Reklama

Uczciwość w czasach kryzysu

Niedziela małopolska 19/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niby nic nieznaczące, podejmowane w „dobrej wierze”, a jednak mają swoje konsekwencje: pociągają innych do podobnych czynów. Nasze codzienne „kłamstewka”.

Kłamać czy nie kłamać?

Reklama

Ostatnio dwie znajome osoby przedstawiły mi podobny problem, choć pracują w różnych instytucjach. Bezpośredni przełożeni zachęcali je do fałszowania list obecności - miały wykazywać większą liczbę klientów niż w rzeczywistości. Argumentem szefów za tą praktyką miała być groźba zamknięcia placówek, a więc utrata stanowisk pracy. Wykonywana praca jest pożyteczna dla ludzi, aczkolwiek proponowane oferty nie mają takiej frekwencji, jaką zakładają odgórne dyrektywy lub jaką osiągają analogiczne instytucje w innym regionie.
W jednym przypadku okazuje się, że frekwencja w „innym regionie” od lat jest sztucznie zawyżana, tak że wyrabia się tam „200 procent normy”. Podawanie przez tamtych pracowników błędnych danych wpływa więc na sytuację tych, którzy w innych placówkach chcieliby wykazywać rzeczywiste wyniki… To nie usprawiedliwia decyzji na nieuczciwość, ale ją wspiera. Istnieją też możliwości, by ową frekwencję podnieść w uczciwy sposób - wprowadzając w instytucji twórcze rozwiązania. Dlaczego więc nie wybrać tej trudniejszej drogi, ale mającej odbicie w rzeczywistości i przynoszącej wszystkim korzyść?
Z kolei jeszcze inny znajomy opowiadał o mężczyźnie, który po swoim nawróceniu, wyznał mojemu koledze: - Wiesz, co to dla mnie oznacza? Muszę pójść na bezrobocie. Okazuje się, że mężczyzna ten był właścicielem pensjonatu, utrzymywał z niego swoją żonę i dwójkę dzieci. Problem polegał na tym, że firma przynosiła zyski tylko dlatego, że właściciel nie na wszystko wystawiał faktury. Gdyby rozliczał się tak, jak powinien, działalność byłaby nierentowna. Stanął więc przed trudnym wyborem. Znajomy relacjonował, że mężczyzna ów, ze względu na swoje nawrócenie i przyjęcie zasad wiary, zamknął pensjonat. Nie wiem, niestety, co działo się z nim dalej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Egzamin z uczciwości

Poniżej zamieszczam świadectwo studentki jednej z krakowskich uczelni. Dodałam śródtytuły, reszta jest tak, jak sama opowiedziała, a następnie spisała.
„Ponad rok temu kolega ze studiów poprosił mnie o wpisanie go na listę obecności sporządzaną przez nas, studentów, dla doktora, z którym spotykaliśmy się co poniedziałek na wykładzie. Jak wiadomo, wykłady to nieobowiązkowy sposób zdobywania wiedzy przez studenta, jednak w tym przypadku za niemalże stuprocentową frekwencję czekała nas nagroda podczas końcowego egzaminu. Przypuszczam, że dla większości, w tym dla mnie samej, cel był jeden - znaleźć się na liście. Tylko metody jego realizacji były różne.
Pomogłam koledze (nie wiem, czy słowo „pomogłam” jest tu właściwe), bo wszyscy studenci tak sobie pomagają… Bo, co by sobie o mnie pomyślał? Co, jeśli podzieliłby się z kimś swym rozczarowaniem z powodu mojej - odmiennej od przewidywanej przez niego -decyzji? I jeszcze jeden argument, który - myślę - wtedy był decydujący: przecież na studiach, tak jak w życiu, trzeba sobie jakoś radzić.

Nie czułam się z tym źle...

Reklama

Tak naprawdę, to wcale nie myślałam o tej sprawie. Pewnie dlatego, że nie poniosłam żadnych konsekwencji. Doktor nigdy nie sprawdzał listy. Ufał nam. Nie myślałam o tym nawet przy rachunku sumienia czy w drodze do kościoła. Przypomniało mi się dopiero przy samym konfesjonale, a wraz z tym wspomnieniem przyszły myśli usprawiedliwiające i przekonanie, że o tak błahej sprawie nie warto mówić. Ale skoro to wszystko tak nieistotne, co za różnica, czy o niej powiem...?
Byłam bardzo zdumiona nauką kapłana, który skupił się tylko i wyłącznie na tym wydarzeniu, po którym przecież w ogóle nie czułam żalu. Mało tego, on wymusił na mnie (bo jak miałam się mu przeciwstawić, klęcząc i prosząc przez niego Boga o wybaczenie) obietnicę porozmawiania z kolegą i niewpisywania już nigdy więcej nikogo na żadną listę obecności. Zgodziłam się na wszystko, choć nie miałam pojęcia, jak mam wytłumaczyć kumplowi ze studiów, że to, o co mnie prosił, jest grzechem, skoro wcześniej nawet nie potrafiłam odmówić jego prośbie, a na dodatek sama nie byłam do końca przekonana co do słuszności tej pokuty.

Złudny mechanizm oszukiwania

Kolejny poniedziałek i kolejny SMS, w tej samej co przed tygodniem sprawie, zmącił mój względny spokój, bo, jak dotąd, rozmowę odkładałam na lepszy moment. Z mieszanymi uczuciami wpisałam tylko swoje imię i nazwisko i podałam kartkę dalej. Tego dnia doktor po raz pierwszy, i jak się później okazało - również po raz ostatni, sprawdził wiarygodność listy.
Osoby, które dopuściły się oszustwa, zostały publicznie upomniane i czekał je do napisania test dodatkowy. Wykład zamienił się w „kazanie” o moralności, które bardzo przypominało słyszaną przeze mnie naukę kapłana sprzed kilku dni. Powtórzono mi, że takie zachowanie to żaden wyraz koleżeństwa, lecz zwykłe tchórzostwo.
Rozmowa z kolegą przebiegła lepiej, niż się spodziewałam. Może mogłam powiedzieć coś więcej lub jaśniej, ale mam nadzieję, że wszystko zrozumiał, bo w końcu sam doszukał się w tym wydarzeniu palca Bożego. Ta sytuacja, choć może do wielu nie przemawiać, mnie pokazała, jak złudny jest mechanizm oszukiwania. Cieszę się, że Bóg (bo to chyba On) walczy o uczciwość i prawdę w podejmowanych przeze mnie decyzjach i bardzo życzę sobie, aby i w innych sferach życia tak wyraźnie wskazywał mi drogę” - kończy swoje świadectwo studentka.

* * *

Czy mamy odwagę wprowadzić więcej uczciwości w swoje postępowanie? Jak przy tym nie stać się legalistą, lecz kierować się miłością?

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Tomasz Podlewski o „medialnym papiestwie", Leonie XIV i Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II

Gościem majowego spotkania z cyklu „Życie na gigancie” w częstochowskim duszpasterstwie akademickim „Emaus” był ks. dr Tomasz Podlewski – kapłan archidiecezji częstochowskiej, który obecnie mieszka w Rzymie, pracując jako dyrektor biura prasowego Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II. W poniedziałkowy wieczór 26 maja, licznie zebranym słuchaczom, na prośbę duszpasterza akademickiego ks. Michała Krawczyka, opowiedział on o swojej pracy i podzielił się rzymskim doświadczeniem czasu konklawe oraz wyboru i pierwszych celebracji Ojca Świętego Leona XIV. Poniżej przytaczamy fragmenty wypowiedzi ks. Podlewskiego.

W kontekście wyboru nowego papieża ks. Tomasz Podlewski mówił m. in.: „Dla mnie osobiście radość z wyboru nowego papieża to była radość podwójna. Najpierw bowiem, zanim na Placu Św. Piotra usłyszeliśmy konkretne nazwisko, wpierw w naszych uszach zabrzmiały znane wszystkim słowa Hamebus Papam. Dla mnie już same one były dostatecznym powodem wzruszenia, radości i wdzięczności wobec Boga. Przecież już sam fakt, że Kościół znowu ma papieża, jest w stanie napełnić serca katolików pokojem. I rzeczywiście tak było. Zdałem sobie sprawę, że ludzie wiwatują na cześć Ojca Świętego, nie wiedząc jeszcze, kto nim został. To była bardzo krótka i subtelna chwila, ale na mnie zrobiła wielkie wrażenie, dlatego starałem się ten moment jakoś uchwycić świadomością, objąć sercem i zachowuję go w pamięci bardzo żywo. Te słowa przyniosły nam wszystkim jasny przekaz: Łódź Piotrowa znowu ma kapitana! Na Watykanie znowu jest papież! Po czasie oczekiwania i sede vacante, nasz Kościół znów jest pod opieką Piotra! Dla mnie osobiście to był bardzo ważny moment i mimo że ten aplauz oddzielający słowa Hamebus Papam od konkretnych słów Cardinalem Prevost to była w sumie tylko chwila, dla mnie miała wielkie znaczenie. Ten ulotny moment, na który świadomie zwracam dziś uwagę, dla mojej duszy miał w sobie coś z radości dziecka, kiedy tata wraca do domu. Jeszcze nie wiedzieliśmy kim jest nowy papież, ale każdy zdał sobie sprawę, że Bóg po raz kolejny w dziejach Kościoła daje nam w prezencie przewodnika, którego sam dla nas zaplanował. Powiem szczerze, że ktokolwiek zostałby wówczas ogłoszony papieżem, przyjąłbym go z identyczną wdzięcznością i miłością, jako dar od samego Jezusa. Bo przecież tak jest”.
CZYTAJ DALEJ

Ja jestem z wami! List pasterski abp. Wacława Depo na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

2025-05-29 12:01

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

List Pasterski

Wniebowstąpienie Panskie

Karol Porwich/Niedziela

Bracia i Siostry w Chrystusie, Jedynym Odkupicielu człowieka!

Wraz z całym Kościołem powszechnym przeżywamy Jubileusz 2025 lat od narodzin Jezusa Chrystusa. Hasło przewodnie trwającego Roku Świętego, które brzmi: „Pielgrzymi nadziei”, przypomina o ziemskiej przemijalności każdego człowieka, a zarazem orientuje nas na życie wieczne z Bogiem w niebie. Dzisiejsza uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego skłania nas do refleksji nad istotą chrześcijańskiej nadziei, dostosowania do niej naszego myślenia i życia, a w przestrzeni kościelnej właściwego ukierunkowania działalności duszpasterskiej.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV do anabaptystów pisze o świadectwie jedności

2025-05-29 18:33

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

anabaptyści

Vatican Media

Leon XIV podczas audiencji ogólnej 28 maja

Leon XIV podczas audiencji ogólnej 28 maja

„Pokój wam!” - napisał Papież w przesłaniu przesłanie do anabaptystów, którzy obchodzą 500-lecie założenia ich ruchu. Wskazał, że im bardziej zjednoczeni chrześcijanie, tym skuteczniejsze ich świadectwo o Chrystusie - Księciu Pokoju.

„Z okazji waszego zgromadzenia, by uczcić 500 lat ruchu anabaptystów, serdecznie pozdrawiam was wszystkich, drodzy przyjaciele, pierwszymi słowami wypowiedzianymi przez Zmartwychwstałego Jezusa: Pokój wam!” - rozpoczął swój list Leon XIV. Przypomniał radość płynącą ze Zmartwychwstania Chrystusa i podkreślił, że owego „pierwszego dnia tygodnia” Jezus przeszedł nie tylko przez zamknięte drzwi, ale także poprzez pogrążone w lęku serca uczniów, przekazując im dar pokoju.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję