Po powitaniu uczestników przez parę krajową Domowego Kościoła Jolantę i Mirosława Słobodów głos zabrał moderator generalny Ruchu Światło-Życie ks. Adam Wodarczyk, który wygłosił konferencję poświęconą źródłom nadziei.
Trwać w nadziei
Mamy wiele pokus, aby żyć w lęku; ludzką miarą patrząc, wiele powodów, by stracić radość życia. Jednym z nich bywają trudności w życiu małżeńsko-rodzinnym, w którym dotyka nas grzeszność. A przecież - wbrew naszej ułomności - jesteśmy powołani do radości i optymizmu! Gdzie zatem szukać źródła nadziei? W Chrystusie (por. Rz 5, 1-8).
Oto najgłębsze źródło nadziei - darmowa miłość Boża okazana nam, słabym, grzesznym. Oto konkretne światło, które rozprasza ciemności naszej nieudolności, grzechu, zniechęcenia, beznadziejności, dramatów. Jeżeli pokładamy nadzieję w Chrystusie, On uzdalnia nas do miłości podobnej do tej, którą On okazał, umierając na krzyżu. Wówczas miłość w życiu małżeńskim i rodzinnym jest możliwa. Dzięki Jego mocy możemy zwyciężyć swą małość, a ściślej mówiąc, to Bóg może zwyciężać w naszym życiu, w najbardziej nawet dramatycznych sytuacjach.
Ks. Wodarczyk przywołał przykład Abrahama - człowieka, który „uwierzył wbrew nadziei”. Właśnie taka heroiczna postawa jest konieczna w małżeństwie i rodzinie, zwłaszcza wówczas, gdy po ludzku nie widać żadnych powodów do nadziei. Kiedy - jak w przypadku Abrahama - to, co mogłoby być naszym walorem, jest już w stadium starości. Kiedy mamy puste ręce.
I wówczas trzeba - tak jak Abraham - ruszyć w pielgrzymkę. Nie oznacza to konieczności zmiany miejsca, pracy, środowiska. Na zewnątrz wszystko może pozostać po staremu. Trzeba natomiast ruszyć w duchową pielgrzymkę - otworzyć serce na Boga, współmałżonka, dzieci, uwierzyć, że miłość jest możliwa. A wtedy dzieją się małe i wielkie cuda. Następuje odnowa życia małżeńskiego, powrót do pierwotnej miłości, spełnienie w relacjach małżeńskich, macierzyństwie i ojcostwie.
Ksiądz Adam przywołał jeszcze jedną postać - św. Józefa. To był prawdziwy człowiek nadziei, który sprostał ogromnej próbie. Jakże wielka musiała być jego wiara! Sam, mając zupełnie inne plany i marzenia, uwierzył oraz przyjął powołanie w tej postaci, którą wybrał dla niego Bóg.
Minęło 2000 lat, a jego postawa ciągle wytycza jedyną możliwą drogę do szczęścia. To on jest patronem naszej codzienności małżeńskiej i rodzinnej w sytuacjach wymagających heroizmu. A takich nie brakuje w naszym życiu. Trzeba jednak wierzyć, że nawet największe doświadczenia: trudności materialne, nieporozumienia, cierpienie, śmierć męża, żony, mogą być objęte nadzieją. Dlaczego? Ponieważ wierzymy Chrystusowi, który zmartwychwstał i obiecał nam to samo.
Głoszenie tej prawdy to nasza misja. Świadectwo codziennego życia, przepełnionego miłością, służbą, uczciwą pracą, otwartością na dar życia, żywą modlitwą, zanurzeniem w Słowo Boże, Eucharystię - oto największy znak nadziei dla współczesnego świata. Obok nas są tysiące ludzi pogrążonych w rozpaczy, łaknących podświadomie Chrystusa, ale z różnych przyczyn, zawinionych lub nie, niepotrafiących Go odnaleźć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Via Lucis - Droga Światła
To były mocne słowa. Rozważając je w naszych sercach, wyruszyliśmy na Via Lucis, czyli Drogę Światła, nabożeństwo, podczas którego rozważaliśmy spotkania zmartwychwstałego Jezusa z Apostołami, uczniami i kobietami. Za sprawą pięknych rozważań, przygotowanych przez Domowy Kościół z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, odnajdywaliśmy się w postawie św. Jana, który bał się wejść do pustego grobu, Apostołów zamkniętych ze strachu w Wieczerniku; św. Tomasza, który musiał zobaczyć, aby uwierzyć; zrozpaczonych uczniów idących do Emaus, którym oczy otworzyły się dopiero w chwili, gdy Nieznajomy połamał chleb.
Brońmy kapłanów!
Ostatnim, najważniejszym punktem programu pielgrzymki była Eucharystia pod przewodnictwem ordynariusza kaliskiego bp. Stanisława Napierały. W procesji z darami na ołtarzu złożono wotum dziękczynne za 10 lat opieki św. Józefa nad Domowym Kościołem - złoty „domek”. Eucharystię koncelebrowało ponad siedemdziesięciu kapłanów, opiekunów kręgów Domowego Kościoła z całej Polski. Gdy Biskup Stanisław w końcowym słowie podkreślił ten fakt, w odpowiedzi rozległy się długie oklaski. Ksiądz Biskup, kontynuując ten wątek, zaapelował, byśmy otoczyli kapłanów troską. Dziś są oni w Polsce przedmiotem zajadłej nagonki. Antykatolickie media milczą o codziennej ofiarnej służbie, którą bez fanfar spełnia przygniatająca większość księży w Polsce. Z upodobaniem natomiast wyciągają pojedyncze przypadki kapłanów siejących zgorszenie, usiłując wpoić Polakom przekonanie, że tacy są wszyscy duchowni.