Reklama

Benedykt XVI

Benedykt XVI: ocalić rodzinę – ocalić człowieka

[ TEMATY ]

papież

Benedykt XVI

rodzina

MARGITA KOTAS

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Biograf Benedykta XVI Peter Seewald w jednym z wywiadów stwierdził, że papież Ratzinger podążał tą samą ścieżką, co Jan Paweł II. Nie stworzył nowej nauki i nie powoływał nowych instytucji, lecz rozwijał jego wielkie dziedzictwo i niósł je dalej. Słowa te można odnieść do nauczania, poświęconego małżeństwu, rodzinie i ochronie życia, które, choć nie były tematem szerszych papieskich wypowiedzi, stale powracały w nauczaniu Benedykta XVI.

Piękny plan Boga

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak mówił papieski biograf, jego wypowiedzi współbrzmiały z tekstami Jana Pawła II, poświęconymi rodzinie. Obydwaj papieże przywoływali biblijną wizję człowieka, stworzonego na podobieństwo Boga jako kobieta i mężczyzna. W 2012 r. Benedykt XVI mówił w Mediolanie, że kobieta i mężczyzna są równi w godności, ale z właściwymi sobie cechami. Mają też swoje przeznaczenie – „aby dwoje było darem jedno dla drugiego, wzajemnie się doceniali i tworzyli wspólnotę życia i miłości”, gdyż „miłość jest tym, co czyni osobę ludzką autentycznym obrazem Trójcy, obrazem Boga”.

Reklama

Ten plan Boga dotyczący dwojga ludzi znajduje swoją pełnię w Jezusie Chrystusie, który wyniósł małżeństwo do godności sakramentu. Obdarzając ich Duchem Świętym Chrystus sprawia, że małżonkowie mogą uczestniczyć w Jego oblubieńczej miłości – jeśli przyjmą ten dar, będą żyć miłością Boga. Ta miłość jest owocna dla samych małżonków, pozwala im doświadczać radości przyjmowania i darowania. Jest owocna także w wielkodusznym i odpowiedzialnym przekazywaniu życia dzieciom. Na Spotkaniu Rodzin w Walencji w 2006 Benedykt XVI mówił: „U początków każdego człowieka, a zatem w każdym ludzkim ojcostwie i macierzyństwie, obecny jest Bóg Stwórca. Dlatego małżonkowie winni przyjmować rodzące się dziecko nie tylko jako własne, ale także jako dziecko Boga, Który miłuje je za to, kim jest i powołuje do Bożego synostwa. (...) Dlatego właśnie u początku każdej istoty ludzkiej nie leży przypadek czy nieuchronność, lecz plan Bożej miłości”.

Papież nieraz zachęcał rodziców, żeby wychowując swoje dzieci pamiętali o tym, jak ważny jest przykład osobisty i sami brali przykład z miłości i ufności Maryi i Józefa. Podczas modlitwy Anioł Pański w końcu grudnia zeszłego roku podkreślił, że rodzice nie są przyjaciółmi czy panami życia swoich dzieci, ale stróżami niesamowitego daru, jakim jest dziecko.

Mówiąc o rodzinie Benedykt XVI nigdy nie ograniczał swojego spojrzenia do nadprzyrodzonej rzeczywistości. Widział w niej także „uprzywilejowane środowisko, w którym każda osoba uczy się dawać i otrzymywać miłość, realizację Boskiego planu, miejsce solidarności i źródło szczęścia”. Podkreślał, że jest to wspólnota owocna dla całego społeczeństwa, ponieważ „życie rodzinne jest pierwszą i niezbędną szkołą cnót społecznych, takich jak poszanowanie, bezinteresowność, zaufanie, odpowiedzialność, solidarność, współpraca”.

To unikalne miejsce przekazywania wiary i modlitwy jest też wspólnotą pokoleń, gwarantem przekazania dziedzictwa, obyczaju i tradycji. „Dlatego uznanie tej instytucji jest jedną z najistotniejszych posług, jakie można wyświadczyć dzisiaj dobru wspólnemu oraz prawdziwemu rozwojowi ludzi i społeczeństw, jak również najlepszą rękojmią zapewnienia godności, równości i prawdziwej wolności osoby ludzkiej” (Walencja 2006).

Reklama

To, co nadprzyrodzone, ma więc bardzo konkretne wymiary w aspekcie społecznym. Dlatego Benedykt XVI nieraz przypominał politykom i działaczom społecznym, że wspierając wartości moralne, będące ostoją rodziny, wpływają na ład i harmonię społeczną – ziemska rzeczywistość staje się bardziej ludzka dzięki szczęśliwym, otwartym na Boga rodzinom. Rodzina odgrywa podstawową rolę w budowaniu ładu społecznego, ekonomii, jest także najlepszym zabezpieczeniem, które pomaga swoim członkom przetrwanie kryzysu, nękającego od lat także bogate społeczeństwa Zachodu.

Bez prostych recept

Pełne optymizmu przesłanie Benedykta nie jest jednak cukierkową wizją rzeczywistości. Papież nie unika trudnych tematów – jest świadom licznych pokus i trudności, wobec jakich staje współczesna rodzina. Wie, że klimat kulturowy nie sprzyja tworzeniu stabilnych więzi międzyludzkich. W Walencji w 2006 r. mówił, że dzisiejsza kultura wysławia wolność jednostki, pojmowanej jako samodzielny i samowystarczalny podmiot, który pomija związki z innymi a także odpowiedzialność za innych. Ubolewa, że życie społeczne próbuje się organizować wychodząc jedynie od pragnień subiektywnych i zmiennych, bez odniesienia do uprzedniej prawdy obiektywnej. Właśnie dlatego młodzi ludzie lękają się podjąć decyzję „na zawsze”.

Podczas pielgrzymki do Angoli odtwarzał tok rozumowania, utrudniający podjęcie wiążących decyzji – życie daje mnóstwo możliwości, przyszłość jest niepewna, ostateczna decyzja odbierze mi wolność. „Ale jeżeli młody człowiek nie podejmie decyzji, grozi mu, że pozostanie wiecznym dzieckiem!” – przestrzegał. Zapewniał swoich młodych słuchaczy, że tylko ostateczne decyzje nie niszczą wolności i prowadzą do prawdziwego rozwoju i osiągnięcia czegoś wielkiego. „Mówię wam: Odwagi! (...) życie może mieć wartość tylko wtedy, gdy nie będziecie bać się przygód i będziecie ufać, że Pan nigdy nie zostawi was samych”.

Reklama

W trakcie spotkania rodzin w 2012 r. w Mediolanie z niezwykłą subtelnością opisywał kolejne etapy, przez które przechodzą ci, którzy się odważyli, drogę narzeczonych od zakochania do dojrzałej miłości, angażującej rozum i wolę. Przywołując gody w Kanie Galilejskiej powiedział: „Pierwsze wino jest wspaniałe: to zakochanie: nie trwa jednak aż do końca: musi przyjść «drugie wino», to znaczy musi fermentować, wzrastać i dojrzewać. Miłość definitywna, która stanie się rzeczywiście «drugim winem» jest piękniejsza, lepsza niż pierwsze wino. Tego musimy szukać”.

Papież świadom jest wielu trudności, przed jakimi staje rodzina, także łączenie obowiązków rodzinnych z pracą zawodową. Zachęca pracodawców, żeby nie zapominali o rodzinie i pomagali w pogodzeniu tych dwóch podstawowych priorytetów.

Małżonkom Benedykt XVI pomaga odkryć piękno Bożego planu, dodaje odwagi młodym ludziom, wahającym się, czy podołają zadaniom. Ale pamięta także o tych, którzy podjęli próbę i którym się nie udało. Do nich skierował bardzo ważne słowa na wspomnianym Światowym Spotkaniu Rodzin zapewniając, że osoby żyjące w nowych związkach są jednym z wielkich cierpień współczesnego Kościoła. Papież nie twierdzi przy tym, że ma proste recepty, ale zachęca do solidarności z takimi osobami, podkreśla, że Kościół je kocha i stwierdza, że jest to wielkie zadanie dla parafii i wspólnot katolickich, żeby zapewnić je, że nie są „poza”, pomimo że nie mogą otrzymać rozgrzeszenia i Komunii św. Powinni jednak wiedzieć, że nawet w tym stanie żyją w pełni w Kościele. A skoro nie mogą otrzymać rozgrzeszenia powinny pozostawać w kontakcie z księdzem, kierownikiem duchowym, ważne jest by dostrzegły, że Kościół nadal im towarzyszy i prowadzi.

Reklama

Papież przekonuje rozwiedzionych, że ich cierpienie jest darem dla Kościoła. Nie jest tylko udręką fizyczną i psychiczną, ale jest również „cierpieniem we wspólnocie Kościoła na rzecz wielkich wartości naszej wiary”. Dlatego osoby takie muszą wiedzieć, "że właśnie w ten sposób służą Kościołowi, że są w Jego sercu”.

Wobec antyrodzinnych ideologii

W cytowanym wywiadzie Peter Seewald stwierdza, że wciąż powtarzającym się motywem przesłania Benedykta jest ostrzeżenie, iż człowiek chce zostać miarą wszystkich rzeczy. To usuwanie Boga z należnego Mu miejsca i autokreacja jest tendencją szczególnie groźną dla rodziny. W nauczaniu Benedykta pojawia się przestroga wobec nowych prądów ideologicznych – papieskie słowa stają się przesłaniem uniwersalnym, które nie dotyczą jedynie katolików.

Reklama

Jeszcze jako prefekt Kongregacji ds. Nauki Wiary kard. Ratzinger opracował „Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi”. Stwierdził w nich, że małżeństwo nie jest jakimkolwiek związkiem między osobami i żadna ideologia nie jest władna tego faktu odmienić. Ta prawda została potwierdzona przez Objawienie i nie ma żadnej analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny. Czyny homoseksualne wykluczają bowiem z aktu płciowego dar życia. Dlatego wszelkim próbom prawnego zrównania związków homoseksualnych należy przeciwstawiać się „w sposób jasny i wyrazisty”. Przytaczając argumenty z dziedziny biologii, antropologii, socjologii i prawa, kard. Ratzinger konkluduje, że zrównanie związków homoseksualnych z małżeństwami byłoby aprobatą wewnętrznego nieuporządkowania, ale też uczyniło by je aktualnym modelem dla społeczeństwa. Oznaczałoby zagubienie podstawowych wartości, należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości.

Pod koniec ubiegłego roku w przemówieniu do Kurii Rzymskiej papież mówił o nowej filozofii seksualności gender. Analizował kryzys rodziny, na którą nie można patrzeć jedynie jako na „określoną formę społeczną”. Stawka jest o wiele wyższa – chodzi o samego człowieka, o pytanie, kim jest człowiek i „co należy czynić, aby być człowiekiem we właściwy sposób”. Jest to także pytanie o wolność człowieka, jego zdolność do podejmowania zobowiązania na całe życie, o pokusę ucieczki od cierpienia.

Znamienne, że stawiając te uniwersalne pytania, Benedykt XVI powołuje się na opinię wielkiego rabina Francji, Gillesa Bernheima. W traktacie, który Benedykt XVI określił jako „starannie udokumentowany i głęboko poruszający” Bernheim pisze o ataku na autentyczną postać rodziny, składającej się z ojca, matki i dziecka. Zlikwidowanie dwoistości mężczyzny i kobiety jako faktów, wynikających ze stworzenia, doprowadzi do tego, że nie będzie już rodziny, określonej na początku stworzenia.

Reklama

Głowa Kościoła katolickiego i wielki rabin Francji są zgodni – atak na rodzinę przejawia się w filozofii seksualności gender, zgodnie z którą płeć nie jest pierwotnym faktem natury, który człowiek musi przyjąć i wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której decyduje się autonomicznie. Przed tą głęboko błędną antropologią papież przestrzega. „Człowiek kwestionuje, że ma uprzednio ukonstytuowaną naturę swojej cielesności, charakteryzującą istotę ludzką. Zaprzecza swojej własnej naturze i postanawia, że nie została ona jemu dana jako fakt uprzedni, ale to on sam ma ją sobie stworzyć. To zakwestionowanie biblijnej wizji człowieka, stworzonego jako kobieta i mężczyzna, w którym kwestionowanie natury kończy się manipulacją, wymierzoną przeciw zamysłowi Boga-Stwórcy”.

W efekcie tej groźnej wizji także potomstwo zostaje zdegradowane, gdyż traci należne mu miejsce i właściwą sobie godność. Z samoistnego prawnego podmiotu staje się przedmiotem, do którego ma się prawo i który, jako przedmiot, można sobie sprokurować. Tam, gdzie człowiek przyznaje sobie wolność samostworzenia, nieuchronnie dochodzi do zanegowania samego Stwórcy, ale na tym się nie kończy – pociąga to za sobą poniżenie człowieka w samej istocie swojego bytu, jako stworzonego przez Boga, Jego obrazu. „W walce o rodzinę stawką jest sam człowiek. I staje się oczywiste, że tam, gdzie dochodzi do zanegowania Boga, zniszczeniu ulega także godność człowieka. Kto broni Boga, broni człowieka” – przypominał Benedykt XVI.

Tak sobie wyobrażam raj

Reklama

„Nawet w wielkim pośpiechu można dać każdego dnia coś dobrego” – zapewniał papież w Mediolanie rodziny, które mówiły o trudnościach łączenia życia rodzinnego z zawodowym. Słuchając Benedykta, mówiącego o rodzinie, nie można wątpić, że za jego słowami stoi nie tylko oficjalne nauczanie Kościoła. Za tymi słowami stoi człowiek, odwołujący się do własnych doświadczeń życiowych. Doświadczeń rodziny szczęśliwej, gdyż taka była rodzina Ratzingerów. Wspomnienia obu braci – Josepha i Georga – oddają klimat szacunku, miłości i wierności prostym zasadom, wydobytym z Ewangelii, która je kształtowała. Opowieści rodzinne pełne są wspomnień o wspólnej modlitwie, czytaniu Pisma Świętego, uczestnictwie w niedzielnej Mszy św. Było to miejsce uczenia wartości – pracy, solidności, punktualności, rzetelności. A także odpoczynku i zabawy – wspólnych posiłków, muzykowania, czytania książek, wycieczek i podziwiania piękna przyrody.

W czasie VII Spotkania Rodzin w 2012 w Mediolanie Papież wspominał: „Dorastaliśmy w przekonaniu, że warto być człowiekiem, bo wiedzieliśmy, że dobroć Boga znajdowała odzwierciedlenie w rodzicach i rodzeństwie. I prawdę mówiąc, gdy próbuję sobie wyobrazić trochę «jak to będzie w raju», to zawsze odczuwam, że trochę tak, jak w czasie mojej młodości, mojego dzieciństwa. (...) W tym sensie mam nadzieję, że pójdę «do domu» przechodząc na «drugą stronę świata»”.

Mimo trudności, jest to droga dostępna dla każdego. Papież Benedykt niejednokrotnie o tym zapewniał w trakcie prawie ośmioletniego pontyfikatu.

2013-02-27 10:49

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kilka słów o wychowaniu

Miała to być pierwsza lekcja z „Wychowania do życia w rodzinie” z uczniami klasy piątej. Dzieci mają dopiero po dwanaście lat. Postanowiłam rozpocząć ambitnym tematem: „Co jest w życiu najważniejsze”. Gdy szłam do sali, różne myśli kołatały się po mojej głowie: Czy taki temat zainteresuje moich podopiecznych? Czy będą rozumieli wagę tematu i czy poważnie go potraktują? Myślałam, że jeśli jedna metoda będzie za trudna, zastosuję inną, prostszą. Może skorzystam z rysunku, a może z zabawy. To zawsze łatwiejsze dla dziecka - myślałam po drodze. Po chwili rozpoczęliśmy zajęcia. Gdy zapowiedziałam temat naszego spotkania, wcale nie byli zaskoczeni. Owszem, ktoś powiedział: „niełatwy temat”. Potwierdziłam, że trudny nawet dla dorosłego. Odpowiedzi tych przecież małych jeszcze dzieci zaskoczyły mnie. Pierwszy chłopiec powiedział: „najważniejszy jest Pan Bóg!”. Swoje odpowiedzi uczniowie zapisywali na tablicy. Kolejno padały następne słowa: mądrość, miłość, rodzina, wiedza, uczciwość, przyjaźń, zdrowie. Aż trudno uwierzyć, że oni mają dopiero po 12 lat!? - myślałam. Prawdopodobnie, gdybym pytała dorosłych, otrzymałabym inne, może nawet mniej dojrzałe odpowiedzi. Potem moi uczniowie zapisywali te słowa w takiej kolejności, w jakiej dla każdego z nich są ważne. Ktoś pod nosem skwitował: „to jest bardzo trudne”. „Tak - przytaknęłam - ale warto to sobie ułożyć, aby widzieć, jak żyć”. Podczas gdy wszyscy pracowali nad swoją hierarchią wartości, jeden z chłopców zapytał: „co to takiego jest najmniej ważne, a jednak ważne?”. I znów cała klasa miała się nad czym zastanawiać. Bardzo szybko ktoś krzyknął: „to chyba są pieniądze!”. Przysłuchiwałam się rozmowom dwunastolatków i byłam z nich bardzo dumna. Myślałam - są wychowywane w dobrych, polskich rodzinach. W rodzinach, w których się rozmawia. Rodzice, mimo pracy i zabiegania, znajdują czas, aby przekazywać swoim dzieciom najcenniejsze przemyślenia i refleksje, swoją mądrość i hierarchię wartości. W szkole nauczyciel patrząc na ucznia widzi tych, którzy go wychowują. Trochę jakby był lustrzanym odbiciem całej swojej rodziny. Dziecko żyje tak, jak żyją jego rodzice i zachowuje się tak, jak oni się zachowują. Jak wiele traci dziecko, gdy rodzice nie mają dla niego czasu. Najczęściej właśnie ci rodzice odpowiedzialnością za wychowanie obarczają wszystkich wokół, począwszy od pani w przedszkolu, a kończąc na współmałżonku. Zawsze inni będą winni, że jest takie a nie inne. Agresją reagują na uwagi nauczycieli. Nie potrafią dostrzec swojej winy. Szkoła może i powinna uzupełniać wysiłek rodziców, ale nie może ich nigdy zastąpić. To rodzice są najważniejsi dla swojego dziecka. To ich zdanie, bo ich zachowanie liczy się najbardziej. Pamiętam, jak kiedyś chłopiec, którego rodzice właśnie się rozwodzili, powiedział do swojej wychowawczyni: „rodzice się rozwodzą, ale mnie kochają i zawsze będą mnie kochać”. W całej tej tragicznej dla niego sytuacji, rodzice zdążyli przekazać mu ten ważny komunikat, który pozwolił mu czuć się nadal ich kochanym dzieckiem. Szkoła powinna być drugim domem dla uczniów. Najmilsze, co może usłyszeć dyrektor takiej placówki, to protest dziecka, kiedy rodzice próbują zabrać je do domu. Oznacza to, że w szkole czuje się bezpieczne i kochane. Może, gdyby każdy rodzic uświadomił sobie, że wychowuje swoje dziecko nie po, żeby jego kochało, ale żeby cały świat kochał kiedyś jego dziecko, wiedziałby, że warto znajdować czas dla niego nawet wówczas, gdy tego czasu bardzo brakuje. Bo - jak stwierdził mój dwunastoletni uczeń, pieniądze są najmniej ważne, także, a może przede wszystkim, w wychowaniu dziecka.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV: niech Kościół będzie arką zbawienia, latarnią morską

2025-05-09 11:44

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Wiara chrześcijańska bywa uważana za coś absurdalnego, a wierzący są wyśmiewani i prześladowani. To jednak jest świat, który został na powierzony i wobec którego mamy dawać świadectwo radosnej wiary w Jezusa Zbawiciela – mówił Leon XIV w pierwszej homilii po wyborze na Papieża. Przypomniał, że brak wiary prowadzi dziś do wielu ludzkich dramatów.

Przeczytaj także: Pierwsza Msza św. papieża Leona XIV - transmisja na żywo Zamknij X Wiem, że mogę na was liczyć Swą pierwszą jako papież Eucharystię Leon XIV odprawił w Kaplicy Sykstyńskiej wraz z przebywającymi w Rzymie kardynałami. W pierwszych spontanicznych i wypowiedzianych po angielsku słowach zachęcił purpuratów, by zgodnie ze słowami psalmu, uznali cuda i błogosławieństwa, których Bóg nam udziela. „W tej posłudze Piotrowej – powiedział - powierzyliście mi ten krzyż i błogosławieństwo, jakim jest ta misja. Wiem, że mogę polegać na każdym z was, że pójdziecie razem ze mną, w naszej drodze jako Kościoła, jako wspólnota przyjaciół Jezusa, jako wierzący, aby głosić Dobrą Nowinę, aby głosić Ewangelię”.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV na archiwalnych fotografiach. Jak wyglądał przed laty?

2025-05-10 21:55

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT

Zanim został następcą św. Piotra pełnił swoją posługę w USA, Peru i Watykanie. Na archiwalnych zdjęciach można zobaczyć go w towarzystwie poprzednich papieży: Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka.

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję