Reklama

5 pytań do… Leszka Czajkowskiego

Rozmowa z Leszkiem Czajkowskim poetą, kompozytorem, bardem polskiej prawicy, działaczem opozycji niepodległościowej.

[ TEMATY ]

muzyka

poeta

Leszek Czajkowski

bliskopolski.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Rozmawiamy u schyłku szczególnego roku, wieńczącego ważne rocznice w naszej historii, których nie dane nam było w odpowiedni sposób świętować. Jaki wpływ na Twoje życie miały tradycje walk niepodległościowych?

Leszek Czajkowski: … Miałem szczęście urodzić się w rodzinie, gdzie tradycje walki o niepodległość były żywe i istotne - mimo otaczającego, siermiężnego PRL. Pewnie tak było za sprawą moich przodków, którzy - na różnych etapach dziejów – angażowali się bezpośrednio w walkę. I obrywali za to solidnie. W 1973 z Wielkiej Brytanii - po przymusowej po wojnie emigracji – wrócił mój dziadek Julian Piwkowski - uczestnik wojny 1920, oficer policji w Lidzie, więzień sowieckich obozów i oficer szyfrów u Andersa. I on uczył mnie od początku tej prawdziwej historii. Tej nieobecnej lub przekłamanej w komunistycznych podręcznikach. Dlatego też szybko dojrzałem. Już jako 13 latek brałem udział w demonstracjach Konfederacji Polski Niepodległej – organizacji nielegalnej i zwalczanej przez komunistów nawet w karnawale Solidarności. W 1980 zafascynowałem się KPN właśnie dlatego, że stawiała wprost sprawę niepdległości: nie reformy systemu komunistycznego, lecz jego pokonania. I wypędzenie sowieckiego okupanta. Doskonale pamiętam wielką manifestację 11 listopada 1981 r. na Placu Piłsudskiego. Tysiące ludzi. Dziesiątki sztandarów. Okrzyki. Skandowania. Czuło się moc. Niepodległość zdawała się stać na progu – lecz jak okazało się boleśnie za miesiąc - było to złudne.

PG: Twoja młodość przypadła na czas Solidarności i Stanu Wojennego. Jak dotknęły Cię tamte wydarzenia?

Reklama

Lcz: Mimo bardzo młodego wieku – dotknęły mnie bezpośrednio. Jak wspomniałem – biegałem na demonstracje KPN – ale nie tylko. Chodziłem prawie codziennie do Regionu Mazowsze NSZZ Solidarność kupować nielegalną literaturę – pamiętam mieścił się na początku przy ul. Szpitalnej 5 . W szkole średniej, do której trafiłem we wrześniu 1981 r. poznałerm Emila Barchańskiego, z którym krótka – bo przerwana jego tragiczną śmiercią w czerwcu 1982 r. – znajomość zaważyła na reszcie mojego życia. Emil był rok starszy ode mnie, a był twardym działaczem niepodległościowym i jednocześnie bardzo zdolnym, twórczym poetą i grafikiem. Razem tworzyliśmy pierwsze nasze pismo niezależne „Kabel” o jawnie antysowieckich treściach – nieświadomi ryzyka. Zrobiliśmy też kabaret „Wywrotowiec”, jednak ze względu na stan wojeny nie udało nam się wystawić pełnego widowiska. Szkoda. Przygotowywaliśmy wiosną 1982 antologię poezji antykomunistycznej, której daliśmy wstępny tytuł ”Czarny Śpiewnik”. Niestety, zebrane teksty gdzieś zaginęły. Potem Emil brał udział w oblaniu farbą pomnika krwawego Felka – Feliksa Dzierżyńskiego. Następnie był aresztowany i przesłuchiwany oraz bity przez 2 tygodnie. Wypuszczono go, ale sprawa karna toczyła się nadal. A w czerwcu jego ciało wyłowiono z Wisły. Taki był los tych najodważniejszych z nas.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

PG: A jak zaczęła się Twoja walka piórem i śpiewem?

LCz: … Emil we wrześniu przyniósł do szkoły gitarę i zagrał na korytarzu improwizowany koncert z piosenek antykomunistycznych. Posługiwał się dwoma akordami, ale to wóweczas wystarczało. Właśnie w tamtej chwili postanowiłem nauczyć się grać i spiewać. Oczywiście przeciwko komunie. A do tego – samemu pisać zaangażowane piosenki. Ponieważ od zawsze miałem umiejętność układania rymowanek, szybko zaczałem rymować przeciwko władzy komunistycznej i podkładać pod to proste melodyjki. I taki był początek. A potem w latach 80 grałem sporo po prywatnych domach, na prywatnych spotkaniach, a z czasem nawet w zadymionych klubach studenckich, czy (od listopada 1986 r. ) w radiowęźle akademików Politechniki Warszawskiej- prezentując znacznie więcej emocji niż umiejętności. Ale to wtedy wystarczało. Liczyła się walka. A raczej chęć walki. Zresztą 8 marca 1988 r. - po wiecu na Uniwersytecie Warszawskim - zapisałem się do Niezależnego Zrzeszena Studentów -NZS. Legitymacje mam do dziś. I tak się wtedy stałem studenckim grajkiem zorganizowanym.

PG: Byłeś pierwszym, który przywołał pamięć o „Żołnierzach wyklętych”, skąd to szczególne zainteresowanie?

Reklama

LCz: A to z kolei wielka zasługa Leszka Żebrowskiego, z którym zetknąłem się już po studiach - w pracy w 1992 r. Mojego imiennika nie trzeba chyba przedstawiać bo jest on znany powszechnie w kręgach patriotycznych. Znakomity i odważny historyk, bezkomromisowy w walce z miazmatami komunistyczno-sowieckiej ideoligii, wciąż jeszcze zatruwającymi nieświadome umysły. To on wprowadził mnie w temat. I z nim podróżowaliśmy po Polsce w ramach pierwszej wystawy zorganizowanej przez Ligę Republikańską i wydawcę Adama Borowskiego w połowie laty 90tych. Dziesiątki koncertów w tercecie z Pawłem Piekarczykiem i pianistą Jakubem Mędrzyckim. Prezentowaliśmy autorski program „Śpiewnik Oszołoma”, na który złożyły się moje piosenki z lat 1986-1996. Między innymi właśnie ta zatytułowana „Żołnierzom Wyklętym”, napisana w 1995 r. W tym miejscu muszę pozwolić sobie na ważne uzupełnienie: pierwszym bardem, który napisał wprost o Żołnierzach Wyklętych – choć nie użył wówczas ze zrozumiałych względów tego określenia – był Jacek Kaczmarski w słynnym utworze z 1991 r. pt „Świadkowie”, w którym genialnie opisał ucieczkę żołnierzy NSZ i AK z obozu w Rembertowie. Wstrząsająca pieśń.

PG: Leszku, czy dzisiejsza młodzież szanuje jakieś wyższe wartości i czy potrafi się w nie zaangażować?

LCz: … O tak. Widać to przecież co roku-doskonale -w okolicach marca, gdy w kraju odbywają się tysiące uroczystości poswięconych żołnierzom walczącym po wojnie z komunistycznym okupantem. Podam przykład: w Brzesku – kilkunatsotysięcznym mieście między Krakowem a Tarnowem – działa pani Barbara Górczewska – nauczyciel historii o artystycznej duszy, autorka i reżyserka spektakli poswięconych żołnierzom wyklętym – niezłomnym. Pani Barbara walczy teraz - równie niezłomnie - o należną pamięcięć o nich, angażując w to swoich uczniów. Dzięki takim ludziom, jak pani Barbara, dorastają nowe pokolenia, wyedukowane patriotycznie i uwrażliwione artystycznie. Rzecz nie do przecenienia. Myślę, że w Polsce jest wielu tak wspaniałych nauczycieli. I wielu wspaniałych młodych ludzi. Bo ta praca to inwestycja w przyszłość. Najbardziej zyskowna.

PG: ...” Niosę Cię Polsko jak żagiew jak płomienie. Dokąd Cię doniosę nie wiem”... tymi słowy inaugurował posiedzenie Sejmu śp. Pan Marszałek Senior Kornel Morawiecki, z którym byłeś związany. Gdzie Ty poniesiesz „swoją” Polskę?

LCz: … To już szóste pytanie, ale bardzo ważne. Niech posłuży więc – wraz z odpowiedzią - jako podsumowanie. Kornel Morawiecki był bohaterem podziemia niepodległościowego, a jednocześnie wielce skromnym i serdecznym człowiekiem, którego miałem zaszczyt poznać w latach 90tych. Spotykałem się z nim nie raz na uroczystościach patriotycznych. Grałem też koncert w siedzibie Solidarności Wakczącej we Wrocławiu. Pan Kornel miał Polskę w sobie – zdarzają się tacy ludzie. A ja? Cóż... mogę tylko starać się, na miarę swoich możliwości, pomóc w tym wspólnym niesieniu – a często dźwiganiu - naszej Polski. A ponieść naszą Polskę można tylko w jednym kierunku. Do niepodległości. I tam Jej strzec.

2021-01-02 13:38

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Pisać wiersz to święto" - wieczór poetycki ks. prof. Krzysztofa Pawliny

[ TEMATY ]

poeta

Ks. Krzysztof Pawlina

wieczór poezji

Bożena Sztajner/Niedziela

Ks. prof. dr hab. Krzysztof Pawlina

Ks. prof. dr hab. Krzysztof Pawlina

W środę 6 kwietnia Aulę Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie szczelnie wypełnili przedstawiciele świata nauki z rektorami warszawskich uczelni na czele, ludzie kultury, polityki, mediów, licznie zebrane siostry zakonne, duszpasterze, studenci - których zgromadził wieczór refleksji poetyckiej, związany z ukazaniem się dwóch książek ks. prof. Krzysztofa Pawliny, rektora Akademii Katolickiej w Warszawie.

Pierwszą z nich jest „Sezon na życie. Zamyślenia”, w której autor zaprasza czytelnika na wspólny, intymny spacer, podczas którego odsłania swoje serce, myśli, a czasem nawet duszę. Drugą jest tomik „Podarował mi Ktoś okulary”. Zawarte w nim wiersze można smakować, odkrywając wrażliwość autora, jego czujne i uważne spojrzenie na świat, relacje, życie.
CZYTAJ DALEJ

Zapomniany patron leśników

Niedziela zamojsko-lubaczowska 40/2009

wikipedia.org

św. Jan Gwalbert

św. Jan Gwalbert

Kto jest patronem leśników? Pewien niemal jestem, że mało kto zna właściwą odpowiedź na to pytanie. Zapewne wymieniano by postaci św. Franciszka, św. Huberta. A tymczasem już od ponad pół wieku patronem tym jest św. Jan Gwalbert, o czym - przekonany jestem, nawet wielu leśników nie wie. Bo czy widział ktoś kiedyś w lesie, czy gdziekolwiek indziej jego figurkę, obraz itd.? Szczerze wątpię.

Urodził się w 995 r. (wg innej wersji w 1000 r.) w arystokratycznej rodzinie we Florencji. Podczas wojny między miastami został zabity jego brat Ugo. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem Jan winien pomścić śmierć brata. I rzeczywiście chwycił za miecz i tropił mordercę. Dopadł go przy gospodzie w Wielki Piątek. Ten jednak błagał go o przebaczenie, żałując swego czynu i zaklinając Jana, by go oszczędził. Rozłożył ręce jak Chrystus na krzyżu. Jan opuścił miecz i powiedział: „Idź w pokoju, gdzie chcesz; niech ci Bóg przebaczy i ja ci przebaczam” (według innej wersji wziął go nawet do swego domu w miejsce zabitego brata). Kiedy modlił się w pobliskim kościółku przemówił do niego Chrystus słowami: „Ponieważ przebaczyłeś swojemu wrogowi, pójdź za Mną”. Mimo protestów rodziny, zwłaszcza swojego ojca, wstąpił do klasztoru benedyktynów. Nie zagrzał tu jednak długo miejsca. Podjął walkę z symonią, co nie spodobało się jego przełożonym. Wystąpił z klasztoru i usunął się na ubocze. Osiadł w lasach w Vallombrosa (Vallis Umbrosae - Cienista Dolina) zbudował tam klasztor i założył zakon, którego członkowie są nazywani wallombrozjanami. Mnisi ci, wierni przesłaniu „ora et labora”, żyli bardzo skromnie, modląc się i sadząc las. Poznawali prawa rządzące życiem lasu, troszczyli się o drzewa, ptaki i zwierzęta leśne. Las dla św. Jana Gwalberta był przebogatą księgą, rozczytywał się w niej, w każdym drzewie, zwierzęciu, ptaku, roślinie widział ukrytą mądrość Boga Stwórcy i Jego dobroć. Jan Gwalbert zmarł 12 lipca 1073 r. w Passigniano pod Florencją. Kanonizowany został w 1193 r. przez papieża Celestyna III, a w 1951 r. ogłoszony przez papieża Piusa XII patronem ludzi lasu. Historia nadała mu także tytuł „bohater przebaczenia” ze względu na wielkie miłosierdzie, jakim się wykazał. Założony przez niego zakon istnieje do dzisiaj. Według jego zasad żyje około 100 zakonników w ośmiu klasztorach we Włoszech, Brazylii oraz Indiach. Jana Paweł II przypominał postać Jana Gwalberta. W 1987 r. w Dolomitach odprawił Mszę św. dla leśników przed kościółkiem Matki Bożej Śnieżnej. Mówił wówczas: „Jan Gwalbert (...) wraz ze swymi współbraćmi poświęcił się w leśnym zaciszu Apeninów Toskańskich modlitwie i sadzeniu lasów. Oddając się tej pracy, uczniowie św. Jana Gwalberta poznawali prawa rządzące życiem i wzrostem lasu. W czasach, kiedy nie istniała jeszcze żadna norma dotycząca leśnictwa, zakonnicy z Vallombrosa, pracując cierpliwie i wytrwale, odnajdywali właściwe metody pomnażania leśnych bogactw”. Papież Polak wspominał św. Jana także w 1999 r. przy okazji obchodów 1000-lecia urodzin świętego. Mimo to jego postać zdaje się nie być powszechnie znana. Warto to zmienić. Emerytowany profesor Uniwersytetu Przyrodniczego im. Augusta Cieszkowskiego w Poznaniu, leśnik i autor wspaniałych książek na temat kulturotwórczej roli lasu, Jerzy Wiśniewski, od wielu już lat apeluje i do leśników i do Episkopatu o godne uczczenie tego właściwego patrona ludzi lasu. Solidaryzując się z apelem zacnego profesora przytoczę jego słowa: „Warto by na rozstajach dróg, w rodzimych borach i lasach stawiano nie tylko kapliczki poświęcone patronowi myśliwych, ale także nieznanemu patronowi leśników. Będą to miejsca należnego kultu, a także podziękowania za pracę w lesie, który jest boskim dziełem stworzenia. A kiedy nadejdą ciemne chmury związane z pracą codzienną, reorganizacjami, bezrobociem, będzie można zawsze prosić o pomoc i wsparcie św. Jana Gwalberta, któremu losy leśników nie są obce”.
CZYTAJ DALEJ

Polską racją stanu jest odwołanie von der Leyen

2025-07-09 18:50

[ TEMATY ]

Jadwiga Wiśniewska

Ursula von der Leyen

PAP/EPA/GUILLAUME HORCAJUELO

Ursula von der Leyen

Ursula von der Leyen

Konieczne jest odwołanie von der Leyen, która od sześciu lat kieruje KE w sposób całkowicie oderwany od rzeczywistości, realnych potrzeb obywateli oraz od wartości, na których zbudowano wspólną Europę.

Pod rządami von der Leyen, Komisja Europejska stała się instrumentem interesów radykalnych organizacji pozarządowych i zakładnikiem błędnej ideologii ekologizmu jak i polityki migracyjnej. To właśnie sztandarowe projekty polityczne von der Leyen, takie jak Zielony Ład, Pakt Migracyjny, centralizacja UE czy zawarcie umowy z Mercosur prowadzą do spadku konkurencyjności europejskiej gospodarki, wzrostu kosztów energii, a tym samym ubóstwa energetycznego, upadku europejskiego rolnictwa i zagrożenia bezpieczeństwa. Wbrew wszelkiej logice, projekty te są nie tylko kontynuowane, ale wręcz ich realizacja przyspieszana.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję