kontakt z dziećmi nie trzeba nikogo przekonywać. Widać to już na Mszy, kiedy to przed Ewangelią zadaje dzieciom pytania nawiązujące do czytań, nie waha się z mikrofonem obejść całej kaplicy, aby wszyscy chętni mogli się wypowiedzieć. Nawet drobne uwagi po próbie jasełkowej: „du must ubungen” nikogo nie zrażają.
Niedzielne przedpołudnia szybko się kończą i powoli sala przy kaplicy sióstr pustoszeje. Uśmiechnięci, zrelaksowani wracają do swoich domów i do problemów, które jednak nie zniechęcają ich do życia w Polsce.
- W większości są zachwyceni, tym co zastali u nas. Jeszcze nie widziałem Niemca, mieszkającego przez kilka lat w Polsce, który bez łezki w oku opuszczałby nasz kraj - komentuje ks. Hanas
Andi i Bożena, małżeństwo polsko-niemieckie, od kilku lat mieszkają w Polsce. Bożena pochodzi z Torunia. Andi wychował się w Wurttembergi. Od czasu Komunii swego syna uczestniczą w spotkaniach wspólnoty niemieckojęzycznej, dojazd do kaplicy przy Wilczej zajmuje im trochę czasu, gdyż na co dzień mieszkają w Rembertowie. Niedawno stanęli przed trudną decyzją. - Mąż dostał propozycję dobrze płatnej pracy w Niemczech - opowiada Bożena. - Przez klika dni zastanawialiśmy się nad tym, czy przypadkiem nie warto byłoby wrócić, ale decyzja męża była ostateczna: zostajemy.
Andi, który doskonale rozumie po polsku, słuchając żony szeroko się uśmiecha. Nie wytrzymuję i prowokacyjnie pytam: Andi, dlaczego zdecydowałeś się zamieszkać w Polsce? Nie denerwuje cię czasami nasz brak profesjonalizmu, biurokracja?
Andi nic nie odpowiada, tylko znacząco spogląda na żonę, a ja już o nic nie pytam, bo wszystko nagle robi się jasne.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Nieprzechodni puchar

2024-04-29 23:36

Kacper Jeż/ LSO DT

    W Brzesku odbyły się XVII Mistrzostwa Liturgicznej Służby Ołtarza Diecezji Tarnowskiej w Piłce Nożnej Halowej.

    W rozgrywkach wzięło udział 46 drużyn z całej diecezji. Łącznie na trzech brzeskich halach zagrało ponad 300 ministrantów i lektorów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję