Reklama

Niedziela Wrocławska

Przypominamy: Sto lat księdza Franciszka

Zmarły ks. Franciszek Hanek w lipcu skończył 100 lat. Przypominamy relację z naszego ostatniego spotkania, kiedy to tuż przed jego urodzinami odwiedziliśmy księdza kanonika w parafii pw. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Mielcu. 

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Franciszek Hanek kończy dziś 100 lat

Ks. Franciszek Hanek kończy dziś 100 lat

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na spotkanie z księdzem seniorem, udaliśmy się do Mielca, gdzie obecnie kapłan rezyduje. Podkarpacie to rodzinne strony ks. Franciszka, który w 1996 r. przechodząc na emeryturę, powrócił w to miejsce. – Początkowo ks. Hanek przebywał w swoim rodzinnym domu razem z bratem. Po jego śmierci został przyjęty w naszej parafii i razem z nami pełni posługę kapłańską. Jeżeli siły mu pozwalają, to spowiada, odprawia Mszę św. i uczestniczy w wydarzeniach parafialnych – mówi kustosz mieleckiej bazyliki, ks. Janusz Kłęczek.

Nigdy wcześniej nie znaliśmy ks. Franciszka, ale już po pierwszych chwilach spotkania, zyskał naszą sympatię. Gdy weszliśmy do jego pokoju, wyczekiwał nas, siedząc przy oknie. Przywitał nas z radością, uśmiechem na ustach i dobrym słowem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zaczęło się w Mielcu

23 lipca 1921 r. Na świat przychodzi Franciszek, syn Stanisława i Julii. Były to lata II RP, a prezydentem był Wincenty Witos. Lata młodości Franciszka przypadły na burzliwy okres II wojny światowej. – Jeszcze przed wybuchem wojny, dochodziły do nas głosy, że mogą nastać niespokojne czasy. I tak się stało. W Mielcu było wtedy dużo niemieckich oddziałów. Początkowo pracowałem w zakładach lotniczych, które przeszły pod zarząd najeźdźcy. Trzeba było uważać, bo byli też tacy, którzy poszli na współpracę z Niemcami, a ja w tym czasie działałem w oddziale partyzanckim „Jędrusie”, pełniąc tam funkcję łącznika oraz instruktora broni. Z czasem musiałem się ukryć, bo zaczęto wywozić ludzi na roboty do Niemiec. Życie w ukryciu trwało kilkanaście miesięcy – wspomina ks. Hanek. Jak zaznacza kapłan, lokalizacja Mielca była o tyle specyficzna, że z jednej strony znajdowali się pod okupacją niemiecką, a z drugiej pojawiało się widmo najazdu sowieckiego. – Kiedy rozpoczęła się wojna, ludzie zaczęli masowo uciekać na Wschód. Nasz tato, mając doświadczenie wcześniejszej wojny i okrucieństwa Sowietów, nie pozwolił nam na to – mówi ks. Franciszek.

Reklama

Tuż po wojnie…

Z rozmowy dowiadujemy się, że kapłaństwo było zawsze pragnieniem stuletniego kapłana. – Księdzem chciałem być jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Trudna sytuacja w naszym kraju uniemożliwiła mi to. Przerwaną naukę w szkole dokończyłem po wojnie. Zdałem maturę i wyjechałem do Lublina na KUL, gdzie studiowałem psychologię i filozofię, a następnie rozpoczęła się przygoda z Wrocławiem. Droga ta wiodła jednak przez Kraków, gdzie alumn Franciszek rozpoczął studia teologiczne na UJ i w tym mieście przeszedł formację do kapłaństwa. Mimo to swoje życie związał ze stolicą Dolnego Śląska. – Przygotowując się do święceń, wiedziałem, że swoją posługę kapłańską będę pełnił w archidiecezji wrocławskiej. Postanowiłem wyjechać na tzw. ziemie odzyskane, bo widziałem potrzebę pomocy nowoprzybyłym Polakom. Ludzie, którzy tam przyjeżdżali byli z różnych stron, głównie ze Wschodu. Ogólnie panowała bieda – opowiada ks. Hanek. Początek jego formacji przypadł na czas, kiedy święcenia kapłańskie przyjął Karol Wojtyła. – Pamiętam to nasze spotkanie. Poznałem go jako młodego kapłana. Podszedł do mnie, podał rękę i powiedział: „Lolek jestem”. Nigdy bym nie pomyślał, że 40 lat później to on będzie papieżem – mówi z uśmiechem ks. Hanek.

Kapłan

Formacja w seminarium trwała w tamtych czasach 5 lat. – Święcenia kapłańskie przyjąłem 3 czerwca 1951 r., w kościele Świętego Krzyża we Wrocławiu, nieopodal katedry wrocławskiej, której trwała odbudowa. Jako wikariusz byłem wysłany do Bolesławca. Tam przebywałem do 1953 r., później krótko na wrocławskim Psim Polu, by następnie zostać proboszczem w parafii św. Anny w Szewcach. W 1956 r. przeniesiono mnie do Łosiowa, a moją ostatnią placówką była parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Kostomłotach. Tam doczekałem emerytury, na którą przeszedłem w 1996 r. i wróciłem w swoje rodzinne strony. Pamiętam, że jeszcze w latach 70. XX wieku odprawiałem Msze św. w trzech językach: polskim, łacińskim i niemieckim – wspomina najstarszy kapłan archidiecezji wrocławskiej. Wracając do wydarzeń z czasów posługi jako proboszcz, ks. Franciszek bardzo ciepło wypowiada się o swoich byłych parafianach. Opowiadając o swoich początkach, jest bardzo wdzięczny za wszelką serdeczność i przyjęcie, jakie go spotkało. – Trafiłem do miejsc, gdzie było bardzo dużo ludzi wierzących. Byli oni dla mnie wsparciem. Pojawiały się różnego rodzaju trudności, ale przewyższały je dobro i życzliwość. Pamiętam początki katechezy. Po wojnie nie było łatwo. Brakowało salek. W jednej z miejscowości poszedłem z mikrofonem na rynek i tam opowiadałem o Panu Jezusie. Trudność sprawiał mi tylko radziecki mikrofon, bo był ciężki, ważył ok. 2 kg. Młodzież i dzieci przychodziły słuchać. Byli głodni Ewangelii – opowiada kapłan. Podczas naszego pobytu u nestora kapłanów archidiecezji wrocławskiej, mieliśmy możliwość obejrzenia starych zdjęć. Wśród nich były zdjęcia z peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, która także odbyła się w Łosiowie. Na zdjęciach widać tłumy ludzi. – Wierni bardzo długo przygotowywali się na ten czas. Pięknie udekorowane ulice, domostwa. Ambitnie też do odwiedzin podeszli mieszkańcy Różyny. Tam zawsze byli ambitni ludzie, którzy wymagali od siebie jak najwięcej – wspomina kapłan. Nie jest tak, że o wiernych z parafii Łosiów pamięta tylko ks. Franciszek. – Parafianie również pamiętają o swoim byłym proboszczu. Zamawiają w jego intencji Msze św. – Minęło już 50 lat od pobytu ks. Franciszka w tej wspólnocie, a pamięć modlitewna trwa nadal – mówi ks. Mariusz Sobkowiak, administrator parafii. – Za moich czasów parafia w Kostomłotach była bardzo duża i rozległa. Liczyła ok. 5 tys. wiernych. Obecnie podzielona została na sześć odrębnych parafii – opisuje ks. Hanek. W naszej rozmowie pojawia się wiele wspomnień. W głosie ks. Franciszka słychać wzruszenie. Na pamiątkę naszej wizyty zrobiliśmy wspólne zdjęcie. Serdecznie się żegnaliśmy, a tymczasem ks. Franciszek rześkim krokiem schodzi po schodach i odprowadza nas do samochodu, który zostawiliśmy nieco dalej od plebanii. Mimowolnie dowiadujemy się, że motoryzacja jest pasją ks. jubilata, a potwierdził ją znajomością poszczególnych elementów konstrukcji auta. Gdy już nadszedł czas pożegnania, słyszymy – Przyjedźcie za tydzień, miło było was poznać. Takie spotkania dla kapłana-dziennikarza są cenniejsze niż najznakomitsze nagrody.

W bazylice mniejszej św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty planowane są uroczystości pogrzebowe ks. kanonika. Odbędą się one 12 grudnia br. o godz. 14:00.  

2021-12-09 14:58

Ocena: +9 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To święty również na dzisiaj

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

wikipedia

Czy kanonizacja średniowiecznego kapłana z Zakonu Kanoników Regularnych ma jakieś znaczenie dla nas, żyjących w XXI wieku? Czy ks. Stanisław z krakowskiego Kazimierza, który świetnie rozumiał problemy XV-wiecznych parafian, potrafi zrozumieć nasze problemy - ludzi żyjących w epoce technicznej?

Stanisław Kazimierczyk, choć umarł w 1489 r., jest ciągle żywy i skutecznie działa w niebie. W rok po śmierci przy jego grobie Bóg dokonał 176 uzdrowień, które zostały udokumentowane. Do dzisiejszego dnia tych niezwykłych interwencji były setki tysięcy. Ludzie są uzdrawiani z wielu chorób, umacniani w realizowaniu trudnych obowiązków, podtrzymywani na duchu w ciężkich chwilach życia. Dzięki skutecznej interwencji Kazimierczyka ludzie odzyskują wiarę w Boga miłującego i są uzdrawiani ze zranień duchowych i psychicznych.

CZYTAJ DALEJ

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

[ TEMATY ]

Matka Boża Łaskawa

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Papież Innocenty X ustanowił święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję