Reklama

Do Rzymu - inaczej niż zwykle

Niedziela toruńska 27/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grupę „Vasco da Gama Team” tworzą studenci Politechniki Koszalińskiej. Troje spośród nich pochodzi z Grudziądza. W tym roku grupa postanowiła dotrzeć do Rzymu inaczej niż zwykle. Anna Woźniak, Anna Chmielewska, Anna Kołodziejska oraz Katarzyna Romanowska są studentkami II roku wzornictwa w Instytucie Wzornictwa na Politechnice Koszalińskiej, zaś Radosław Bieniek studiuje budownictwo na I roku tej uczelni. „Jesteśmy grupą przyjaciół, łączy nas wiele. Wszyscy należymy do duszpasterstwa akademickiego w Koszalinie prowadzonego przez niesamowitego ks. Wojciecha Wójtowicza” - mówią członkowie drużyny.
Na sposób podróży do Wiecznego Miasta wybrano autostop, który zaczyna przeżywać renesans. Głównym celem była wspólna modlitwa przy grobie bł. Jana Pawła II, połączona ze spotkaniem się z innymi członkami DA. „W duszpasterstwie akademickim znaleźliśmy swoje miejsce, realizujemy swoje marzenia, a jednocześnie pomagamy innym. Przede wszystkim jest to droga, która poprzez wspólną Eucharystię, modlitwę, zabawę, pracę, przez uczenie się cierpliwości prowadzi do spotkania i życia z Bogiem” - podkreślają studenci.
Trasa majowej, dziesięciodniowej wyprawy zaczęła się w Koninie i poprzez Wiedeń, Wenecję, Florencję, Arezzo studenci dotarli do Rzymu i Watykanu. Pomysł wyjazdu do Rzymu został zapoczątkowany przez ich duszpasterza ks. Wojciecha Wójtowicza, który również pomógł w organizacji wyprawy. Pięcioosobowa drużyna, biorąc pod uwagę obniżenie kosztów i chęć przeżycia przygody, poznania ciekawych ludzi oraz dotarcia w różne interesujące miejsca, zdecydowała się właśnie na autostop. Większość z nich doświadczyła wcześniej tego typu podróżowania. „Wcześniej skontaktowaliśmy się z osobami z wybranych przez nas miast, którzy oferowali dach nad głową strudzonym wędrowcom, czyli nam” - relacjonują młodzi podróżnicy. To wszystko za pomocą couchsurfing.org. Przed samym wyjazdem zaopatrzyli się w niezbędne rzeczy wymieniane często w poradnikach dla autostopowiczów, zapas jedzenia, wydrukowali mapy. Oczywiście, nie mogło zabraknąć naszej narodowej flagi, z którą codziennie wędrowali.
Jak opowiadają, z organizacją trasy i noclegów radzili sobie dosyć sprawnie. Na trasie podróży niebywale pomocni byli kierowcy, którzy często ich podwozili, mimo że jechali w przeciwnym kierunku. „Pięknym gestem obdarzył nas pewien pan na samym początku wyprawy. Z racji tego, że była nas piątka, podzieliliśmy się na 2 drużyny: dwu- i trzyosobową. Szliśmy razem w odstępie kilku metrów i machaliśmy, kiedy przejeżdżały samochody. I zatrzymał się kierowca, który powiedział, że może zabrać maksymalnie 4 cztery osoby i tylko podwieźć kilometr. Pierwsze wsiadły trzy dziewczyny, ponieważ trzem osobom trudniej złapać „stopa”. Dwie osoby szły dalej pieszo, próbując złapać okazję. Ruch tego dnia był niewielki, ponieważ było święto. Po przejściu ok. 3 km, nie dowierzając własnym oczom, zobaczyliśmy ten sam samochód, który wyjechał nam naprzeciw. Okazało się, że gdy dziewczyny opowiedziały mu o naszych planach, był tak zachwycony, że podwiózł je nie kilometr, ale 10 kilometrów dalej niż planował, i wrócił po nas, aby też nas podwieźć w to samo miejsce. Mówił też, że najchętniej pojechałby z nami” - wspominają. Gest tego mężczyzny, którego nie znali nawet imienia, uskrzydlił ich na następne dni wyprawy.
Za granicą również niektórzy kierowcy bardzo pomagali. Sprawdzali pociągi, podwozili w miejsca, skąd było wygodniej łapać kolejną okazję. Młodzi ludzie podkreślają ich serdeczność, dobroć i otwarte serce. „Gospodarze, u których gościliśmy (bez nich byłoby nam ciężko przeżyć), byli wspaniali. Christian z Austrii, u którego mogliśmy zostać w mieszkaniu i się odświeżyć, mimo że musiał wyjść do pracy, Luca z Arezzo, który udostępnił nam swoje mieszkanie, dał klucze i zaufał, czy David z Ciampino, który nas nakarmił, przenocował i podwiózł do następnej stacji - wspominają młodzi grudziądzanie i dodają: - Należy tu również podkreślić rolę naszego ks. Wojtka, który pomagał w zakupie biletów na samolot, jak i w samym Rzymie oraz wspierał nas duchowo”.
Żałują, że nie zdążyli zwiedzić Wiednia, ponieważ pokonanie zaplanowanego odcinka drogi zajęło zbyt wiele czasu. Miasta włoskie oczarowały ich przepiękną architekturą. Podziwiali wąskie uliczki Wenecji, Most Złotników ze sklepami we Florencji, cudowne widoki toskańskie z okna w Arezzo. Starożytny Rzym i ostatni etap podróży, czyli Watykan, zauroczył bogatymi zdobieniami architektonicznymi, śladami historii oraz specyficzną atmosferą. Tam spotkali się z 18-osobową grupą członków duszpasterstwa akademickiego. Z uwagi na opóźnienie nie uczestniczyli w audiencji papieskiej, ale ze wzruszeniem modlili się u grobu bł. Jana Pawła II. „My, z pokolenia JPII, zawsze pamiętamy o nim i jego ważnym wskazaniu: «Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali»” - podkreślają. Z zaplanowanych pięciu dni, w Wiecznym Mieście byli niecałe trzy. Postanowili, że na pewno tam wrócą.
Jak to u młodych osób - entuzjazm, otwartość serca i ufność pomogły zrealizować nietypowy cel. „Przez całą podróż towarzyszył nam spokój, nie martwiliśmy się o to, że nie mamy gdzie spać, nie trafialiśmy na złych ludzi. Ważne, że byliśmy razem. Wiedzieliśmy, że Ktoś nad nami czuwa. Zawierzyliśmy przecież naszą podróż Panu Bogu i udało się! Byliśmy szczęśliwi, dumni i wdzięczni” - wspominają młodzi wędrowcy, którzy do Polski powrócili już samolotem.
Na pytanie o to, czy warto polecić taką wyprawę, po trzykroć odpowiadają chórem: „Warto, warto, warto - ale oczywiście zaraz po tym, jak ktoś pokona niechęć i strach do stopowania”. Dla jednych taka wyprawa może być próbą sprawdzenia siebie, dla innych przygodą i oderwaniem się od szarej rzeczywistości. Każdy na swój sposób może odbierać taką wyprawę. „Cieszymy się, że nie zawiedliśmy się na naszej pięcioosobowej grupie, poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, obudziła się też w nas chęć zwiedzania całego świata. Otrzymaliśmy wiele łask. Będziemy długo pamiętać, ile dobroci jest w każdym napotkanym przez nas człowieku. Pamiętamy o nich w naszych modlitwach i dziękujemy, że było nam dane ich spotkać na swojej drodze” - podsumowują swoją podróż do Rzymu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modelka, która poznała Boga

2024-12-28 16:58

Niedziela Ogólnopolska 1/2025, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Archiwum prywatne

Ilona Adamska

Ilona Adamska

Przez lata żyła daleko od Boga, chociaż jej tata modlił się o nawrócenie córki. Jego śmierć była punktem zwrotnym – życie Ilony zmieniło się o 180 stopni.

Ilona pochodzi z wierzącej rodziny. Studiowała na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (obecnie Uniwersytet Papieski Jana Pawła II). Podczas studiów zraziła się jednak do instytucji Kościoła. Frustrowały ją także zachowania niektórych duchownych. W tym czasie pracowała jako modelka i założyła własną firmę. Zajęta rozwijaniem kariery, zapomniała o Bogu. Na Mszę św. chodziła tylko podczas pobytu w domu rodzinnym w Sanoku. Jak mówi, nie przeżywała wtedy Eucharystii w sposób świadomy.
CZYTAJ DALEJ

Mistrzyni teologii

Święta Aniela należała do grona największych mistyczek średniowiecza. Intensywne życie duchowe łączyła z działalnością dobroczynną.

Jej żywot przypada na czasy Dantego Alighieri, autora Boskiej komedii. Urodziła się we włoskim Foligno w zamożnej rodzinie. Rodzice zadbali o to, by nie zabrakło jej dóbr materialnych, jednak opływanie w luksusach przysłoniło jej duchową perspektywę. Przez długi czas korzystała z uciech tego świata z takim zapamiętaniem, że zaczęła pogardzać tymi, którzy pokutowali i w geście umartwiania się rozdawali majątek ubogim. Po wyjściu za mąż jeszcze mocniej folgowała swoim kaprysom. Urodziła kilkoro dzieci, ale macierzyństwo nie odmieniła jej sposobu bycia.
CZYTAJ DALEJ

Kościół na Haiti: ręka wyciągnięta do najuboższych

2025-01-04 16:16

[ TEMATY ]

Kościół

Haiti

migranci

jezuici

najubożsi

Vatican Media

Ludność Haiti doświadcza skutków przemocy, a także katastrof naturalnych. Na zdjęciu efekt trzęsienia ziemi

Ludność Haiti doświadcza skutków przemocy, a także katastrof naturalnych. Na zdjęciu efekt trzęsienia ziemi

Na Haiti, w jednym z najbiedniejszych krajów świata, ojcowie jezuici pomagają migrantom, niosąc misję podkreślania godności każdej osoby ludzkiej.

Jezuicka Służba Migrantów na Haiti od ponad dwudziestu lat wspiera, służy i broni praw i godności migrantów oraz osób przesiedlonych. Jak mówi szef misji, ks. Germain Clerveau, są to zadania wpisane w misję społeczną Towarzystwa Jezusowego, która jest również misją Kościoła powszechnego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję