Reklama

W 15. rocznicę budowania wspólnoty

Ludzie często powtarzają „Czas płynie - jak rzeka” co się nigdy nie odwraca, ku morzu ucieka. Czasem nawet w takiej rzece złota rybka płynie, wszyscy chcieliby ją złowić w szczęśliwej godzinie. Ale przecież złota rybka tylko w bajce bywa, ja życzenia pragnę złożyć szczere i prawdziwe. Dziś, gdy mija lat piętnaście Twej pasterskiej pracy na przemyskiej naszej ziemi chciałbym Cię odznaczyć: może medal wręczyć złoty, ale to za mało, Dam Ci moje szczere serce, aby Cię kochało. dam Ci jeszcze uśmiech szczery, jakim Ty nas darzysz żeby nigdy on nie znikał z Twojej dobrej twarzy. A na koniec jedno słowo powiem tylko krótko: Bądź szczęśliwy - i z Jezusem kieruj naszą Łódką!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W zamyśle Księdza Arcybiskupa ten Jubileusz miał być przeżywany w pewnej tajemnicy. Nie chciał, co zresztą często ujawnia, nagłaśniania wydarzeń, które są czynieniem powinności. Z drugiej strony, poczucie wdzięczności tych, którzy z tej posługi „powinności” korzystają, nieomal zmuszało do podjęcia kroków ukazania w choćby skromnym wymiarze tego istotnego dla archidiecezji wydarzenia.
Najpierw według pragnienia Jubilata spotkaliśmy się w domu Pasterza na skromnym poczęstunku. Korzystając z tej okazji poprosiłem Księdza Arcybiskupa o kilka słów refleksji.

Ks. Zbigniew Suchy: - Księże Arcybiskupie „jedność jest naszą drogą” - to słowa wypowiedziane na zakończenie ingresowej homilii w naszej archikatedrze. To co wydawało się odległe, dziś staje się rzeczywistością. Tak, to już 15 lat. Jak Ksiądz Arcybiskup pamięta te początki, które dokonywały się zanim wypowiedziane zostały te słowa i udzielone nam pierwsze pasterskie błogosławieństwo?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Abp Józef Michalik: - Zachowując dyskrecję, która towarzyszy biskupim nominacjom, mogę powiedzieć, że pierwsza rozmowa na temat mojego ewentualnego przybycia do Przemyśla miała miejsce u Ojca Świętego. Zostałem zaproszony na obiad i pod jego koniec Jan Paweł II zasugerował, że może bym przeszedł do Przemyśla. Ja prosiłem, żeby Ojciec Święty mnie zostawił, bo w starożytnej tradycji Kościoła była praktyka, że biskup zostawał w jednej diecezji. Ojciec Święty wspomniał, że są czasem pewne potrzeby, okoliczności, które taką decyzję uzasadniają. Zauważył przy tym, że on też przeszedł z Krakowa do Rzymu. Potem jakby zmienił rozmowę, zaczął wypytywać o moją dotychczasową diecezję, o kapłanów, ludzi, sprawy.
Wtedy, jak dziś myślę, był w tym palec Opatrzności, nieopatrznie wspomniałem rozmowę z jednym z księży, który na moją propozycję zmiany parafii i zachętę, by obejrzał tę nową parafię, poprosił: „Niech Ksiądz Biskup mi nie każe jej oglądać. Jeśli istnieje jakaś potrzeba, problem, to proszę mi wypisać skierowanie i ja tam pójdę”.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że opowiadam historię, jakby przeciw sobie. Zawstydziłem się nieco wewnętrznie moją odmową i po zakończonym obiedzie wróciłem na spotkanie, z powodu którego byłem wtedy w Rzymie. Wieczorem napisałem list do Ojca Świętego, w którym zaznaczyłem, że przyjmę, jeśli takie będzie życzenie Ojca Świętego, jakąkolwiek placówkę. Mam tylko jedną prośbę - niech Ojciec Święty nie pyta mnie o zgodę. Na wszystko się godzę z góry.
I rzeczywiście przyszedł taki moment, że nadeszła ta nominacja. Poinformował mnie o niej Ksiądz Arcybiskup Nuncjusz.
Wtedy też wyznaczona została data 2 maja na dzień Ingresu.

- Wtedy chyba nadszedł ten wydaje się najtrudniejszy czas. Każdy pobyt w parafii, wśród księży, znaczony był świadomością, że to już spotkanie pożegnalne. Jak bije wówczas serce Pasterza?

- Pełnienie woli Bożej, to jest dotyk świadomości, że człowiek spełnia nie swoją wolę, nie swoje pragnienia. Ja przyjąłem to ze spokojem. Ten czas nie był zresztą długi, trwało to raptem dwa tygodnie. Napisałem listy - jeden pożegnalny, drugi do nowej diecezji. Zawsze to jest od ludzkiej strony moment trudny, ale w tym wypadku człowiek nie szuka swojej woli. Trudno się bronić, upierać w takiej sytuacji, mając przekonanie, że to Opatrzność prowadzi dzieła, nawet jeśli ma się świadomość ograniczeń czy też po ludzku chciałoby się zostać w tym miejscu, w którym zna się już ludzi, relacje, ma się plany. Uznałem, że bezpiecznej jest iść w nieznane w przekonaniu, że człowiek nie wybierał sam, ale wypełnia wolę przełożonych.

- A jednak Opatrzność zgotowała Księdzu Arcybiskupowi taką niespodziankę, że trzeba było z tą informacją stanąć przed większą grupą kapłanów.

- Rozpoczęliśmy budowę domu księży emerytów i trzeba było wmurować kamień węgielny. Z tej okazji już dużo wcześniej została wyznaczona uroczystość przy nowo budującym się kościele Miłosierdzia Bożego na obrzeżu Zielonej Góry. Zebrali się tam zaproszeni księża. Był to akurat dzień, kiedy kończył się czas dyskrecji i miała zostać ogłoszona nominacja. W przeddzień powiedziałem o tym księżom biskupom i kanclerzowi. W tym dniu, wobec wielu zebranych została przekazana ta wiadomość. Zaskoczenie było rzeczywiście wielkie, bo jednak był to czas bardzo sumiennego przestrzegania tajemnicy. Inaczej niż obserwujemy dzisiaj. Było to bardzo wzruszające przeżycie, zarówno dla księży, jak i dla mnie. W końcu było to jakieś przecięcie więzów, które w duchu wspólnej troski się nawiązywały. Miło mnie to zaskoczyło, bo miałem świadomość swoich niedociągnięć. Tak, to była rzeczywiście wzruszająca chwila, za co Panu Bogu dziękuję.

- Wiem z opowieści, że pierwsze kroki na poprzedniej diecezji skierował Ksiądz Arcybiskup do Matki Bożej Rokitniańskiej i ta miłość została głęboko wpisana w serce Pasterza.

- Tak, rzeczywiście Rokitno to było pierwsze miejsce na drodze z Warszawy przez Poznań do Zielonej Góry. Był już późny wieczór. Ludzie czekali wiele godzin, bo spóźnił się samolot. I wtedy już wiedziałem, że trzeba doprowadzić do koronacji tego obrazu. Przed nim zresztą się pożegnałem odchodząc do Przemyśla.

- A co trwa w sercu jako pamięć pierwocin spotkania z tą ziemią?

- Ucieszyłem się, że Jest Matka Boża Jackowa. Wielka tradycja, historia. Drugi moment, który mnie uderzył, to obecność dziś św. Józefa Sebastiana Pelczara. Zresztą Ojciec Święty w pierwszym liście, który do mnie napisał nawiązał do jego osoby, prosząc o modlitwę przy relikwiach tego Świętego. Byłem świadomy, że mieszkam w mieszkaniu, w którym żył i umarł święty Biskup. To wielkie przeżycie. Duże wrażenie zrobiła na mnie świadomość, że jest tu bardzo żywy kult świętego kapłana - ks. Jana Balickiego.
Potem całe wyzwanie sytuacji, która nie była dla mnie łatwa. Ale jakoś dzięki Bogu i ludziom, ich życzliwości, udało się te 15 lat przeżyć i mam nadzieję, że nadal będzie mi towarzyszyć opieka Opatrzności i życzliwość ludzi.
Chciałbym przeprosić Pana Boga za grzechy, słabości i prosić, żebym nie zagroził nikomu drogi do zbawienia, a wręcz przeciwnie, abym ludziom na tej drodze pomógł. Żebyśmy tę duchową stronę potrafili należycie doceniać i ta przemiana wewnętrzna była stała, realna. Mówię to z całą świadomością pokornego rozeznania siebie samego. Musimy też wspólnie przyznać, że niemożliwy jest wewnętrzny rozwój bez tych zewnętrznych wysiłków. Stąd też pewne inicjatywy, na które zwracam uwagę, są bardzo ważne, jak choćby dowartościowanie odpowiedzialności świeckich za Ewangelię, za zaangażowanie w życie Kościoła - Akcja Katolicka, Stowarzyszenia i grupy Żywego Kościoła. Idą trudne czasy i dlatego musimy od siebie wymagać, bo jeżeli tego nie zrobimy, to ci, którzy nie są nam życzliwi, będą tę naszą słabą gorliwość wykorzystywać.

Moje i Czytelników życzenia podpowiedziało życie. Teksty zawsze rodzą się dużo wcześniej, niż dotkną kartki papieru. Podobnie było i w tym przypadku. Chodziłem wokół katedry i spotkałem kilkuosobową grupę turystów, może pielgrzymów. Zatrzymali się i wyrazili wielki podziw dla piękna katedry i całego otoczenia. Wtedy pomyślałem, że to spotkanie jest podpowiedzią życzeń - oby serca diecezjan Księdza Arcybiskupa, nasze serca, były równie piękne, jak te materialne ślady pasterskiej troski Księdza Arcybiskupa i aby z wnętrza tych pięknych serc rozlewała się godna miana chrześcijan zewnętrzność, doczesność.

Reklama

W tym samym czasie, kiedy rozmawiałem z Księdzem Arcybiskupem, s. Katarzyna, „przepytywała” o miniony czas bp. Adama Szala.

S. Katarzyna: - Piętnaście lat rządów Księdza Arcybiskupa w naszej przemyskiej metropolii to stosunkowo niewielki czas, gdy patrzymy na jej ponad 600-letnią historię. Jednak każdy z rządców diecezji pozostawia po sobie jakiś ślad. Wspominamy o św. bp. Józefie Sebastianie Pelczarze, o jego następcy bp. Anatolu Nowaku czy pamiętanym do dzisiaj przez wielu księży bp. Franciszku Bardzie. Żywa jest także, w dosłownym sensie tego słowa, pamięć o dokonaniach abp. Ignacego Tokarczuka. Bp Józef Michalik, gdy przychodził z diecezji gorzowskiej miał tę świadomość o historycznej tradycji naszej diecezji, wiedział o poprzednikach, próbował i próbuje ciągle wejść w tę atmosferę, którą jest archidiecezja przemyska.

Bp Adam Szal: - W ciągu tych 15 lat wydarzyło się wiele w historii naszej archidiecezji. Trzeba wspomnieć na pewno to wydarzenie, jakim była pielgrzymka Jana Pawła II do przemyskiej archidiecezji, jego odwiedziny w Dukli i w Krośnie. To było jakby przypieczętowanie tych licznych związków Karola Wojtyły z Podkarpaciem, z Bieszczadami.
Wracając do osoby Księdza Arcybiskupa chciałbym przywołać kilka takich epizodów, w których brałem udział. Ksiądz Arcybiskup chciał być blisko serca diecezji, jakim jest seminarium diecezjalne. Gdy został ogłoszony biskupem przemyskim, właściwie w pierwszym dniu, swoje kroki skierował, nie tylko do kurii, do domu biskupiego, ale także i do seminarium. Pamiętam to jego spotkanie z nami, z księżmi przełożonymi, pamiętam jego plany, które wtedy snuł, a później pamiętam dobrze, jak w czasie gdy pełniłem urząd rektora seminarium, wiele razy przychodził zapowiedziany, niezapowiedziany, bardzo dobrze się czuł w seminarium, często odwiedzał przełożonych, rektora, seminarium przy różnych okazjach. To bardzo cieszyło i pokazywało jego zainteresowanie i związek z seminarium, a poza tym właściwie o każdej porze rektor seminarium mógł przyjść, by skonsultować pewne rzeczy, porozmawiać, zaprosić czy omówić jakieś ważne sprawy. Oczywiście Ksiądz Arcybiskup bywał na ważniejszych uroczystościach w seminarium. Często zdarzało się, że gdy odwiedzali go goście z różnych stron Polski czy nawet świata, z reguły prowadzał ich do katedry i do seminarium, by pokazać, by niejako pochwalić się tym seminarium, które przygotowywało i przygotowuje nowych kapłanów. To pierwsze na co - moim zdaniem - w życiu Arcybiskupa w ciągu tych 15 lat trzeba zwrócić uwagę. Druga rzecz, o której chciałbym powiedzieć, to jego życzliwość, otwartość wobec kapłanów. Doświadczyłem tego i ja, oczywiście przez pryzmat mojej nominacji biskupiej. Pamiętam dobrze te pierwsze rozmowy, gdy on już wiedział, że ja wiem; jego słowa pełne otuchy, pociechy, ale też taki jego bardzo ludzki gest, który mnie zafascynował, chwycił za serce. Gdy już była bliska chwila ogłoszenia nominacji, poszedł do swojej szafy, wyciągnął kupon materiału w kolorze fioletowym i taki prezent dał mi jako pamiątkę tego dnia i tej nominacji. To może taki prozaiczny, ale i bardzo ważny gest.
Obecnie, gdy z woli Opatrzności mam okazję być współpracownikiem Arcybiskupa, widzę jego wielką ofiarną służbę dla archidiecezji. Gdy został wybrany przewodniczącym KEP, ze śp. bp. Stefanem mówiliśmy sobie, że pewnie będzie rzadkim gościem w Przemyślu i że ciężar posługi duszpasterskiej spadnie pewno na biskupów pomocniczych. Okazało się, że była to tylko część tych naszych obaw, bo Arcybiskup jest niezwykle aktywny w diecezji, bardzo często wyjeżdża z różnymi posługami i dzieli czas między Warszawę a Przemyśl, a właściwie to tylko strzępy tego czasu przeznacza dla Warszawy, uważając, że najważniejsze jego miejsce jest właśnie tu, w archidiecezji przemyskiej. Na pewno chciałby, by dobra opinia o diecezji przemyskiej się umocniła i utrwaliła w mentalności kapłanów i wiernych. Często przytaczamy słowa, że przemyska diecezja jest pobożna i uczona, i myślę, że Arcybiskup chciałby, żeby tak było i chciałby umocnić to przekonanie i żeby ono odpowiadało rzeczywistości.
W sobotę rano nasze radio uobecniło podczas transmitowanej Eucharystii osobę Jubilata. Celebrował ją świadek tamtych dni ks. oficjał Józef Bar. W homilii ujawnił ówczesne wydarzenia. Oto fragment homilii: „I oto dnia 17 kwietnia 1993 r. (...) Jan Paweł II skierował do Przemyśla nowego biskupa dotąd biskupa diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Józefa Michalika”.
Pamiętam dobrze atmosferę tamtych dni... Napięcie, niepewność, oczekiwanie, wreszcie radość.
Następnego dnia po ogłoszeniu tj. w niedzielę 18 kwietnia przybył Nominat do Przemyśla. Było to pod wieczór, w porze kolacji. Przywitał go Arcybiskup Senior, kilku pracowników Kurii, a Siostry z domu biskupiego wręczyły mu na powitanie wiązankę kwiatów. Następnego dnia miał się dokonać bardzo ważny urzędowy akt objęcia urzędu przez nowego Metropolitę Przemyskiego.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo osób, a nie związków homoseksualnych

2024-05-20 15:05

[ TEMATY ]

wywiad

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Nie zezwalałem na błogosławienie związków homoseksualnych - wyjaśnił papież Franciszek w nadanej wczoraj pełnej wersji kwietniowego wywiadu dla telewizji amerykańskiej CBS. Dodał, że błogosławienie takich związków jest „sprzeczne z prawem naturalnym i prawem Kościoła”. Zezwolił natomiast na błogosławienie poszczególnych osób homoseksualnych, bo „błogosławieństwo jest dla wszystkich”, choć - jak przyznał -„niektórzy są tym zgorszeni”.

W godzinnym wywiadzie papież opisuje swe spotkania z dziećmi z Ukrainy, które nie potrafią się już uśmiechać. Apeluje o zakończenie toczących się na świecie wojen. „Dążcie do negocjacji. Dążcie do pokoju. Wynegocjowany pokój jest zawsze lepszy niż niekończąca się wojna” - przekonuje Franciszek. Zachęca też do modlitwy o pokój, którą sam praktykuje. „Zatrzymajcie się, negocjujcie” - powtarza Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reprezentant Chorwacji na konkurs Eurowizji: Bóg stał się dla mnie żywą osobą

2024-05-21 14:26

[ TEMATY ]

świadectwa

#świadectwo

Wikipedia.org

Baby Lasagna (2024)

Baby Lasagna (2024)

Bóg stał się dla mnie żywą osobą - tak o swoim nawróceniu mówi reprezentant Chorwacji na tegoroczny konkurs Eurowizji. 25-letni Marko Purišić, występujący pod pseudonimem Baby Lasagna, zajął na nim drugie miejsce piosenką „Rim Tim Tagi Dim”, opowiadającej o młodym człowieku wyjeżdżającym ze wsi do miasta.

Był to najlepszy wynik Chorwacji w tym konkursie. Po powrocie do kraju Purišić przyjęty został jak bohater. Premier Andrej Plenković zapowiedział, że państwo przyzna mu premię w wysokości 50 tys. euro. Jednak artysta zrezygnował z tych pieniędzy i przekazał je dwóm placówkom leczącym nowotwory.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Müller: samobójstwo dla chrześcijan nie jest opcją

2024-05-21 14:30

[ TEMATY ]

pielgrzymowanie

samobójstwo

Kard. Müller

Karol Porwich/Niedziela

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Samounicestwienie przez samobójstwo, narkotyki i alkohol lub powiedzenie «nie» naszej męskiej lub kobiecej seksualności nie są opcjami dla chrześcijan - stwierdził na zakończenie tradycyjnej pielgrzymki do Chartres były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Müller. Przewodniczył on w Poniedziałek Wielkanocny w tym sanktuarium Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego z udziałem 18 tys. wiernych. Wśród młodych, którzy przybyli w poniedziałek do katedry w Chartres, było także 1500 zagranicznych pielgrzymów, głównie z Niemiec, Austrii i Szwajcarii, ale także z USA i wielu innych krajów. Trzydniowa pielgrzymka, odbywająca się od 1983 roku przyciągnęła w tym roku rekordową liczbę pątników.

W swoim kazaniu kardynał Müller odniósł się do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcę zobaczyć Boga” i porównał ludzkie życie i historię Kościoła do pielgrzymki: „Aby zobaczyć Boga, musimy podążać za Chrystusem na drodze naszego życia, aż dotrzemy do celu w naszym wiecznym domu” - zaznaczył. Przypomniał, że światłem na tej drodze jest Logos, Jezus Chrystus, który „prowadzi nas bezpiecznie do sensu i celu naszego życia, kiedy widzimy Boga twarzą w twarz”. Cytując konstytucję dogmatyczną Lumen gentium Soboru Watykańskiego II zaznaczył, że „Kościół wśród prześladowań świata i pociech Bożych podąża naprzód w pielgrzymce, głosząc krzyż i śmierć Pana, aż przyjdzie” (n.8).

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję