Nauczyciele i wychowawcy, przedstawiciele różnych typów szkół, przedszkoli i placówek wychowawczych, ich dyrektorzy, rodzice oraz inne osoby zainteresowane tematem – spotkali się 21 września na kongresie „Wychowanie do Wartości”. Połączyło ich szczególne miejsce, którego misją jest popularyzacja nauczania papieża Polaka: Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II (IDMJPII) w Krakowie.
– Porażka to przystanek do sukcesu – mówi Otylia Jędrzejczak. W rozmowie z Magdaleną Siemion pływaczka dzieliła się doświadczeniem relacji „mistrz-uczeń” w pracy pedagogicznej z młodymi adeptami sportu.
Wśród wybitnych prelegentów, zajmujących się tematyką wychowania, był m.in. dr Stanisław Sławiński. Odpowiadając na pytanie: „Co znaczy, że szkoła wychowuje?”, wykładowca Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, mówił: – Wychowanie to wprowadzanie w świat wartości. Gdy tego nie ma – staje się mniej lub bardziej zamaskowaną manipulacją, tresurą. Dodał, że w wychowaniu chodzi o ład, pobudzenie i ukierunkowanie rozwoju dziecka poprzez bycie z nim w dialogu (słuchanie dziecka i oraz objaśnianie mu „co, jak i dlaczego”), a także decydowanie, co ma robić, co mu wolno, a czego nie. Wyjaśnił, że szkoła wychowuje poprzez wszystko, co ją stanowi i powinna być miejscem, w którym uczeń obcuje z ładem. Wskazywał na praktyczne kwestie, jak np. prawidłowy obieg informacji, szanowanie czasu uczniów (by nie stali pół godziny przed salą), dobre rozplanowanie ciągów komunikacyjnych (co zapobiega chaosowi na korytarzach), unikanie pozornego uczestnictwa w szkolnych wydarzeniach (gdy są za długie dla małych dzieci). Apelował o przemyślane włączanie uczniów w akcje społeczne – nie może być ich za dużo, bo wtedy zakłóca się rytm szkoły i dzieci nie mają czasu na naukę. Dr Sławiński poświęcił też czas na wytłumaczenie, że autorytet to nie coś, „co fajnie by było mieć”, będąc nauczycielem, lecz powołanie, do którego powinniśmy dążyć. – Przy takim człowieku uczniowie czują się bezpiecznie, są spokojniejsi i lepiej się uczą – mówił prelegent, podkreślając, że autorytet nie oznacza, iż uczeń boi się nauczyciela: osoba, która uczy się w poczuciu zagrożenia – nie rozwija skrzydeł.
– Żałuję, że nie jest nas tu więcej, prelekcje są bardzo ciekawe – przyznaje pani Joanna z Krakowa, mama kilkumiesięcznej Dorotki, nauczycielka i pedagog, obecnie na urlopie macierzyńskim. Dodaje, że „mocny” był szczególnie wykład Katarzyny Kudyby: „Kryzys w wychowaniu dzieci i młodzieży – wpływ mediów na postawy u młodego człowieka”. – Prelegentka pokazywała przykłady, jak młodzi funkcjonują w sieci, co jest teraz na topie. To było wstrząsające. Przemoc, pornografia, sprzedawana w opakowaniu z napisem „fajne” – dzieli się zaniepokojona mama. Jakby odpowiedzią na te problemy okazał się kolejny wykład, w którym Albin Wróblewski (z Fundacji Wychowanie i Profilaktyka im. Jana Pawła II) przedstawiał badania mówiące o tym, że pozytywna więź choćby z jednym życzliwym dorosłym – a zwłaszcza z rodzicami – jest czynnikiem chroniącym młodzież przed wieloma zagrożeniami.
– Dzięki konferencji umocniłem się w przekonaniu, że wychowanie do konkretnych wartości ma sens. One są dzieciom i młodzieży potrzebne. Dla młodych Jan Paweł II jest już postacią historyczną, ale jego przesłanie ma charakter uniwersalny – zaznacza Grzegorz Bobek, katecheta z II LO w Krakowie. A Magdalena Siemion z IDMJPII dodaje, że w wydarzeniu wzięło udział blisko 100 osób, nie tylko z naszego miasta, ale i Zakopanego, Rybnika, Mszany Dolnej czy Jadownik. Zapewnia, że spotkania promujące wartości, którymi żył święty papież – będą kontynuowane.
Jak polscy rodzice traktowali wychowanie dzieci w duchu przestrzegania zasad, np. prawidłowego zachowania się przy stole, w czasach, gdy w Polsce nie panował jeszcze komunizm ani liberalizm? Najbardziej uderzająca była konsekwencja dorosłych. Z dziećmi nie obchodzono się jak z jajkiem, tylko stawiano od najwcześniejszych lat określone, nierzadko twarde wymagania. Od zasad nie było odstępstw, inaczej przestawały być zasadami. Michał Żółtowski wspomina swoje dzieciństwo spędzone przed ostatnią wojną w majątku rodziców w Czaczu na Wielkopolsce: „W okresie letnim siadało do stołu około dwudziestu osób [łącznie z nauczycielkami i nianiami]. Przy jedzeniu pilnowano, byśmy się prosto trzymali, estetycznie jedli i nie chowali rąk pod stół. Podczas obiadu i kolacji dzieci się nie odzywały, mówili tylko dorośli” („Wspomnienia z młodych lat”).
Anna z Branickich Wolska spędziła najmłodsze lata w pałacu w Wilanowie, własności rodziców: „Naczelną wartość w tym systemie wychowawczym stanowił szacunek dla wieku i pracy - wspomina. - Trzeba było usługiwać starszym, pomagać im. Zawsze starsi byli pierwsi. Pamiętam nasze śmieszne pytanie: «Kiedy my dojdziemy do takiego wieku, żebyśmy mogły zjeść kawałek combra zajęczego, a nie tylko łapy?». Dzieci siedziały zawsze na końcu stołu i zjadały «resztki» z półmisków, a wszystkie dobre kąski jedli starsi…”.
W domu Zaleskich w Mojówce na Ukrainie, tak jak we wszystkich domach polskich ziemian, „w czasie obiadu jadalny stawał się terenem musztry dzieci” - wspomina Anna Saryusz-Zaleska („Niezapomniana Ukraina”). - W uszach aż brzęczało od «siedź prosto, jak trzymasz widelec, jedz cicho, ręce na obrusie». Ojciec miał duże poczucie humoru. Przybierając kpiącą minę, z łobuzerskim błyskiem w oku i ostentacyjną powagą częstował dzieci sentencją: «przy stole jak w kościele», albo dla odmiany deklamował urywki ze «Złotej różdżki». Nieposłuszny Pawełek staje się powodem katastrofy; wpada pod stół, a wraz z nim «obiad cały doskonały, leguminka, flaszka winka». Nie ujdzie mu to bezkarnie (…). «Oho! Jedzie prystaw z dzwoneczkiem». Największą obrazą było usłyszeć ten przytyk. Dlatego dzieci wystrzegały się brzęczenia łyżeczką o filiżankę. Prystaw był carskim urzędnikiem policyjnym, którego wizyta nie wróżyła nic dobrego. Jeździł z dzwonkiem. Rosjanie nie bywali w naszym domu…”.
Jean Goyard, historyk, znawca tradycji rodzin francuskich, podkreśla, że tradycja katolickich domów w epoce przedrewolucyjnej - zarówno we Francji, jak i w Polsce, która była z kulturą francuską silnie związana - dokonała jedynego w swoim rodzaju połączenia w nierozerwalną całość sztuki kulinarnej, sztuki nakrywania do stołu i sztuki konwersacji. „Ludzie w epoce ancien regime’u traktowali posiłki jako okazję do spotkań, a raczej, powiedziałbym, jako kolumnę, która ma przyjąć kapitel - czyli konwersację.
Dzisiejszemu czytelnikowi tradycyjne zasady wychowania dzieci mogą się wydawać niezasłużoną katorgą najmłodszych, dręczeniem potomstwa, względnie sztuką dla sztuki. Zasady nie są dziś uważane za coś istotnego. Ich sens często nie jest rozumiany. A ponadto jesteśmy przyzwyczajeni do wszechobecnych obrazów antykultury - oglądania telewizji podczas wspólnego posiłku, objadania się, nieprzystojnych żartów, tolerowania u dzieci jedzenia rękami, grymaszenia, przekrzykiwania się w czasie posiłku itd. Jeszcze przed ostatnią wojną rodzice katoliccy byli czujni, bo wiedzieli, że przymykanie oczu na łamanie przez dzieci zasad zaowocuje w przyszłości słabością charakteru, uniemożliwi moralny rozwój człowieka. Wiedzieli, że zasady przyzwoitego zachowania się przy stole są nie tylko wizytówką kultury, ale mówią o człowieku bardzo wiele. Że nie szuka w życiu ułatwień, potrafi się opanować, szanuje drugiego człowieka, nie jest niewolnikiem instynktów. Dobre wychowanie tym się różni od jego pozorów: „ugrzecznienia”, przesady, sztuczności w zachowaniu, a także ulegania zachowaniom stadnym („robię to, co wszyscy, więc jestem dobrze wychowany”), że weryfikują je sytuacje trudne. Jeśli człowiek nie zachowuje się jak dzikus podczas posiłku (gdy jest na przykład wygłodzony), gdy nie porzuca zasad uprzejmości i grzeczności w skrajnych warunkach - wobec wszystkich, bez względu na ich pozycję społeczną - a także nie łamie zasad moralnych, nie ulega pożądliwości i chciwości, nie daje się przekupić, nie zaczyna kłamać, można nazwać go człowiekiem kulturalnym. Kultura na naszym kontynencie wyrosła z chrześcijaństwa. Jej rdzeniem jest miłość bliźniego. Wraz ze schyłkiem katolickiej wiary niknie kultura.
Przywracanie zasad w tak pozornie mało ważnym obszarze życia, jak eleganckie zachowanie się przy stole ma więcej wspólnego z zachowaniem naszej tożsamości katolickiej, niż można by sądzić.
Strzeleccy policjanci poszukują zaginionej 11-letniej Patrycji. Nastolatka zaginęła we wtorek, kiedy po wizycie u dziadków nie wróciła do domu. Ostatni raz widziana była około godz. 12.30, w miejscowości Dziewkowice. Policja uruchomiła w środę procedurę Child Alert.
Zaginiona dziewczynka jest wysoka - ma 158 wzrostu i raczej tęższej budowy ciała. Ma długie, lekko kręcone brązowe włosy. Może mieć ciemne okulary z dużymi oprawkami.
W wyborach prezydenckich, które odbędą się w niedzielę 18 maja, uprawnionych do głosowania jest blisko 29 milionów Polaków. Głosowanie odbywać się będzie w ponad 32 tys. obwodowych komisji wyborczych w kraju oraz 511 za granicą. W wyborach startuje 13 kandydatów.
Głosowanie odbywać się będzie w niedzielę w godz. 7.00 - 21.00. Po jego zakończeniu trzy telewizje: TVP, Polsat i TVN przedstawią wyniki exit poll - badanie zostanie przeprowadzone przez ośrodek Ipsos.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.