Reklama

„Łowcy” pedofilów

W poprzednim numerze „Niedzieli” nasz rzymski korespondent Włodzimierz Rędzioch zwrócił uwagę na rozmiary i niebezpieczeństwo zjawiska pedofilii w świecie. Wskazał też instytucje i osoby walczące z pedofilią i udzielające pomocy ofiarom pedofilii. Wśród „łowców” pedofilów jest ks. Fortunato Di Noto, proboszcz z Sycylii, założyciel „Telefonu Tęcza”, pod który mogą dzwonić ofiary przemocy i nadużyć seksualnych, oraz organizacji „Meter”. Tydzień temu opublikowaliśmy wywiad z ks. Di Noto. W bieżącym numerze drukujemy wywiad, który Włodzimierz Rędzioch przeprowadził z włoskim pisarzem i reżyserem Claudio Camarcą - autorem książki „I santi innocenti” (Święte niewiniątka) oraz „SOS Pedofilia: parole per ucidere l’orco” (SOS pedofilia: słowa, którymi trzeba zabić potwora).

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Claudio Camarcą - włoskim pisarzem i reżyserem - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Włodzimierz Rędzioch: - Od kiedy zajmuje się Pan problemem pedofilii?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Claudio Camarca: - Od 1996 r., tzn. od kiedy wybuchł w Belgii skandal pedofilii znany jako afera Dutroux. Urodził się wtedy również mój pierwszy syn, co sprawiło, że sprawa dotknęła mnie jeszcze bardziej. Afera ta wstrząsnęła światem, gdyż dziewczynki, które uprowadzono, by wykorzystywać je seksualnie, umarły z głodu. Dutroux nie był pedofilem, zajmował się przemytem kradzionych aut ze wschodnich Niemiec do Holandii. W pewnym momencie jego „zleceniodawca” zaproponował mu przemyt innego „towaru” - dziewczynek.
Warto wyjaśnić, że istnieją dwie kategorie pedofilów. Pierwsza - to ludzie, którzy czują chorobliwy pociąg płciowy do dzieci, druga - to pedofile „okazjonalni”, tzn. tacy, którzy w pewnych sytuacjach mają stosunki płciowe z dziećmi (dotyczy to głównie tzw. turystów seksualnych, którzy w domach publicznych ubogich krajów korzystają także z „usług” nieletnich dziewcząt). Ocenia się, że co roku po całym świecie krąży ok. 18-20 mln tzw. turystów seksualnych.
Przypadek Dutroux jest bardzo znaczący jako przykład współczesnego pedofila „okazjonalnego” - człowieka, który choć nie był pedofilem, stał się wspólnikiem pedofilów, a w końcu sam zaczął gwałcić dziewczynki, które przewoził. Współczesny świat obfituje w ludzi pozbawionych moralności, którzy bez skrupułów stają się klientami tego wielkiego, zorganizowanego na światową skalę biznesu, jakim jest seksualne wykorzystywanie nieletnich.
Afera Dutroux urosła do rangi symbolu również z innego powodu: w procesie tym - tak jak w wielu mu podobnych na całym świecie - nie udało się zidentyfikować prawdziwych organizatorów tego ohydnego procederu. Bardzo wpływowi ludzie, którzy pozostali jednak bezimienni, sprawili, że nie odkryto całej prawdy. Faktem jest jednak, że skandal ten doprowadził w Belgii do politycznej burzy i do dymisji ministra spraw wewnętrznych oraz ministra spraw zagranicznych, a także do usunięcia z urzędu sędziego.
Dokładna analiza przypadku Dutroux pozwoliłaby na skuteczną walkę z wyzyskiem seksualnym, którego ofiarą padają dzieci. Powtarzam często, że w odróżnieniu od innych form zorganizowanej przestępczości międzynarodowej - np. handlu bronią i narkotykami - walka z tym zjawiskiem jest łatwiejsza, ponieważ „przemysł pedofilski” musi uciekać się do pewnych form reklamy. Dzisiaj najskuteczniejszą formą reklamy jest sieć internetowa, lecz w ten sposób można dosyć łatwo zlokalizować klientów. Niestety, identyfikowani są klienci, lecz nie „centrale”, które organizują ten haniebny handel. Dlatego tak ważna jest praca policji w terenie i infiltrowanie grup przestępczych zajmujących się tym procederem.
Ze smutkiem należy stwierdzić, że w ostatnich czasach pedofilia staje się zjawiskiem, które jest akceptowane lub tolerowane przez społeczeństwo. Dlatego nie należy się dziwić, że spośród tysięcy ludzi oskarżonych o pedofilię tylko nieliczni trafiają do więzienia, a włoscy radykałowie przedłożyli w parlamencie propozycję ustawy, która przewiduje depenalizację (niekaralność) pedofilii w przypadku dzieci powyżej 12. roku życia.

- Jakie jest podłoże kulturowe współczesnej pedofilii?

- Ponad 10 lat temu napisałem artykuł, w którym wyjaśniałem, że we Włoszech momentem przełomowym w rozprzestrzenianiu się zjawiska pedofilii był bardzo wówczas modny program prowadzony przez nastolatkę o imieniu Ambra. W programie tym występowały 14-letnie, półnagie dziewczęta, które tańcząc stanowiły „tło” dla Ambry. Ponieważ program nadawany był wczesnym popołudniem, gdy ludzie są w pracy, a dzieci jeszcze nie siedzą przed telewizorem, jego stałymi widzami (ponad 70%) byli starsi mężczyźni po sześćdziesiątce. Wielu naukowców zgadza się z moją tezą, że te nagie „nimfy” pokazywane regularnie w tym programie pobudzały w niezdrowy sposób dorosłą męską publiczność i spowodowały gwałtowny wzrost przypadków pedofilii we Włoszech. Wynika z tego, że we współczesnej kulturze i w mediach występują zjawiska, które - być może nieświadomie - rozbudzają tendencje pedofilskie.
Przypomnę jeszcze jeden fakt. W latach 80. miał miejsce we Włoszech słynny proces za dokonanie gwałtu. Grupa feministek zażądała wówczas, by ilustrowane tygodniki zaniechały publikowania zdjęć przedstawiających nagie kobiety, gdyż zrozumiano wówczas, że pokazywanie nagich ciał sprawia, że przemoc seksualna jest w społeczeństwie coraz bardziej tolerowana.

- Dzisiaj, gdyby ktoś wystąpił z taką propozycją, wyśmiano by go i przylepiono by mu etykietkę obskuranta…

- Oczywiście, w związku z tym nie należy się dziwić, że współczesny świat jest taki, jaki jest.

- Pozwoli Pan, że wspomnę jeszcze inne fakty. W 1947 r. Literacką Nagrodę Nobla przyznano francuskiemu pisarzowi André Gide’owi. Jest on m.in. autorem książki „Corydon”, uchodzącej za prawdziwy manifest ruchu gejów, w której pisze o dwóch rodzajach homoseksualistów: jedni mają pociąg do dorosłych mężczyzn, inni do nieletnich chłopców. Sam Gide z dumą deklarował się jako pederasta, a w swych utworach często opisywał swe przygody erotyczne w marokańskich domach publicznych Casablanki i Tangeru.
Również Pański krajan - Pier Paolo Pasolini, uchodzący za jednego z największych poetów włoskich, był praktykującym pedofilem. Alberto Moravia, który podróżował z nim po Afryce i Azji, wspominał, że Pasolini co wieczór wychodził, by „polować” na młodzieńców. Czasami wracał pobity przez rodziców dzieci, do których się „dobierał”.
W tym samym okresie Władimir Nabokow, amerykański pisarz pochodzenia rosyjskiego, opublikował powieść „Lolita”, poświęconą miłości dorosłego mężczyzny do 12-letniej dziewczynki - prawdziwy hymn na rzecz pedofilii, który prawie natychmiast ekranizowano.
Skoro ludzie ci uchodzą za koryfeuszy współczesnej kultury, świat jest taki, jaki jest. Wróćmy jednak do głównego tematu naszej rozmowy. Często próbuje się „wybielać” pedofilów, twierdząc, że w gruncie rzeczy to dzieci szukają starszej osoby, która wprowadzi je w świat erotyzmu, i są zadowolone ze współżycia seksualnego z dorosłym. Czy pańskie obserwacje potwierdzają te sugestie?

Reklama

- Spotkałem dwa typy pedofilów: jedni uważali, że dzieci są po to, by dostarczać przyjemności erotycznych, drudzy natomiast uważali się za ich „mistrzów”. To prawda, że istnieją teorie, według których dzieci same szukają swych „mistrzów” życia w dziedzinie seksualnej i tego typu kontakty dostarczają im przyjemności. Praktyka jednak zadaje kłam teoriom, które mają usprawiedliwiać zachowanie pedofilów. Rozmawiałem z bardzo wieloma dziećmi wykorzystywanymi seksualnie - od dziewczynek gwałconych przez ojców aż po nieletnich żyjących na ulicy i „oddających się” za bułkę w McDonaldzie - lecz żadne z nich nie doświadczało przyjemności. Wprost przeciwnie, wyznawały one otwarcie, że nienawidzą ludzi, którzy je wykorzystywali.

- W swych książkach pisze Pan o zjawisku pedofilii niejako od wewnątrz, tzn. z perspektywy pedofilów. Jak udało się Panu wejść w świat pedofilów?

- Nie było to łatwe. Zacząłem, oczywiście, od kontaktów internetowych. Ponieważ nie miałem ciekawego materiału fotograficznego, który pedofile wymieniają między sobą, pisałem krótkie opowiadania. Na początku nikt mi nie odpowiadał, lecz pewnego razu - zdesperowany - wpadłem na pomysł, by zakończyć moje opowiadanie zdaniem: „Got mit uns”. Niespodziewanie zacząłem otrzymywać wiele listów. W ten sposób nawiązałem pierwsze kontakty z pedofilami, których spotykałem następnie we Włoszech i za granicą. Uczestniczyłem także w ich podróżach. Było to bardzo dramatyczne doświadczenie: musiałem udawać, że jestem przyjacielem ludzi, do których w głębi serca czułem wielkie obrzydzenie, gdyż zdawałem sobie sprawę, że każdy z nich jest w najlepszym przypadku jedynie gwałcicielem dzieci. Towarzyszyłem grupie pedofilów w „wyprawach” do Ameryki Łacińskiej i do Rumunii. Widziałem dzieci, które prostytuowały się za paczkę papierosów lub za kolację; w Bukareszcie chłopak „oddawał się” pewnemu Francuzowi przez 15 dni tylko dlatego, że w tym czasie mógł spać w ogrzewanym pokoju z telewizorem. Byłem świadkiem gwałtów dokonywanych na dzieciach i uważam, że czyny te należy uznać za zbrodnie przeciwko ludzkości, bo są to zbrodnie porównywalne chyba jedynie z Szoah. Pedofil pozbawia dziecka dzieciństwa, zabija jego niewinność i przyszłość. Dlatego jestem przerażony i rozgoryczony, że władze państw nie podejmują skutecznych środków, by walczyć z tą plagą - nie chodzi o słowne deklaracje, lecz o konkretne działania.

- Pewne działania są podejmowane. W USA od ponad roku prowadzi się polowanie na katolickich kapłanów molestujących nieletnich. Przez kilkanaście miesięcy w gazecie „Boston Globe” prawie codziennie publikowano na ten temat artykuły, reportaże, wywiady…

- Na wstępie należy wyjaśnić, że ksiądz molestujący osobę nieletnią popełnia podwójną zbrodnię: dorosły człowiek wykorzystuje seksualnie nieletniego, a z drugiej strony sprzeniewierza się swej roli ojca, którym każdy kapłan powinien być dla dzieci. Dlatego uważam, że ksiądz, który dopuścił się tego typu czynów, może pozostać w Kościele, ale powinien być izolowany społecznie i leczony. To, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, ma jednak jeszcze inny podtekst: Kościół atakowany jest tam przez lobby żydowskie, a szefem Boston Globe jest Żyd.

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

2024-05-09 22:01

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Dlaczego świat nie jest doskonały? Skąd bierze się w nas ciągła tęsknota za sprawiedliwością?

W tej atmosferze pełnej napięcia poznamy także historię mnicha, który podjął desperacką próbę ucieczki z klasztoru, ale niewytłumaczalna siła wciąż przyciągała go z powrotem. Czyżby sekretem była kartka pergaminu z tajemniczym napisem?

CZYTAJ DALEJ

Nauczyciel życia duchowego

Święty Paweł VI uważał go za wzór do naśladowania dla wszystkich współczesnych księży cierpiących na kryzys tożsamości.

Święty Jan z Ávili urodził się w rodzinie szlacheckiej o korzeniach żydowskich. Już jako 14-latek studiował prawo na uniwersytecie w Salamance, a potem filozofię i teologię w seminarium w Alcalá. Od samego początku jednak chciał służyć biednym. Po śmierci swoich rodziców rozdał majątek ubogim, a na przyjęcie po święceniach kapłańskich zaprosił dwunastu żebraków i osobiście im usługiwał. Jego wielkim pragnieniem były misje w Ameryce, jednak na polecenie arcybiskupa Sewilli został misjonarzem ludowym. Głosząc misje w Andaluzji, katechizował dzieci, uczył dorosłych modlitwy, był gorliwym spowiednikiem. W 1531 r. trafił do więzienia inkwizycji, gdyż oskarżono go o herezję iluminizmu (przeświadczenie, że prawdę można poznać wyłącznie intuicyjnie, dzięki oświeceniu umysłu przez Boga). Po licznych interwencjach oczyszczono go jednak z zarzutów i został uwolniony. Założył m.in. uniwersytet w Baeza, na południu Hiszpanii. Powołał także do istnienia stowarzyszenie życia wewnętrznego. Prowadził korespondencję duchową m.in. z Ludwikiem z Granady, Ignacym Loyolą i Teresą z Ávili.

CZYTAJ DALEJ

Relikwie Męczenników Ugandyjskich powrócą z Rzymu do ojczyzny

2024-05-10 18:19

[ TEMATY ]

relikwie

Rzym

Uganda

www.glassisland.com

Relikwie dwóch spośród 22 katolickich Męczenników Ugandyjskich, przechowywane od 60 lat w Rzymie, powrócą do ojczyzny w roku 60. rocznicy ich kanonizacji. Chodzi o kości świętych: Karola Lwangi i Macieja Mulumby. Zawieziono je do Wiecznego Miasta w 1964 roku na uroczystości kanonizacyjne.

Ponieważ nie chcieli się wyrzec wiary w Chrystusa i uczestniczyć w homoseksualnych praktykach króla Bugandy, 22 rzymskich katolików i 23 anglikanów zostało zamordowanych w 1885 i 1886 roku na rozkaz monarchy, który obawiał się rozszerzania się wpływów chrześcijaństwa w swoim kraju.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję