11 stycznia, w niedzielę Chrztu Pańskiego, w naszej wspólnocie parafialnej już po raz dziesiąty wyruszyli w teren kolędnicy misyjni. Jest to już więc ich mały jubileusz.
Zwykle to kolędowanie odbywało się w uroczystość Objawienia Pańskiego, zgodnie z misyjnym charakterem tego święta, ale w tym roku uroczystość Trzech Króli wypadła we wtorek
i dlatego młodzież ze względu na naukę w szkole prosiła, aby przełożyć kolędowanie na niedzielę. Kiedy przed dziesięciu laty po raz pierwszy organizowałem ten piękny i bardzo
pomocny dla misji zwyczaj, wyruszała tylko jedna grupa. W następne lata były już dwie, potem trzy, a ostatnio pięć lub sześć grup, aby móc odwiedzić wszystkich parafian i zanieść
im radosną nowinę o Bożym Narodzeniu.
Dzieci i młodzież przygotowała sobie odpowiednie stroje i wyuczyła się tekstów przypominających o prawdzie Bożego Narodzenia i potrzebie wspierania misji,
bo ciągle jeszcze miliony ludzi nie znają Chrystusa i Jego Ewangelii. Wszystkich jednoczyła wielka radość i wspólny cel, aby swoim trudem pomóc misjom.
W każdej grupie występowało pięć osób: dwóch Pastuszków, Król i dwie Dziewczynki. Nieśli ze sobą zaplombowaną skarbonkę, do której zbierali ofiary na misje.
Najpierw wszyscy, już w strojach kolędniczych, w pełni uczestniczyli we Mszy św. Przed rozesłaniem wiernych odmówiłem nad nimi specjalną modlitwę błogosławieństwa
i uroczyście posłałem ich na poszczególne rejony parafii, aby głosili radosną nowinę o Bożym Narodzeniu. Swoje wędrowanie apostolskie wszystkie pięć grup rozpoczęło od plebanii.
Po otrzymaniu należnej „kolędy misyjnej” do skarbonki, poszli ze śpiewem kolęd, każda grupa do swojego rejonu. Zaś wieczorem tego dnia powrócili na plebanię, jak kiedyś uczniowie
Pana Jezusa z pracy apostolskiej, szczęśliwi, choć trochę zmęczeni, z niemałym owocem - sporym jak na naszą parafię groszem - zebranym na misje. Ludzie bowiem im bardziej
sami doświadczają niedostatku, tym chętniej dzielą się z innymi, bardziej potrzebującymi. Bo większa jest radość z dawania niż z brania.
Niech przykład świętych Franciszka i Klary umacnia was w dokonywaniu odważnych decyzji życiowych, byście pragnęli i wymagali od siebie więcej, stając się znakiem nadziei dla innych, zwłaszcza dla waszych rówieśników – powiedział Ojciec Święty w słowie pozdrowień do pielgrzymów z Polski, zwracając się szczególnie do młodych ludzi – uczniów i studentów.
„Pozdrawiam wszystkich Polaków, a szczególnie ludzi młodych, którzy uczą się w szkołach i studiują na uniwersytetach, by podejmować w przyszłości odpowiedzialne zadania w społeczeństwie i w różnych wspólnotach. Niech przykład świętych Franciszka i Klary umacnia was w dokonywaniu odważnych decyzji życiowych, byście pragnęli i wymagali od siebie więcej, stając się znakiem nadziei dla innych, zwłaszcza dla waszych rówieśników. Z serca wam błogosławię!”.
Kiedy przekroczyłam próg Domu Arcybiskupów Warszawskich, czułam, że to nie będzie spotkanie, które można „odbębnić” i wrócić do codzienności. Tytuł – „Nie pozwólmy znikać bez słowa” – brzmiał boleśnie, zwłaszcza w świetle statystyk, o których mówił później abp Adrian Galbas: prawie pięć tysięcy samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Prawie pięć tysięcy ludzkich dramatów. Prawie pięć tysięcy rodzin, w których rany nie zabliźnią się już nigdy. Liczba to przerażająca, ale jeszcze bardziej poruszająca jest cisza, która po nich zostaje. Cisza, w której brzmi echo ich samotności.
Abp Galbas zaczął od Psalmu 23, który znają chyba wszyscy wierzący: „Choćbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Lecz w jego ustach pojawiła się wersja tragiczna: „Jestem w ciemnej dolinie i nikogo nie ma ze mną. Nie ma Cię ze mną, Boże. Nie ma cię ze mną, bracie”. Te słowa zapadły w pamięć. Widziałam twarze uczestników – nikt nie patrzył w telefon, nikt się nie wiercił. W tym momencie zrobiło się naprawdę ciszej.
Kiedy przekroczyłam próg Domu Arcybiskupów Warszawskich, czułam, że to nie będzie spotkanie, które można „odbębnić” i wrócić do codzienności. Tytuł – „Nie pozwólmy znikać bez słowa” – brzmiał boleśnie, zwłaszcza w świetle statystyk, o których mówił później abp Adrian Galbas: prawie pięć tysięcy samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Prawie pięć tysięcy ludzkich dramatów. Prawie pięć tysięcy rodzin, w których rany nie zabliźnią się już nigdy. Liczba to przerażająca, ale jeszcze bardziej poruszająca jest cisza, która po nich zostaje. Cisza, w której brzmi echo ich samotności.
Abp Galbas zaczął od Psalmu 23, który znają chyba wszyscy wierzący: „Choćbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Lecz w jego ustach pojawiła się wersja tragiczna: „Jestem w ciemnej dolinie i nikogo nie ma ze mną. Nie ma Cię ze mną, Boże. Nie ma cię ze mną, bracie”. Te słowa zapadły w pamięć. Widziałam twarze uczestników – nikt nie patrzył w telefon, nikt się nie wiercił. W tym momencie zrobiło się naprawdę ciszej.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.