Reklama

Życie na działkach

Niedziela warszawska 32/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Czekam na każdy piątek. Wtedy uciekam z Warszawy na działkę. To jest mój drugi dom. Cisza, spokój, las, rzeka, mleko prosto od krowy, miód prosto z pasieki. Nie wyobrażam sobie już życia bez tego wszystkiego. Gdybym tylko mógł, na stałe zamieszkałbym na wsi - mówi Stanisław Maliszewski z Warszawy. Takich ludzi jak on jest coraz więcej. Bardzo modne stało się posiadanie działki rekreacyjnej za miastem.

Pan Stanisław nigdy nie planował posiadania działki rekreacyjnej na wsi. Uważali z żoną, że na wsi jest nudno i nieatrakcyjnie. Na wakacje wyjeżdżali nad morze lub w góry. Na tydzień, najwyżej dwa. Pozostałą część roku ciężko pracowali, chcąc zarobić na dostatnie życie. Jednak kiedy na świecie pojawiły się dzieci, powstał problem. - Jak podliczyliśmy koszt dwutygodniowych wczasów dla mnie, żony i dwóch synów, wyszedł astronomiczny rachunek. Nie stać nas było na taki wydatek. Przez jakiś czas w ogóle nie wyjeżdżaliśmy na wakacje. Raz wysłaliśmy chłopców na kolonie, ale wrócili niezadowoleni - opowiada pan Stanisław.

Ognisko i podchody

- Latem 1996 r. - ciągnie opowieść pan Stanisław - kolega z pracy zaprosił nas do siebie na działkę pod Warkę. Spędziliśmy tam sobotę i niedzielę. Urządzaliśmy wycieczki rowerowe, zawody sportowe, kąpaliśmy się w rzece, z dziećmi graliśmy w podchody, wieczorem rozpaliliśmy wielkie ognisko z kiełbaskami. Czas upłynął bardzo szybko. Kiedy trzeba było wyjeżdżać, dzieci zaczęły krzyczeć, że nie chcą, tak bardzo im się tam spodobało. Wcale im się nie dziwiłem. Sam byłem oczarowany. I wtedy kolega stwierdził, że przecież my też możemy mieć taką działkę. Tak się zapaliłem do tego pomysłu, że jeszcze tego samego dnia odbyłem wstępną rozmowę w sprawie kupna działki.

900 metrów kwadratowych pustego pola. Tak na początku wyglądała działka rodziny pana Stanisława. Trochę ich to przestraszyło. Zrozumieli, że kupno działki to dopiero początek. Teraz trzeba w nią zainwestować, zbudować choćby niewielki domek, coś zasadzić. - Ale wszystko poszło sprawnie. Kolega pomógł zbudować domek, żona urządziła niewielki ogródek. Zasialiśmy trawę, na której chłopcy urządzili boisko do gry w piłkę. Nasze życie uległo zmianie. Teraz już każdą wolną chwilę spędzaliśmy na działce. Dzieci przyjeżdżały tu na całe wakacje. Konstruowaliśmy specjalne grafiki urlopowe, aby ciągle ktoś z rodziny mógł z nimi być. Kiedy ja kończyłem urlop, zaczynała żona, potem teściowa, aż wreszcie moja siostra - mówi pan Stanisław.

Rok po kupieniu działki pan Stanisław znał już dobrze większość współdziałkowiczów, których zresztą ciągle przybywa. Ludzie w różnym wieku, różnych stanów i zawodów, których połączyła jedna pasja: działka. Wielu zresztą przeprowadziło się tu na stałe. W mieście są tylko w grudniu, styczniu i lutym. A są i tacy, którzy nawet te miesiące spędzają na działce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Paczka przyjaciół

Codzienne życie na działce to przede wszystkim aktywny wypoczynek. Synowie pana Stanisława uwielbiają rowery i pływanie. W pobliskiej Pilicy urządzają zawody pływackie. Nikomu nie przychodzi do głowy oglądanie telewizji chociaż telewizor jest w domku. Każdego wieczoru ciągną "pielgrzymki" działkowiczów do pobliskiego gospodarstwa po świeżo wydojone mleko. - Spotykamy się wtedy wszyscy na drodze, rozmawiamy i często takie wyjście po mleko kończy się kilkugodzinnym spotkaniem towarzyskim u kogoś na działce - mówi pan Stanisław. Mam poczucie, że jestem członkiem świetnej, zgranej paczki przyjaciół - działkowiczów, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Bo nawet jeżeli kogoś bardzo różni np. status majątkowy, to wszystkich zjednuje jedno: działka.

Działkowicze to chyba ludzie raczej zamożni? - pytam. - Czy ja wiem - zastanawia się pan Stanisław? Zdarzają się luksusowe limuzyny, ale większość ma samochody średniej klasy. A pan Czesław, który chyba jako jeden z pierwszych kupił tu działkę, w ogóle nie ma samochodu. Twierdzi, że go nie stać. Chodzi pieszo 8 km od najbliższej stacji kolejowej i bardzo sobie te spacery chwali.

Reklama

Zadecydował Bug

Jednym z najpopularniejszych terenów rekreacyjnych wokół Warszawy są okolice Bugu i Liwca. Najwięcej działek powstało na terenie miejscowości: Kuligów, Czarnów, Ślężany, Niegów, Rybienko Leśne, Kamieńczyk, Urle oraz Załubice. W jednej z nich działkę ma pani Elżbieta Konotek z Warszawy. Opowiada, że od wczesnej młodości lubiła przyrodę, wędrówki, często wyjeżdżała na grzybobrania. W czasie studiów, w gronie znajomych, urządzali piesze wyprawy w nieznane. Kiedy wyszła za mąż, razem z mężem kupili działkę pracowniczą na Żoliborzu. Nie mieli jednak szczęścia. Z powodu budowy dużego węzła komunikacyjnego miasto działki zlikwidowało. Wtedy postanowili kupić działkę za miastem. Dlaczego nad Bugiem? - Bo tam był po prostu dobry dojazd autobusem. A nie mieliśmy samochodu - wyjaśnia pani Elżbieta. Dodaje jednak, że przede wszystkim decydujące było piękno terenów nadbużańskich: zakola Bugu, lasy, łąki.

Na działce pani Elżbieta spędza przynajmniej 6 miesięcy w roku. Jest już na emeryturze więc może sobie na to pozwolić. Mąż już nie żyje, ale to nie znaczy, że jest sama. Jej działka tętni życiem. Przyjeżdża córka z wnuczkiem, dalsza rodzina, znajomi, znajomi znajomych... - W domku są 3 małe pokoiki, kuchenka, łazienka, taras.

Działkowicze w kościele

W każdą niedzielę działkowicze gremialnie udają się do pobliskiego kościoła. Większość jedzie samochodami, chociaż nie jest bardzo daleko. Teren przykościelny zamienia się więc w gigantyczny parking. W świątyni działkowicze stanowią 50, 60% wiernych. Podobnie jest w większości okolicznych parafii. - W sezonie letnim liczba wiernych w kościele wzrasta dwukrotnie - informuje ks. kan. Kazimierz Seta, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Urlach. Podkreśla, że działkowicze o wiele bardziej przejmują się sprawami religijnymi, niż miejscowa ludność. Podobnie uważa ks. Gerard Jarecki, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kamieńczyku: - W każdą niedzielę odprawiamy 3 Msze św. Na każdej jest około 400 osób. Wiem, że większa część z nich to działkowicze. Duża frekwencja jest też na Mszy św. w dni powszednie. - Działkowicze to prawdziwa wspólnota. W zaangażowaniu w życie parafialne są przykładem dla miejscowych - dodaje ks. kan. Zenobiusz Mosakowski, proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Rybienku Leśnym.

Reklama

Bieda i alkohol

Kapłani podkreślają, że miejscowi żyją w ogromnej biedzie i ogólnym przygnębieniu. Bardzo wielu pracowało kiedyś w warszawskich fabrykach. Za komuny była nawet taka klasa ludzi: chłoporobotnik. Praca w fabryce powodowała jednak, że już nie starczało czasu na uprawę ziemi. Kiedy z pracy zwolnili, wielu zostało "na lodzie" - ani gospodarstwa, ani pracy. - I dlatego ich obejścia są na ogół zaniedbane, biedne. Otrzymują jakieś niewielkie renty czy zasiłki, ale te pieniądze wydają niestety głównie na alkohol - ubolewa pani Elżbieta.

Alkoholizm miejscowych widać w większości małych miejscowości podwarszawskich. - Strach pójść z dzieckiem do sklepu. Nie dlatego, że grozi to jakimiś zaczepkami. Miejscowi są raczej grzeczni. Ale siedzą cały dzień i piją. I dziecko codziennie to widzi, a potem zdziwione pyta dlaczego ci panowie ciągle siedzą w jednym miejscu i nic nie robią. Jaki to przykład dla dziecka? - pyta pani Elżbieta. - Wielu miejscowym nie chce się pracować. Albo otwierają knajpy i piją piwo. Działkowicze przechodzą obok i słyszą ciągle wyzwiska - mówi ks. Seta.

Jednak nie wszyscy miejscowi piją. Niektórzy prowadzą własne, małe przedsiębiorstwa, dojeżdżają do pracy w Warszawie, inni zarabiają na działkowiczach: popilnują domku, naprawią dach, pomogą przy uprawach, sprzedadzą mleko, jajka. - Relacje działkowicze - miejscowi są więc bardzo dobre. Nawiązują nawet trwałe, długoletnie znajomości - podkreśla ks. Mosakowski.

Działka to nałóg

Czy są jakieś negatywne strony posiadania działki rekreacyjnej? Pan Stanisław z okolic Warki twierdzi, że plagą są kradzieże w domkach. Z działek giną nawet samochody. - Nie wiem czy kradną miejscowi, czy ktoś inny. Ale nie czujemy się całkowicie bezpiecznie. Nigdy tu nie widziałem policji. Żeby jakoś temu zaradzić, organizujemy nocne dyżury. To na pewno jedna z niewielu przykrych stron posiadania działki. Czasem przeszkadzają także komary, zdarzają się kleszcze. Ale do tego można się przyzwyczaić.

Pani Elżbieta w swojej miejscowości też nigdy nie widziała policji. Ale na szczęście przestępstwa zdarzają się bardzo rzadko. - Wieś jest zaniedbana - mówi. Gmina w nic nie inwestuje. Na ten problem zwraca również uwagę ks. Seta: - W Urlach nie ma żadnej infrastruktury dla warszawiaków. Nie ma chodników, porządnych przystanków, żadnych wydzielonych kąpielisk czy terenów sportowych. I niestety działkowicze powoli się wyprowadzają.

- Ja się nigdy nie wyprowadzę - deklaruje pani Elżbieta. - Kocham swoją działkę. Jest moim wielkim, zrealizowanym marzeniem. Kiedy jestem w Warszawie ciągle czuję się źle, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Muszę jechać na działkę, to już jest nałóg.

Syn pana Stanisława stwierdził niedawno, że w przyszłości też będzie miał działkę, a nawet dwie. Jedną w Polsce, a drugą w Hiszpanii, u wybrzeży Morza Śródziemnego. Przeczytał gdzieś, że działki tam wcale nie są drogie a wypad na weekend do Hiszpanii czy Włoch już niedługo będzie w Polsce bardzo modny. Ale to już zupełnie inna historia.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Wielu pielgrzymów informuje o łaskach, które otrzymali za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli, a ks. Józef Niżnik skrzętnie archiwizuje tę swoistą księgę cudów udzielonych za jego przyczyną.

W Strachocinie, na Bobolówce – wzgórzu nieopodal kościoła, gdzie prawdopodobnie urodził się Andrzej Bobola, jest dziś kaplica. Rokrocznie podczas uroczystości odpustowych w tym miejscu gromadzą się rzesze ludzi, czcicieli św. Andrzeja.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Pio Si/Fotolia.com

Jak co roku w oczekiwaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

Ponieważ nowenna do Ducha Świętego przypada w maju i czerwcu, dlatego łączy się ją z nabożeństwami majowymi czy też czerwcowymi w następujący sposób:

CZYTAJ DALEJ

Matko Boża Piaskowa, módl się za nami...

2024-05-16 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

Jan Paweł II zatwierdził z kolei tytuł Matki Bożej Kodeńskiej jako Matki Jedności. Burzliwe losy obrazu Matki Bożej Kodeńskiej ilustrują, jak kręte i skomplikowane drogi prowadzić mogą do pojednania ludzi z Bogiem i pomiędzy sobą.

Rozważanie 17

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję