Reklama

Nasze rodziny zwyczajne - niezwyczajne

„Pan Bóg nas nie opuści”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bogusława i Antoni Sikoniowie. Niezwykle ciepli, serdeczni zaczynają opowiadać o sobie, uśmiechając się do niełatwych wspomnień ze swojego małżeństwa. „22 lata razem - ale jesteśmy bardzo młodymi rodzicami - ze względu na Basię, której poświęcamy wiele czasu. Ona wróciła nas do świata bajek, zabawek, rozmów, którymi wykracza mocno poza poziom 6-latka. Dzięki niej czujemy się bardzo młodzi” - potwierdzają zgodnie oboje. Antoni pochodzi z wielodzietnej rodziny, z urokliwych Bieszczadów, a Bogusława jest rodowitą tarnobrzeżanką. Spotkali się pośrodku, w Rzeszowie.

„Nie przypuszczałam, że taki będzie finał...”

Tej miłości ze studenckiego miasteczka w Rzeszowie. To był 1978 rok. Ona była studentką I roku na filii UMCS-u, a on już na III roku Politechniki, kiedy zaczepił ją na stołówce. Dla Antoniego to była „miłość od pierwszego wejrzenia”, o której Bogusi donosił w wierszach, chociaż o rękę wierszem nie poprosił. Zwyczajnie się oświadczył. Z nakazu podjęcia pracy, młody zdolny inżynier z dalekich Bieszczadów, znalazł się w rodzinnych stronach Bogusławy - w Tarnobrzegu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ślub z pozwoleniem na opuszczenie miejsca zamieszkania

Reklama

„Po odbyciu służby wojskowej przez Tosia - wspomina p. Bogusława - pobraliśmy się. To był okres stanu wojennego, drugi dzień świąt Wielkanocy. Do tarnobrzeskiego kościoła Ojców Dominikanów goście weselni przyjeżdżali z pozwoleniem na opuszczenie miejsca zamieszkania. Dwunastki w naszym życiu jakoś nam towarzyszyły: 12 kwietnia 1982 r. pobraliśmy się i 12 kwietnia, rok później przyszedł na świat Łukasz. Normalne życie związane z pracą, codziennością rodzinną towarzyszyło nam do momentu, gdy

Łukasz zmarł, gdy miał 16 lat

Choroba, a zwłaszcza taka nigdy nie przychodzi w porę. Łukasz był bardzo zdolnym chłopcem, wysokim, grał w koszykówkę, dobrze się uczył, bardzo inteligentny. Któregoś dnia wrócił ze szkoły, uskarżając się na silne bóle w okolicach miednicy. Badania krwi wskazywały na niepokojącą sytuację, którą wizyta w Krakowie boleśnie potwierdziła - rak. „Wtedy byliśmy pełni wiary, że się uda, tym bardziej, że przy porodzie Łukasza straciłam cykl, nie mogłam już mieć dzieci. Choroba wygrywała z Łukaszem - po chemioterapii był teoretycznie wyleczony, ale wkrótce pojawił się drugi guz, w miejscu nieoperowanym. To był początek końca”.

Macie szczęście, że macie Basię, bo ja umieram

Reklama

„W czasie choroby Łukasza - wspomina p. Bogusława poczułam, że zaczyna się ze mną coś dziać. Myślałam, że to może od tych naświetleń Łukasza, że ja też mam raka. Okazało się, że jestem w ciąży”. „Tak urodziła się Basia - nasze szczęście” - dodaje p. Antoni, który cały czas ma wilgotne oczy. „Życie w tamtym czasie wyznaczały nam szpitale, praca, szpitale, cudowne metody leczenia, cudowne leki, których chwytaliśmy się, jak ostatniej nadziei. Basia urodziła się z wadą serca. Łukasz gasł nam z dnia na dzień - 12 października (ta dwunastka nie okazała się dla nas szczęśliwa) odnowiła się jego choroba. To był trudny rok w życiu naszej rodziny. Lato przyniosło najgorsze. Przestały funkcjonować nerki Łukasza, codziennie w kościele św. Barbary odprawiano za niego Msze św. (umarł o godz. 7.30, kiedy kończyła się ostatnia Msza św. w intencji jego wyzdrowienia)”.

Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?...

„Tyle razy zadawaliśmy sobie to pytanie - bez odpowiedzi. Tyle razy powtarzaliśmy »bądź wola Twoja«, ale... Mieliśmy wokół siebie dużo życzliwych i dobrych ludzi, księży, którzy nam pomagali przetrwać te trudne dni, tysiące kilometrów przejechanych po szpitalach Krakowa, Lublina, Warszawy, Piekar. Zamieniały się one w kolejne różańcowe Zdrowaś, pozwalające nam nieść z dnia na dzień ciężki krzyż. Tak! To tak określamy” - powtarzają oboje zgodnie. „Moja przyjaciółka Danusia, koleżanka ze studiów - opowiada Bogusława - często mi powtarza, że może ktoś inny by go nie uniósł i dlatego Pan Bóg dał go Wam. Poprzez chorobę Łukasza, Basi dojrzewaliśmy szybko, pogłębiało się nasze spojrzenie na życie, na nas samych. Życie nas doświadczyło mocno w kolejnych odsłonach szczęścia, które odkrywały kolejne nieszczęścia, ale w tym wszystkim pozostawała pewność, że nie idziemy sami, że nie jesteśmy sami. Że Pan Bóg nas nie opuści...”

Wiara maleńka jak ziarenko gorczycy

Tak naprawdę to ona jest motorem życia Bogusławy i Antoniego, którzy na co dzień starają się żyć jej regułami. Częsta Komunia św., pozwala trzymać się blisko Pana Boga, który rzeczywiście nie opuszcza, daje siły, by się uśmiechać do życia. Basia wymaga dużo czasu, który jej poświęcają, żyjąc tak naprawdę tylko dla niej (a tym samym dla siebie nawzajem). Pomimo, że oczy przy wspomnieniach wilgotne, oboje wierzą, że Pan Bóg ma w tym wszystkim swój plan. Mała Basia, uśmiechając się serdecznie, z wiarą w oczach mówi: „kiedy już wyzdrowieję, pójdziemy wszyscy do kościoła św. Barbary podziękować Panu Bogu” - i szybko dodaje - „a potem do wszystkich tarnobrzeskich kościołów… oczywiście z Nianią Anią” (od samego początku opiekuje się Basią, jest jej drugą babcią).
Codzienność państwa Sikoniów w domu, w pracy, w szpitalach jest zwyczajną - jak szybko dodają - prześwieconą niezwyczajną pewnością, że to wszystko od 1978 r., od Rzeszowa i jeszcze wcześniej, ma swój wielki sens, głęboki Sens.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: Pięćdziesiątnica odnawia Kościół i świat

Duch Święty otwiera granice w nas samych, w naszych relacjach i między narodami - powiedział papież podczas uroczystości Zesłania Ducha Świętego w Watykanie. Ojciec Święty podkreślił, że Pięćdziesiątnica odnawia Kościół i świat.

Bracia i Siostry!
CZYTAJ DALEJ

Zmarła Ewa Dałkowska - aktorka teatralna i filmowa

W niedzielę zmarła Ewa Dałkowska aktorka teatralna i filmowa, odtwórczyni roli Marii Kaczyńskiej w filmie „Smoleńsk” Antoniego Krauzego - podał Nowy Teatr. Jak podano w komunikacie Nowego Teatru, w piątek 13 czerwca o 12:00 odbędzie się pożegnanie aktorki w Kościele Św. Huberta w Zalesiu Górnym.

"Dzisiaj odeszła Ewa Dałkowska, wspaniała aktorka, Przyjaciółka. Od początku tworzyła zespół Nowego Teatru, współtworzyła jego sens" - poinformował na facebooku Nowy Teatr. "Będziemy pamiętać jej wielkie role: Ryfkę, Gonerylę, Elizabeth Costello, Henię Gelertner, Izoldę Regensberg. Jeszcze w kwietniu pracowała nad nową rolą" - dodano.
CZYTAJ DALEJ

Nie bądź kserokopią. Specjalny pokaz filmu "Carlo Acutis. Plan na życie"

2025-06-09 13:03

[ TEMATY ]

kino

bł. Carlo Acutis

relikwie bł. Carlo Acutisa

Karol Porwich/Niedziela

Czy w XXI wieku, w dżinsach, adidasach i z telefonem w ręku, da się żyć ideą nieba? Czy w dobie technologii i nowych mediów, kiedy pokusą jest to, by upodobnić się do influencerów, można mimo wszystko pozostać sobą?

Na te pytania mogliśmy poszukać odpowiedzi w czwartkowy wieczór, 5 czerwca. To wszystko za sprawą przedpremierowego pokazu filmu "Carlo Acutis. Plan na życie", który miał miejsce w częstochowskim kinie Wolność, a na który zaprosił Tygodnik Katolicki Niedziela.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję