Reklama

U Pani Trzebiatowskiej po roku... (1)

Minione lata przyniosły wiele autentycznych dowodów na łaski, które udzieliła już Pani Trzebiatowska tym, którzy u niej szukali nadziei.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To już rok czasu mija od podniosłej chwili, gdy 20 maja 2006 r. nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk dokonał historycznej, pierwszej koronacji obrazu maryjnego na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Ten podniosły moment miał miejsce w Trzebiatowie, gdzie w obecności Metropolity Szczcińsko-Kamieńskiego, licznego grona biskupów i wiernych koronowano królujący w miejscowym sanktuarium obraz Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny. Nigdy dotąd Maryja w swoich wizerunkach (oczywiście, poza Matką Bożą Fatimską królującą na os. Słonecznym w Szczecinie) nie została na ziemiach nad Odrą i Bałtykiem tak doceniona. Z tego względu w rok po tym ważnym duchowo wydarzeniu swoje pielgrzymie stopy kierujemy ponownie w stronę Trzebiatowa, aby spojrzeć na bogaty dorobek minionych 12 miesięcy i przygotować się na kolejną niezapomnianą uroczystość. 20 maja 2007 r. w trzebiatowskim sanktuarium odbędzie się mianowicie 1. rocznica koronacji. Zanim jednak porozmawiamy z kustoszem tego świętego miejsca ks. Andrzejem Dowalem i zaprosimy wiernych archidiecezji do udziału w rocznicy, przypomnijmy sobie kontekst historyczny i duchowy, który doprowadził w konsekwencji do uświęcenia trzebiatowskiego obrazu drogocennymi koronami.
Trzebiatów to urokliwe 10-tysięczne miasto, położone na północy naszej archidiecezji, niedaleko bałtyckiego wybrzeża. Pierwsza wzmianka o mieście datowana jest na rok 1170 i związana jest z niedalekimi Białbokami, gdzie w klasztorze mieścił się spory konwent norbertanów. Prawa miejskie Trzebiatów otrzymał 6 maja 1277 r. z rak księcia Barnima i jego syna Bogusława IV. Już w 1303 r. rozpoczyna się budowa kościoła Mariackiego, ale najważniejsze wydarzenie, mające ogromny wpływ na losy całego Pomorza Zachodniego, rozegrało się w 1534 r. To właśnie w tym roku podczas odbywającego się tutaj sejmiku wprowadzono oficjalnie reformację jako religię urzędową panującą na całym Pomorzu. Skutki tego dekretu w sferze religijnej jak i społecznej odczuwalne były aż do zakończenia II wojny św., kiedy zapanowała tu polska administracja i powrócił kościół rzymskokatolicki, mający swe korzenie od czasów Mieszkowego chrztu naszego narodu. Trzebiatowski Obraz nazywany także cudownym wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej ma, jak pamiętamy, niezwykłą historię. Jego twórcą jest Ernest Deser z Dűsseldorfu, który żył w latach 1809-1885. Będąc profesorem historycznego stylu malarstwa religijnego, należał do najznakomitszych przedstawicieli katolickiego malarstwa kościelnego. Bardzo podobne obrazy ukazujące postać Matki Bożej ukoronowanej z wieńcem gwiazd nad głową, włosami poza pas, księżycem pod stopami i z Dzieciątkiem Jezus na lewej ręce znajdują się w Kolonii i Dűsseldorfie. Trzebiatowski obraz ma wymiary 300 x130 cm. Wiąże się z nim także historia tzw. sporu o obraz. Otóż, jak stwierdzono, ten zbyt katolicki jak dla protestantów obraz nieuznających m.in. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny trzeba zasłonić całunem. Stało się tak po decyzji Naczelnej Rady Kościołała ewangelickiego w Berlinie 7 stycznia 1871 r. Pomimo wielu zabiegów usunięcia obrazu z ołtarza, wizerunek Matki Najświętszej przetrwał do dziś. Szczególnie bolesnym dowodem czterowiekowej nieobecności była właśnie religijność maryjna, która poniosła rzeczywiście największe straty duchowe i materialne. Brak kultu maryjnego oraz całkowity zakaz oddawania czci wizerunkom Bogurodzicy sprawiły, że w porównaniu z innymi regionami Polski cała powojenna historia naznaczona była mozolną odbudową fundamentów wiary, których integralną część stanowi właśnie umiłowanie Maryi. Ogrom pracy włożyli w to pierwsi biskupi szczecińsko-kamieńscy: Jerzy Stroba i Kazimierz Majdański. Zwłaszcza obecnie abp senior K. Majdański z pietyzmem zabiegał o rozbudzenie miłości do Matki Boga Człowieka, czego wspaniałym efektem było ukoronowanie figury Pani Fatimskiej przez Jana Pawła II podczas wizyty w Szczecinie 11 czerwca 1987 r. Kolejnym przejawem troski o należne miejsce dla Maryi było ustanawianie pierwszych sanktuariów, które związane były ze szczególnym hołdem Jej oddawanym. Zaczęła, więc królować jako Nadodrzańska Królowa Pokoju w Siekierkach, później właśnie na os. Słonecznym, następnie w Resku, Brzesku k. Pyrzyc, by w pełni okazać swą miłość do wiernego ludu w Trzebiatowie, gdzie początki sanktuarium diecezjalnego sięgają 7 października 1996 r., kiedy to abp Marian Przykucki erygował tutejsze miejsce oddawania kultu Najświętszej Maryi Panny. Zabiegał o to wieloletni proboszcz parafii ks. kan. Henryk Cudak, kapłan, który jest wielkim krzewicielem uwielbiania Maryi za jej obecność w życiu każdego człowieka. Kontynuatorem tego dzieła jest obecny proboszcz i kustosz sanktuarium ks. Andrzej Dowal, któremu przypadł zaszczyt przygotowania ubiegłorocznej koronacji, ale przede wszystkim troski o duchowy wzrost znaczenia tego miejsca. Wola metropolity szczecińsko-kamieńskiego abp. Zygmunta Kamińskiego była niezmiernie dobitna i wymowna: w miejscu gdzie wartość kultu Maryi przekreślono na długie wieki powinna odbyć się pierwsza koronacja, która podkreśli także rosnące znaczenie tego sanktuarium. Nie doszłoby do uroczystości przed rokiem gdyby trzebiatowski obraz nie był dłużo wcześniej otoczony klimatem modlitwy i uzyskiwania od Niej łask. Żywe, przemawiające do świadomości świadectwa otrzymanych maryjnych darów najdobitniej przemawiają za tym, że obraz Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny zasłużył na dar koron i wskazania dla całej Polski, że to miejsce jest ważne nie tylko historycznie, turystycznie, ale nade wszystko jako silny punkt maryjnej duchowości. Jak mówi ks. Andrzej Dowal: „Minione lata przyniosły wiele autentycznych dowodów na łaski, które udzieliła już Pani Trzebiatowska tym, którzy u niej szukali nadziei. Są to zarówno spisane, jak i przekazane ustnie opisy duchowych darów otrzymanych za przyczyną modlitwy kierowanej ku Maryi w tym miejscu. Szczególne oddziaływanie skierowane jest do małżeństw i rodzin naszej archidiecezji, często przybywających tutaj, by wypraszać siłę do trwania w sakramentalnych przyrzeczeniach. Tutejszy obraz z chwilą koronacji staje się odtąd poprzez jego macierzyńską wymowę silnym miejscem uświęcania wszystkich wspólnot domowych. W czasie kryzysu macierzyństwa i degradacji świętości sakramentu małżeństwa, to tutaj będzie stanica, która emanować będzie siłą na wszystkich małżonków i rodziców”.
Rok czasu to niby niedługo. Jednak już ten okres przyniósł sporo pięknych akcentów, które świadczą o owocach koronacji. O dorobku tych miesięcy porozmawiamy za tydzień, z ks. A. Dowalem, który także zapozna nas z przebiegiem rocznicowych uroczystości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Czy mam w sobie radość Jezusa?

2024-04-15 13:37

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 15, 9-17.

Niedziela, 5 maja. VI niedziela wielkanocna

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję