Reklama

Święci i błogosławieni

Św. Franciszek z Asyżu - patron nowego papieża

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Św. Franciszek jest prawdziwym „gigantem” świętości, który nie przestaje fascynować ludzi w każdym wieku i wszystkich religii. Nazywany bywa „mistykiem Wcielenia” i „mistykiem Kalwarii”. Od niego rozpoczęła się jedna z głównych szkół duchowości w Kościele, która rozwija się i przynosi owoce na bardzo wielu, różnorodnych płaszczyznach życia Kościoła. Imię Franciszek przybrał wybrany 13 marca nowy papież – Jorge Mario Bergoglio. Biedaczyna z Asyżu.

Franciszek – Jan Bernardone urodził się w Asyżu w 1182 r. w bogatej rodzinie kupieckiej. W młodości żył beztrosko i razem z przyjaciółmi oddawał się zabawie, marzył, by zostać rycerzem. Za udział w powstaniu przeciwko feudałom trafił do więzienia, z którego wyszedł dotknięty chorobą. Trawiony gorączką słyszał często jakiś dziwny głos, który go fascynował. Po powrocie do Asyżu rozpoczął się w nim powolny proces nawrócenia duchowego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To wtedy doszło do znanych epizodów – spotkania z trędowatym, którego Franciszek, zsiadłszy z konia, ucałował na znak pokoju oraz przesłania Ukrzyżowanego w kościółku św. Damiana. Trzy razy Chrystus na krzyżu ożył i rzekł mu: "Franciszku, idź i napraw mój Kościół, który, jak widzisz, cały jest w ruinie".

Franciszka zafascynował ewangeliczny ideał ubóstwa, rozdał więc biednym to, co posiadał i część majątku ojca, co doprowadziło do rodzinnego konfliktu. W obecności biskupa Asyżu Franciszek w symbolicznym geście zrzucił z siebie ubranie, wyrażając w ten sposób zamiar wyrzeczenia się ojcowskiego dziedzictwa. Później żył jak pustelnik do czasu, gdy w 1208 roku słuchając fragmentu Ewangelii Mateusza – mowy Jezusa do apostołów, wysłanych z misją – Franciszek poczuł powołanie do życia w ubóstwie i oddania się przepowiadaniu Ewangelii.

Pociągnął za sobą wielu przyjaciół, w tym także poważnych obywateli umbryjskich miast. W opuszczonej szopie założyli klasztor, gdzie razem wiedli życie pokutnicze i skąd wyruszali na misje. Był szczególnie zafascynowany tajemnicą Wcielenia Syna Bożego. To on wprowadził zwyczaj urządzania szopki bożonarodzeniowej z żywymi zwierzętami, które adorują narodzonego Zbawiciela.

Reklama

W 1209 r. Franciszek udał się do Rzymu, aby papieżowi Innocentemu III przedstawić projekt nowej formy życia chrześcijańskiego. Został przyjęty przez papieża, który rozpoznał nadprzyrodzone pochodzenie ruchu franciszkańskiego. Jedna z legend głosi, że papież wcześniej miał sen, w którym widział walącą się Bazylikę św. Jana na Lateranie. Chwiejącą się budowlę miał podtrzymać św. Franciszek. I rzeczywiście, ewangeliczny radykalizm św. Franciszka i jego zakonu stał się jednym ze źródeł odnowy Kościoła w XIII wieku. Regułę Zakonu Braci mniejszych papież zatwierdził ustnie około 1210 r., a pisemnie w 1223 r.

Franciszek i jego coraz liczniejsi współbracia osiedlili się w Porcjunkuli, czyli w kościele Matki Bożej Anielskiej – miejscu świętym dla duchowości franciszkańskiej. Dzięki młodej kobiecie – Klarze z asyskiej rodziny Offreduccich, która w 1211 przyjęła habit z rąk Franciszka, powstała również żeńska gałąź zakonu franciszkańskiego - klaryski.

W 1221 r. św. Franciszek założył tzw. trzeci zakon dla ludzi świeckich. Tercjarze, żyjący w rodzinach, praktykowali w ramach swojego stanu rady ewangeliczne: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.

W 1224 r., w czasie, gdy Franciszek pościł przez 40 dni na górze Alverna, na jego ciele pojawiły się stygmaty, czyli rany w tych samych miejscach, w których miał je ukrzyżowany Chrystus. Był to pierwszy w historii Kościoła taki przypadek. Franciszek zmarł 3 października 1226 r. w Porcjunkuli. W niespełna dwa lata później papież Grzegorz IX ogłosił go świętym.

Sto lat po śmierci Franciszka powstała książka splatająca w sobie przekazywane dotąd ustnie, ciągle żywe historie z życia Biedaczyny oraz powstałe przez lata legendy. Książka ta, to niezwykle do dziś popularne (nie tylko wśród chrześcijan) "Kwiatki św. Franciszka".

Reklama

Nad grobem św. Franciszka została wzniesiona w Asyżu wielka bazylika ku jego czci. Do dziś jest ona celem niezliczonych pielgrzymów, którzy odwiedzając grób świętego mogą podziwiać ukazujące jego życie freski Giotta.

Główne rysy duchowości franciszkańskiej

Zdaniem długoletniego generała franciszkanów o. Giacomo Bini, podstawową cechą Franciszka była wolność i to ona popchnęła go ku ewangelicznemu radykalizmowi. Dlatego też jego duchowość inspiruje nie tylko duchownych, jest nie tylko dla mężczyzn czy tylko dla kobiet, ale też zarówno dla biednych jak i bogatych.

U fundamentów duchowości franciszkańskiej leży doświadczenie duchowe i mistyczne św. Franciszka i św. Klary. Charakteryzuje ją przyjęcie wskazań Ewangelii i głoszenie jej, pokora, ubóstwo pojmowane jako środek naśladowania Chrystusa a nie jako cel, braterstwo wewnątrz wspólnot i braterstwo powszechne, praca, radość życia i modlitwa.

Papież Benedykt XVI w 2010 r. zwrócił uwagę w swojej katechezie o św. Franciszku, że „był on rzeczywiście żywą ikoną Chrystusa”. To był w istocie jego ideał: być jak Jezus, rozważać Chrystusa Ewangelii, kochać Go mocno, naśladować Jego cnoty. Chciał zwłaszcza nadać podstawową wartość ubóstwu wewnętrznemu i zewnętrznemu, ucząc jej także swych synów duchowych” – podkreślał papież.

Dla chrześcijan żyjących w XXI wieku św. Franciszek jest nadal inspiracją do „pielęgnowania ubóstwa wewnętrznego, aby wzrastać w zaufaniu Bogu, łącząc także umiarkowany styl życia z zachowaniem dystansu wobec dóbr materialnych”.

Benedykt XVI przypomina, że w św. Franciszku miłość do Chrystusa wyrażała się w sposób szczególny w adoracji Najświętszego Sakramentu Eucharystii. „Franciszek okazywał zawsze wielki szacunek kapłanom i polecał, aby zawsze ich szanowano, nawet wówczas, gdy osobiście byli mało tego godni. Jako uzasadnienie tego głębokiego szacunku przyjmował on fakt, że otrzymali oni dar konsekrowania Eucharystii”. On sam nigdy nie przyjął święceń kapłańskich, bo czuł się niegodny tego daru.

Reklama

W duchowości franciszkańskiej konsekwencją miłości do Chrystusa jest miłość do osób, jak również do wszystkich stworzeń. Stąd właśnie wynika poczucie powszechnego braterstwa i umiłowanie stworzenia, które natchnęło Biedaczynę z Asyżu do słynnej Pieśni Słonecznej”. „Franciszek przypomina nam, że w stworzeniu ujawnia się mądrość i życzliwość Stwórcy. Zaplanował On przyrodę jako język, w którym Bóg przemawia do nas, w którym rzeczywistość staje się przejrzysta i my możemy mówić o Bogu i z Bogiem” – wyjaśnia w swojej katechezie papież Benedykt XVI. Jego prostota, pokora, wiara, umiłowanie Chrystusa, dobroć do każdego mężczyzny i każdej kobiety, czyniły go radosnym w każdej sytuacji.

W 1979 r. św. Franciszek z Asyżu został ogłoszony przez Jana Pawła II patronem ekologów i ekologii. Była to odpowiedź na prośbę środowisk naukowych, członków parlamentów, stowarzyszeń ochrony przyrody i ekologów. Jak podkreśla o. dr Bogdan Kocańda OFMConv, św. Franciszek nie był infantylnym miłośnikiem przyrody, a tajemnica jego miłości do świata stworzonego tkwi we właściwej hierarchii wartości Bóg-człowiek-świat.

Duchowi następcy

Szacuje się, że w ciągu wieków Kościół ogłosił ok. 120 świętych, 240 błogosławionych, w tym 190 męczenników – franciszkańskich. Wśród nich był m.in. Polak św. Maksymilian Maria Kolbe, który oddał życie w zamian za innego więźnia w Auschwitz-Birkenau.

Do najbardziej znanych przedstawicieli franciszkańskiej szkoły duchowości należy m.in. św. Antoni z Padwy, zmarły w 1231 r. wybitny kaznodzieja i teolog, doktor Kościoła. Od XIII wieku uznawany jest za cudotwórcę i orędownika w sprawach zaginionych rzeczy. W końcu XIX wieku w Tuluzie zainicjowano zwyczaj jałmużny dla ubogich, czyli tzw. „chleb św. Antoniego”.

Reklama

Największym franciszkańskim myślicielem i teologiem życia duchowego był zmarły w 1274 r. św. Bonawentura. Sprecyzował pojęcie trzech dróg duchowego postępu: oczyszczającej, oświecającej i jednoczącej. Z powodu zasług dla zakonu - skodyfikował dotychczasowe prawodawstwo franciszkanów - nazywany był „drugim założycielem”.

Wśród franciszkanów, po śmierci założyciela, pojawiły się bowiem spory o kierunek rozwoju zakonu. Reguła św. Franciszka, dość ogólna w treści, pozwalała na różne interpretacje. Tak zwani „gorliwcy” przyjęli dosłownie Regułę i Testament, bez dyspens papieskich. Byli przeciwni studiom i klasztorom przy uniwersytetach. Inni, zwani później „konwentualnymi” uznawali, że ubóstwo w rozwijającym się zakonie nie jest możliwe do zachowania w literalnym sensie pierwotnej Reguły. Natomiast trzecia grupa godziła wewnątrz zakonu oba te kierunki.

W XVI wieku z rodziny franciszkańskiej wyodrębnił się Zakon Braci Mniejszych Kapucynów, który dążył do ściślejszego przestrzegania reguły założyciela. Celem kapucynów jest dawanie świadectwa ubogiego życia w braterskiej wspólnocie poświęcającej się pracy wśród biednych duchowo i materialnie. Do tego zakonu należał jeden z największych mistyków - św. o. Pio oraz bł. Honorat Koźmiński, założyciel ponad 20 nowych zgromadzeń zakonnych w XIX wieku.

Obecnie do trzech zakonów franciszkańskich: braci mniejszych (obserwantów), konwentualnych i kapucynów należy w skali świata ponad 30 tys. mężczyzn, żyjących według reguły św. Franciszka. Ponieważ była ona dość ogólna w treści i pozwalała na wielorakie interpretacje, doszło do podziału w zakonie i tworzenia grup autonomicznych. W rezultacie, w ciągu ośmiu wieków powstały trzy niezależne gałęzie. Każdy z tych trzech zakonów posiada własną organizację i strukturę prawną, na czele każdego stoi generał, czyli najwyższy przełożony. Wszyscy uważają św. Franciszka za swojego założyciela i posługują się tą samą regułą z 1223 roku.

Reklama

Na całym świecie działa obecnie 109 franciszkańskich prowincji oraz 14 zależnych i 8 autonomicznych kustodii, np. Kustodia Ziemi Świętej.

W Polsce 3 tysiące zakonników należy do 10 franciszkańskich prowincji. Bracia mniejsi w brązowych habitach w Polsce tradycyjnie są nazywani bernardynami, ale są też franciszkanie konwentualni (w czarnych habitach) i kapucyni (w brązowych z charakterystycznym, wydłużonym kapturem). Franciszkanie prowadzą parafie, opiekują się sanktuariami i kalwariami, prowadzą szkoły, posiadają własne wydawnictwa, liczne periodyki, m.in. „Rycerza Niepokalanej”, „Głos Ojca Pio” „Posłańca św. Antoniego z Padwy”, prowadzą też ośrodki charytatywne, kuchnie dla ubogich, ośrodek apostolstwa trzeźwości. Angażują się w działalność misyjną, założyli Szkołę Spowiedników.

2013-03-19 07:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan Maria Vianney - patron proboszczów

Niedziela łowicka 34/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

xTZ

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

4 sierpnia Kościół przypomina nam postać wielkiego kapłana, pomagającego tysiącom ludzi spotkać Boga, którego papież Pius XI ogłosił patronem wszystkich proboszczów - św. Jana Marię Vianneya. To postać niecodzienna, którą w kontekście współczesnych dyskusji na temat kapłaństwa, warto przypomnieć. Ten nietuzinkowy kapłan stanowi doskonały wzór do naśladowania dla dzisiejszych duchownych.

Ciekawa była droga życia tego świętego; Bóg go powoływał, ale kazał mu przejść przez wiele trudności, pokonać niejedną przeszkodę.
Urodził się w Dardilly pod Lyonem 8 maja 1786 r. jako syn małorolnego chłopa. Pisać nauczył się dopiero w 17 roku życia. Wkrótce zaczął myśleć o kapłaństwie. Napotkał jednak na wielkie przeszkody. Z powodu słabych zdolności (zwłaszcza do łaciny), dwukrotnie odmawiano mu przyjęcia do seminarium. W czasie studiów również miał niejedną trudność (egzaminy trzeba było składać po łacinie). W końcu, dzięki poparciu i pomocy proboszcza z sąsiedniej miejscowości ks. Abbe Balleya dobrnął do kapłaństwa.
Przez dwa lata był wikariuszem, a potem. (1818 r.) rozpoczął duszpasterzowanie w maleńkiej parafii (230 wiernych) Ars, w której pozostał już aż do śmierci. Była to tzw. ciężka parafia; o jej wiernych mówiono, że tylko sam chrzest odróżnia ich od istot nierozumnych. Proboszcz zabrał się energicznie do pracy duszpasterskiej. Nie odznaczał się zbytnią erudycją, więc i jego kazania były bardzo proste, nie obejmowały też szerokiej tematyki. W jego nauczaniu ciągle powracały podstawowe prawdy: o grzechu i jego skutkach, o pokucie i odzyskaniu łaski uświęcającej, o Eucharystii, modlitwie... Wkrótce jednak przekonano się, że w jego prostych słowach zawarta jest niezwykle wielka siła przekonywania. Chciało się go słuchać i trzeba mu było przyznać rację.
Niedługo trzeba było czekać, aby wierni odkryli w kapłanie wspaniałego spowiednika, prawdziwego lekarza duszy. Przenikał sumienia, czytał w sercu człowieka, widział nawet przyszłość. W tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe, że do Ars zaczęły napływać tłumy ludzi. Byli tacy, którzy osiadali tutaj na stałe, jednak większość dowoził codziennie dyliżans z Lyonu. Sprowadzała ich nie ciekawość zobaczenia „człowieka niezwykłego”, ile chęć nawrócenia, lub odnowy swojego dotychczasowego życia.
Zdarzali się i „ciekawscy”, a nawet złośliwi, ale tych czekała tutaj miła niespodzianka. Pewnego razu miał do Ars przybyć jakiś dziennikarz paryski, który chciał przygotować reportaż ośmieszający ludzką naiwność. Kiedy poprosił ks. Vianneya o wywiad, nie otrzymał go. Świątobliwy proboszcz zaproponował dziennikarzowi spowiedź. Ten próbował się oprzeć, ale w końcu „uległ”. Po zakończeniu spowiedzi, zapytany przez proboszcza, czy chce teraz przeprowadzić wywiad, odpowiedział, że „nie”. Wrócił do Paryża już jako inny, przemieniony duchowo człowiek.
Spowiedź u proboszcza nie trwała długo, ale była skuteczna. Krótkie napomnienia przenikały do duszy niby strzały. Słuchając spowiedzi pewnego mężczyzny, któremu najwidoczniej brakowało żalu, Święty Proboszcz rozpłakał się i płakał tak długo, aż zaniepokojony tym penitent zapytał o przyczynę. Usłyszał wtedy: „płaczę dlatego, że ty nie płaczesz”.
Pewnemu młodemu mężczyźnie, który ze względów ludzkich nie miał odwagi publicznie wyznać wiary, zadał za pokutę wziąć udział w procesji Bożego Ciała: „Pójdziesz zaraz za baldachimem”.
To nie do wiary, ale Święty codziennie spędzał w konfesjonale do 17 godzin, a penitentów miał w ciągu roku około 30 tys. Ten nietuzinkowy kapłan, patron wszystkich proboszczów, choć nie imponował elokwencją a w swoich przechodzonych butach i wytartej sutannie musiał wyglądać bardzo mizernie, był autentycznym gigantem duchowym swojej epoki! Przybywali do niego ludzie z całej Europy i Ameryki, czekali w długiej kolejce do konfesjonału, w którym spowiadał.
Nie oszczędził mu Bóg i cierpień. Nadchodziły listy z pogróżkami, pojawiały się oszczercze pomówienia, wiele przykrości doznał nawet ze strony współpracownika, który miał mu świadczyć pomoc. To nie zniechęcało go. Rzeczywiście można powiedzieć o nim to, co Ewangelia mówi o Chrystusie: „widząc tłumy ludzi litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”. Święty chciał uczynić wszystko, aby wskazać innym drogę zbawienia.
Swoją żarliwą i ufną wiarą, świadectwem ubogiego życia i surową ascezą ks. Jan Vianney pociągnął do Boga parafian i licznych przybyszów. Odmienił ich nie do poznania. Przez wiele lat modlił się i pościł w ich intencji, a nocami toczył zmagania z szatanem. Zmarł 4 sierpnia 1859 r. Kanonizowano go w 1925 r.
Ilekroć każdego roku wspominam liturgicznie postać tego Świętego Proboszcza, przypominają mi się słowa mojego ojca duchownego z Seminarium, który na I roku studiów w czasie konferencji ascetycznej powiedział do nas: Ten dobry ksiądz i spowiednik powinien mieć: kieliszek mądrości, szklankę roztropności i morze cierpliwości”. Kiedy patrzę na św. Jana Marię Vianneya, widzę w nim wzór takiego kapłana.
Dla Ojca Świętego Jana Pawła II, który w 1986 r. z okazji 200. rocznicy urodzin Świętego modlił się przy jego grobie, jest - jak wówczas powiedział - „Proboszcz z Ars przykładem silnej woli i kapłańskiej gorliwości”. Dzisiaj kiedy toczą się dyskusje na temat modelu kapłaństwa, może trzeba zapatrzeć się na tegoż ubogiego proboszcza z Ars i starać się kształtować przyszłych kapłanów właśnie w takim duchu, dbając, by pierwiastek intelektualny nie zdominował ich formacji kosztem sfery duchowej. Wizytówką kapłana nie powinien być przede wszystkim jego intelekt ale pokora, skromność i umiłowanie Boga w człowieku, tak jak nam to pokazał św. Jan Maria Vianney.

CZYTAJ DALEJ

Weigel: deklaracja "Dignitas infinita" mogłaby być lepsza

2024-04-26 10:55

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Chociaż opublikowana 8 kwietnia deklaracja Dykasterii Nauki Wiary „Dignitas infinita” zawiera wiele ważnych stwierdzeń dotyczących obrony życia i godności człowieka, to dokument ten mógłby być jeszcze lepszy - uważa znany amerykański intelektualista katolicki i biograf św. Jana Pawła II, prof. George Weigel. Swoje uwagi na ten temat zawarł w felietonie opublikowanym na łamach portalu „The First Things”.

Zdaniem prof. Weigla najbardziej uderzający w watykańskim dokumencie doktrynalnym jest brak odniesień do encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II z 1993 r. i jego nauczania, że niektóre czyny są „wewnętrznie złe”, że są poważnie złe z samej swojej natury, niezależnie od okoliczności. Zaznacza, iż fakt, że niektóre działania są złe „jest podstawą, na której Kościół potępia wykorzystywanie seksualne, aborcję, eutanazję, wspomagane samobójstwo i współczesne formy niewolnictwa, takie jak handel ludźmi”. Zgadza się, że jak mówi deklaracja, są to „poważne naruszenia godności ludzkiej”, ale dokument ten nie mówi dlaczego tak jest. „Nie dlatego, że obrażają nasze uczucia lub wrażliwość na ludzką godność, ale dlatego, że możemy wiedzieć na podstawie rozumu, że zawsze są one poważnie złe i to należało to jasno stwierdzić” - uważa.

CZYTAJ DALEJ

Fatima: z gajów oliwnych należących do sanktuarium pozyskano w 2023 roku 13 ton oliwy

2024-04-26 19:58

[ TEMATY ]

Fatima

oliwa

gaj oliwny

Ks. dr Krzysztof Czapla

Z położonych na terenie Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie, w środkowej Portugalii, gajów oliwnych pozyskano w 2023 roku około 13 ton oliwy, podały władze tego miejsca kultu, na terenie którego znajdują się tysiące drzew oliwki europejskiej.

Jak poinformowała Patricia Duarte z władz portugalskiego sanktuarium, w minionym roku zanotowano mniejsze zbiory oliwek, co było równoznaczne ze zmniejszeniem pozyskanej ilości oliwy z pierwszego tłoczenia. Dodała, że w latach najlepszego urodzaju z należących do sanktuarium fatimskiego gajów pozyskiwano rocznie surowiec, z którego wytwarzano do 30 litrów oliwy. Duarte sprecyzowała, że oliwa kierowana jest w Fatimie do placówek należących do sanktuarium i służy miejscowym placówkom przyjmującym pielgrzymów na ich własne potrzeby.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję