Reklama

Dziecko Syberii (VI)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wreszcie nadszedł dzień, w którym mogłam iść do domu. Byłam pełna radości, choć jeszcze bardzo słaba. W tym czasie była z mamą moja średnia siostra Tosia, która też zawsze była mi bliska sercu. Byłam niesamowicie wychudzona. Siostra przez jakiś czas mnie kąpała i pomagała w wielu zajęciach. Użalała się często nad moją wychudzoną sylwetką. Potem nieraz opowiadała mi, że często myślała o mnie i tak pragnęła, żeby nic złego mi się nie przytrafiło. Powrót do szkoły w tym roku był niemożliwy. Potrzebowałam nabrać sił i wagi. Jeszcze męczyło mnie psychiczne osłabienie. Płakałam wiele razy, bo się czegoś bałam. To było bardzo bolesne, ale nie traciłam ducha. Wróciłam do tak bardzo utęsknionej Mszy św., nie zważając na to, jak wcześnie musiałam wstawać. Bóg dawał siłę, aby to wszystko przetrwać. Nic nie pragnęłam, tylko siły, by wytrwać przy Nim. Nie mogłam pozostać jednak z mamą, bo moja średnia siostra Tosia zachorowała i mama opiekowała się nią.
Tym razem wyjechałam na Ziemie Zachodnie i zamieszkałam z rodziną mojego brata Bolesława. Ciężko mi było tak zmieniać miejsca i szkoły, ale widocznie nie było innego wyjścia. Starsze rodzeństwo: Józefa i Bolesław starało się, jak mogło, być mi pomocą, mimo że już mieli swoje rodziny. Dostarczali nam niezbędnej pomocy finansowej i przez wiele lat utrzymywali moją mamę z resztą rodziny. Ta pomoc okazała się niezbędna, aby utrzymać nas przy życiu. Często myślę o tym z ogromną wdzięcznością.
W czasie pobytu na Zachodzie miałam dużo wolności. Cieszyłam się narodzinami dzieci mojej siostry czy brata. Czas mój był wypełniony uczęszczaniem do szkoły i pomaganiem w domu. Nie zaniedbywałam codziennej modlitwy i Mszy św. Rano wymykałam się wcześnie. Mama odwiedzała mnie od czasu do czasu i to było dla mnie wielkim przeżyciem. Raz zmartwiona moim biednym wyglądem i tym, że nie jadłam śniadania, bo nie mogłam zdążyć pomiędzy szkołą a Mszą św., postanowiła poskarżyć się do proboszcza. Prosiła go, by ze mną porozmawiał i przekonał, że nie muszę codziennie chodzić na Mszę św. Wiem, że mama miała dobre intencje, bo się o mnie martwiła. Starszy kapłan popatrzył jednak na nią ze zdziwieniem i powiedział: „Pani Heleno, pani dziecko odkryło najwspanialszy pokarm, niech Pani tego jej nie zabiera”. Matka opowiadała mi o tym z pewnym rozrzewnieniem i już nigdy nie zabroniła chodzenia na codzienną Mszę św.
Muszę zaznaczyć, że spotkałam w moim życie wielu świętych kapłanów. Każdy rozumiał tęsknotę mojej duszy i zawsze przynaglał do głębszego wzrostu. Oni po Bogu najlepiej wiedzieli, jak niewiele mogłam Panu zaoferować z siebie. Im zawdzięczam wiele. Polecam ich często w modlitwach Bogu i dziękuję Mu za nich.
Będąc u brata na Zachodzie, spotkało mnie pewne jeszcze bolesne doświadczenie. Pewnego poranka po przebudzeniu nie byłam w stanie mówić poprawnie i chodzić. Po przeczekaniu paru dni zabrano mnie do doktora, a później do kliniki w Szczecinie. Lekarze na początku nie mogli wywnioskować, co się stało. Wreszcie jedna lekarka określiła to jako pląsawicę, chorobę neurologiczną, ale nie była pewna. Znowu znalazłam się sama w pokoju szpitalnym. Leczenie polegało na braniu środków uspokajających i spaniu. Dostawałam też pewien hormon. Trzymana byłam w przyciemnianym pokoju. W każdym momencie, kiedy się budziłam, kurczowo trzymałam w ręce różaniec. Znów modliłam się o siłę, wytrwałość i pomoc w lęku. Myśl, że nie będę mogła chodzić czy mówić, przerażała mnie.
Z tego okresu zapamiętałam pewien bardzo przyjemny sen. Widziałam w nim Chrystusa i Matkę Bożą (Chrystus siedział powyżej, a u Jego stóp, poniżej Maryja). Matka Najświętsza w tym śnie powiedziała, abym nadal serdecznie się modliła i że wyzdrowieję. Posłuszna temu poleceniu, modliłam się gorliwie. Przez ten okres znów nikt mnie nie odwiedzał z rodziny. Byłam w tym okresie w VI klasie szkoły podstawowej. Tęskniłam jak zawsze za mamą, która była na terenach południowych. Po pewnym czasie, raz w tygodniu zaczęła odwiedzać mnie ciocia bratowej, która mieszkała w tym mieście. Zawsze pozostałam jej wdzięczna za to i utrzymywałam z nią później kontakt.
Obietnica Maryi okazała się prawdziwa. Zaczęłam powracać do zdrowia w tempie, którego doktorzy się nie spodziewali. Zostałam przeniesiona na wielką salę z innymi dziećmi. Lęki trochę ustąpiły. Mogłam lepiej chodzić, mówić i pisać. Codziennie klękałam do modlitwy, nie zwracając na nikogo uwagi. Tęskniłam za codzienną Mszą św., Komunią św. Nie skarżyłam się podobno na nic. Z początku dzieci z ciekawością obserwowały mnie, jak się modlę, a po paru dniach niektóre z nich dołączyły do mnie. Wreszcie cała grupka modliła się ze mną. Nikogo nie zachęcałam. Pracownicy też z ciekawością na to patrzyli, ale nam nie zabraniali.
W tej klinice przetrwałam ponad dwa miesiące. Po powrocie przez jakiś okres miałam trudności, ale wreszcie wróciłam do zdrowia. Wróciłam do szkoły i ten rok jeszcze zaliczyłam. I tak przeszły lata szkoły podstawowej.
Moja mama, kiedykolwiek była ze mną, przedstawiała mnie ludziom jako Sybiraczkę. Moja przeszłość, ciągłe wędrówki i choroby zdaniem nauczycieli nie rokowały mi dobrze w dziedzinie wykształcenia. Skończyłam jednak szkołę podstawową, a potem liceum ogólnokształcące. Z radością poszłam do szkoły pielęgniarskiej, która przygotowała mnie do opiekowania się innymi. Zawsze miałam zdolności pomagania innym. Bóg był jednak hojny, bo wiedział, że chciałam studiować. Na to też przyszedł czas później, już w Stanach Zjednoczonych, gdzie skończyłam psychologię. Studia podjęłam prawie bez żadnej znajomości języka angielskiego. W tym okresie nabrałam płynności w porozumiewaniu się angielskim, co okazało się dla mnie wielkim darem od Boga w mojej pracy z ludźmi.
Tak jak kiedyś pragnęłam być z matką, tak ona pragnęła być ze mną pod koniec swojego życia. Przyjechała więc do Stanów Zjednoczonych na mój ślub. Mieszkała ze mną i z moim mężem Filipem przez ostatnie 16 lat swojego życia. Bóg podwójnie wynagrodził mi za nieobecność mojej matki w dzieciństwie. Była ona wspaniałym darem dla mnie od Boga.
Dla tych, którzy czytali moje wspomnienia, serdeczne Bóg zapłać! Nie była to absolutnie skarga. Jak mogłabym odważyć się skarżyć, kiedy Chrystus w najtrudniejszych dla mnie chwilach niósł mnie na rękach. Jak można nie pragnąć, aby znaleźć się w Jego ramionach, obojętnie, jakim kosztem. Szłam do Niego zawsze bezsilna i pełna lęku. I w tej swojej bezradności całkowicie Mu zaufałam, bo przecież tak bardzo Go potrzebowałam.
Jestem Chrystusowi niesamowicie wdzięczna, że okazał ogrom Swojego Miłosierdzia, a równocześnie pozwolił mi poznać największy skarb świata, którym jest On sam.
I choć nadal czuję się często bezsilna, nic nie wiedząca i pełna niepewności, to tak jak ta mała kropla wody zanurzam się w oceanie Bożego Miłosierdzia i tylko w Tym jest moja siła.

To jeszcze nie koniec wspomnień „Dziecka Syberii”! Poprosiliśmy panią Teresę, aby podzieliła się także swoimi doświadczeniami z okresu pobytu w Stanach Zjednoczonych. Pani Teresa, z oporami, ale po przemodleniu tej propozycji, bo - jak zawsze podkreśla - nigdy w swoim życiu nie podejmuje żadnej decyzji bez pytania o to Boga, zgodziła się podzielić z nami świadectwem, jak Pan działa w jej życiu.
Anna M. Klaczak

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Nieprzechodni puchar

2024-04-29 23:36

Kacper Jeż/ LSO DT

    W Brzesku odbyły się XVII Mistrzostwa Liturgicznej Służby Ołtarza Diecezji Tarnowskiej w Piłce Nożnej Halowej.

    W rozgrywkach wzięło udział 46 drużyn z całej diecezji. Łącznie na trzech brzeskich halach zagrało ponad 300 ministrantów i lektorów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję