Jakiś czas temu w naszym mieście niektórzy przechodnie mogli oglądać wstrząsające widoki. W centrum Łodzi pojawiła się tablica przypominająca o stale dokonującej się na świecie tragedii - zabijaniu nienarodzonych dzieci. Realizatorami tej wystawy są młodzi ludzie, którzy nie mogą się pogodzić z panującą wokół ciszą fałszywego spokoju zabijania nienarodzonych dzieci. Faryzejskie milczenie zostało przerwane, niewygodna prawda o zabijaniu nienarodzonych dzieci kolejny raz została ujawniona. W ciągu kilku dni wokół wystawy gromadzili się ludzie, młodzi, starsi, mężczyźni, kobiety. Większość, zwłaszcza młodzież, oglądała zmasakrowane dziecięce ciała z powagą i przejęciem. Jednak dla niektórych, tych „z mrokiem w sercu”, oglądane obrazy stanowiły wyrzut sumienia i wywoływały złość i agresję. W relacjach prasowych o reakcjach na niecodzienną wystawę dziennikarze na ogół pisali w kategoriach podziałów politycznych, o publiczności konserwatywnej i liberalnej. A może należałoby pisać o reakcjach ludzi o wrażliwym sumieniu, zwolennikach cywilizacji życia, a o znajdujących się po przeciwnej stronie jako o zwolennikach cywilizacji śmierci w imię wygody, dobrobytu, przyjemności? Niektórzy dziennikarze gorszyli się drastycznością scen, które - ich zdaniem - epatowały przemocą, straszyły. Nie gorszyła ich natomiast rzeczywistość aborcji, czyli mordowanie nienarodzonych dzieci...
Treść przedstawionych obrazów była jednoznaczna i porażała swoją logiką: np. z jednej strony zdjęcie małpki, w której głowę wbijają się metalowe śruby, z drugiej ucięta główka dziecka i napis: „Jeśli to (torturowanie zwierzęcia) jest złe, to czy to (ucięta główka dziecięca) jest dobre?”. Podobnie zestawiono obrazy zamordowanych lub porozrywanych pociskami moździeży dziecięcych ciał z wojen w Chorwacji czy Ruandzie i szczątki dzieci przy aborcyjnym stole z podpisem: „Różne metody, różne motywy - rezultat ten sam”. Przy fotografii gwałciciela widniał napis: „Kara więzienia”, natomiast przy szczątkach dziecka - ofiary gwałtu, umieszczono napis: „Kara śmierci”. Inna plansza, opatrzona tytułem: „Prawo wyboru”, z jednej strony pod hasłem: „dziecko chciane” pokazuje fotografię 24-tygodniowego „wcześniaczka”, o którego życie walczą lekarze, a na drugim zdjęciu - poszarpane szczątki „dziecka niechcianego”. Gazety przytaczały rozmaite wypowiedzi oglądających, wśród nich wypowiedź profesora etyki. Ten, niestety, wypowiedział się w kategoriach estetyki - wystawa mu się nie podobała, natomiast jako etyk, nauczyciel moralności, nie miał nic do powiedzenia. Oświadczył bowiem, że na temat aborcji nie ma zdania. Do tego rodzaju nauczycieli etyki odnosi się wypowiedź Chrystusa: „Jeśli ślepy prowadzi ślepego, obydwaj wpadną w dół”.
Wystawa, o której stało się głośno w mediach, już wywołała debatę i na pewno wielu skłoni do myślenia, a może do nawrócenia. Ukazuje kłamstwo sloganów używanych na usprawiedliwienie zbrodni. Kontrowersyjna wystawa była pokazywana m.in. w Białymstoku i Lublinie, wszędzie wywołując rozmaite komentarze. Dochodzą też pomruki gróźb niezadowolonych z odsłaniania prawdy o aborcji. Jednak prawdy o zagrożonym człowieczeństwie, o dokonywanych zbrodniach nie da się ukryć. Będzie ona ciągle niepokoić i upokarzać ludzkie przewrotne sumienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu