Odwiedzających kościół parafialny w Minodze - niewielkiej miejscowości oddalonej zaledwie 25 km od Krakowa - przykuwa wzrok znajdująca się w bocznej nawie kościoła wmurowana kamienna tablica.
Upamiętnia ona pasterzowanie w tej parafii proboszcza ks. Walentego Khauna w latach 1874 - 1893, fundatora kaplicy. Były to czasy zaboru rosyjskiego.
Z podań wiadomo, że ks. Khaun to wielka postać działacza Chrystusowego i patrioty. Kościół był miejscem modlitwy o wolność ojczyzny, a w pobliskim dworze skupiło się życie kulturalne. Z pobliskiego
Krakowa przyjeżdżali tu ludzie kultury, poeci, literatury.
Ks. Khaun, słynąc z wielkiej świątobliwości oraz jako wyjątkowy spowiednik, sprawił, że do znanego wówczas sanktuarium, do cudownego obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem w Minodze pielgrzymowały liczne
rzesze wiernych. Ks. Khaun przebywał długie godziny w konfesjonale, aby pocieszać, pokrzepiać dobrą spowiedzią i rozgrzeszać wiernych.
Pewnego dnia po zakończonej Mszy św. podążył jak zwykle do konfesjonału. Przed kościół zajechała niespodziewanie kibitka z kilkoma żandarmami. Żandarmi udali się w kierunku kościoła, pytając o księdza.
Dowiedziawszy się jednak, że spowiada, nie mieli odwagi wyciągnąć go z konfesjonału. Stanęli więc przy drzwiach kościoła. Prawdopodobnie ministranci szybko przekazali złą wieść do dworu. Wkrótce pod kościół
zajechała karetą Pani Dziedziczka. Jako że było chłodno, a pora wczesna, weszła do kościoła odziana w czarny płaszcz-pelerynę, a na głowie miała czarny kapelusz. Pani krótko się spowiadała, a po udzieleniu
Komunii św. wyszła przez zakrystię z kościoła. Zniecierpliwieni żandarmi zapytali: „Ksiądz jeszcze spowiada?”. Nacisnąwszy głębiej kapelusz, kiwnęła głową „spowiada”. Dziedziczka
wsiadła do karety, a konie ruszyły nie do dworu, ale na gościniec - do granicy austriackiej, do Krakowa!
Żandarmi czekali nadal, a po wyjściu ostatniego wiernego spenetrowali pusty kościół i następnie plebanię, lecz księdza nie znaleźli. Nie było go już w Minodze. W tym czasie ks. Khaun był już daleko.
Jadąc karetą dworską w przebraniu, kierował się do granicy austriackiej. Po jej przekroczeniu zatrzymał się w Krakowie w klasztorze Ojców Zmartwychwstańców. Następnie udał się do Rzymu i tam przebywał
do końca swych dni.
W Rzymie na cmentarzu, wśród zasłużonych, ma wspaniały grobowiec z upamiętniającą jego działalność tablicą. Warto, by tacy ludzie mieli swój pomnik i w naszych sercach.
Minoga - niewielka miejscowość w paśmie wzniesień Jury Krakowsko-Częstochowskiej, zaledwie 25 km od Krakowa. To malowniczy zakątek u źródeł rzeki Minóżki, otoczony z trzech stron lasem. Pośrodku wsi znajduje się pałac dawnych właścicieli ziemskich. W ostatnich latach byli to hrabiowie Wężykowie, a potem Józef Skarbek-Borowski i jego syn Wacław - ostatni właściciel. Kościół znajduje się na wzniesieniu i jest z dala widoczny dla przejeżdżających. Dawni właściciele wsi to fundatorzy i opiekunowie tej parafii. Ich staraniem, po pożarze w 1918 r., został odbudowany kościół parafialny z cudownym obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem - patronki parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu