Kim jesteśmy?
„Jedno serce, jedna dusza to jest wspólnota” - wśród tych ludzi czuje się jedno serce i jedną duszę.
Reklama
Iwona: Wspólnota działa przy parafii Świętej Trójcy. Założył ją ks. Andrzej Wojciechowski, który nadał naszym spotkaniom ramy katolickiej wspólnoty. Początkowo spotykaliśmy się w pierwszą sobotę miesiąca
na Eucharystii, po której była agapa. A potem zaczęły się spotkania środowe.
Ania: We wspólnocie jestem od 4 lat. Poznałam tu wielu przyjaciół i uwierzyłam, że w są na świecie dobrzy ludzie. Bardzo dużo się uczę będąc z osobami niepełnosprawnymi.
Krystyna: Jako mama osoby niepełnosprawnej szukam przede wszystkim miejsca, gdzie Jurek, mój syn, poczuje się bezpiecznie. Dziś wiem, że gdyby coś mi się stało, to członkowie Wspólnoty zrobią wszystko,
żeby pomóc Jurkowi. Jak patrzę na naszych wolontariuszy, to serce mi rośnie.
Stanisław: Gdy usłyszałem o tej grupie zastanawiałem się, do czego mogę się im przydać - będąc niepełnosprawnym. Tymczasem tu przekonałem się, że wiele jest osób jeszcze bardziej niż ja dotkniętych
kalectwem i ja przy nich jestem zdrowym człowiekiem.
Artur: Trafiłem do Wspólnoty 2 lata temu, a powiedział mi o niej ks. prob. Władysław Jóźków. Poza Wspólnotą nie mam tak naprawdę przyjaciół. Zawsze byłem sam, a teraz dzięki wspólnocie czuję się potrzebny.
Jurek: Bardzo lubię tu przychodzić, pijemy herbatkę, są ciasteczka. Wszyscy są dobrzy i kochani, i modlę się z nimi. Piękna była pielgrzymka do Łagiewnik, nawet nie byłem zmęczony. Podobał mi się
Kraków, byliśmy na cmentarzu i na grobie s. Faustyny. Była Msza św. i Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Iwona: Reginka jest z nami od lat. Dawniej prawie nie wychodziła z domu. Mama i ks. Andrzej namówili ją, żeby się do nas wybrała. Teraz nie wyobrażamy sobie, żeby mogło jej nie być. Kiedy przychodzimy,
jest już wszystko przygotowane na spotkanie - otwarte drzwi, posprzątane, umyte. Charakterystyczne jest to, że nie ograniczamy się tylko do spotkań w salce, ale jesteśmy przyjaciółmi, odwiedzamy
się w domach, pomagamy sobie, chcemy być razem.
Agnieszka: Od zawsze miałam styczność z osobami niepełnosprawnymi, bo mój wujek Stanisław jest niepełnosprawny. Ale nie tylko ja pomagam niepełnosprawnym, także oni wiele mi dają. Pomagają mi zrozumieć,
co to jest cierpienie. Kiedy spotyka mnie jakieś niepowodzenie, np. w szkole i bardzo to przeżywam, ci ludzie pokazują mi, że to nie jest koniec świata.
Joanna: Bardzo przyjazne są dla nas rodziny niepełnosprawnych, traktują nas jak swoich, zapraszają do spędzenia świąt, albo wakacji.
Stanisław: Ta Wspólnota daje możliwość dzielenia się radościami, smutkami, niepowodzeniami i sukcesami. Zawsze mile wspominamy rekolekcje, pielgrzymki, wspólne wyjazdy. Nie odrzucamy nikogo dlatego,
że jest zdrowy czy chory, wszyscy są ważni, bo wszyscy możemy sobie pomagać.
Danuta: Przez pewien czas nie przychodziłam do Wspólnoty, miałam okres załamania i nic mi się nie chciało. Myślałam, że już cały czas będę siedzieć w domu. Ale w końcu zaczęło mi brakować spotkań
i ludzi. Wróciłam.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nasza formacja
Wspólnota działa przy parafii i są grupą, która nie tylko chce pomagać i spotykać się towarzysko, ale rozwijać się duchowo i religijnie.
Reklama
Stanisław: Kiedy przychodzą do nas klerycy, podpowiadają tematy spotkań, a gdy jesteśmy sami, to sami decydujemy o czym chcemy porozmawiać. Poruszamy wiele innych religijnych zagadnień.
Iwona: Wyjeżdżamy na wczaso-rekolekcje, ale co roku udaje się też nam wyjechać na letnie rekolekcje z grupą osób niepełnosprawnych ze Szczecina. Uczestniczyliśmy w rekolekcjach wielkopostnych dla
osób niepełnosprawnych z Legnicy, prowadzonych przez ks. Jerzego Jastrzębskiego. Omawialiśmy Tajemnicę światła. Obejrzeliśmy też film o Lourdes, przywieziony przez ks. Tomasza Filipka, który wcześniej
jako diakon był naszym opiekunem.
Mirosław: Owocem naszych rekolekcji wielkopostnych jest powstanie koła Żywego Różańca.
Krystyna: Są 3-dniowe rekolekcje kończące się spowiedzią. Odprawiamy też Drogę Krzyżową, do której sami przygotowujemy rozważania. W ostatni dzień rekolekcji jest Eucharystia, a po niej agapa.
Iwona: Czasem się zastanawiamy czy jest sens organizować rekolekcje dla osób niepełnosprawnych z całego miasta, skoro niewielu ludzi z nich korzysta. Ale wtedy przypomina mi się świadectwo Czesia
sprzed kilku lat z rekolekcji adwentowych. Czesław jeździł na wózku i powiedział, że w czasie rekolekcji czuł się tak, jakby był tylko Pan Bóg i on. Niedługo potem zmarł, ale to jego świadectwo bardzo
utkwiło mi w pamięci. Może dla takich słów warto te rekolekcje organizować.
Księża w naszej Wspólnocie
Chcą utrzymywać swą religijną formację, dlatego tak bardzo czekają na kapłana dla Wspólnoty. Chwile, kiedy był z nimi ksiądz, wspominają jako jedne z najważniejszych i najpiękniejszych wydarzeń z życia Wspólnoty.
Reklama
Iwona: Ks. Andrzej Wojciechowski był tu wikarym przez kilka lat, a potem został proboszczem w Grzymalinie. Nasze kontakty wcale się nie urwały. Jeździliśmy do niego na odpusty, na ogniska. Teraz ks. Andrzej
znów zmienił parafię, ale wciąż się spotykamy.
Mirek: Wielu kleryków podczas swojej seminaryjnej formacji nawiązywało z nami kontakt, przychodzili, pracowali z nami aż do swoich święceń. Mamy nadzieję, że czas tu spędzony będzie miał wpływ na
ich kapłańskie życie.
Iwona: Taki kontakt, jako kleryk miał z nami ks. Jerzy Jastrzębski. Razem jeździliśmy na wycieczki, pielgrzymki, na wczaso-rekolekcje. I teraz jako kapłan nadal jest z nami związany. W swojej parafii
zajmuje się osobami niepełnosprawnymi.
Joanna: W 2002 r. obchodziliśmy 10-lecie naszego istnienia. Była to piękna uroczystość, w której wziął udział ks. biskup Stefan Regmunt i odprawił Mszę św., za co mu serdecznie dziękujemy.
Krystyna: Ks. biskup Stefan jest mocno zaangażowany w obecność niepełnosprawnych w społeczeństwie i w Kościele. Jego kontakty z niepełnosprawnymi są bardzo ciepłe, on wiele osób zna po imieniu, zawsze
serdecznie się z nimi wita i to jest takie budujące dla samych niepełnosprawnych i dla ich najbliższych.
Joanna: Najważniejszym dla mnie wydarzeniem we Wspólnocie były święcenia kapłańskie i prymicje księży, którzy przez kilka lat przychodzili do nas jako klerycy: ks. Jerzy Jastrzębski, ks. Mirosław
Makowski, ks. Paweł Oskwarek. Po święceniach przygotowali w Grzymalinie prymicje tylko dla nas, to było niezwykłe i piękne. Kapłan jest nam bardzo potrzebny, żeby nas formował, wspierał, pokazywał dobrą
drogę, jaką mamy iść.
Mirek: Ten czas teraz, bez kapłana, nie jest stracony, bo staramy się sami podejmować pracę formacyjną. Ale czekamy na księdza, który byłby z nami.
Pielgrzymki i nie tylko
Nie spędzają całego czasu w salce. Lubią podróżować. Są niepełnosprawni, ale nie uwięzieni w jednym miejscu.
Reklama
Stanisław: w Roku Jubileuszowym byliśmy w Rzymie na Światowych Dniach Młodzieży. Od 2001 r. bierzemy udział w warszawskiej pielgrzymce osób niepełnosprawnych na Jasną Górę. Na legnickiej pielgrzymce
poznaliśmy wspólnotę Cichych Pracowników Krzyża, której zadaniem jest zajmowanie się osobami niepełnosprawnymi. Oni powiedzieli nam o ogólnopolskiej pielgrzymce osób niepełnosprawnych z Warszawy na Jasną
Górę.
Joanna: Byliśmy na ogólnopolskiej pielgrzymce osób niepełnosprawnych do Łagiewnik. Przyjechaliśmy pierwsi i mogliśmy wszystko spokojnie obejrzeć. Uczestniczyliśmy we Mszy św. w kościele Miłosierdzia
Bożego, odprawianej przez kard. Franciszka Macharskiego. W spotkaniu uczestniczyło ok. 3 tys. osób niepełnosprawnych.
Stanisław: w Łagiewnikach byliśmy jedyną grupą bez księdza, ale już samo to, że udało nam się zorganizować i pojechać, jest ważne. Było nas ok. 50 osób. Jechaliśmy m. in. po to, aby się modlić o księdza
dla naszej wspólnoty.
Krystyna: Nie mogliśmy zawieść Księdza Biskupa, musieliśmy pokazać, że są z nim ludzie, na których zawsze może liczyć w pracy z niepełnosprawnymi.
Iwona: A nasi przyjaciele m. in. Jurek i Dorotka szli w procesji z darami i nieśli świece.
Krystyna: Jedna świeca symbolizowala Matkę Bożą z Lourdes, druga - Matkę Bożą Nieustającej Pomocy, trzecia świeca to anioł ze skrzydłami, a czwarta to biała, szklana lilia, którą ksiądz postawił
na ołtarzu.
Iwona: Bywamy też na balu sylwestrowym organizowanym przez ks. biskupa Stefana i opłatku w parafii Matki Bożej Królowej Polski. Przygotowaliśmy też spotkanie wielkanocne, zaprosiliśmy ks. Andrzeja
Wojciechowskiego i ks. Tomasza Filipka, dzieliliśmy się jajkiem, śpiewaliśmy wielkanocne pieśni, wspólnie radowaliśmy się ze zmartwychwstania Pana Jezusa.
Ania: Organizujemy również wiele zabaw: karnawałową, andrzejkową, uroczystość św. Mikołaja. Uczestniczyliśmy też w spotkaniu osób niepełnosprawnych w Miłgostowicach „Wiosna osób niepełnosprawnych”.
Był to wyjazd typowo rekreacyjny, z grami, konkursami, zabawami, panowała tam ogromnie miła atmosfera.
Iwona: Jesteśmy też obecni na Diecezjalnej Pielgrzymce Osób Niepełnosprawnych w sanktuarium Matki Boże Łaskawej w Krzeszowie.
Św. ojciec Pio - nasz patron
Są wspólnotą osób niepełnosprawnych, a więc bliscy są im święci, których nie omijało cierpienie.
Iwona: podczas jednych z wielkopostnych rekolekcji, za namową ks. Tomasza Filipka, obraliśmy jako patrona naszej wspólnoty św. ojca Pio, bo jest on bliski ludziom chorym i niepełnosprawnym. Każdy z nas
jest zafascynowanym jego życiem i to są główne powody, naszego wyboru. Odtąd każde nasze spotkanie zaczynamy koronką do Serca Pana Jezusa - taką specjalną modlitwą, którą odmawiał o. Pio.
Artur: Wiele dla mnie znaczy to, że mogłem przygotować życiorys o. Pio. Patrząc na tę postać, uświadamiam sobie, że nie tylko ja cierpię, ale że on też wiele cierpiał i to cierpienie rozumiał.
Mirek: Wiemy, że św. ojcu Pio na nas zależy i czujemy jego obecność w naszej wspólnocie.
Ania: O. Pio otrzymał dar stygmatów i przez to upodabnia się do każdego cierpiącego człowieka, jest świadkiem rozumienia cierpienia.