Reklama

Zdrowie

Francja: czy nowy lek pomoże w walce z koronawirusem?

Lekarze grupy szpitalnej AP-HP jako rokujące ocenili swoje ustalenia ws. badania klinicznego zastosowania leku tocilizumab u pacjentów z Covid-19. Ten środek immunosupresyjny znacznie zmniejszył liczbę przyjęć na intensywną terapię – podała AP-HP w poniedziałek w komunikacie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Według pierwszych wniosków tocilizumab „znacząco poprawia rokowanie u pacjentów z umiarkowanym lub ciężkim zapaleniem płuc typu Covid-19” – informuje grupa szpitalna.

Lekarze podkreślają, że Covid-19 powoduje silne reakcje zapalne u niektórych pacjentów. Zjawisko to jest generowane przez wydzielanie białek zwanych cytokinami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przy silnym ataku wirusa na niektóre organizmy dochodzi do zjawiska tzw. burzy cytokinowej. Organizm nie atakuje wówczas tylko zainfekowanych tkanek, ale także te zdrowe.

Tocilizumab - środek immunosupresyjny stosowany zwykle w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów - ma zdolność do tłumienia burz cytokinowych - podkreślali lekarze na konferencji prasowej.

W badaniu wzięło udział 129 pacjentów hospitalizowanych z powodu umiarkowanego lub ciężkiego zakażenia Covid-19. Spośród nich 65 otrzymało tocilizumab, a 64 otrzymało jedynie zwykłe leczenie. Podawany hospitalizowanym pacjentom tocilizumab, zdaniem lekarzy, zmniejszył liczbę przyjęć na intensywną terapię.

Tocilizumab jest lekiem znanym i dostępnym. „Dostępny od 2010 r., jest stosowany w chorobach autoimmunologicznych i chorobach zapalnych. Znamy jego skuteczność oraz efekty uboczne” - wskazał na poniedziałkowej konferencji prasowej prof. Xavier Mariette przeprowadzający badanie.

Reklama

Stosowany w leczeniu zapalenia stawów, lek ten może zwiększać ryzyko zakażeń bakteryjnych, problemy z wątrobą i zmniejszać liczbę białych krwinek. Te same skutki uboczne zaobserwowano w leczeniu Covid-19.

Wyniki badań nie zostały jeszcze zatwierdzone przez ministerstwo zdrowia Francji, procedura ta zwykle trwa trzy miesiące, ale z uwagi na pandemię przyspieszono publikację badań – tłumaczyli lekarze.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)

ksta/ akl/

2020-04-27 20:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Projekt Rady Ministrów: mniejszy dystans i więcej kibiców na stadionach

[ TEMATY ]

koronawirus

COVID‑19

hobbitfoot/fotolia.com

Dystans społeczny zostanie skrócony z 2 m do 1,5 m. Na targach i konferencjach będzie mogło uczestniczyć więcej osób, a na obiektach sportowych limit publiczności zostanie podwyższony do 50 proc. – wynika z projektu rozporządzenia Rady Ministrów.

"Widzimy, że na obiektach sportowych, z wyjątkiem pierwszych meczów, zasady sanitarne są dość dobrze przestrzegane i egzekwowane. Ta odpowiedzialność po stronie organizatorów jak i kibiców pozwala na zwiększenie limitu dostępnych miejsc dla fanów sportu" – poinformował PAP wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję