Reklama

Moje zaangażowanie, wezwanie czy powołanie?

Niedziela podlaska 2/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W sobotę 27 listopada miała miejsce uroczystość definitywnego zaangażowania Roberta Laskowieckiego we wspólnocie L’Arche (Arka) w Brukseli. Robert wybrał życie we wspólnocie jako celibatariusz do końca życia. Zaangażowanie to odbyło się podczas Eucharystii, którą prowadził o. Michel Bacq SJ, po symbolicznym geście (specyficznym dla wspólnot Arki) umywania nóg. Jest to symbol ekumeniczny, zapoczątkowany we wspólnocie w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii, gdzie członkowie pochodzą z rożnych wyznań (katolicy, anglikanie). To gest paraliturgiczny, obecny we wspólnotach L’Arche na całym świecie, wywodzący się z Ewangelii Janowej, przeżywany w skupieniu i na modlitwie. Najpierw Robert umył nogi jednej z osób z niepełnosprawnością, a następnie odpowiedzialnemu za wspólnotę, po czym to oni umyli mu nogi. Na uroczystości obecna była rodzina, przybyli też przyjaciele z Polski oraz Belgii.
Robert Laskowiecki pochodzi z Rytel Święckich w parafii Prostyń. Urodził się 17 lutego 1977 r. w Siedlcach. Szkołę Podstawową ukończył w Rytelach Święckich, a potem Liceum Ekonomiczne w Siedlcach, mieszkając przez ten czas w Bursie im. św. Stanisława Kostki przy siedleckiej katedrze. Jak wspominają jego znajomi, już wtedy dał się poznać jako dobry organizator i uczynny kolega. Życie kulturalne stało się dla niego ważne i chciał to zaszczepić wśród wychowanków internatu. Potrafił tak zaangażować kolegów, że ci nie tylko chcieli oglądać przedstawienia, ale jeszcze je reżyserować i wystawiać. - Byliśmy jednocześnie scenarzystami, reżyserami, zajmowaliśmy się charakteryzacją, scenografią, a nawet zamienialiśmy się w bileterów - wspomina szkolny kolega. - Pamiętam, że przychodzili nas oglądać nawet przypadkowi ludzie z miasta. Robert był jak koło zamachowe tych przedsięwzięć.
Po maturze Robert wstąpił do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Księży Pallotynów. Przywdział sutannę i pozostał tam trzy i pół roku. Już w czasie nowicjatu zdecydował, że chce jechać na misje. Seminarium pozwoliło mu robić wakacyjne kursy językowe w Belgii, przez co Robert poznał wspólnotę Arka (L’Arche). Tak znalazł się we wspólnocie Arka, którą założył - żyjący jeszcze - Jean Vanier.

Reklama

Robert Golatowski: - Dlaczego wybrałeś tę wspólnotę? Co Tobą kierowało? Jakie były główne powody?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Robert Laskowiecki: - Będąc dwa miesiące w Belgii, odkryłem, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną to też wartościowe osoby, które posiadają swoje talenty, często ignorowane przez społeczeństwo. Zauważyłem, jak szybko wchodzą oni w relacje z nowo poznanymi osobami, że są otwarci i pełni ufności. Gdy wróciłem do seminarium, ciągle miałem przed oczami tamten czas. Po semestrze nauki postanowiłem wrócić tam jeszcze na sześć miesięcy. Po tym okresie czułem, że moim powołaniem jest dzielenie życia z osobami niepełnosprawnymi. Zdecydowałem się więc zostać w tej wspólnocie.

- Które ze zdolności, jakie posiadasz, przydały Ci się najbardziej?

- Myślę, że dar organizacji i zarządzania jest tym, który jest mi bardzo przydatny. Był mi przydatny wówczas gdy byłem odpowiedzialny za dom, będąc przez ponad rok w naszej wspólnocie w Irlandii. Zdolność ta przydała mi się również, gdy byłem odpowiedzialny za asystentów (czyli tych, którzy decydują się być i pracować we wspólnocie wraz z osobami niepełnosprawnymi) i za ich formację podczas mojego pobytu na misjach w Ugandzie.

- Dlaczego chciałeś poświęcić swoje życie i związać je właśnie z Arką?

- Czułem, że jest to miejsce, do którego Bóg mnie powołuje. Miejsce, w którym mogę realizować swoje plany, marzenia. Jest to również miejsce, w którym mogę żyć Ewangelią na co dzień wraz z ubogimi.

- Co daje Ci Arka?

- Arka jest dla mnie jak rodzina. Jej członkowie, a szczególnie ci z niepełnosprawnością intelektualną pozwalają mi bardziej zrozumieć, co stanowi istotę człowieczeństwa, że to nie zdolności umysłowe czy fizyczne, ale serce i zdolność do kochania innych. Również życie z ludźmi z różnych kultur, religii (Arka jest wspólnotą ekumeniczna i międzyreligijną) pozwala mi odkryć, co stanowi istotę naszego wspólnego człowieczeństwa, mimo różnic kulturowych czy religijnych.

- Czym się teraz zajmujesz?

- Obecnie mieszkam w domu „Le Toit” wraz z 7 osobami z niepełnosprawnością intelektualną oraz 8 asystentami, z czego 4 jest wolontariuszami. Moim głównym zajęciem jest praca w Międzynarodowym Biurze Komunikacji L’Arche, gdzie jestem odpowiedzialny za publikację magazynu „Letters of L’Arche”, będąc również edytorem kilku naszych stron internetowych, oraz koordynuję poczynania wspólnot francuskojęzycznych w Belgii na rzecz solidarności ze wspólnotami w Afryce.

- Jak wygląda Twój dzień we wspólnocie?

- Pobudka jest o godz. 6.30, następnie modlitwa osobista. Potem pobudka osób z niepełnosprawnością, pomoc w ich porannej toalecie etc. Od 7.30 zaczyna się śniadanie wspólnotowe. Po śniadaniu osoby z niepełnosprawnością idą na swoje własne zajęcia, na warsztaty. Asystenci pomagają w sprzątaniu i oni także mają swoje zajęcia. Często jest to praca w domu, ci, którzy robią jakieś kursy, idą na zajęcia, a ja idę do biura. Wracam, do domu ok. godz. 17.30. O 18.15 uczestniczę w Eucharystii, a następnie idę na wspólnotową kolację. Po kolacji jest czas na wspólną rekreację do 21, a następnie wraz z animatorami pomagamy osobom z niepełnosprawnością przygotować się do snu.
W weekendy życie wygląda trochę inaczej, gdyż później jest pobudka, nie ma warsztatów w ciągu dnia, więc cały dzień toczy się w domu. Ogólnie w sobota jest poświęcona na robienie porządków generalnych.

- Jakie masz plany na przyszłość?

- Praktycznie to przez najbliższych kilka lat zostaję w Brukseli. Wszystko zależy od woli Pana Boga i odpowiedzialnych. Osobiście chciałbym wrócić na misje do Afryki.

Historia Arki

Pierwsza wspólnota L’Arche powstała w 1964 r. w Trosly-Breuil niedaleko Paryża. Jean Vanier, oficer marynarki, wykładowca filozofii na Uniwersytecie w Toronto, zainspirowany przez o. Thomasa Philippe OP, zamieszkał z Raphealem Simi i Philippem Seux w małym domu nazwanym L’Arche. W latach sześćdziesiątych życie szybko rozwijającej się wspólnoty w Trosly przyciągało z całego świata wielu młodych ludzi, którzy chcieli dzielić swoje życie z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Co prawda Jean Vanier nie planował zakładania wspólnot w innych krajach, ale była to tylko kwestia czasu. Ludzie z różnych krajów świata decydowali się na tworzenie wspólnot w miejscach, z których pochodzili. Wspólnoty we Francji (La Merci), Kanadzie (Daybreak) i Indii (Bangalore) powstały w 1970 r. W 1975 r. istniało już 30 wspólnot.
W ciągu kilku lat L’Arche otworzyła się na inne kultury, języki i warunki społeczno-ekonomiczne. L’Arche powstała w tradycji katolickiej, jednak szybko stała się ekumeniczna i otwarta również na religie niechrześcijańskie. Np. wspólnoty w Indiach czy w Bangladeszu mają członków, którzy są muzułmanami, chrześcijanami, hindusami i buddystami.
Mimo widocznej różnorodności wszystkie wspólnoty pozostają złączone ideą, że wkład ludzi z niepełnosprawnością intelektualną w życie naszych społeczeństw staje się widoczny we wzajemnych relacjach. Obecnie istnieje 137 wspólnot w 35 krajach, które używają 17 języków. Federacja L’Arche skupia ok. 5000 członków, w tym 2278 osób z niepełnosprawnością intelektualną, które zamieszkują w domach prowadzonych przez Federację. Ponadto w zajęciach organizowanych w warsztatach pracy uczestniczy dodatkowych 1316 osób z niepełnosprawnością. Łącznie Federacja wspiera 3594 osoby z niepełnosprawnością intelektualną (dane z 2009 r.).

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję