Reklama

Świadectwo Ojca Duvala (3)

Niedziela Ogólnopolska 10/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wreszcie umarła we mnie rozpacz

Około Wielkanocy 1970 r. dr Fouquet poinformował mnie, że w Versailles istnieje grupa Anonimowych Alkoholików. Spotykają się w każdy piątek. "Jeśli pan będzie chciał tam pójść, ktoś po pana przyjedzie". Nigdy o nich nie słyszałem. Nie wyobrażałem sobie, by mogli coś dla mnie zrobić. Oni nie są lepsi ode mnie. Zresztą, gardłem mi już wychodzą dyskusje knajpiarskie. Nie mam już sił do walki z bezdenną głupotą. Nie miałem ochoty pozwolić się wciągnąć do ekipy żałosnych typów, oddać w ich łapy resztki mojej godności. Z uporem narzucał mi się argument: jeżeli jeden alkoholik nie może skończyć ze swoją chorobą alkoholową, to i dwudziestu temu nie podoła. Jeśli jesteś alkoholikiem, zrozumiesz, jakie niepokoje mną targały podczas tych kilku dni. Czy należy jeszcze raz zaufać doktorowi?
20 marca 1970 r. jakaś panienka odwiedziła mnie w klinice. " Nazywam się Christiane, jestem alkoholiczką. Przyszłam zabrać pana na dzisiejsze spotkanie, jeśli pan sobie życzy". Miałem ściśnięte gardło, gdy wsiadłem do jej samochodu. Ona jest alkoholiczką i otwarcie o tym mówi? Weszliśmy do sali. Było tam około 20 osób. Przedstawiali się spokojnie po imieniu, dodając: "jestem alkoholikiem, jestem alkoholiczką", zwyczajnie, jakby mówili: "jestem muzykiem, urzędnikiem". Coś złamało się w moim umyśle. Umarła we mnie rozpacz.

Powiedziałem to po raz pierwszy na głos

Reklama

Prowadzący spotkanie po słowach powitania przeczytał założenia wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Jest to wspólnota mężczyzn i kobiet, która dzieli się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać gnębiący wszystkich problem. Pomyślałem: to mi odpowiada, to jest mój problem. Wspólnota AA nie jest związana z żadną religią, partią, organizacją lub instytucją i nie angażuje się w żadne polemiki. Pomyślałem: to dlatego są anonimowi. Jedynym celem członków AA jest pozostanie trzeźwymi i pomaganie innym alkoholikom, aby się takimi stali. W konsekwencji jest to grupa osób, dla których alkohol stał się problemem najważniejszym i które zdecydowały się przyjąć nowy styl życia. Potem przeczytał 12 kroków, które powinien każdy przejść. Jeden z kroków brzmi: "Uwierzyliśmy, że Siła Wyższa od nas samych może przywrócić nam zdrowie. Postanowiliśmy naszą wolę i nasze życie powierzyć opiece Boga, jakkolwiek Go rozumiemy".
Czytający zamknął swoją brązową książkę i dodał: "Jesteśmy anonimowi w tym celu, aby sprawy prestiżu, tytułów nie wpływały na nas i nas nie dzieliły. Będziemy potrzebowali naszych połączonych sił, by wydostać się z nieszczęścia, w które alkohol nas wprowadził". Teraz nadszedł moment, gdy każdy mógł mówić o swym problemie. Nie spuszczałem oczu z żadnego kolejnego mówcy. Kilka razy podniosłem rękę, aby oznajmić: "Dokładnie to samo zrobiłem ja". Po pewnym czasie przewodniczący powiedział z uśmiechem: "Lucien, nie przerywaj mówiącemu". Dalej już tylko myślałem. Oni staczali się tak jak ja. On też ukrywał butelkę. Tak samo czuł się zmuszony do prowadzenia podwójnego życia. Nie jesteś już sam, stary! Oni są tacy jak ty! Oto pierwsze odkrycie, a drugie to to, że oni już nie piją. O tym świadczył ich zdrowy wygląd, spokojne spojrzenie, pewny głos, odzyskany humor. Kobiety i mężczyźni mówili cicho, bez patosu, o najgorszych sprawach, nie czując się tym zażenowani. Niektórzy mówili krótko: "Tydzień mi minął bez żadnych problemów. Nie piłem".
- "Lucien, chcesz coś powiedzieć?"
- "Nazywam się Lucien. Ja także jestem alkoholikiem. Mówię to po raz pierwszy na głos, publicznie".
- "Nie jesteś wśród publiczności, jesteś z nami".
- "Nie wiem, co powiedzieć. Wszystko, co mówiliście, rozumiem doskonale".
- "Czy chcesz wyjść z tego?"
- "Tak! Od roku pragnę, ale nie mogę". Po chwili przerwy krzyknąłem: "Mam tego dość!"
- "Masz czas, Lucien. Już przeszedłeś pierwszy krok naszej metody. Przeczytam ci go: ´Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i że przestaliśmy kierować własnym życiem´".
Na koniec modlitwa: "Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagi, abym zmienił to, co zmienić mogę, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego".
Niewiarygodne! Nigdy nie widziałem wierzących modlących się w takim odprężeniu wewnętrznym. Następnie piliśmy kawę lub soki. Przechadzając się wśród swoich nowych przyjaciół, powtarzałem: "To nadzwyczajne, nic podobnego nie widziałem!" Jednemu powiedziałem: " Mam nadzieję, że mi się uda". W odpowiedzi dotknął bez słowa mego ramienia.
Pierre odwiózł mnie do kliniki. Śmialiśmy się w samochodzie. Wstyd, zniechęcenie, wszystko uleciało. Przy pożegnaniu Pierre powiedział: " Zostań z nami, jeśli chcesz, bo sam się z tego nie wydostaniesz. Musisz się jeszcze wiele nauczyć. Pokochaj siebie, Lucien. Nie płosz się. Tylko teraźniejszy dzień się liczy".
Co za wieczór! W głowie mi się kręci. Spędziłem całą noc na przetrawianiu tego, co widziałem i słyszałem. Nad ranem spokój zapanował na polu bitwy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Już nie chciałem pozostać sam z tą chorobą

Gdy 4 kwietnia żegnałem Fouqueta, odnosiłem wrażenie, że rozpoczynam wielką przygodę. Po powrocie do Nancy nawet mój pokój wydawał mi się obcy, a korespondencja na moim biurku jakby mnie nie dotyczyła. Była przeznaczona dla innego Luciena, tego poprzedniego.
W Nancy przyzwyczaiłem się powoli do nowej roli. Stałem się abstynentem. Bardzo chciałem zrozumieć, co mi się przydarzyło. Wracałem do słów Pierra: "Pokochaj siebie, Lucien!". Co czwartek jeździłem do Strasburga. Nie opuściłem żadnego spotkania. To było jedyne rozwiązanie. Nie chciałem pozostać sam z tą chorobą.
Koleżanka Cathy z AA w Paryżu zaproponowała mi kilkudniowy pobyt u nich. Pojechałem. W ciągu 8 dni odwiedziliśmy kilka paryskich grup AA. Wróciłem z kilkoma ustalonymi przekonaniami: Nie jesteś już sam. Opierasz się na ludziach, którzy poznali prawdziwe szczęście. Możesz im ufać.
Nadszedł dzień, gdy miałem ochotę podzielić się swym doświadczeniem z jakimś alkoholikiem w Nancy. Przypomniałem sobie, że pewna pani pisała do mnie 4 lata temu, iż jest alkoholiczką. Odwiedziłem ją i powiedziałem jej wszystko, co przeżyłem. To uczy pokory i jest wspaniałe. Po upływie dwóch miesięcy Teresa i ja zapragnęliśmy przyłączyć do nas trzeciego. Dowiedzieliśmy się, że taksówkarz nr 210 jest alkoholikiem. Zastaliśmy go w restauracji. Zauważyliśmy jednak, że po jedzeniu już nie pił alkoholu. Zostawiliśmy go w spokoju. Innym razem powiedziano nam, że pewien zegarmistrz jest alkoholikiem. Poszliśmy do niego, piliśmy kawę, porozmawialiśmy o alkoholizmie i rozstaliśmy się pełni wzajemnego szacunku.
Nauczyliśmy się tej prawdy, że chory przyjdzie dopiero wtedy, gdy już nie będzie mógł sobie poradzić sam, ale ten moment zna tylko on. Mieliśmy kilka takich prób, aż zebrało się nas kilkudziesięciu w Nancy. Po trzech miesiącach dołączył do nas druh z Domu Opieki. Któregoś dnia pewien alkoholik został postawiony przed sądem za drobne wykroczenie. Odezwałem się w jego obronie: "Wysoki Sądzie, Jacques jest alkoholikiem. Jeżeli go zamkniecie, nie będzie miał możliwości poprawienia się. Jeśli go zostawicie z nami w grupie Anonimowych Alkoholików, on znów stanie się porządnym człowiekiem". Prokurator pogratulował mi: "Nigdy w życiu nie spotkałem czegoś podobnego".
Pozostajemy razem dla własnego dobra. Jeśli się rozstaniemy, zginiemy. Zrobiliśmy gruntowny i odważny rachunek sumienia (4. krok). Trzeba nieco odwagi, by uchylić drzwi swego wnętrza i powiedzieć wszystkim we wspólnocie, co się tam dostrzegło. Chodzi o zrozumienie klimatu psychologicznego, w jakim wyrósł trujący owoc alkoholu. Prawda wyzwala, prawda uzdrawia.

Rozpocząłem nowe życie

Po roku niepicia zabraliśmy się do 8. kroku. Sporządziliśmy listę osób, którym wyrządziliśmy krzywdę i postanowiliśmy prosić o przebaczenie. Gdy przeprosiłem moich kolegów jezuitów, otrzymałem odpowiedź: "To nic, poszło w zapomnienie". Tylko jeden powiedział: " Rozdrażniłeś nas do wściekłości swoim piciem".
Pojechałem, aby odwiedzić właścicielkę kafejki, 20 km od Nancy. "Proszę o kawę. Pani widzi, że już nie piję piwa. Od roku z tym skończyłem. Ale chciałem panią przeprosić, proszę mi wybaczyć". Ona podciągnęła rękaw i zobaczyłem na jej ramieniu wytatuowane cyfry. Powiedziała: "Byłam więźniarką obozu koncentracyjnego, jak pan widzi, ale myślę, że mniej wycierpiałam niż pan, aby wyjść z tego cało".
Byłem szczęśliwy. Ci, których życie doświadczyło, rozumieją dobrze, co to jest choroba alkoholowa. Prosząc o przebaczenie, nie płaszczyłem się. Robiłem to, aby nie pozostawić po sobie żadnego brudu, by móc startować od zera i zerwać całkowicie z przeszłością, zasiadając we właściwy sposób do biesiady życia. "Kto się poniży, będzie wywyższony". Czyż tak nie powiedział Pan?
KONIEC

Na podstawie książki pt.: "Dziecko i księżyc". Wydawnictwo Księży Marianów. Warszawa 1995. W związku z dużym zainteresowaniem naszych Czytelników osobą Ojca Duvala, Wydawnictwo informuje, że książka zostanie wznowiona jesienią 2001 r.

2001-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II - największy z Polaków

Niedziela Ogólnopolska 21/2017, str. 18-19

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

urodziny

©Wydawnictwo Biały Kruk/Adam Bujak

Gdyby św. Jan Paweł II żył, 18 maja obchodziłby urodziny. Jego wpływ na nas pozostaje wielki i błogosławiony. Papież Polak głosił Ewangelię z nową mocą, będąc we wszystkim wierny nauczaniu Jezusa. Gdy wspominam postać św. Jana Pawła II, to najpierw staje mi przed oczami jego wielka miłość do nas, jego rodaków, i do Polski.

Ta miłość wręcz przynaglała naszego Papieża do pielgrzymek do Polski. Także w Rzymie cieszyliśmy się szczególną troską. W „polskich” audiencjach, organizowanych czasem co kilka dni w Watykanie, uczestniczyły w sumie setki tysięcy osób. Gdziekolwiek Jan Paweł II rozmawiał z rodakami – w Polsce, w Rzymie czy w czasie spotkań z Polonią rozsianą po całym świecie – wszędzie okazywał swoją radość i wzruszenie. Przytulał, znajdował słowa otuchy, patrzył z czułością i troską. W czasie stanu wojennego organizował międzynarodową pomoc dla Polski. Gdy była taka potrzeba, to – jak mądrze kochający ojciec – przestrzegał nas przed naszymi słabościami. Mobilizował do nawrócenia i wierności Chrystusowi. Mówił z bólem o tym, co go w jego Ojczyźnie i w postawach Polaków niepokoiło czy wręcz bolało. Odnosił się do nas jak zatroskany i współcierpiący przyjaciel, a nie jak chłodny, zewnętrzny obserwator. Nie próbował nawet ukrywać swojej wielkiej miłości do Ojczyzny. W czasie czwartej pielgrzymki wręcz wykrzyczał swój niepokój o los Polski: „Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć!” (Kielce, 3 czerwca 1991 r.). Te słowa zawsze mnie wzruszają. Cała postawa św. Jana Pawła II w odniesieniu do rodaków i Ojczyzny świadczyła o tym, że w każdej chwili gotowy był oddać życie w obronie swojego ukochanego Narodu.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Szybka msza, dobry obiad, czego więcej trzeba? [Felieton]

2025-10-21 22:13

Pixabay.com


– Jak było na chrzcinach?– Szybka msza, dobry obiad, czego więcej trzeba?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję