Reklama

Stan wojenny po latach

Niedziela legnicka 50/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Za kilka dni minie 30 lat od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Dla młodych to już zamierzchła historia, starsi jednak dobrze pamiętają tamten czas. Czy chcemy, czy nie, wydarzenie to odcisnęło piętno na polskiej historii i ma konsekwencje zarówno w naszej jednostkowej jak i zbiorowej skali. „Stan wojenny - uważa prof. Włodzimierz Suleja, dyrektor wrocławskiego Oddziału IPN - by nie pozostawić jakichkolwiek niedomówień, był złem wyrządzonym polskiemu społeczeństwu. Był próbą zakonserwowania totalitarnego systemu, prawda, że w relatywnie łagodnej, nadwiślańskiej wersji, niemniej jednak systemu, którego konsekwencją było cywilizacyjne zapóźnienie i pozbawienie społeczeństwa możliwości wyboru. Wyboru sposobu życia, kształtów sojuszu, gospodarczego modelu”.
Na Dolnym Śląsku czas ten był wyjątkowo trudny, gdyż struktury „Solidarności” w tym regionie były silne. Wiele osób z dnia na dzień zostało internowanych lub aresztowanych, niektórzy stracili pracę i nie mogli znaleźć nowego zatrudnienia. Te działania bardzo negatywnie odbijały się na całych rodzinach, które nagle zostały pozbawione jedynych żywicieli. Od 13 do 31 grudnia 1981 r. internowano: w województwie legnickim 82 osoby, w województwie wałbrzyskim 80 osób, w regionie jeleniogórskim „S” 68 osób. W samym województwie wrocławskim do grudnia 1982 r. internowano 1557 osób. Internowanych przetrzymywano najpierw w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu, a później przewożono do Grodkowa, Strzelina, Nysy, Wałbrzycha, Dzierżoniowa, Kamiennej Góry. Kobiety najczęściej do obozu w Gołdapi. Najwyższe wyroki zapadły zaraz w pierwszych dniach stanu wojennego. Trzy lata przysądzano nawet za kolportaż ulotek. Później sytuacja uległa zmianie.
Najtragiczniejszy akcent tamtych czasów rozegrał się na ziemi lubińskiej w 1982 r. W rocznicę podpisania porozumień sierpniowych w Lubinie zorganizowano pokojową manifestację, brutalnie stłumioną przez policję i ZOMO. W wyniku tych działań od kul zginęły trzy osoby: Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak, kilkadziesiąt zostało rannych. W wyniku procesu zapadły prawomocne wyroki na trzech dowódców milicji. Ci, którzy wydali pozwolenia na użycie broni, do dziś nie zostali ukarani, podobnie jak autorzy stanu wojennego i odpowiedzialni za śmierć z kopalni „Wujek”. Procesy ciągną się latami i chyba wszyscy stracili nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość.
We wspomnieniach ludzi, którzy byli świadkami tamtych dni przewija się jedna wspaniała idea - międzyludzka solidarność. Ludzie potrafili ze sobą współpracować. Opór i walka nie mogłyby być prowadzone, gdyby nie zwykła ludzka solidarność całego społeczeństwa, kolegów z pracy, życzliwych sąsiadów czy własnej rodziny. Nie zabrakło oddanych sprawie ludzi, którzy bezinteresownie pomagali samym prześladowanym, jak i ich rodzinom. Niemały udział w tej pomocy odegrał Kościół. I na ziemi legnickiej nie brakowało ofiarnych kapłanów, którzy nie szczędzili sił, by wspierać ludzi pracy. Świątynie i klasztory były często ostoją i azylem bezpieczeństwa. Księża obdarzali potrzebujących modlitwą, nadzieją i pomocą materialną. W rejonie legnickim najbardziej zasłużeni: o. Euzebiusz Ciaciek, ks. Jan Gniatczyk, ks. Władysław Jóźków, ks. Marian Kopko w ubiegłym roku, w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, zostali odznaczeni medalem „Zasłużony dla NSZZ Solidarność”.
Takie rocznice jak ta pożyteczne są o tyle, ile służą budowaniu mostów na przyszłość. Z jednej strony nie pozwalają młodemu pokoleniu zapomnieć o przeszłości, pokazując ciemne karty systemu i jasne bohaterskich postaw zwykłych ludzi, ale z drugiej stawiają na dialog, na porozumienie. Uczestnicy tamtych wydarzeń podkreślają jedno: udało nam się zwyciężyć, bo ze sobą współpracowaliśmy, szanując swoją odrębność. Dziś tamte ideały gdzieś zaginęły. Wydaje się jakby ten trud poszedł na marne. Kłótniom i wzajemnym oskarżeniom nie ma końca. Może w ten grudniowy czas powinniśmy pomyśleć, co się z nami stało, co możemy zrobić, by żyło się lepiej nam i naszym dzieciom.

* * *

KARD. HENRYK GULBINOWICZ:
Arcybiskupi Komitet Charytatywny powstał jako instytucja, która chciała i niosła pomoc tym, którzy po ogłoszeniu stanu wojennego znaleźli się w trudnej sytuacji - albo zostali internowani, albo aresztowani, albo musieli się ukrywać. Myśl wyszła od inteligencji Dolnego Śląska, szczególnie z Wrocławia. Dlaczego to wszystko się udało? Ludzie pospieszyli z pomocą. To od nich dochodziła do nas większość informacji, nie zaś od władzy. Ta bezinteresowna służba społeczeństwu, które było zagrożone na wielu odcinkach, spełniła bardzo piękne zadanie chrześcijańskiego miłosierdzia i troski o bliźniego. Każde dobre dzieło, zwłaszcza gdy się uda, to cieszy.
Są z tamtego czasu żywe wspomnienia... Kiedy jeździliśmy do obozów internowania, spotykaliśmy nieraz sytuacje skrajne. W Kamiennej Górze byłem w więzieniu dla długoterminowych więźniów i odwiedziłem miejsca internowań. Dowiedziałem się wcześniej, że obozy są zlokalizowane w podobozie Gross-Rosen. Odprawiłem Mszę św. dla internowanych, a po niej dowiedziałem się, że oni śpią na tych samych materacach, które były używane za czasów hitlerowskich! Interweniowałem u dyrektora. Powiedziałem, że wobec faktu, że internowani przebywają w dawnej filii obozu hitlerowskiego Gross-Rosen, że śpią na tych samych siennikach, co więźniowie podczas II wojny światowej, złożę odpowiednie wnioski do władz wojewódzkich, że trzeba obóz zlikwidować. To polska racja stanu i będzie cierpieć na tym kraj za granicą. Widziałem, jak w umyśle młodego człowieka - dyrektora, którego poparcie mojego planu w całości zależało, zachodzi zmiana. Przełamał się, zwyciężyła prawda. Potem, będąc w Nysie w obozie internowanych, dowiedziałem się, że obóz w Kamiennej Górze zlikwidowano. Taka działalność to zawsze jest ryzyko. Ale sprawdzają się słowa Chrystusa, który powiedział do swoich Apostołów „na tej ziemi ucisk mieć będziecie”. Nikogo się nie zmuszało, nikogo się na siłę nie wprowadzało w robotę. Pracowali ci, którzy chcieli. Myślę, że trzeba patrzeć na ludzi z Komitetu Charytatywnego z uznaniem i podziwem, że chcieli podjąć się takiego zadania. I zadanie chlubnie wykonali. Szczęść im Boże!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę. Bł. Rajmund z Kapui napisał we wstępie do życiorysu Katarzyny: „Bo czyż serce może nie zamilknąć wobec tylu i tak przedziwnych darów Najwyższego, kiedy patrzy się na tę dziewczynę, tak kruchą, niedojrzałą wiekiem, plebejskiego pochodzenia...”.

Rezolutność i wdzięk małej Benincasy od początku budziły zachwyt wśród tych, z którymi się stykała. Matka z trudnością potrafiła utrzymać ją w domu. „Każdy z sąsiadów i krewnych chciał ją mieć u siebie, by słuchać jej rozumnych szczebiotów i cieszyć się jej dziecięcą wesołością”

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję