Reklama

Pielgrzymka - Kościół „niekonwencjonalny”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czwarta nad ranem, sobota, lipcowy wczesny poranek. Jadę przez Czechy do Kudowy - Czermnej. W głowie wciąż żywe słowa wypowiedziane dzień wcześniej przez Księdza Romualda podczas konferencji prasowej w Wałbrzychu. Nazwał pielgrzymkę Kościołem „niekonwencjonalnym”. Przed oczami staje umiłowany Jan Paweł II - wyjątkowy Papież, Głowa Kościoła, która wskazała, że człowiek jest drogą Kościoła. Zastanawiam się nad myślami poruszonymi przez ks. Brudnowskiego. Co to znaczy „niekonwencjonalny”? Postanowiłem odpowiedzią uczynić świadectwo, jakie daje ten kapłan. Mam dużo czasu, na drodze praktycznie oprócz mnie nikogo, przekraczam granicę w Golińsku, uśmiechając się do nieco zaskoczonych funkcjonariuszy Straży Granicznej. Słucham kasety z przemówieniami Papieża Polaka, w tle utwory Chopina. Swoje rozważania zaczynam od wspomnień z ubiegłorocznej pieszej pielgrzymki. Wędrowanie za przyczyną padającego przez osiem dni z rzędu deszczu było bardzo trudne. Wszystkim dało się to bardzo we znaki, nam organizatorom i odpowiedzialnym za bezpieczne przeprowadzenie pielgrzymów przysporzyło wiele nowych zadań. Musieliśmy dokonywać olbrzymich wysiłków, aby w tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych wszystko poszło sprawnie i zgodnie z planem. Pielgrzymom deszcz zmoczył wszystko łącznie z namiotami i śpiworami. Często jedyną suchą rzeczą u pielgrzyma był różaniec trzymany w ręku. Ludzie wytrwale pokonywali kolejne etapy, kładli się w deszczu i wstawali. Księża Przewodnicy dodawali otuchy, Ksiądz Romuald tryskał energią i radością. Wspierał w najtrudniejszych chwilach nas, którzy poznawaliśmy w tych ekstremalnych warunkach obszary naszych osobowości - niekoniecznie pozytywne. Przywołuję to w pamięci, ponieważ na spotkaniu odpowiedzialnych za pielgrzymkę Ksiądz Romuald przekazał następującą myśl: - Idziemy bo chcemy, nikt nas do tego nie zmusza i to, że chcemy nadaje temu wyjątkowy charakter i za to wam dziękuję - mówił do zaproszonych księży przewodników, głównego porządkowego, szefów bazy i innych odpowiedzialnych za pielgrzymkowe służby. - W Kanie Galilejskiej Maryja czuła się współodpowiedzialna za atmosferę na weselu. Nie szukała winowajcy, kiedy zabrakło wina. Szukała rozwiązania sytuacji tak, aby ją obronić przed kompromitacją. Należy więc z góry wykluczyć, że takich sytuacji nie będzie i od razu za nie powinniśmy się przeprosić i sobie nawzajem wybaczyć. Zawrzyjmy pakt jedności na początku pielgrzymki i trwajmy w nim - zachęcał zebranych. - Znośmy siebie w cierpliwości (...) - zakończył. Z kasety słyszę fragment przemówienia Papieża:,,...każdy z nas musi znaleźć w swoim życiu jakieś swoje Westerplatte, jakieś zadanie, z którego nie można zdezerterować...”. Słowa dodające otuchy, zwłaszcza tak wczesnym rankiem... O 5.30 zaplanowane spotkanie Głównego Porządkowego Darka oraz Jarka i moje - szefów baz pielgrzymkowych u Księdza Romualda na plebanii. Godzina pobudek na pielgrzymce. Wstawanie o 3.45 to w sobotę dla mnie nie lada wyzwanie, ale nie dla Księdza Romualda, który bardzo często rozpoczyna o tej porze dzień. Wcale nierzadkie są wysyłane przez niego SMS-y późnymi wieczorami między 22 a 24, czy też o 5 rano. Śle pozdrowienia z „Ambony Krzyża” - miejsca w górach, do którego pielgrzymuje czasami nawet kilka razy dziennie. Udaje mi się dotrzeć punktualnie na plebanię, drzwi otwarte na roścież, pomimo bardzo wczesnej pory ma się wrażenie jakby to było co najmniej południe. W drzwiach uśmiechnięte i energiczne powitanie proboszcza, w kuchni przy stole zaspany Darek po chwili na podwórko wjeżdża Jarek, sklejone oczy mówią, że porannym skowronkiem to on nie jest. Krótka modlitwa i wspólne śniadanie w towarzystwie jeszcze Edwarda, doświadczonego pielgrzyma. Śniadanie poprzedza wyjazd na objazd trasy pielgrzymki, a dokładnie mówiąc - baz pielgrzymkowych. Otrzymujemy błogosławieństwo od Księdza Romualda i tuż po godz. 6.00 wyjeżdżamy we trzech do Częstochowy, gdzie rozpoczniemy przegląd miejsc, w których pielgrzymka będzie nocować. To ważne, odwiedzamy po kolei miejscowości, spotykamy się z gospodarzami, dyrektorami szkół, prezesami klubów sportowych, odwiedzamy księży proboszczów. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie później dotrzemy z pielgrzymką. Radosne i serdeczne to spotkania, dzieci gospodarzy podrosły przez rok, krótko rozmawiamy, co słychać, pytamy o żniwa, ustalamy szczegóły i ruszamy w dalszą drogę. Obserwujemy zmiany, ale na szczęście wszystkie sprzyjają pielgrzymce. Nie zabraknie miejsc na namioty. Łąki i ścierniska będą na nas czekać. W drodze okazja do rozmowy. Dzielimy się tym, co u nas. Na co dzień mieszkamy w różnych miejscach, więc kontakt jest rzadki. Darek imponuje znajomością trasy, wskazuje na zmiany i dokonane skróty w trasie. To dobre wiadomości. Każdy kilometr mniej do przejścia ma ogromną wagę dla pielgrzymów. Ustalamy o co jeszcze musimy zadbać. Do Kudowy wracamy około 14.30, czeka smaczna grochówka, połykamy z apetytem, jakbyśmy pieszo tę trasę przeszli. Proboszcz wpada dosłownie na chwilę, - zdążył już być na „Ambonie Krzyża” - donoszą nam na plebanii. Pyta, co ustaliliśmy, cieszy się z efektów i już się żegna, o 15.00 ma Mszę ślubną. W biegu wymienia kilka zdań ze Staszkiem - pielgrzymkowym technikiem, który pakował nagłośnienie do auta na Mszę polową w „Zielonej Dolinie”, którą Ksiądz Romuald odprawia przez cale lato w każdą niedzielę. Po jakimś czasie rozjeżdżamy się do domów. Kolejne spotkania tuż przed pielgrzymką. Ale jesteśmy spokojni, kontakty odnowione, miejsca ustalone - możemy iść pielgrzymką. Wracając prowadzę swoje rozważania o Kościele „niekonwencjonalnym”. Jestem bogatszy o rozmowę z Jarkiem i Darkiem. Oni mają częstszy kontakt z Księdzem Romualdem, otrzymują od niego SMS-y, ale też biorą udział w pielgrzymkach do „Ambony Krzyża”. Od nich się dowiaduję, że jest tam przynajmniej raz dziennie, a rekordem było nawet pięć razy w ciągu dnia. Czasami wyrusza samotnie, wtedy często powstają tam homilie i rozważania pielgrzymkowe. Jak sam mówi - po ciężkim dniu idę do Krzyża i przytulony do niego zostawiam tam wszystko co dzień przyniósł, również napięcia, które powstały, zmęczenie, wszystkie dzienne sprawy, całe zmaganie, zostawiam i odzyskuję siły - dzieli się Ksiądz Romuald. Dochodzę do wniosku, że ten Kościół „niekonwencjonalny”, to pewien klimat, czas, miejsce, które tworzą ludzie. Przypominam sobie opisy wypraw kajakowych młodego ks. Karola Wojtyły, Msze polowe odprawiane przez niego, kajak przewrócony do góry dnem i skrzyżowane wiosła tworzyły Ołtarz. Modlitwa na łonie natury, czas na rozmowy ze studentami, wspólne zmaganie się z trudami wędrowania, dążenie do osiągnięcia celu wyprawy. Kto wie, może wtedy w głowie przyszłego papieża narodziło się to słynne: „Człowiek jest drogą Kościoła”. I to nasze pielgrzymowanie, wspieranie się w trudzie i modlitwa, nawiązywanie więzi przyjaźni na długie lata, a nawet i miłości. W tym roku para narzeczonych - pielgrzymów - będzie sobie ślubowała podczas pielgrzymki - wesele na pielgrzymce i ponad tysiąc gości. Ale zauważmy jeden bardzo ważny aspekt tego Kościoła „niekonwencjonalnego” - w centrum Eucharystia, modlitwa, kapłan, ludzie i łono natury. To wszystko tworzy szczególny klimat, w którym nawiązują się serdeczne więzi i przyjaźnie. Klimat, w którym rodzi się pragnienie modlitwy i wspólnoty. Rodzi się jedność, która trwa w sercach pomimo późniejszych koniecznych rozstań. Odczuwa się bliskość Boga i jednocześnie rodzi się tęsknota za tak przeżywanymi dniami rozpoczynanymi często bardzo wczesną pobudką, modlitwą poranną: Godzinkami ku czci Najświętszej Maryi Panny, wspólnym śpiewem, Eucharystią w ciągu dnia, wysłuchiwanymi konferencjami w drodze, wieczornymi Apelami, a nawet za trudem i zmęczeniem. Rodzi się tęsknota, pragnienie bliskości Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie, proszę o łaskę, aby Twoje wartości mogły być bardziej cenione

2024-04-15 14:27

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 16, 20-23a.

Piątek, 10 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Jana z Avili, prezbitera i doktora Kościoła

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Adorować to postawić Boga w centrum życia

2024-05-11 09:47

ks. Łukasz Romańczuk

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Drugi dzień II Kongresu Wieczystej Adoracji rozpoczął się w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu. Eucharystii przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

W homilii abp Józef Kupny wyjaśnił, czym jest adoracja Najświętszego Sakramentu. - Odkrywamy adorację jako wymóg wiary. Adorować to postawić Boga w centrum życia, to nadać wszystkim sprawom właściwy porządek, stawiając Boga na pierwszym miejscu. W życiu wiarą nie wystarczy sama wiedza teologiczna, potrzeba Go spotkać i adorować. Na niewiele zdadzą się nasze wiadomości z zakresu życia religijnego czy zdolności duszpasterskie, jeśli nie padamy na kolana. Wiara jest relacją z żywą osobą, którą się kocha. Stając twarzą w twarz z Jezusem poznajemy Jego oblicze. Adorując odkrywamy dzieje miłości z Bogiem, w którym nie wystarczają idee, ale trzeba Go postawić na pierwszym miejscu, tak jak stawia się osobę, którą kochamy. Taki właśnie musi być Kościół, adorujący i zakochany w Jezusie, swoim Oblubieńcu - wskazał. abp Kupny i dodał: - Trwanie na kolanach przed Jezusem jest lekarstwem na podziały w Kościele. Dzisiaj chcemy rozważać, że adoracja czyni jedność w Kościele. Przez adorację dokonuje się wyzwolenie z największego niewolnictwa, uzależnienia do nas samych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję