A jednak! Tak można by streścić ogólny ton francuskojęzycznej
prasy codziennej w Belgii, komentującej zjawisko i przebieg tegorocznego
Światowego Dnia Młodzieży w Rzymie.
Trzeba pamiętać, że wydarzenia związane z inicjatywą
Kościoła, Ojca Świętego, a także z przebiegiem Jubileuszu, są tutaj
często jeśli nie przemilczane, to specyficznie filtrowane, kwestionowane
co do sensu lub przebiegu, poddawane myśleniu życzeniowemu i ciągłemu "
ale".
W czasie Światowego Dnia Młodzieży w Paryżu w 1997 r.
tutejsza Rada Młodzieży Katolickiej (CJC) wydała oświadczenie pełne
rezerwy wobec masowości, kosztowności i tryumfalizmu takich spotkań,
co wywołało raczej ogólną konsternację niż aprobatę. Tej ostatniej
nie kryły tylko pewne kręgi. Więc tegoroczne "a jednak!" nabiera
szczególnego znaczenia, jakby wygranego zakładu - tak stwierdzono
dosłownie w jednym z przeglądów prasy. Tym razem podkreśla się stosunkowo
dużą liczbę - dwa tysiące młodych Belgów uczestniczących w rzymskim
spotkaniu młodzieży, w tym półtora tysiąca Walonów. Ponadto uczestniczyły
też grupy zorganizowane niezależnie od diecezjalnych.
Szeroko relacjonowane były poszczególne etapy jubileuszowej
pobożności: przejście przez Bramę, chwile modlitwy, Droga Krzyżowa
i... spowiedź! Dla młodych Belgów był to moment - jak sami mówili
- "wielkiego natężenia prawdy i ponownego odkrycia tego sakramentu". Kard. Danneels, komentując swoje katechetyczne spotkanie z nimi
i pytania stawiane przez młodych, był zaskoczony ich wyjątkową powagą;
nie były to ciągle te same pytania-wytrychy - o środki antykoncepcyjne
i aborcję, ani pytania te "gallikańskie", odwiecznie kwestionujące
papiestwo - ale pytania o sens życia, cierpienia, śmierci, zbawienia
i szczęścia.
Jeśli chodzi o osobę Ojca Świętego, to wszędzie podkreśla
się zaskakujący zrazu kontrast jego wieku i słabości fizycznej z
niekwestionowaną siłą ducha i miłości, zdolną zainicjować ten szczególny
dialog z młodzieżą. On uosabia dla nich stałość i przejrzystość.
Papież nie gra, nie uwodzi, on daje po prostu swoje przesłanie -
czy się ono komuś podoba, czy nie. Nie zdobywa młodych przez łatwe
propozycje. Ukazuje Kościół jako partnera poważnego. W belgijskich
mediach zwraca się uwagę, że większości tych młodych nie było jeszcze
na świecie, gdy on podejmował krzyż Pasterza całego Kościoła. Stał
się więc dla nich mądrym, kochającym Dziadkiem, uważnym i wymagającym
doradcą. On ich traktuje serio. W przeciwieństwie do mediów, polityków,
intelektualistów, a także, niestety, niektórych duchownych, którzy
nie ośmielają się wyraźnie podkreślać pewnych istotnych wartości
i wymogów z obawy przed ośmieszeniem.
Wiara tych "dzieci Papieża" była przeżywana w Rzymie
z widoczną dumą i rozbrajającą prostotą. Z pewnością uczestnicy rzymskiego
spotkania nie byli reprezentacją wszystkich młodych świata, ale też
nie były to dwa miliony istot pozaziemskich. Stanowią dowód, często
ignorowany, że życie młodych nie musi się zamykać w ramach: "ciuchy,
zachcianki, trawka".
Zakończmy cytatem o tyle zaskakującym, że pochodzi z
gazety liberalno-lewicowej: "Ci młodzi dzisiejsi katolicy świętowali
rodzenie się nowego, lepszego świata, którego pragną. Oni odkryli
inny ideał w osobie Papieża - odważnego, chorego, lecz nowoczesnego,
mimo wieku. Dwa miliony młodych zgotowało mu owacje. To są Ci, którzy
dostali życie, aby kochać".
A więc jednak! Niech nasza wdzięczność Bogu dołączy do
tej tak przejmująco wyśpiewanej przez Pasterza Młodych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu