Reklama

Kościół

Czy koncert w kościele to świętokradztwo?

Muzyka w kościele to coś powszechnego. Czy można z nią przesadzić? Kiedy muzyka przeszkadza lub jest niewłaściwa? Pisze o tym Antonina Karpowicz-Zbińkowska – doktor nauk teologicznych, muzykolog.

[ TEMATY ]

muzyka

liturgia

muzyka chrześcijańska

www.youtube.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z jednej strony, zwyczaj wykonywania muzyki sakralnej w salach koncertowych, zupełnie poza kontekstem kultycznym, funkcjonuje już długo. Została ona już dawno zawłaszczona przez tych, którzy z wiarą katolicką czy chrześcijańską nie mają nic wspólnego, i jest traktowana jako dziedzictwo kulturowe, zdatne do pokazywania niczym obrazy sakralne w muzeach. Z drugiej zaś – czymś zupełnie zwyczajnym i powszechnym, oficjalnie dozwolonym przez przepisy kościelne, jest wykonywanie muzyki sakralnej w kościołach na zasadzie ogólnodostępnych koncertów.

Mamy zatem trzy możliwe sytuacje:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

• koncert muzyki sakralnej w sali koncertowej;

• koncert muzyki świeckiej w kościele;

• koncert muzyki sakralnej w kościele.

Przypatrzmy się pierwszej.

Niedawno znalazłam w sieci zdjęcie sali Galerii Sztuki Średniowiecznej Muzeum Narodowego, urządzonej na kształt wnętrza kościoła. Wchodząc do takiego pomieszczenia, nie musimy klękać, bo nie ma tu Ciała Pańskiego. Ostatecznie nie musimy także zachowywać nabożnego milczenia, bo to tylko muzeum. Jednak malowidła i rzeźby tam zgromadzone zostały stworzone na użytek sakralny i kiedyś jednak służyły kultowi Bożemu w jakimś kościele. Tutaj zostały wykorzystane jako wyposażenie współczesnej świątyni sztuki.

Reklama

Przyglądając się temu zdjęciu, zauważyłam podobieństwo tej sytuacji do koncertu muzyki sakralnej wykonywanego w sali koncertowej i doszłam do wniosku, że te ostatnie są dzisiejszymi świątyniami sztuki. Zwłaszcza w epoce romantyzmu kult sztuki stawał w jawnej konkurencji wobec religii, a sale koncertowe realnie konkurowały z kościołami o rząd dusz.

Dziś, w dobie całkowitego rozejścia się dróg piękna i sztuki współczesnej, wyznawcy tej ostatniej stanowią już wąską grupę, składającą się raczej z samych specjalistów. Natomiast nadal wielu kompozytorów tworzy muzykę sakralną z przeznaczeniem nie do towarzyszenia liturgii, lecz właśnie wyłącznie do sal koncertowych. Zatem od początku założenie tych dzieł jest takie, że nie służą kultowi Boga, lecz raczej sztuki. Kompozytor przecież zdaje sobie sprawę, że jego dzieło nie nadaje się do wykonania podczas liturgii, bo albo jest za długie, albo przeładowane, albo zbyt subiektywne. Ta ostatnia cecha to również spadek po romantyzmie, który w centrum dzieła muzycznego postawił subiektywne doznania i emocje kompozytora.

Taką zupełnie nie-użytkową muzykę sakralną tworzy się oczywiście pod szczytnymi hasłami poszukiwania sacrum w świecie profanum, a kompozytorzy uważają się zapewne za wielkich konserwatystów ratujących pamięć o naszej tradycji i tożsamości. Czy jednak od takich koncertów przybędzie sacrum w świecie, czy kult w świątyniach będzie godniej sprawowany?

Reklama

To jakby twierdzić, że od samego mieszania łyżeczką herbata staje się słodsza! Koncert muzyki sakralnej może ewentualnie dać jakieś wyobrażenie o dawno utraconym skarbie jedności kultu i piękna, kiedy to wszystkie ludzkie władze mogły być jednakowo zaangażowane i scalone, a także uniesione ku Bogu w odpowiedzi na wezwanie: Sursum corda, i wzbudzić ewentualnie tęsknotę za tym.

O ile rozdzielenie tego, co duchowe, religijne, od tego, co świeckie i przyziemne, zaczęło się w kulturze wraz z przełomem nowożytnym (w średniowieczu w zasadzie ten rozdział nie istniał, np. forma dramatu liturgicznego była wkomponowana w liturgię i stanowiła jej integralną część), to jednak w muzyce ten podział na twórczość sakralną i świecką dokonał się znacznie później niż np. w teatrze. Barok jest epoką, w której funkcjonują formy muzyczne niebędące już integralną częścią liturgii (jak np. oratorium czy protestancki Geistliche Konzerte), jednak ich głównym celem jest rozbudzenie pobożności.

Przedmiotem głębszych badań powinna być funkcja utworów religijnych w różnych epokach, wydaje się jednak, że zasadnicza zmiana w ich funkcjonowaniu nastąpiła w XIX w. Muzyce zaczęto wtedy nadawać niemalże religijny charakter i powoli przenoszono ją z kościołów do sal koncertowych. Od tego czasu dokonuje się oddzielenie funkcji kultycznej czy nawet pobożnościowej muzyki, która jest przynajmniej formalnie religijna, od jej roli czysto estetycznej. Pomysł koncertów muzyki sakralnej, czy to w salach koncertowych, czy w kościołach (poza liturgią), jest zatem wymysłem nowoczesności.

Koncert muzyki świeckiej w kościele

Reklama

Drugi przypadek, który chciałabym rozważyć, to koncert muzyki świeckiej w kościele. Tu chyba sytuacja jest bardziej klarowna, nawet głos Kościoła jest w tej kwestii jasny. Instrukcja Kongregacji Kultu Bożego O koncertach w kościołach (5 listopada 1987 r.), stwierdza stanowczo, że niedopuszczalne jest pod żadnym pozorem organizowanie w kościele koncertu takiej muzyki:

Zasada, że kościół może być wykorzystywany do celów, które nie sprzeciwiają się świętości miejsca, stanowi kryterium pozwalające otwierać podwoje kościoła przed koncertami muzyki sakralnej lub religijnej bądź je zamykać przed muzyką innego rodzaju. Wszak najpiękniejsza nawet muzyka symfoniczna sama w sobie nie jest muzyką religijną. Takie określenie musi wyraźnie wynikać z pierwotnego przeznaczenia utworów muzycznych lub pieśni, a także z ich treści. Jest niezgodne z prawem wykonywanie w kościele muzyki, która nie zrodziła się z inspiracji religijnej i została skomponowana z myślą o określonych środowiskach świeckich, niezależnie od tego, czy jest to muzyka dawna, czy współczesna, czy stanowi dzieło reprezentujące najwyższy poziom, czy też posiada charakter sztuki ludowej.

Jej wykonywanie oznaczałoby brak szacunku wobec świętości kościoła, a także samego utworu muzycznego, który nie powinien być wykonywany w niestosownym dla niego kontekście.

Koncert muzyki świeckiej w kościele

Trzeci przypadek, czyli koncert muzyki kościelnej w kościele, jest jeszcze bardziej skomplikowany niż dwa poprzednie. Niby wszystko do siebie pasuje: obiekt sakralny i muzyka sakralna. A jednak…

Reklama

Szczególnym przypadkiem jest specjalny gatunek koncertów, jakim jest rekonstrukcja, mszy lub innych nabożeństw, podczas której wszystko dzieje się według liturgicznego scenariusza, a jednak nie są one prawdziwą liturgią, nie ma w niej autentycznej modlitwy, nie są sprawowane sakramenty. Najczęściej tego rodzaju wykonania odbywają się właśnie w kościołach. Bywalcy koncertów wiedzą, że jest to pewien rodzaj teatru: nie musimy uczestniczyć w tym rekonstruowanym nabożeństwie, klękać, odpowiadać na wezwania itd. Całość bowiem to swego rodzaju spektakl, „nabożeństwo”.

Można się oczywiście oszukiwać, że chodzi tutaj o to, o co chodziło w przypadku barokowej idei oratorium, a więc utworu muzycznego wykonywanego dla prywatnej pobożności, ale poza liturgią. Jednak w dobie całkowitej subiektywizacji pobożności, a jednocześnie postawienia wszystkiego na głowie, a więc gdy piękno zostało wyparte z liturgii, czy nie chodzimy przypadkiem na te koncerty w poszukiwaniu tego, czego obecnie nam ona nie daje, czyli po namiastkę „duchowych doznań”? Wydarzenia te, choćby najbardziej uduchowione, nie są prawdziwą służbą Bożą, ale próbą wskrzeszenia nastroju i emocji towarzyszących sprawowaniu kultu, o paradoksie, poza tym kultem. Tymczasem prawdziwą służbę Bożą stanowi wyłącznie liturgia, podczas której, z powodu jej opłakanego stanu estetycznego, bardzo trudno o wywołanie tych uczuć.

Mamy obecnie do czynienia z sytuacją, w której jest to zwyczaj powszechny, dla nikogo nie jest to nic nowego ani niezwyczajnego, do tego jest on obwarowany przepisami kościelnymi, co potęguje wrażenie, że wszystko jest w najlepszym porządku. Wszyscy jesteśmy z tym oswojeni, nikt nie widzi ani nie czuje w nim nic niestosownego. Sama uwielbiam koncerty muzyki kościelnej, zarówno w salach koncertowych, jak i w kościołach. Jednak powszechność danego zła nie sprawia przecież, że złem być przestaje.

Reklama

Chciałabym zaznaczyć, że nie chcę nikogo oskarżać – ani tych, którzy wykonują muzykę kościelną w ten sposób, ani tych, którzy jej słuchają, ani tych, którzy organizują całe festiwale jej poświęcone, ani tych, który w nich biorą udział. Moim celem jest tylko zwrócenie uwagi na to, że tkwiąc wewnątrz pewnej sytuacji, czasem trudno jest zobaczyć jej wewnętrzną sprzeczność i konflikt. Aby je dostrzec, trzeba na chwilę stanąć obok i zobaczyć cały układ odniesień z boku.

Z analizy wspomnianego wyżej dokumentu Kongregacji Kultu Bożego O koncertach w kościołach wynika, że problem ten wcześniej zupełnie nie występował. Jest to dla Kościoła powszechnego sytuacja nowa, a w ostatnim czasie szczególnie się nasilająca i właśnie to stanowiło bezpośrednią przyczynę wydania tej instrukcji. Kościół musiał zająć stanowisko wobec tego zjawiska, a także określić ramy, w jakich będzie ono tolerowane.

Sytuacja ta zaś, jak dokument ten wskazuje, jest wynikiem dwóch sprzecznych ze sobą przesłanek, wynikających z kolei z zaleceń Konstytucji o Liturgii Świętej Sacrosantum concilium. Jedna mówi, że niektóre utwory muzyki sakralnej nie nadają się z „obiektywnych powodów” do wykonywania w liturgii:

Muzyka sakralna, czyli skomponowana dla celów liturgicznych, która z przyczyn obiektywnych nie może być wykonywana podczas nabożeństwa, a także muzyka religijna, to znaczy oparta na tekstach biblijnych lub mszalnych, bądź odnosząca się do Boga, Najświętszej Panny, świętych czy Kościoła, może być wykonywana w świątyni poza obrzędami liturgicznymi. Utwory organowe i inne, zarówno wokalne, jak instrumentalne, mogą służyć i sprzyjać pogłębianiu pobożności i ducha religijnego.

Druga przesłanka dotyczy soborowego zalecenia troskliwego przechowywania skarbca muzyki kościelnej:

Należy tu podkreślić pozytywną rolę tak wokalnej, jak i instrumentalnej muzyki sakralnej. Pod pojęciem muzyki sakralnej rozumiemy taką „muzykę, która służy sprawowaniu kultu Bożego i jako taka odznacza się charakterem sakralnym i łagodnością form”. Kościół uważa ją za „skarbiec nieocenionej wartości wybijający się ponad inne sztuki” i przyznaje jej „służebną funkcję (…) w liturgii”. Zaleca także, aby ów skarbiec „z największą troskliwością zachowywać i otaczać opieką”.

Przyjrzyjmy się obu przesłankom: pierwsza w zasadzie nie jest nigdzie w dokumentach soborowych zapisana, wynika raczej z efektu późniejszej reformy soborowej, która zmieniła na tyle układ Mszy, że niektóre propria po prostu z niego wypadły. Ostatecznie można by je wykonać, np. przepisy dozwalają wykonywać graduał zamiast psalmu responsoryjnego, jednak są to wyjątkowe przypadki. Do tych „obiektywnych powodów” należy także liturgiczna praktyka, czyli unikanie utworów długich i to z bardzo prozaicznej przyczyny: nie pasują one do rytmu i dramaturgii nowej Mszy. Dawna muzyka liturgiczna pisana była do dawnego schematu, długość utworów dopasowana była do ich właściwego miejsca w liturgii. Podobnie jest z charakterem tych utworów, bardzo często się zdarza, że dawna kompozycja nie tylko nie pasuje do nowej Mszy długością, ale również charakterem.

2021-10-06 14:54

Oceń: +7 -6

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyżowa. Warsztaty muzycznej przyjaźni

[ TEMATY ]

muzyka

Krzyżowa

xmb

Młodzież podczas Mszy św. kościele w Krzyżowej

Młodzież podczas Mszy św. kościele w Krzyżowej

Już po raz 30 młodzież z Polski, Włoch, Niemiec czy Łotwy spotkała się w ramach projektu „Poprzez muzykę do przyjaźni”, by nie tylko razem śpiewać i grać, ale również ubogacać się doświadczeniem.

W tym roku gościli od 6 do 13 sierpnia w budynkach Fundacji „Krzyżowa”. Tam też odwiedził ich bp Ignacy Dec, który dla uczestników sprawował Mszę św. - W dzisiejszej perykopie ewangelicznej możemy wykryć trzy recepty na udane życie. Pierwszą z nich jest klarowność celu, inaczej mówiąc - świadomość celu życia. Potrzeba uświadamiania sobie celu życia wynika ze słów Jezusa: "Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie również wasze serce" (Łk 22,34). Powinniśmy wiedzieć, co jest tym skarbem w naszym życiu, jakie pragnienia i dążenia wytyczają naszą życiową postawę? Chrystus nas zachęca, aby tym najważniejszym skarbem - celem było niebo: "Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie zniszczy" (Łk 12,33b). Zdobywanie niebieskiego skarbu tu na ziemi dokonuje się przez dawanie: "Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę" (Łk 12,33a) – wyjaśniał biskup zachęcając również do zachowania czujności i odpowiedzialności za otrzymane od Boga dary i talenty.
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Radom: Ks. Krzysztof Dukielski biskupem pomocniczym diecezji radomskiej

2025-07-12 12:00

[ TEMATY ]

diecezja radomska

Diecezja Radomska

Ks. Krzysztof Dukielski

Ks. Krzysztof Dukielski

Ks. Krzysztof Dukielski, dotychczasowy proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Magnuszewie, został mianowany biskupem pomocniczym diecezji radomskiej. Decyzję Ojca Świętego Leona XIV ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

Ojciec Święty Leon XIV mianował Ks. Krzysztofa DUKIELSKIEGO, dotychczasowego proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Magnuszewie, biskupem pomocniczym diecezji radomskiej i przydzielił mu stolicę tytularną Catula.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję