Stało się to dwa lata po wybuchu w Ekwadorze rewolucji, która miała położyć „kres teokracji”. W krótkim czasie aresztowano biskupów, przejęto kontrolę nad kościołami, osadzono w więzieniu zakonników oraz napadano na świeckich, tylko dlatego, że byli praktykującymi chrześcijanami. Mówi kard. Angelo Becciu, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
“Zdarzyło się to podczas ataku wojska na kolegium św. Filipa w mieście Riobamba. Męczeństwo wpisuje się w kontekst brutalnych prześladowań Kościoła. Moscoso był kapłanem bardzo skromnym, wręcz wycofanym. Bardzo przeżywał fakt, że jako rektor musi być punktem odniesienia dla innych. Często zabiegał o bycie zwolnionym z pełnionej funkcji. Niezależnie od swojej nieśmiałości, był świadomy grożącego niebezpieczeństwa. O. Moscoso pozostał na swoim miejscu. Dzień przed swoją śmiercią udał się w poczuciu odpowiedzialności do władz, aby prosić o uwolnienie swoich współbraci, którzy byli przetrzymywani w więzieniu”.
Wszyscy jednak zginęli z rąk rewolucjonistów, którzy dodatkowo dokonali profanacji Kościoła, niszcząc przedmioty sakralne i podkładając ogień.
Pomóż w rozwoju naszego portalu