Czy wszystko da się sprowadzić do ujawnienia Tajnych Współpracowników SB? A co zrobić z milionami ludzi, którzy mają na sumieniu niejasną postawę względem poprzedniego systemu?
Gorączkowe poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kto był, a kto nie był tajnym współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych może jednak łatwo doprowadzić do rozpowszechnienia się fałszywego mniemania, iż za całokształt zła, związanego z okresem PRL, odpowiedzialnych było kilkaset tysięcy osób, których nazwiska znajdują się bądź znajdą się w jakimś mniej lub bardziej wiarygodnym „katalogu agentów”.
Problem jest jednak znacznie szerszy. Nie można dopuścić do tego, by w społecznej świadomości utrwaliło się przekonanie, że oto na naszych oczach powstaje kompletna lista winowajców, a każdy, kto się na niej nie znalazł, może odetchnąć z ulgą, że jest moralnie czysty. Nie pociągnięto bowiem jak dotąd do odpowiedzialności prawie nikogo z tysięcy funkcjonariuszy aparatu niszczenia i inwigilacji, których akta osobowe w większości zostały zniszczone. Poza tym, nie można zapominać, że większą lub mniejszą winę za czynne i bierne podtrzymywanie systemu „realnego socjalizmu” ponosi duża część polskiego społeczeństwa - w zakresie znacznie większym, niż tylko kilkaset tysięcy osób.
Wystarczy wspomnieć słynne Różewiczowskie: „Klaskałem”. Szatański charakter sytemu PRL polegał m.in. na tym, że starał się on wciągnąć w deklarowane lub milczące poparcie dla swego funkcjonowania jak największą liczbą przeciętnych obywateli. Na pochody pierwszomajowe, fikcyjne wybory, okolicznościowe wiece, święta Trybuny Ludu itp. chodzili przecież nie tylko Tajni Współpracownicy. Czy ten moralnie dwuznaczny udział szerokich warstw polskiego społeczeństwa w budowaniu „realnego socjalizmu” zostanie wreszcie jakość nazwany i rozliczony?
Gdy Izrael, wyprowadzony przez Boga pod wodzą Mojżesza z niewoli egipskiej, po otrzymaniu tablic Dekalogu i ukonstytuowaniu z małych grup uciekinierów jednego, prawdziwego Ludu, miał wejść do świętej Ziemi Obietnicy - ziemi wolności, przyszłości i nowych perspektyw, musiał przejść najpierw oczyszczenie i rozliczenie z przeszłością. Przed wejściem do Ziemi Kanaan Jozue przeprowadził generalne obrzezanie skalanego niewolą narodu, aby zdjąć z niego piętno hańby: Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską (Joz 5,9).
Potrzebę podobnego, generalnego oczyszczenia, połączonego z publiczną spowiedzią Narodu, odczuwano w historii Izraela jeszcze wielokrotnie (Ezd 9,6-15; Ne 1,5-11; 9,5-37; Ba 1,15-3,8; Dn 9,4-19). Znamienne jest, że w tych biblijnych liturgiach pokutnych, choć dostrzega się szczególną odpowiedzialność moralną różnie nazywanej elity, zasadniczym podmiotem wyznającym winy nie jest sama elita, względnie jacyś mniej lub bardziej konkretni „współpracownicy”, ale cała społeczność: „my” - Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość (Dn 9,5). Brak uczciwego rozliczenia się Ludu Bożego z przeszłością jest natomiast traktowany w Biblii jako wielka, zbiorowa wina: Nie przebłagaliśmy Pana, Boga naszego, odwracając się od naszych występków i nabywając znajomości Twej prawdy. Czuwał więc Pan nad nieszczęściem i sprowadził je na nas... (Dn 9,13n).
Tego rodzaju publiczne wyznanie grzechów i oczyszczenie narodu przeprowadzono w Niemczech po II wojnie światowej. Przywódcy nowo powstającego państwa zdawali sobie wówczas sprawę, że osądzenie najbardziej okrutnych, znanych zbrodniarzy nie rozwiąże jeszcze problemu dwuznacznej moralnie postawy szerokich warstw społeczeństwa niemieckiego względem państwa nazistowskiego. Przeprowadzono więc ogólnonarodowy program „resocjalizacji”, dając osobom, bardziej aktywnie zaangażowanym w funkcjonowanie nazistowskiego systemu państwowego, szansę nawrócenia, poprzez publiczne odżegnanie się od ideologii hitleryzmu i nienaganne przejście dziesięcioletniego okresu próby życia w warunkach nowego ładu społecznego. Ważne jest, że zgorszenie wyrządzone publicznie należało również publicznie (choć oczywiście w jakiś sposób symbolicznie) odpokutować.
Publiczne wyznanie grzechów całej społeczności, połączone z prośbą do Boga i do ludzi o przebaczenie, miało miejsce również w czasie przygotowań do Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa - aby nie wejść w nowy wiek ze starymi grzechami w sumieniu. Taką publiczną spowiedź przeprowadził dla Kościoła powszechnego Jan Paweł II, a dla Kościoła polskiego kard. Józef Glemp, Prymas Polski.
Czy nie nadszedł więc czas, aby w kontekście nabierającego tempa procesu lustracji przeprowadzić także liturgię pokutną polskiego Narodu? Próbujemy coraz precyzyjniej nazwać i opisać zło, które w czasach PRL się dokonało. Co jednak zrobić z ludźmi, którzy się tego zła w różnym stopniu dopuścili? Czy wszystko da się sprowadzić do ujawnienia TW? A co zrobić z milionami ludzi, którzy mają na sumieniu niejasną, małoduszną, egoistyczną i karierowiczowską postawę względem poprzedniego systemu? Czy wszystko da się załatwić przy kratkach konfesjonału? Czy nie należy także, kierując się mądrością Biblii, publiczne grzechy publicznie wyznać i wspólnie, jako Naród, prosić Boga, ludzi i historię o przebaczenie? Wszak Pan, Bóg nasz, jest miłosierny i przebaczający (Dn 9, 9).
Autor artykułu jest biblistą, wykładowcą UKSW w Warszawie i WSD Diecezji Warszawsko-Praskiej
Pomóż w rozwoju naszego portalu