Reklama

Całym sercem pokochał trędowatych

18 sierpnia 2002 r. Ojciec Święty Jan Paweł II podczas Mszy św. na krakowskich Błoniach beatyfikował o. Jana Beyzyma SJ.
Obecnie na świecie na trąd choruje ok. 12-15 mln ludzi. W niektórych wioskach na kontynencie afrykańskim 88% mieszkańców dotkniętych jest trądem. Na szczęście trąd wcześnie wykryty i leczony jest uleczalny. Leczenie trwa od 6 miesięcy do 2 lat i nie jest kosztowne. Stało się możliwe dopiero od 1883 r., gdy norweski uczony Gerhard Hansen odkrył bakrerię wywołującą trąd. Niestety dziś szacuje się, że tylko ok. 3 mln trędowatych jest odpowiednio leczonych.
Od 1954 r. w ostatnią niedzielę stycznia obchodzony jest Światowy Dzień Trędowatych, aby w ten sposób wyrazić solidarność z chorymi na trąd. Pomoc dla nich w skali światowej niesie ponad dwadzieścia organizacji. W Krakowie od 29 grudnia 1989 r. działa Towarzystwo Przyjaciół Trędowatych im. o. Jana Benzyma, którego celem jest pośrednia i bezpośrednia pomoc w zwalczaniu trądu. Opiekuje się ono dwoma ośrodkami leczenia trądu - w Maranie na Madagaskarze i Jeevodaya w Indiach.

Niedziela Ogólnopolska 4/2003

O. Jan Benzym wśród trędwatych

O. Jan Benzym wśród trędwatych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Życie i dzieło o. Beyzyma do dzisiaj fascynuje niezwykłym, całkowitym i niepodzielnym oddaniem się Bogu i trędowatym. Poznajemy je szczególnie z bogatej korespondencji, którą przesyłał do redakcji Misji Katolickich w Krakowie.
Jan Beyzym urodził się 15 maja 1850 r. w Beyzymach na Wołyniu. Miał trzynaście lat, gdy wybuchło powstanie styczniowe. Rodzinną posiadłość i dwór w Beyzymach Wielkich ograbili i zniszczyli kozacy, a jego właściciela za udział w powstaniu zaocznie skazano na śmierć. Ojciec młodego Jana niemal do śmierci musiał się ukrywać. Po ukończeniu gimnazjum w Kijowie w grudniu 1872 r. Jan wstąpił do Zakonu Jezuitów i odbył nowicjat w Starej Wsi k. Brzozowa. Po studiach filozoficznych i teologicznych, w 1881 r. w Krakowie otrzymał święcenia kapłańskie i został skierowany do pracy z młodzieżą w prowadzonych przez Jezuitów konwiktach, najpierw w Tarnopolu, a następnie w Chyrowie. Pełniąc funkcję prefekta młodzieży, uczył języka francuskiego i rosyjskiego i dał się poznać jako pedagog niezwykle uzdolniony, z dużym poczuciem humoru, który wywierał bardzo pozytywny wpływ na swoich "drogich łotrów" - jak nazywał konwiktorów. Jego pasją było rzeźbienie w drewnie oraz praca w ogrodzie. Sprawował także opiekę medyczną nad chorymi wychowankami w infirmerii.
Przez 11 lat pracy pedagogicznej dojrzewało w nim powołanie misyjne. Zapragnął poświęcić się pracy wśród trędowatych. Nie od razu jednak uzyskał zgodę przełożonych. Ostatecznie "uparty Tatar" - jak zwykł o sobie mówić - dopiął swego i 30 grudnia 1898 r. zamieszkał w kolonii dla trędowatych w Tananariwie. Warunki, jakie tam zastał, potwierdzały powszechne przekonanie, że zamieszkanie z trędowatymi to pogrzebanie się za życia: "Całe schronisko składa się z czterech ogromnych baraków, kościółka i mego mieszkania. W środku kościółek, (...) na razie wystarczający do pomieszczenia chorych, których mam 150. Ale wewnątrz, to trudno opisać, jakie ubóstwo. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, jaki kupiłem w Krakowie, zaczynam oprawiać i tabernakulum także będę robił (jedno i drugie wyrzeźbię)" - pisał do Polski o. Beyzym. Chorzy, ubrani najczęściej w stare worki, żywiąc się garstką ryżu, gnieździli się w rozpadających się barakach, nie mając żadnej opieki lekarskiej: "Nie ma nikogo, ani doktora, ani zakonnic, ani infirmarza, słowem - zgoła nikogo. Biedacy świecą ranami, bo owinąć nie ma czym. Ja tu jestem wszystkim: kapelanem, zakrystianem, ogrodnikiem, infirmarzem, gospodarzem itp. O aptece mowy jeszcze nie ma".
Zawierzając się Maryi, mimo iż często nękały go ataki febry i dokuczały insekty, o. Beyzym zabrał się do pracy. Zależało mu na tym, aby wybudować prawdziwy szpital i ośrodek dla swoich "piskląt" - jak nazywał trędowatych.
W 1902 r. - głównie dzięki pomocy płynącej z Polski - o. Beyzym rozpoczął budowę lecznicy dla trędowatych w Maranie k. Fianarantsoa. Po dziewięciu latach dzieło zostało ukończone. O. Beyzym zamierzał sprowadzić tu zakonnice, a sam powziął zamiar wyjazdu na Sachalin, by zająć się losem polskich zesłańców. Nie spełnił jednak swego pragnienia. Wycieńczony nędzą, pracą ponad siły, ciągle trapiącą go febrą, a także zarażony wcześniej trądem, zmarł 2 października 1912 r. Prasa malgaska pisała po jego śmierci: "Najpiękniejszą pochwałą tego człowieka jest to, że z miłości do Chrystusa zabiegał, by zawsze być posługaczem trędowatych. Są takie przymusowe prace, na jakie nawet zbrodniarzy się nie skazuje, a o. Beyzym pokochał je całym sercem". Pochowany został na cmentarzu w Maranie. Grób o. Beyzyma dla Malgaszy stał się od początku miejscem modlitwy i troski. Zawsze też są na nim świeże kwiaty. Dzieło zaś trwa do dziś.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo w Mokrej: ocalenie tego kościoła to dar Opatrzności

– Podczas tej uroczystej Eucharystii pragniemy podziękować dobremu Bogu w Trójcy Jedynemu za dzieło uratowania od zniszczenia tej pięknej świątyni, odnowionej od podstaw dzięki życzliwości ludzi dobrej woli i instytucji państwowych – powiedział ks. Krzysztof Bąkowicz, proboszcz parafii Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Mokrej.

W wyremontowanym kościele Trójcy Przenajświętszej w Mokrej 15 czerwca abp Wacław Depo przewodniczył Sumie odpustowej i poświęcił świątynię.
CZYTAJ DALEJ

Czy modlę się o światło Ducha Świętego?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe.Stock

Rozważania do Ewangelii J 16, 12-15.

Niedziela, 15 czerwca. Uroczystość Trójcy Przenajświętszej
CZYTAJ DALEJ

USA: bliźniaczki mogły się nie urodzić. Dziś bronią życia

2025-06-16 09:33

[ TEMATY ]

prolife

Adobe Stock

Od dwóch lat Clare i Catherine Kracht, identyczne 21-letnie bliźniaczki amerykańskie, które jako nienarodzone dzieci były zagrożone przez tzw. zespół przetoczenia krwi, prowadzą środowe poranne rozmowy w obronie życia przed kliniką aborcyjną w St. Paul w stanie Minnesota. Pragną w ten sposób spokojnie przekazać wszystkim napotkanym osobom, że ich życie jest wyjątkowym darem od Boga. O cudzie urodzenia i działalności tych obrończyń życia napisała katolicka autorka Susan Klemond 6 czerwca na stronie „National Catholic Register”.

Urodzone w 2003 roku w Weiden w Niemczech, w rodzinie amerykańskiego wojskowego, Clare i Catherine cierpiały na tzw. zespół przetoczenia krwi między płodami (TTTS), który dotyka 10 proc. identycznych bliźniąt. Według Johns Hopkins Medicine, TTTS to schorzenie, w którym jedno z bliźniąt otrzymuje więcej krwi niż drugie. Może to prowadzić do poważnych powikłań, a bez diagnozy do 20. tygodnia ciąży - do śmierci obu dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję