Abp Jędraszewski: Eucharystia to pamiątka daru miłości
Abp Marek Jędraszewski przewodniczył w Wielki Czwartek Mszy Wieczerzy Pańskiej w Katedrze Wawelskiej. „Eucharystia to nie jest pamiątka aktu okrutnej śmierci Chrystusa na krzyżu i Jego przerażających cierpień, ale pamiątka daru miłości, która kazała Mu oddać swoje życie za braci” – mówił w homilii metropolita krakowski.
Na wstępie hierarcha zaznaczył, że to, co Kościół świętuje w Eucharystii, nie jest zwykłym powtórzeniem tego, co wydarzyło się na Ostatniej Wieczerzy w Jerozolimie. "To nie jest tylko wspominaniem i odtworzeniem tego przejmującego spotkania Chrystusa z apostołami. Wyjątkowość tego, co wówczas się wydarzyło, sprowadza się do pięciu słów: Eucharystia, communio, solidarność, przemiana i tajemnica" - powiedział.
Tłumacząc pierwsze słowo wskazał, że wierni mają sprawować sakrament Chrystusa. "Bo istotą Ostatniej Wieczerzy nie jest spożywanie baranka paschalnego, ale wielka modlitwa pochwalna Chrystusa, a sednem tej modlitwy są słowa konsekracji. Słowa przemieniające chleb w ciało Chrystusa, a wino w Jego przenajświętszą krew" - nauczał.
Jak dodał, ta ofiara, złożona Bogu za ludzi i dla ich zbawienia, wymaga wysławiania. "Chrystus oddając za nas swoje życie, oddając życie za tych, którzy Go obrażali swoimi grzechami i ciągle obrażają, był w swej miłości doskonały jak Ojciec. A takiej miłości też oczekuje od nas" - zauważył.
Reklama
Arcybiskup wskazał, że Eucharystia to Komunia św., która pozwala wiernym wstępować w krew i ciało Chrystusowe. "Pozwalamy, aby ona w nas działała, aby nasze życie było przesiąknięte odtąd życiem Chrystusa - jako, że krew znaczy życie, a jednocześnie, ponieważ jest ona wyrazem ofiary, przelewa się ona za nas i dla nas. I nasze życie także takie być powinno - ofiarą z siebie dla innych i za innych" - stwierdził.
Podkreślił, że to właśnie buduje Kościół. "Tak tworzymy Kościół, ponieważ spożywając ten sam chleb i spożywając tą samą krew, tworzymy jedno ciało, bo z tego samego chleba bierzemy. Jesteśmy włączeni w Chrystusa, wstępujemy w komunię z Nim, jesteśmy wszyscy jedno - tą jednością, o którą On prosił i błagał Ojca w swojej modlitwie arcykapłańskiej na zakończenie Ostatniej Wieczerzy" - głosił.
Odnosząc się do solidarności, która zdaniem metropolity, także symbolizuje Eucharystię, zaznaczył, że solidarność międzyludzka powinna mieć porękę i fundament w Jezusie Chrystusie. "Autentyczna solidarność wyrasta z Niego, Jezusa który mówi: 'Noście swoje brzemiona nawzajem, jedni drugim pomagając'. Nigdy solidarność przeciw komuś, zawsze solidarność z kimś budowana na Chrystusie" - powiedział.
Hierarcha mówił także, że w Eucharystii krzyż przestaje być narzędziem śmierci i staje się znakiem najwyższej ofiary z siebie, która wynika z najgłębszej miłości. "Ta zwycięska miłość ukrzyżowana pokona śmierć, Chrystus zmartwychwstanie, co sprawi, że odtad Ci, którzy los swój łączą z Jezusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym mają nadzieję życia wiecznego. A mając tak fundamentalną nadzieję są zdolni, jedynie oni, przemieniać świat na lepsze" - ocenił.
Dopowiedział, że Eucharystia to także tajemnica, która każe wybiegać z ogromną nadzieją ku niebiańskiemu Jeruzalem. "Ku tej uczcie radości i chwały, która nie będzie miała końca, która jest wielką tajemnicą, ale tajemnicą dającą nam życie. Życie karmione ciałem i krwią Chrystusa za nasze zbawienie" - powiedział na zakończenie abp Jędraszewski.
W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej na Wawelu arcybiskup Marek Jędraszewski umył stopy 12 mężczyznom z Domu Pomocy Społecznej w Skale. Po Eucharystii Najświętszy Sakrament został przeniesiony do ciemnicy znajdującej się w Kaplicy Batorego.
- Moc i mądrość Boża jest ponad mądrością świata i przekonaniem, że nie ma nic mocniejszego niż śmierć. Tymczasem Chrystus umarł na krzyżu i zmartwychwstał, zwyciężając to wszystko, czym żył dotychczas świat. Pokonał całą jego logikę: z grzechem, nienawiścią, śmiercią. - mówił abp Marek Jędraszewski podczas drugiego dnia rekolekcji do studentów zgromadzonych w Kościele św. Trójcy w Krakowie.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
MŚ w kajakarstwie górskim - złoty medal Zwolińskiej w C1
2025-10-02 08:07
PAP
PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS
Klaudia Zwolińska zdobyła złoty medal w konkurencji kanadyjek jedynek (C1) w mistrzostwach świata w kajakarstwie górskim w australijskim Penrith.
26-latka slalomistka z Nowego Sącza przed rokiem została wicemistrzynią olimpijską w K1, a w 2023 roku w tej specjalności miała brąz mistrzostw świata. W kanadyjkach nie odnosiła dotychczas większych sukcesów, np. była 17 w paryskich igrzyskach.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.