Najpierw Msza św., a potem świadectwo i specjalne błogosławieństwo. Kościół był pełen wiernych, także z okolicznych parafii i miejscowości. Obecni byli kapłani pracujący w parafii, na czele z ks. proboszczem Janem Karlakiem.
- Dziękuję wam za zaproszenie do tej wspólnoty i życzliwość - mówiła Myrna Nazzour. Mistyczka w Polsce gości już czwarty raz. Przed Nowym Targiem spotkała się z mieszkańcami Krakowa w ramach "Ewangelizacji na Bulwarowej". W stolicy Podhala powtórzyła swoją historię i świadectwo. Zaapelowała do górali, by wciąż dbali o swoją wiarę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Myrna Nazzour opowiedziała o swojej duchowej przygodzie i o życiu prywatnym. Wyszła za mąż w wieku 18 lat. Będąc grekokatoliczką, poślubiła Nicolasa, prawosławnego. - Pewnego dnia, gdy siostra Nicolasa była chora, wspólnota, do której należeliśmy, spotkała się w naszym domu, by się modlić. Zobaczyłam wtedy, że moje ręce mokną. Zastanawiałam się, skąd ta woda, a do tego jeszcze o zapachu oliwy. Potem siostra męża wyzdrowiała - wspominała mistyczka.
Reklama
Sytuacja kilkakrotnie się powtórzyła. - Doszło jeszcze do tego, że z małego z wizerunkiem Maryi, który mieliśmy w domu zaczęła spływać oliwa. Gdy to zobaczyłam, nie wiedziałam, co robić. Razem z mężem najpierw nasączyliśmy wacik, a potem oliwą napełniliśmy talerz. Uklękliśmy i nagle usłyszałam kobiecy głos mówiący: "Córeczko, Mario, nie bój się, bo ja jestem przy tobie. Otwórz drzwi i nie zabraniaj nikomu widzieć mnie. Zapal mi świeczkę" - wspominała Myrna.
Jak wspominała wiadomość o tym, co się stało, rozeszła się bowiem po okolicy i ludzie zaczęli przychodzić do nich, by zobaczyć obrazek. Badała go też specjalna komisja, która nadłamała obrazek, by sprawdzić, czy nie ma czegoś w środku. Nie było, a komisja stwierdziła, że wypływa z niego czysta oliwa z oliwek. Mistyczka opowiadała także o stygmatach, które pojawiły się na jej ciele.
Spotkanie zakończyło się wspólnym uwielbieniem i namaszczeniem.