Suski: doszło do zerwania koalicji i mamy rząd mniejszościowy
Dzisiaj doszło do zerwania koalicji i mamy rząd mniejszościowy - powiedział w piątek poseł PiS Marek Suski, odnosząc się do sytuacji Zjednoczonej Prawicy po głosowaniu nad nowelą o ochronie zwierząt. Według niego, posłowie PiS, którzy głosowali przeciwko ustawie, zostaną wykluczeni z partii.
Suski był pytany o sytuację w Zjednoczonej Prawicy, po tym, gdy m.in. koalicjanci PiS - wszyscy posłowie Solidarnej Polski, w tym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro - zagłosowali przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra i ogranicza ubój rytualny. Przeciwko zagłosował także m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS).
"Dzisiaj doszło do zerwania koalicji i mamy rząd mniejszościowy" - odpowiedział Suski.
Podziel się cytatem
Według Suskiego politycy, którzy głosowali wbrew decyzji władz PiS nie pozostaną w rządzie. Dodał, że najprawdopodobniej jeszcze w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisze decyzje o wykluczeniu z PiS posłów, którzy głosowali przeciw ustawie o ochronie zwierząt.
Również wcześniej w RMF FM Suski mówił, że "to jest koniec koalicji" i będzie "prawdopodobnie rząd mniejszościowy". "Koalicji od wczoraj nie ma i rozmów też nie ma i nie są planowane" - stwierdził, dodając też, że PiS jest zdecydowany na rząd mniejszościowy, a "byli koalicjanci powinni pakować biurka".
Podziel się cytatem
"Co do byłych koalicjantów, to moim zdaniem ktoś, kto ma takie spojrzenie życzliwe dla okrucieństwa (wobec zwierząt), nie powinien być ministrem sprawiedliwości, szczególnie ministrem sprawiedliwości" - mówił Suski, odnosząc się do zagłosowania przeciwko noweli przez Zbigniewa Ziobrę. Inna sytuacja - jak mówił - powinna spotkać wicepremier, minister rozwoju Jadwigę Emilewicz (Porozumienie), która poparła nowelizację - i jak mówił Suski - nie ma podstaw, żeby została odwoływana ze stanowiska.
Reklama
Dodał też, że pogląd dotyczący sytuacji w koalicji był wymieniany wśród posłów PiS po głosowaniach. "Wczoraj wymienialiśmy poglądy i w zasadzie wszyscy po tych głosowaniach mieli podobne poglądy, ale prezes jeszcze zapowiedział, że zwoła kierownictwo partii, bo chciałby taką decyzję uzgodnić" - wyjaśnił.
"To nie jest koniec świata. To jest koniec koalicji i prawdopodobnie rząd mniejszościowy" - mówił Suski, przypominając, że w Polsce rządy mniejszościowe już kilkakrotnie rządziły, również przez dłuższy czas. "Łatwo nie będzie, ale rządy mniejszościowe w dwóch wypadkach dotrwały do końca kadencji" - mówił Suski, przypominając m.in. rząd Jerzego Buzka w latach 2000-2001.
W RMF FM Suski był też pytany o "proces karania" posłów PiS, którzy zagłosowali przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
"Sądzę, że będą wykluczeni z partii, bo była zapowiedź na klubie - prezes (Jarosław Kaczyński) powiedział jasno, że oczekuje w tej sprawie jasnego i jednolitego stanowiska od członków Prawa i Sprawiedliwości, bo to jest sprawa formacji duchowej. To już nawet nie jest kwestia przynależności do partii tylko dobrzy ludzie powinni rządzić Polską" - odpowiedział Suski, dodając, że decyzja w tej sprawie zapadnie jeszcze w piątek.
Pytany o to, co się stanie m.in. z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim, który również zagłosował przeciwko noweli, Suski powiedział, że w jego ocenie w tej sprawie prezes PiS "pokaże konsekwencje".
Sejm uchwalił w piątek nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Spośród 229 przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, którzy wzięli udział w głosowaniu, nowelizację poparło 176 posłów PiS, w tym minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie). Natomiast przeciw noweli zagłosowało 38 posłów klubu PiS, w tym wszyscy posłowie Solidarnej Polski; 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS). (PAP)
Jesteśmy dziś bombardowani informacjami, które – za sprawą bohaterów tych wiadomości – wpływają na coraz niższą ocenę polskiego parlamentaryzmu. Z jednej strony – Polacy otrzymali bowiem sygnał, za sprawą którego mogą się pytać, czy aby na pewno potrzebny jest nam Sejm czy Senat, skoro od 16 grudnia 2016 r. nastąpił paraliż władzy ustawodawczej, a państwo nadal funkcjonuje... Rząd – tak, ale parlament? Z drugiej strony zaś – co bardziej szybcy w działaniu mogli zastanowić się, czy przypadkiem model turecki nie byłby właściwym antidotum na chaos i anarchię wywołaną zachowaniem opozycji. Tak czy inaczej straciliśmy, jako Polacy, na konflikcie, bo wśród nas pojawiły się silne głosy delegitymizujące potrzebę/konieczność istnienia władzy ustawodawczej w wolnej Polsce. Za ten stan rzeczy winię opozycję, która „wychowała” zadających powyższe pytania. (A sam je słyszałem podczas rozmów „ulicznych”). Kiedy trudno znaleźć wokół nas dobrych nauczycieli, to warto odwołać się do postaci historycznych. W styczniu 1917 r. przebywał w Stanach Zjednoczonych Ignacy Jan Paderewski, ale nie po to, by wypoczywać, ale by zatroszczyć się o polskie sprawy. W uzgodnieniu z założycielem Centralnej Agencji Polskiej w Lozannie, Romanem Dmowskim, miał skłonić prezydenta USA do opowiedzenia się na rzecz prawa Polaków, jako narodu, do posiadania własnego państwa. Dlaczego wybrano się w tej kwestii aż za ocean, skoro Agencja pozyskiwała właśnie do sprawy polskiej Francję i Wielką Brytanię, prowadzące morderczą wojnę pozycyjną z Niemcami? Ano dlatego, że w odróżnieniu od wyżej wymienionych, USA jeszcze wtedy nie uczestniczyły w wojnie i nie miały sojuszniczych zobowiązań ani wobec Niemiec, ani wobec – co ważniejsze w tym przypadku – Rosji. Francja i Anglia, obawiające się pokoju separatystycznego Rosji z Niemcami, jak ognia bały się deklaracji naruszających interesy ważnego sojusznika. Rozumiał to Dmowski, rozumiał Paderewski. Dzięki zabiegom tego ostatniego, 22 stycznia prezydent USA Thomas Woodrow Wilson, zabiegający w Kongresie amerykańskim o wyrażenie zgody na ewentualny udział Ameryki w Wielkiej Wojnie, przemówił do swego narodu. Najważniejsza część orędzia Wilsona wygłoszonego przed Kongresem USA brzmiała następująco: „żaden pokój nie może być trwały (...), który nie uznaje i nie przyjmuje tej zasady, iż rządy czerpią całą swą władzę ze zgody rządzonych. (...) Uważam to za rzecz pewną, że mężowie stanu wszędzie zgodni są co do tego, że powinna istnieć zjednoczona, niepodległa i samodzielna Polska”. W pierwszym zdaniu istotą było stwierdzenie, że celem wojny, do której przystąpią Stany Zjednoczone, jest ustanowienie pokoju opartego na zasadzie samostanowienia narodowego i ładu demokratycznego, wypływającego z amerykańskiej tradycji. Drugie zdanie pochodziło wprost z odpowiedzi, której udzielił prezydentowi USA nasz wielki mistrz. 8 stycznia 1917 r. otrzymał on bowiem propozycję od płk. Edwarda House’a, doradcy i przyjaciela Wilsona (który o nim mawiał: „jest moim drugim ja”), by szybko przygotował memoriał w kwestii polskiej, zawierający nasze postulaty i potrzeby. Paderewskiemu wystarczyły niecałe 2 tygodnie, by słowo stało się ciałem, a prezydent mógł wygłosić przed Kongresem opinię, która za kilka miesięcy – gdy USA przystąpiły do wojny po stronie Francji i Anglii – stała się także zobowiązaniem i przeciwwagą dla głównych sojuszników polskiej polityki uprawianej przez duet Dmowski-Paderewski. Marginalizacja Rosji przez George’a Clemenceau mogła przecież nastąpić jedynie za sprawą wejścia na scenę gracza poważniejszego niż lozańska Agencja. Prawdziwi politycy polscy doskonale to rozumieli.
Irańskie kobiety protestują przeciwko izraelskim atakom lotniczym w Teheranie
Irański minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny przeciwko Iranowi – podała agencja AFP, powołując się na oświadczenie irańskiego resortu dyplomacji.
Określenie to padło w liście Aragcziego do Organizacji Narodów Zjednoczonych, w którym "wezwał Radę Bezpieczeństwa do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią".
- Potrzebujemy ciągle umacniać się na drodze, także drodze synodu w Kościele, odnajdywać w sobie nowe siły, przekonania, argumenty i miłość, żeby to dzieło kontynuować. W synodzie chodzi o rzeczywistą zmianę w naszym Kościele - mówił kard. Ryś podczas rozpoczęcia Święta Eucharystii.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.