I znowu poszła fama, że Kościół w Polsce chce koniecznie wejść
do Unii Europejskiej. Dowodem na to było, jak piszą liberalne dzienniki
i tygodniki: "uczestniczenie niektórych biskupów w Brukseli w seminarium
zorganizowanym pod patronatem Komisji Episkopatów Unii Europejskiej"
. Według jednej z "katolickich" agencji, delegacja polska wyraziła
swe poparcie dla przystąpienia do Unii, ale pod warunkiem twardych
negocjacji, szczególnie w sprawach dotyczących rolnictwa.
Uczestnicy konferencji spotkali się z wieloma wysokimi
urzędnikami unijnymi. Jeden z nich Franz Fischler oświadczył, że
integracja europejska, w tym wspólna polityka rolna "w sposób szczególny"
wypełnia nauczanie Soboru Watykańskiego II oraz Jana Pawła II, a
oferowane polskim rolnikom warunki są wierne logice rozwiązań przyjętych
w Unii. "Biskupi przyjęli to oświadczenie ostrożnie i nie chcieli
jednoznacznie powiedzieć, czy Kościół włączy się w akcję przekonywania
rolników" - mogliśmy przeczytać w jednym z dzienników. Ten sam dziennik
zaraz zamieścił odpowiedni komentarz: "Hierarchowie obawiają się,
że gdyby dziś przeprowadzono referendum w sprawie przystąpienia Polski
do UE, wynik byłby negatywny w dużym stopniu ze względu na nastawienia
w tej sprawie rolników".
Jasne stanowisko w tej sprawie przedstawił biskup pelpliński
Jan Szlaga. Stwierdził on, że "niektóre aspekty integracji europejskiej
nie są zgodne z nauczaniem katolickim". Dlaczego? Bo Unia uznaje
wyższość demokracji nad niektórymi zasadami prawa naturalnego i Boskiego,
takimi jak zakaz eutanazji, aborcji i homoseksualizmu. Komisarz ds.
poszerzenia EU Eneko Landaburu replikował: "Unia nie może być arbitrem
moralnym" i "dlatego nie pozwala na dyskryminację ze względu na orientację
seksualną". Wielkim zaskoczeniem, a jednocześnie niepokojem był fakt,
że w konferencji brukselskiej nie wziął udziału żaden przedstawiciel
Krajowego Duszpasterstwa Rolników. A przecież oni najlepiej znają
sytuację i nastroje panujące na polskiej wsi.
Poważnym mankamentem konferencji, jak podkreślają liczne
agencje prasowe, był brak referatu naświetlającego stanowisko nie
tylko ze strony entuzjastów, ale również ze strony sceptyków i przeciwników
Unii. Podkreślił to wyraźnie bp Roman Andrzejewski.
Co dalej z integracją? Co dalej z polską wsią? Na te
pytania odpowie czas. Niestety, niektórzy straszą nas, że dla Unii
nie ma alternatywy, że tylko Unia jest dla nas odpowiednią przyszłością.
Gdzie zatem jest wolność, skoro nie mamy możliwości wyboru? Jak można
mówić i myśleć o rozwoju kraju, skoro z góry zakłada się, że w naszym
kraju może być tylko 5% zatrudnionych w rolnictwie. Co z resztą?
A może raz Unia Europejska spojrzałaby na człowieka przez pryzmat
jego godności, nie ekonomii?
Pomóż w rozwoju naszego portalu