Sam papież zapowiadał, że podróż do Kolumbii miała „pomóc temu krajowi w postępie na drodze pokoju”. Dlatego tematyka większości papieskich wystąpień skupiała się wokół tej sprawy.
Bogota: „Pokój wam!”
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas spotkania z papieżem prezydent Juan Manuel Santos z dumą podkreślił, że Kolumbia jest „jedynym krajem na świecie, w którym dziś broń zastępują słowa, gdzie broń jest niszczona i staje się podstawą, aby stać się pomnikiem pokoju”. „Ale nic nie da milczenie broni, jeśli będziemy uzbrojeni w swych sercach, nic nie da zakończenie wojny, jeśli będziemy widzieć w sobie nawzajem wrogów” - podkreślił szef państwa.
Z kolei Franciszek zachęcił do wspierania kultury spotkania, która wymaga umieszczenia w centrum wszelkich działań politycznych, społecznych i gospodarczych godności osoby ludzkiej i poszanowania dobra wspólnego. „Niech ten wysiłek pozwoli nam unikać wszelkiej pokusy zemsty i dążenia do interesów wyłącznie partykularnych i doraźnych” - przestrzegł papież.
Reklama
Nawiązał do słów: „Wolność i ład”, które są dewizą Kolumbii. „W tych dwóch słowach zawarte jest cała nauka. Obywatele powinni być doceniani w ich wolności i chronieni przez stabilny ład. Nie prawo silniejszego, ale siła prawa zaakceptowanego przez wszystkich powinna kierować pokojowym współistnieniem” - podkreślił Ojciec Święty. Wskazał, że „potrzebne są sprawiedliwe prawa, które mogą zapewniać taką zgodę i pomagać w przezwyciężaniu konfliktów, które przez dziesięciolecia niszczyły ten kraj, prawa rodzące się nie z wymagań praktycznych, by zarządzać społeczeństwem, lecz z pragnienia przezwyciężenia strukturalnych przyczyn ubóstwa, rodzących wykluczenie i przemoc”.
Franciszek przypomniał, że niesprawiedliwość jest korzeniem chorób społecznych i zachęcił do spojrzenia na wszystkich, którzy są dziś wykluczeni i usunięci na margines społeczeństwa, na tych, którzy dla większości się nie liczą i są pomijani i zaszczuci. Zaapelował, aby już nigdy więcej jakakolwiek przemoc nie ograniczyła ani nie zniszczyła choćby jednego życia.
O pokój w Kolumbii papież modlił się w prymasowskiej katedrze w Bogocie przed obrazem Matki Bożej z Chiquinquirá - Patronki Kolumbii. Przemawiając chwilę później do młodzieży z balkonu Pałacu Kardynalskiego, Franciszek wyznał, że przybył do Kolumbii ze słowami: „Pokój wam!”, jako „pielgrzym pokoju i nadziei”. „W ciągu tych dni chciałbym dzielić z wami najważniejszą prawdę: że Bóg kocha was miłością Ojca i zachęca was do dalszego poszukiwania i pragnienia pokoju – tego pokoju, który jest prawdziwy i trwały” - zapewnił Ojciec Święty.
Zaapelował do ludzi młodych z różnych zakątków Kolumbii, by nie dali sobie odebrać żywej radości, będącej „znakiem młodego serca, serca, które spotkało Pana”. „Żar miłości Jezusa Chrystusa czyni tę radość przeobfitą i wystarcza, aby zapalić cały świat. Cóż zatem mogłoby wam przeszkodzić w zmienianiu tego społeczeństwa i wypełnieniu waszych postanowień! Nie lękajcie się przyszłości! Ośmielcie się marzyć o rzeczach wielkich!” - zachęcał Franciszek.
Reklama
Wskazał na środowiska, w których śmierć, ból, podziały przeniknęły tak głęboko, że pozostawiły młodych ludzi niemal oszołomionymi, jakby znieczulonymi. „Niech wami wstrząsną i zmobilizują cierpienia waszych kolumbijskich braci! Pomagajcie też nam, starszym, abyśmy nie przyzwyczajali się do bólu i opuszczenia” - wezwał papież.
Zwrócił uwagę, że młodym ludziom znacznie łatwiej spotykać się, wystarcza dobra kawa, napój, muzyka, sztuka, a nawet mecz finałowy między Atlético Nacional i América Cali. „Możecie nas nauczyć, że kultura spotkania nie polega na tym, żeby wszyscy myśleli, żyli czy reagowali w ten sam sposób. Oznacza świadomość, że pomimo naszych różnic wszyscy jesteśmy częścią czegoś wielkiego, co nas łączy i przekracza - jesteśmy częścią tego wspaniałego kraju” - powiedział Franciszek.
Odwaga pierwszego kroku
Podczas spotkania ze 130 biskupami Kolumbii papież zapewnił, że przybył, „aby głosić Chrystusa i odbyć w Jego imieniu pielgrzymkę pokoju i pojednania”. „Chrystus jest naszym pokojem! On nas pojednał z Bogiem i między sobą!” - przypomniał Franciszek.
Nawiązując do hasła swojej pielgrzymki: „Uczynić pierwszy krok”, podkreślił, że Kolumbia potrzebuje takiego spojrzenia biskupów, które będzie ją wspierać w odwadze pierwszego kroku ku trwałemu pokojowi, pojednaniu, odrzucenia przemocy jako sposobu przezwyciężenia nierówności, nędzy i nierówności, które są źródłem wielu cierpień, wyrzeczenia się drogi korupcji.
Reklama
Przypomniał biskupom, że są strażnikami jedności całego kraju pomimo jego rozdarć. „Kolumbia was potrzebuje, aby rozpoznać siebie w swoim prawdziwym obliczu pełnym nadziei, pomimo swoich niedoskonałości, aby przebaczać sobie nawzajem pomimo ran nie w pełni zabliźnionych, aby uwierzyć, że można podjąć inną drogę, nawet wówczas, kiedy bezczynność popycha do powtarzania tych samych błędów” - stwierdził Franciszek.
Przypomniał jednocześnie, że biskupi nie są technikami ani politykami, ale pasterzami i muszą przemawiać do serc wszystkich ludzi słowami: „Pokój ludziom, w których Bóg sobie upodobał”. „Musicie je wypowiadać odwołując się delikatnie, pokornie do niezniszczalnego miłosierdzia Bożego, jedynego, które potrafi obalić cyniczną pychę serc skupionych na samych sobie” - zaznaczył Ojciec Święty.
W papieskim przemówieniu nie zabrakło także wskazań duszpasterskich. Franciszek przestrzegł biskupów przed „kiepskimi cnotami czy pochlebstwami ze strony aktualnych możnych” i zachęcił do błagania w modlitwie, aby mieli coś do zaoferowania tym, którzy „ciągle przychodzą do serc pasterzy”. „Modlitwa w życiu biskupa jest życiodajną limfą, która przepływa przez winnicę, bez której latorośl usycha, stając się bezpłodną” - przypomniał papież.
Prosił biskupów, by nie stawali się „kastą funkcjonariuszy uginających się przed dyktaturą chwili obecnej”. „Kierujcie natomiast zawsze wasze spojrzenie ku wieczności Tego, który was wybrał, będąc gotowymi do przyjęcia rozstrzygającego osądu Jego warg” - mówił Ojciec Święty. Zachęcił ich do niezadowalania się „miernym zaangażowaniem minimalnym”, które rodzi w nich rezygnację „w spokojnym bezruchu niemocy”.
Reklama
Franciszek apelował, by kolumbijski Kościół stawał się coraz bardziej misyjny i po „macierzyńsku” zajmował się takimi wyzwaniami jak: rodzina, życie, młodzież, kapłani, powołania, laikat i formacja.
Przezwyciężajcie klerykalizm
Z kolei podczas spotkania z władzami Latynoamerykańskiej Rady Biskupiej (CELAM) papież tłumaczył, że nie można sprowadzić Ewangelii do „wizji Kościoła jako biurokracji, która działa z korzyścią dla samej siebie, a tym bardziej nie można go sprowadzać do jakiejś organizacji kierowanej przez kastę klerykalną za pomocą nowoczesnych kryteriów biznesowych”. Kościół jest bowiem „wspólnotą uczniów Jezusa”. Konieczne jest więc „bycie uczniem-misjonarzem”, polegające na stałym wychodzeniu z Jezusem, dzięki czemu „poznajemy wolę Ojca, który zawsze na nas czeka”.
Wskazał, że „podstawowe realia życia ludzi i Kościoła nigdy nie są pomnikiem, ale stanowią żywe dziedzictwo”, choć „znacznie wygodniej przekształcić je we wspomnienia, których rocznice są obchodzone”.
Reklama
Zaznaczył, że Kościół w Ameryce Łacińskiej zna metyskie oblicze kontynentu: „nie tylko tubylcze, nie hiszpańskie, nie portugalskie, nie afroamerykańskie, ale metyskie, latynoamerykańskie!”. Aby mówić do jego duszy, „Kościół musi nieustannie uczyć się od Jezusa”. - Ewangelia mówi, że przemawiał tylko w przypowieściach. Obrazami, które angażują i czynią uczestnikami, które przekształcają tych, którzy słuchają Jego Słowa, w postaci z Jego boskich opowieści. Święty i wierny lud Boży w Ameryce Łacińskiej nie rozumie innego o Nim języka. Jesteśmy zaproszeni do pójścia na misje nie z zimnymi pojęciami, które zadowalają się tym, co możliwe, ale z obrazami, które nieustannie pomnażają i rozwijają swą moc w sercu człowieka - wskazał Franciszek.
Apelował też, by biskupi nie zadowalali się „retoryką czy decyzjami zapisanymi w planach duszpasterskich, a nigdy nie wprowadzanymi w życie”. Prosił o docenianie roli kobiet w Kościele. - Jeśli chcemy nowej i żywej fazy wiary na tym kontynencie, to nie osiągniemy tego bez kobiet. Proszę, nie mogą być sprowadzane do roli służebnic naszego uporczywego klerykalizmu. Są one natomiast protagonistkami Kościoła latynoamerykańskiego - stwierdził Franciszek. Dodał, że konieczne jest „przezwyciężenie klerykalizmu, który traktuje wiernych świeckich jak dzieci i zubaża tożsamość duchownych”.
Jako syntezę tego spotkania papież zostawił biskupom przekonanie, że służba Ameryce Łacińskiej wymaga od nich „pasji ewangelizującej”.
Dobro wspólne
Reklama
Msza św. w parku Simóna Bolívara w Bogocie z udziałem 1,3 mln wiernych była głównym punktem wizyty Franciszka w stolicy Kolumbii. W homilii zwrócił uwagę na „ciemności” w życiu Kolumbijczyków: niesprawiedliwości i nierówności społeczne; konsumowanie w sposób egoistyczny i nieumiarkowany tego, co jest przeznaczone dla dobra wszystkich; brak poszanowania dla ludzkiego życia, który codziennie przerywa istnienie wieku niewinnych istot, których krew woła do nieba; pragnienie zemsty i nienawiści, które plami krwią ludzką ręce tych, którzy wymierzają sobie sprawiedliwość na własną rękę; mroki tych, którzy stają się niewrażliwi na cierpienie wielu ofiar. - Jezus rozprasza i niszczy wszystkie te mroki swoim nakazem na łodzi Piotrowej: „Wypłyń na głębię” - podkreślił Franciszek.
Przestrzegł przed uwikłaniem się w niekończące się dyskusje, wspominaniem nieudanych prób i usiłowań, które zakończyły się niczym. „Podobnie jak Piotr, wiemy, co znaczy doświadczenie pracy bez jakiegokolwiek rezultatu” - powiedział papież, przypominając historię Kolumbii, która w swoich początkach przez 6 lat miała 16 prezydentów i drogo płaciła za podziały. Wskazał także na doświadczenia daremnych i bezowocnych prac duszpasterskich Kościoła. „Ale jak Piotr, potrafimy również zaufać Mistrzowi, którego słowo wywołuje owocność, także i tam, gdzie niegościnność ludzkich mroków sprawia bezowocność wielu wysiłków i trudów” - stwierdził Ojciec Święty.
Wezwał Kolumbijczyków, by robili miejsce dla dobra wspólnego ponad małostkowymi czy partykularnymi interesami i wzięli na siebie odpowiedzialność za najsłabszych, promując ich prawa.
Villavicencio: płakać i przebaczyć
Reklama
Piątek, 8 września, był w programie papieskiej wizyty w Kolumbii „Dniem Pojednania”. Franciszek spędził go w położonym 86 km na południe od stolicy mieście Villavicencio. Główną uroczystością tego dnia była Msza św., podczas której Ojciec Święty beatyfikował kolumbijskich męczenników: bp. Jesúsa Emilio Jaramillo Monsalve (1916-1989) i ks. Pedro Maríę Ramíreza Ramosa (1899-1948), którzy zginęli za wiarę w wyniku i w okresie wielkich napięć społecznych, jakie ogarnęły Kolumbię po II wojnie światowej.
W homilii Franciszek podkreślił, że prawdziwe pojednanie nie może być słowem abstrakcyjnym. Pojednać się oznacza otworzyć drzwi każdej osobie, która przeżyła dramatyczną rzeczywistość konfliktu. „Gdy ofiary pokonują zrozumiałą pokusę zemsty, stają się najbardziej wiarygodnymi uczestnikami procesów budowania pokoju. Trzeba, by niektórzy odważyli się uczynić pierwszy krok w tym kierunku, nie czekając, aż zrobią to inni. Wystarczy jedna dobra osoba, aby była nadzieja! A każdy z nas może być tą osobą!” - przekonywał papież.
Odwołując się do nauczania św. Jana Pawła II wyjaśnił, że pojednanie „jest spotkaniem między braćmi gotowymi do przezwyciężania pokusy egoizmu i do wyrzeczenia się zamysłów zmierzających do pseudosprawiedliwości; jest owocem uczuć silnych, szlachetnych i szczodrych, które prowadzą do ustanowienia zasad współżycia opartego na poszanowaniu każdej jednostki i na wartościach właściwych każdemu społeczeństwu obywatelskiemu”.
Z kolei podczas wielkiego spotkania modlitewnego w intencji pojednania narodowego, z udziałem przedstawicieli ofiar przemocy, wojskowych, policjantów i byłych członków antyrządowych ugrupowań partyzanckich, papież wysłuchał świadectw byłych członków dwóch spośród nich: FARC i ELN, ofiary miny przeciwpiechotnej i kobiety, która straciła czworo najbliższych. Następnie zachęcił zgromadzonych, by przekazali sobie znak pokoju.
Reklama
W swoim przemówieniu zaznaczył, że przybył do ziemi zbroczonej krwią tysięcy niewinnych ofiar i rozdzierającym cierpieniem ich krewnych i znajomych. Ranami, które trudno zagoić i które wszystkich nas bolą, gdyż wszelka przemoc popełniona wobec osoby ludzkiej jest raną na ciele ludzkości.
Papież wyznał, że przybył, aby nie tylko wysłuchać i otworzyć swoje serce na świadectwo życia i wiary Kolumbijczyków, ale aby „również wziąć w ramiona i płakać wraz z nimi, modlić się i przebaczyć”.
Zwrócił uwagę, że trudno zaakceptować przemianę ludzi, którzy odwołali się do okrutnej przemocy, aby osiągnąć swoje cele, aby chronić nielegalne interesy i wzbogacić się lub złudnie uważają, że bronią życia swoich braci. „Z pewnością wyzwaniem dla każdego z nas jest nabranie ufności, że ci ludzie, którzy wyrządzili cierpienia całym wspólnotom i całemu krajowi mogą podjąć jakieś kroki pozytywne” - powiedział Franciszek.
Zachęcił aby wbrew jeszcze trwającym konfliktom, przemocy, uczuciom zemsty, nie przeszkadzać, by sprawiedliwość i miłosierdzie spotkały się w uścisku, który zakłada historia cierpienia Kolumbii. „Uleczmy ten ból i zaakceptujmy każdego człowieka, który dopuścił się przestępstw, uznaje je, żałuje i postanawia je naprawić, przyczyniając się do budowy nowego porządku, w którym jaśnieją sprawiedliwość i pokój” - prosił papież.
Reklama
Wskazał, że w długim i trudnym procesie, pojednania konieczne jest również zaakceptowanie prawdy, która nie powinna „prowadzić do zemsty, a raczej do pojednania i przebaczenia”. Wezwał do wyjaśnienia rodzinom rozdartym cierpieniem, co stało się z ich zaginionymi krewnymi, co się stało z małoletnimi zwerbowanymi przez ludzi dopuszczających się przemocy i uznania cierpienia kobiet, które stały się ofiarami przemocy i wykorzystywania.
Franciszek z mocą wezwał: „Kolumbio, otwórz swe serce ludu Bożego i pozwól się pojednać. Nie bój się prawdy i sprawiedliwości”. Kolumbijczyków zachęcił, aby nie bali się prosić o przebaczenie i przebaczać innym, nie opierali się pojednaniu, które zbliża do siebie, sprawia, że ludzie odnajdują siebie jako bracia i pokonują wrogość.
Przekonywał, że „nadszedł czas, aby zaleczyć rany, budować mosty, załagodzić różnice. Nadszedł czas, aby rozbroić wrogość, zrezygnować z zemsty i otworzyć się na współistnienie w oparciu o sprawiedliwość, prawdę i stworzenie prawdziwej kultury braterskiego spotkania. Obyśmy mogli żyć w zgodzie i braterstwie, jak tego chce Pan”.
W intencji pokoju i pojednania odmówiono modlitwę przed wizerunkiem Ukrzyżowanego, czarnego Chrystusa z Bojará. Figura Zbawiciela na krucyfiksie została pozbawionego rąk i nóg w czasie walk w wojnie domowej.
Wraz z 400 dziećmi Franciszek modlił się także przy Krzyżu Pojednania. Wypisana jest tam liczba osób, które padły ofiarą uprowadzeń, morderstw a także min przeciwpiechotnych w okresie ponad pół wieku wojny domowej w latach 1964-2016 w regionie Nizin Wschodnich. Ojciec Święty posadził w pobliżu drzewo, symbolizujące nowe życie.
Medellín: idźcie za Chrystusem
Reklama
Czwarty dzień wizyty apostolskiej w Kolumbii papież Franciszek spędził w Medellín. Podczas Mszy św. na lotnisku przypominał zebranym, że jako chrześcijanie są wezwani do naśladowania ze wszystkich sił Chrystusa. - Jezus uczy, że więź z Bogiem nie może być zimnym przywiązaniem do norm i przepisów ani wypełnianiem pewnych czynności zewnętrznych, nieprowadzących do rzeczywistej przemiany życia. Również nasze bycie uczniem nie może być motywowane uzasadniane jedynie przyzwyczajeniem, bo mamy metrykę chrztu, ale musi wychodzić od żywego doświadczenia Boga i Jego miłości. Bycie uczniem to nie coś statycznego, ale stały ruch ku Chrystusowi - tłumaczył Ojciec Święty. Apelował o nieustanne wyzbywanie się wygodnictwa i utartych schematów. Przypomniał o konieczności formacji uczniów-misjonarzy Chrystusa, „którzy potrafią dostrzegać, bez dziedzicznej krótkowzroczności; którzy badają rzeczywistość oczami i sercem Jezusa i z tej perspektywy ją oceniają. I którzy ryzykują, działają, angażują się”.
W Domu św. Józefa papież spotkał się z dziećmi porzuconymi i będących ofiarami przemocy. Ośrodek ten, funkcjonujący w Medellín od ponad 100 lat, jest jedną z największych instytucji pomocy działających w mieście. Franciszek wysłuchał świadectwa trzynastolatki, która dwa lata temu straciła rodziców w maskarze dokonanej przez partyzantów.
„Słuchając o wszystkich trudnościach, jakie przeszłaś, przychodziło na myśl mego serca niesprawiedliwe cierpienie wielu dzieci na całym świecie, które były i są nadal niewinnymi ofiarami niegodziwości pewnych ludzi - odpowiedział jej papież. - Nie możemy pogodzić się z tym, aby były maltretowane, by pozbawiano ich prawa do przeżywania swojego dzieciństwa pogodnie i radośnie, by odmawiano im przyszłości naznaczonej nadzieją”. Zapewnił też, że Jezus nie opuszcza nikogo spośród cierpiących, zwłaszcza dzieci.
Reklama
W hali widowiskowo-sportowej „La Macarena” Franciszek spotkał się z duchowieństwem, zakonnikami i zakonnicami, seminarzystami oraz ich rodzinami. „Powołania do szczególnej konsekracji umierają, gdy chcą się karmić zaszczytami, gdy pobudza je poszukiwanie spokoju osobistego i awansu społecznego, gdy motywuje je «robienie kariery», przywiązanie do interesów materialnych, co prowadzi nawet do otępiającej żądzy zysku. Jak już mówiłem przy innych okazjach, diabeł wchodzi przez portfel. Dotyczy to nie tylko początków, wszyscy musimy uważać, ponieważ korupcja wśród mężczyzn i kobiet w Kościele tak właśnie się zaczyna: stopniowo, a następnie – mówi nam o tym sam Jezus – zakorzenia się w sercu a kończy się wyparciem Boga z własnego życia. «Nie możecie służyć Bogu i Mamonie» (Mt 6, 21.24), nie możemy wykorzystywać swojej pozycji religijnej i dobroci naszego ludu do tego, żeby nas obsługiwano i do uzyskiwania korzyści materialnych” – stwierdził Franciszek.
Wskazując na przykład świętych papież podkreślił, że możliwe jest wierne pójście za wezwaniem Pana, ale wymaga to czynnego działania powołanych. „Naszym zadaniem jest ofiarowanie całej naszej miłości i służby w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem, naszym krzewem winnym. I być obietnicą nowego początku dla Kolumbii, która pozostawia za sobą powodzie niezgody i przemocy, która chce dać liczne owoce sprawiedliwości i pokoju, spotkania i solidarności” – stwierdził Ojciec Święty.
Cartagena: kultura spotkania
Reklama
W ostatnim dniu wizyty papież był w Cartagenie. Najpierw poświęcił kamienie węgielne dla domów fundacji Talitha Kum, niosącego pomoc ofiarom turystyki seksualnej i handlu ludźmi, a także odwiedził jeden z domów. Następnie przed jezuickim kościołem św. Piotra Klawera Franciszek odmówił modlitwę „Anioł Pański”. W krótkim rozważaniu przypomniał postać św. Piotra Klawera, który siebie samego nazywał „niewolnikiem Czarnych na zawsze” i poświęcił się posłudze wśród niewolników, choć nie posługiwał się zrozumiałym dla nich językiem. „Wiedział, że język miłości i miłosierdzia rozumieją wszyscy. Rzeczywiście miłość pomaga zrozumieć prawdę, a prawda wymaga gestów miłości. Kiedy czuł do nich odrazę, całował ich rany” - przypomniał Ojciec Święty, dodając, że „także dzisiaj w Kolumbii i na świecie, miliony ludzi są sprzedawane jako niewolnicy, lub żebrzą o trochę człowieczeństwa, chwilę czułości, wyruszają na morze lub idą pieszo, bo stracili wszystko, począwszy od godności i swoich praw”. Zachęcił do pracy na rzecz ubogich i odrzucanych przez społeczeństwo, opuszczonych, emigrantów, tych, którzy doznają przemocy i handlu ludźmi, bo „wszyscy oni mają swoją godność i są żywym obrazem Boga”. Po modlitwie przed relikwiami św. Piotra Klawera, papież odbył prywatne spotkanie z 65-osobową grupą jezuitów.
Ostatnim punktem programu przed pożegnaniem na lotnisku była Msza św. w porcie, w czasie której Franciszek zachęcił Kolumbijczyków do odrzucenia przemocy i do budowania kultury życia i spotkania. Przyznał, że w tych dniach usłyszał „wiele świadectw osób, które wyszły naprzeciw tych, którzy wyrządzili im zło”. Pomimo strasznych ran i nienaprawialnych strat, uczynili oni pierwszy krok. Dodał, że „drogi wprowadzania pokoju, pierwszeństwa rozumu przed zemstą, delikatnej harmonii między polityką a prawem, nie mogą pomijać procesów ludzkich”. Nie wystarcza „plan ram prawnych oraz porozumień instytucjonalnych między grupami politycznymi i gospodarczymi dobrej woli”. Konieczne jest osobiste spotkanie stron.
Reklama
„Jezus wskazuje nam, że ta droga ponownego włączenia do wspólnoty zaczyna się od dialogu w cztery oczy. Nic nie będzie mogło zastąpić tego spotkania wynagradzającego. Żaden proces zbiorowy nie zwalnia nas od wyzwania, jakim jest spotykanie się, wyjaśnianie sobie nawzajem, przebaczanie. Głębokie rany dziejowe wymagają koniecznie instytucji, w których sprawiedliwości staje się zadość, gdzie umożliwia się ofiarom poznanie prawdy, w której szkody są odpowiednio wynagrodzone i w której podejmuje się jasne działania, aby uniknąć powtórzenia się takich zbrodni. Ale wszystko to pozostawia nas jedynie na progu wymogów chrześcijańskich. Wymaga się od nas «oddolnego» zrodzenia przemiany kulturowej: kulturze śmierci i przemocy odpowiadamy kulturą życia i spotkania” - tłumaczył Franciszek.
Przyznał, że „możliwe jest, iż druga osoba zamyka się, odmawia zmiany, trwa w czynieniu zła”. „Jestem pewien, że dziś modlimy się razem o odkupienie tych, którzy pobłądzili a nie o ich zniszczenie, o sprawiedliwość a nie o zemstę, o zadośćuczynienie w prawdzie, a nie o niepamięć. Modlimy się o spełnienie hasła tej wizyty: «Uczyńmy pierwszy krok!» i aby ten pierwszy krok był we wspólnym kierunku” - przekonywał Ojciec Święty.
Wyjaśnił, że „«uczynić pierwszy krok» to przede wszystkim wyjść na spotkanie innych z Chrystusem”, który „nas prosi, abyśmy zawsze stawiali krok stanowczy i pewny ku braciom, rezygnując z roszczeń do tego, aby nam wybaczano bez naszego wybaczenia, abyśmy byli kochani bez kochania innych”.
Wskazał, że „jeśli Kolumbia pragnie pokoju stabilnego i trwałego”, to „jest wezwana do pilnego uczynienia kroku” w kierunku „dobra wspólnego, równości, sprawiedliwości, poszanowania natury ludzkiej i jej wymogów”. „Dopiero, gdy pomożemy rozplątać węzły przemocy, powstrzymamy złożoną plątaninę waśni. Jesteśmy wezwani do uczynienia kroku ku spotkaniu z braćmi, mając odwagę takiej korekty, która nie chce wykluczać, ale pragnie integrować” - mówił papież i zapewnił, że Bóg „nie pozostawi bezpłodnym tak wielkiego wysiłku”.