Jarosław Makowski - teolog i publicysta zasiadł na „salonowej” kanapie z dr Małgorzatą Mikołajczak, kierownikiem Zakładu Teorii Literatury Uniwersytetu Zielonogórskiego. Zarówno prelekcja Makowskiego, jak i późniejsza rozmowa dwojga gości Salonu dotyczyła szeroko pojętej roli kobiet w Kościele katolickim. Zdaniem prelegenta, mimo że połowę wyznawców religii katolickiej stanowią kobiety, to wciąż odmawia się im prawa samodzielnego wskazania, jaką rolę widzą dla siebie we wspólnocie Kościoła. - Podczas Soboru Watykańskiego II wykazano, że chrześcijaństwo nie może zgodzić się z żadną dyskryminacją, w tym również z dyskryminacją kobiet. Jak pisał św. Paweł w Liście do Galatów, w Chrystusie wszyscy jesteśmy równi - mówił Makowski. Jego zdaniem, Kościół nie korzysta z tego, co kobiety mają do zaoferowania. Fakt, że na całą Polskę jest tylko jedna teolożka feministyczna, zdaje się tylko tę myśl potwierdzać.
Tradycyjna teologia opisuje Boga w kategoriach męskich, jako Stwórcę, Pasterza, Oblubieńca, Ojca itd. - O ile akceptujemy mówienie o Bogu w takich kategoriach, to wzdrygamy się przed nazywaniem Go w kategoriach żeńskich, np. Matką. A przecież Bóg jest poza płciami - tłumaczył Makowski. - Dzieje się tak dlatego, że kobietom odmówiono prawa do opisywania Boga w sobie właściwy sposób - dodał.
Makowski przedstawił swoją książkę „Kobiety uczą Kościół”, będącą zbiorem wywiadów m.in. z Elżbietą Adamiak, Hanną Bortnowską czy Hanną Gronkiewicz-Waltz, w której pokazał nie tylko fakt, że kobiety w Kościele wciąż mają niewiele do powiedzenia, ale również odkrywał to, co kobiety Kościołowi mogą dać. Dr Mikołajczak zastrzeżenia miała jednak do doboru rozmówczyń - wszystkie są kobietami sukcesu, jej zdaniem zabrakło wypowiedzi członkiń kół różańcowych, redaktorek gazet parafialnych i tych kobiet, które tak naprawdę zapełniają większość kościelnych ławek. Ta wypowiedź stała się impulsem do dyskusji na temat traktowania kobiet na płaszczyźnie parafialnej, a więc tam, gdzie ich obecność w Kościele jest najbardziej widoczna. Zwrócono uwagę na przykry fakt sprowadzania roli kobiety do tej, która prasuje obrusy bądź prowadzi księdzu gospodarstwo. Z niezadowoleniem mówiono też o lekceważącym stosunku do kobiet, jaki uwidacznia się w postawie niektórych księży. - To rodzi się już w wychowaniu seminaryjnym. Wielu kleryków jest przekonanych, że kobiety powinny księdzu usługiwać. Trzeba to zmienić - uważa Makowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu