„Mozambik pilnie potrzebuje pomocy, szczególnie w południowej części prowincji Cabo Delgado” – powiedział dyrektor Caritas diecezjalnej w Pemba Manuel Nota. Podkreśla, że pomoc dostarczana Kościołowi katolickiemu obejmuje również muzułmanów.
Krzysztof Ołdakowski SJ /vaticannews.va /Pemba (KAI)
Caritas oferuje osobom wygnanym nie tylko rzeczy materialne: jedzenie, miejsca schronienia i odzież, ale stwarza również okazję, aby porozmawiać o bolesnych przeżyciach, a to pozwala na przepracowanie cierpienia i rozpoczęcie nowego etapu życia. Do tej chwili, struktury diecezjalne udzieliły pomocy blisko 40 tys. rodzin dzięki ośrodkom wsparcia, sieciom koordynującym przesiedlenia oraz osobom przyjmującym wygnańców pod swój dach.
W regionie Cabo Delgado, w wyniku dramatycznego konfliktu, od 2017 roku życie straciło około 2 tys. osób, a ponad 700 tys. zostało wygnanych. Wielkim wyzwaniem pozostaje zbudowanie nowych mieszkań, do czego brakuje materiałów. Aktualnie, jak podkreśla dyrektor miejscowej Caritas, osoby wygnane „żyją w niewielkich pomieszczeniach, prowizorycznych namiotach, które zostały im dostarczone przez ośrodki koordynujące przesiedlenia. Dysponują małą przestrzenią do życia oraz uprawiania kawałka ziemi.
Caritas diecezji Pemba apeluje o fundusze międzynarodowe, które pozwolą na zbudowanie prawdziwych i trwałych domów dla wygnańców. Na szczęście, łańcuch solidarności już został uruchomiony: rząd węgierski, na przykład, zaangażował się w realizację projektu mieszkaniowego dla narodu mozambijskiego, zmuszonego do ucieczki. Również wiele osób żyjących od dawna na miejscu otrzymuje pomoc do Caritasu w parafiach.
Archiwum Centralnej Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie
Młodzi Afrykanie też poznają charyzmat ks. Blachnickiego
W Polsce nie narzeka na brak zajęć. Mimo to leci na miesiąc do Kenii, aby podzielić się tym, co dla niej najcenniejsze – doświadczeniem Boga.
Chciałabym, żeby również na tym odległym kawałku świata ludzie mogli odkryć piękno wspólnoty i życia wiarą, czyli wszystkiego, co jest ostoją mojego życia” – napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych Paulina Zujewska, wieloletnia animatorka Ruchu Światło-Życie.
Jezus nie szuka perfekcji. Szuka serca. Jeśli czujesz, że Twoja wiara potrzebuje świeżego oddechu – zapraszam.
Nie wystarczy wiedzieć o Jezusie - trzeba Go spotkać. Tak - to jest możliwe. Opowiadam historię dziewczynki z zespołem Downa, która jednym uściskiem daje odpowiedź pełniejszą niż jakiekolwiek słowa. Przypominam rozmowę Jezusa z Piotrem – tę, w której słowo "miłość" nabiera różnych znaczeń, a Jezus zniża się do poziomu serca swojego ucznia.
„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.
Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.