Św. Ireneusz żył w drugim wieku, pochodził ze Smyrny (obecny Izmir) w Azji Mniejszej, gdzie w młodości pobierał nauki u Polikarpa. Następnie jako kapłan osiadł w Lyonie, gdzie po męczeńskiej śmieci Potyna, w czasie prześladowania z 177 r., został jego następcą.
Trudne czasy herezji
Kościół za czasów Ireneusza musiał stawiać czoła dwom zewnętrznym przeciwnikom: pogaństwu i judaizmowi oraz przeciwnikom wewnętrznym: gnostycyzmowi i montanizmowi. Gnostycyzm składał się z zespołu różnorodnych sekt, które chciały włączyć w chrześcijaństwo orientalne mity i filozoficzne zasady pogańskiej Grecji. Drugą potężną herezją czasu Ireneusza był montanizm, pochodzący od Montanusza, frygijskiego kapłana Cybeli, boga płodności, który w II wieku nawrócił się na chrześcijaństwo. Montanusz w swej nadgorliwości zaczął uznawać swoje wizje za głos Ducha Świętego i zaczął przepowiadać bliskość końca świata i potrzebę odsunięcia się chrześcijan od tego świata. Podczas gdy gnostycyzm wstrząsał duchowymi kolumnami wiary, montanizm niszczył powszechną misję daną Kościołowi przez Chrystusa. To tymi herezjami zajmował się biskup Lyonu, walcząc z nimi.
Dzieła
Ireneusz był jednym z pierwszych myślicieli chrześcijańskich, który usystematyzował swoje idee. Z bogatej twórczości zachowały się w całości dwa dzieła: „Wykład nauki apostolskiej” oraz „Przeciw herezjom”. Ireneusz w tym dziele przedstawił wszystkie błędy, jakie nękały pierwotne chrześcijaństwo.
Śmierć
Przypuszcza się, że zmarł śmiercią męczeńską albo podczas oblężenia Lyonu i masakry ludności przez hordy cesarza Septyma Groźnego w 197 r. Biskup Lyonu jest wskazywany przez Sobór Watykański II jako „wzór wielkiego biskupa”. Był przede wszystkim człowiekiem wiary, cechuje go roztropność, bardzo dobra znajomość doktryny oraz żarliwość misyjna. Ireneusz czerpał swą siłę z modlitwy, swą mądrość i rozeznanie ze stałego rozmyślania nad Pismem Świętym.
Relikwie św. Maksymiliana w kościele Franciszkanów
Był koniec lipca 1941 r. Podczas prac w żwirowisku położonym obok obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu zbiegł jeden z więźniów. Za jego desperacki czyn mieli zapłacić życiem wybrani współwięźniowie. Przed barakiem nr 11 ustawiono wynędzniałych mężczyzn, którym w obozie odebrano wszystko: ludzką godność, nadzieję, imiona i nazwiska, a teraz również prawo do życia. Żywe numery w brudnych pasiakach - tym właśnie kazano im się stać dla hitlerowskich oprawców. Przed więźniami ustawili się kaci w mundurach SS z Schutzhaftlagerführerem Karlem Fritzschem na czele. Ten sadysta lubujący się w wymyślaniu najokrutniejszych kar dla winnych nawet niewielkich przewinień, witał przywożonych do obozu więźniów słowami: „nie jesteście ludźmi, tylko kupą gnoju (...) Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej, niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”. Teraz wyznaczał powoli i z namysłem kolejne skazane tym razem na śmierć głodową numery. Idąc wzdłuż szeregu więźniów wskazał kolejny numer - 5659, każąc mu wystąpić przed szereg. Posłuszny obozowemu regulaminowi żołnierz września sierżant WP Franciszek Gajowniczek posłusznie poddał się rozkazowi. Jednak perspektywa utraty życia spowodowała, iż dołączając do skazanych nie mógł powstrzymać łez, użalając się bardziej nad pozostawioną w domu żoną i dziećmi niż sobą. Wtedy stała się rzecz niezwykła. Oto przed szereg więźniów wychodzi kolejny numer i zatrzymując się przed hitlerowskim oprawcą prosi o możliwość zabrania głosu. Wściekły Fritzsch ryczy do swoich podwładnych - czego chce ta polska świnia. A numer 16670 spokojnie odpowiada - „jestem katolickim księdzem i chcę umrzeć za wyznaczonego wcześniej więźnia”. Taka niesubordynacja wytrąca Fritzscha z równowagi do tego stopnia, iż każe wstąpić do szeregu Franciszkowi Gajowniczkowi, przyjmując tym samym ofertę numeru 16670. W ten sposób polski franciszkanin z Niepokalanowa o. Maksymilian Maria Kolbe rozpoczął ostatni - najtrudniejszy etap swojej drogi do świętości, etap męczeństwa zakończony śmiercią 14 sierpnia 1941 r., po zastrzyku fenolu.
Potrzebujemy mocnej i autentycznej wiary, płynącej z zażyłości z Twoim Synem, opartej na Jego nauczaniu, a nie wiary ckliwej, emocjonalnej, czy też selektywnej według własnych potrzeb i przekonań. Potrzebujemy tej wiary, aby stać się pielgrzymami nadziei również dla innych – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w rozważaniu podczas Apelu Jasnogórskiego 2 maja br.
Konklawe wchodzi w końcową fazę, gdy elekt otrzyma co najmniej dwie trzecie głosów. W tym roku, przy 133 elektorach, będzie to poparcie co najmniej 89 purpuratów. Jeśli tak się stanie, osoba wskazana przez kardynałów usłyszy pytanie: "Czy przyjmujesz?".
„Czy przyjmujesz?” - pyta elekta przewodniczący konklawe. Jeżeli usłyszy odpowiedź twierdzącą, oznacza to koniec konklawe, a wybrany zostaje papieżem. Następnie odpowiada na pytanie o imię.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.