Reklama

Bryki z kazań niedzielnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tego dnia, gdy Piotrek wrócił ze szkoły odczuł jakąś inną atmosferę w domu. Od razu wiedział, że nie wróży to nic dobrego. Mama siedziała skurczona i blada, a ojciec miał szkliste od łez oczy. Kazali Piotrkowi spokojnie się rozebrać, zostawić plecak w pokoju i wrócić do nich na poważną rozmowę. W ten właśnie sposób Piotrek dowiedział się o śmiertelnej chorobie swojej mamy. Odkryto u niej zaawansowane stadium raka kości. Wszystko w takich chwilach zaczyna się walić i koncentrować jedynie na problemie choroby. Piotrek na początku nie chciał uwierzyć ojcu, że po ludzku nie ma już żadnego ratunku. Oboje z mamą doszli do wniosku, że lepiej będzie stanąć w prawdzie wobec zbliżającej się śmierci. Dla Piotrka dotąd nie było rzeczy niemożliwych. I w tym przypadku nie chciał dać za wygraną. Bezustannie szukał w Internecie, mobilizował ojca do wędrówek po różnych klinikach, uzdrowicielach, gabinetach medycyny naturalnej, tybetańskiej i innych. Choroba okazała się jednak silniejsza niż wszystko. Początkowo trzymano mamę Piotra w szpitalu, ale kiedy już nie było żadnych szans, odesłali ją do domu z fiolkami zastrzyków przeciwbólowych i życzeniami siły w oczekiwaniu na śmierć. I tak zaczęły się dyżury przy umierającej matce. Piotrek miał dopiero osiemnaście lat i już musiał zderzyć się z doświadczeniem umierania. Nauczył się dawania zastrzyków, zmieniania pościeli, robienia opatrunków. To było jednak małym problemem wobec bólu rozmowy i towarzyszenia mamie. Nie wiedział o czym z nią rozmawiać. Czasem pocieszał i zapewniał, że wszystko będzie dobrze, ale doskonale wiedział, że to zwykłe kłamstwo. Udawał twardziela przy łóżku mamy, a potem szedł do swojego pokoju, włączał na głos jakąś płytę i po prostu ryczał jak małe dziecko. W tym stanie nie umiał się nawet modlić. Z jednej strony nic innego nie zostawało jak wiara w cud uzdrowienia, a z drugiej pojawiał się ogromny bunt wobec Boga za to, że tak wcześnie, że to akurat jego mama. "Gdybyś był, ona by teraz nie umierała. Gdybyś naprawdę był miłością ona nie musiałaby tak cierpieć jak teraz!" - złościł się na Pana Boga.

Którejś nocy jego mama bardzo cierpiała. Z sypialni słychać było jęk tłumionego bólu. Nie mógł tego słuchać. Wiedział dobrze jak bardzo musi ją boleć, skoro nawet nie potrafi ukryć swojego bólu. Nad ranem, po kilku godzinach wsłuchiwania się w ten płacz rodzonej matki Piotrek nie wytrzymał. Zapłakany usiadł przy jej łóżku, chwycił mamę za rękę i razem z nią zaczął płakać. Nie umieli powiedzieć ani jednego słowa do siebie. Płacz mieszał się z chwilami bolesnej ciszy. Piotrek ściskał mocno dłoń mamy i dostawał od niej odpowiedź w postaci delikatnego uścisku. Nagle przyszła chwila jakiegoś dziwnego spokoju. Zauważył na twarzy mamy wyraz olbrzymiej ulgi. "Piotruś, syneczku - powiedziała jakby resztkami sił - nie martw się, ja zawsze będę z tobą. Będę bardziej niż teraz". Wyjęła swoją lewą rękę spod kołdry i oddała Piotrkowi różaniec, na którym cały czas podczas choroby odmawiała modlitwy. "Weź to synku. Właśnie przez to będę z tobą bardziej niż teraz" - powiedziała z uśmiechem na ustach. To były ostatnie słowa w jej życiu. Piotrek zdążył jeszcze uścisnąć kolejny raz jej dłoń a potem już odczuł moment śmierci ukochanej osoby. Inaczej to sobie wyobrażał. Przygotowywał się do tej chwili przecież bardzo długo.

Myślał, że wtedy nie zapanuje nad sobą, że będzie wrzeszczał i buntował się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Tymczasem ta chwila przyniosła jakiś wielki pokój w jego sercu. Siedział potem trzy dni przy trumnie mamy, nie zapłakał ani razu i jak nigdy dotąd poczuł, że ona nie odeszła, że jest koło niego. Ściskał w ręku różaniec tak jak jeszcze niedawno ściskał dłoń swojej mamy. Najbardziej lubił jednak trzymać go w miejscu, gdzie był zawieszony krzyżyk z metalową figurką Jezusa. "On też umarł i twierdzi, że żyje. Moja mama mówiła, że jak umrze to będzie bardziej ze mną" - myślał sobie wtedy. Na pogrzebie poprosił księdza, żeby ubrał biały ornat i odprawił Mszę św. o Zmartwychwstaniu. Najbardziej czuł się jednak zmieszany, kiedy na cmentarzu zamiast płaczu nagle ogarnęło go wielkie poczucie radości. Bał się tego odczucia, ale ono było w nim bardziej żywe niż płakanie nad śmiercią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowy cud księdza Popiełuszki nie nadszedł

2025-08-08 12:34

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Red

Jestem przekonana, że dwaj „bracia bliźniacy”: Bernard Brien i Jerzy Popiełuszko wreszcie spotkali się twarzą w twarz – bo do tej pory znali się „tylko z widzenia”.

Gdy w nocy otrzymałam telefon z Francji ze smutną wiadomością o śmierci francuskiego księdza Bernarda Briena, pomyślałam, jak złudne są ludzkie plany. Bo zaledwie przed tygodniem zmarły kapłan ustalił dokładny plan działań, które miał podjąć, by propagować we Francji, a także poza nią, kult błogosławionego męczennika z Polski…
CZYTAJ DALEJ

Mądrość i głupota to dwie siły ciągle ścierające się ze sobą w człowieku

2025-07-12 11:13

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Marina P. – stock.adobe.com

Rozważania do Ewangelii Mt 25, 1-13.

Sobota, 9 sierpnia. Święto św. Teresy Benedykty od Krzyża, dziewicy i męczennicy, patronki Europy
CZYTAJ DALEJ

Kraków: Startuje akcja otwierania kościelnych i klasztornych ogrodów

2025-08-09 13:58

[ TEMATY ]

Kraków

akcja

klasztor

otwieranie ogrodów

Adobe Stock

Kraków, Wawel

Kraków, Wawel

Ogród przy bazylice Św. Floriana w ścisłym centrum Krakowa został w sobotę udostępniony mieszkańcom i turystom w ramach zainaugurowanej właśnie akcji „Otwarte Ogrody” przygotowanej wspólnie przez miasto i Archidiecezję Krakowską. W planach są kolejne niedostępne zwykle ogrody klasztorne i kościelne.

W malowniczym, nieco zdziczałym ogrodzie przy bazylice św. Floriana przygotowano w sobotę dla gości „Śniadanie dla trawie”. Przybywający do popołudnia mogą się raczyć na kocach specjalnie przygotowanymi specjałami oraz samodzielnie zrywać dojrzałe owoce ze starych drzew owocowych – śliw, jabłoni i gruszy. Na chętnych czekał badminton i wspólne ćwiczenia pod okiem instruktorki Marty Ficner.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję