Reklama

Na pielgrzymich i turystycznych szlakach

Podziemne cmentarze

Niedziela we Włoszech 8/2004

Były cmentarz starego zakonu Klarysek na wyspie Ischia

Były cmentarz starego zakonu Klarysek na wyspie Ischia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Podróżując po Italii można zaobserwować swoiste podejście Włochów do zmarłych.
W gruncie rzeczy, dotyczy to zasadniczo wieków minionych, lecz wydaje się, że i dzisiaj stosunek ten jawi się nam, ludziom Północy, jako - łagodnie mówiąc - dość poufały.
Jedną z mniej znanych tajemnic pięknej stolicy Sycylii, Palermo, stanowią ogromne podziemia klasztoru Kapucynów.
Znajduje się tam niezwykły i szokujący podziemny cmentarz, długi ciąg korytarzy to zwężających się, to znów rozszerzających obszernymi niszami, w których w ciągu ostatnich trzystu lat chowano zmarłych. Początkowo jedynie zakonników, lecz później, zwłaszcza w wiekach XVIII i XIX, także osoby świeckie. Co więcej, utarł się w Palermo zwyczaj, że do dobrego tonu należało zapewnienie sobie tam miejsca po śmierci i wielu ludzi za swojego życia czyniło o to starania.
Trzeba mieć mocne nerwy, aby pokonać ten prawdziwy tor przeszkód. Osiem tysięcy zwłok, w najrozmaitszym stanie pośmiertnego rozkładu, czyni bardzo niemiłe wrażenie. Aby zachować ciała w dobrym stanie, poddawano je rozmaitym procesom chemicznym, m.in. moczeniu w przeróżnych roztworach konserwujących. Po tego typu kąpielach zwłoki ubierano w stroje charakterystyczne dla epoki, płci, a także wykonywanego zajęcia. Są tutaj osobne pomieszczenia dla kobiet i mężczyzn, osobne dla przedstawicieli najrozmaitszych zawodów i profesji. Ludzie ci, przyjaźniąc się ze sobą i spotykając za życia, pragnęli również po śmierci być razem. Stąd grupy lekarzy czy adwokatów, księży i zakonników, dorosłych i dzieci.
Wszyscy, ubrani w stosowne stroje, peruki i kapelusze, wydają się jakby pogrążeni w rozmowie, zwróceni twarzami do siebie. Jedni stoją w zwartych kręgach, inni znowu odpoczywają, siedząc pod ścianami. (...)
Wydaje się, że opisany powyżej sposób grzebania zmarłych był charakterystyczny dla zakonu Kapucynów. Napotkałem podobne katakumby na wschodnim wybrzeżu Sycylii, w miasteczku Savoca, również przy klasztorze tego Zakonu.
Tak samo w Rzymie, przy via Vittorio Veneto, niemal w centrum miasta można zwiedzać podobne katakumby. Utarł się tam podobno zwyczaj opiekowania się przez daną rodzinę rzymską przydzielonym jej nieboszczykiem. Co roku przed Wielkanocą ludzie przystępują do czyszczenia „swojego zmarłego”. Czynią to w sposób zupełnie swobodny nawet dzieci, nie robi to na nich najmniejszego wrażenia.
Z kolei na Campo Imperatore, ponurym wysokogórskim płaskowyżu rozciągającym się na wysokości ok. 2000 m n. p. m., u podnóża najwyższego szczytu Apeninów, Gran Sasso, dokonano ciekawego odkrycia. W miasteczku Castel del Monte podczas prac budowlanych znaleziono pod ruinami kościoła, w podziemnych jaskiniach cmentarzysko ludzi pochowanych w pozycji siedzącej na trzcinowych krzesełkach. Podobno taki był zwyczaj grzebania zmarłych w tej okolicy Abruzji aż do epidemii cholery w 1860 r.
Na najbardziej jednak kuriozalny sposób pochówku natknąć się można w Italii na wyspie Ischia, w pobliżu Neapolu.
W miejscowości Ischia Ponte, w starym klasztorze Klarysek, obecnie opuszczonym, położonym u stóp aragońskiego zamku, od 1575 r. chowano zmarłe siostry w charakterystyczny sposób. W dwóch pomieszczeniach, na ustawionych pod ścianami kamiennych fotelach kładziono zwłoki. Rozkład ciał następował prawie na oczach żyjących zakonnic, mając stanowić przypomnienie o znikomości doczesnego życia.
Obecnie jeszcze, przed uroczystością Wszystkich Świętych zachował się w niektórych rejonach Italii zwyczaj pisania listów do zmarłych krewnych z prośbą o podarki. Później zadaje się dzieciom pytania - co otrzymały w danym roku od zmarłych. Zwykle są to jakieś słodycze. Ma to uświadomić im, że zmarli o nich pamiętają. Co kraj - to obyczaj.
Współcześni turyści przyzwyczaili się szukać w Italii wspaniałych krajobrazów, z piękną, bujną przyrodą; słońca, ciepłych plaż i „dolce vita”. Inni przemierzają kraj w poszukiwaniu zabytków i wiekopomnych dzieł sztuki. Ale istnieją też i takie Włochy, jakie tu opisałem, a o których współcześni ludzie woleliby nie wiedzieć.

Fragment książki „Wędrówki śródziemnomorskie”, Biblioteka „Niedzieli”, Częstochowa 2000.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Samarytanie w sercu Argentyny

2025-07-07 14:58

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

źródło: pixabay.com

W książce pt. "Jezuita. Papież Franciszek" dwoje argentyńskich dziennikarzy przedstawiło zapis wielogodzinnych rozmów przez dwa lata prowadzonych z prymasem Argentyny kardynałem Bergoglio. Książka jest bardzo osobista i odsłaniająca nie tylko fakty biograficzne papieża, ale nade wszystko jego wrażliwość, sposób postrzegania świata, odwagę i bezkompromisowość w podążaniu za Bogiem, któremu on ufa i który jemu zaufał.

Odpowiadając na wiele pytań kardynał powtarza, że utrata poczucia grzechu utrudnia spotkanie z Bogiem. Mówi, że są ludzie, którzy uważają się za sprawiedliwych, na swój sposób przyjmują katechezę, wiarę chrześcijańską, ale nie mają doświadczenia bycia zbawionymi. „Bo co innego – tłumaczy – gdy ktoś opowiada, że pewien chłopak topił się w rzece i jakaś osoba rzuciła mu się na ratunek, co innego, gdy to widzę, a jeszcze co innego, gdy to ja jestem tą osoba, która się topi i ktoś mnie ratuje. Są osoby, którym ktoś opowiedział, co się działo z chłopcem. One jednak same tego nie widziały, nie doświadczyły więc na własnej skórze, co to oznacza. Myślę, że tylko wielcy grzesznicy mają taką łaskę. Mam zwyczaj powtarzać za św. Pawłem, że chlubić się możemy tylko z naszych słabości” – mówił przyszły papież Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Nie stracić oczu miłosierdzia do drugiego człowieka

2025-07-12 20:19

ks. Łukasz Romańczuk

Dziś w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Brzegu Eucharystię oraz nabożeństwo fatimskie odprawił biskup Jacek Kiciński CMF.

Witając wszystkich obecnych na wspólnej modlitwie ks. Marcin Czerepak wprowadził w to wieczorne, modlitewne spotkanie. - W tym miesiącu nasze nabożeństwo fatimskie jest niczym w samej Fatimie, gdy odbywa się ono tak uroczyście w wieczór przed 13 dniem miesiąca - mówił kapłan, wskazując także na objawienia z Fatimy z 1917 roku i wizję Piekła, którą przedstawiła tam Maryja trójce pastuszków: - Łucja aż krzyknęła, gdy to zobaczyła. Musimy sobie przypominać, że jest Niebo i jest Piekło i musimy być bardzo rozważni na naszych drogach. Jest to ważne objawienie i cieszymy się, że możemy razem z Maryją sprawować to nasze kolejne nabożeństwo.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję