Reklama

W Maryjnym sierpniu

Święte wizerunki Maryi w moim życiu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z domu mojego dzieciństwa, z domu Babki, zapamiętałam nawet kształt ornamentu wyrzeźbionego na krzesłach; był to przestylizowany kwiat hortensji - czysta secesja. Pamiętam kształty, kolory przedmiotów, które później musiały zniknąć w przeprowadzkach i zawieruchach wojennych. Ocalały jednak niektóre, tak jak ocalały wizerunki święte Maryi, które czciliśmy.
Byłam dzieckiem, ale utkwił mi w świadomości etos Częstochowy. Babka mówiła nam o Częstochowie - Jasnej Górze - bardzo wiele razy. A to, jak jechała pociągiem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, z najmłodszym, malutkim wówczas synem Jasiem, którego umieściła w dużym pudle na kapelusze, aby podziękować za jego wyzdrowienie przed Obrazem
Matki Bożej Jasnogórskiej. A to, jak spowiadała się jeszcze jako młodziutka panna, stojąc w Bazylice Częstochowskiej wśród samych gospodyń wiejskich, ubranych w wełniaki, haftowane chusty i sznury korali.
Opowiadała wspaniałe historie o „dziadach częstochowskich”, typach jak z Rembrandta - o ich technice żebrania itp. Tego baliśmy się trochę. Babka czytała kolejnym dzieciom fragment Trylogii Sienkiewicza poświęcony obronie Częstochowy w czasach potopu szwedzkiego. Mój brat i ja byliśmy wtedy mali - zapamiętywaliśmy każde słowo: Brat wcielał się w ks. Kordeckiego, stawał na kanapie, pokrytej tureckim dywanem, jak na murach obronnych.
W domu był obraz Częstochowskiej z XIX wieku, malowany na desce, na podkładzie kredowym, na wpół ludowy z rzeźbionym tłem. Poważny, ciemny, a miejscami złoty. Dziś jego deski uległy częściowemu spróchnieniu, a farba się kruszy. Niegdyś pod obrazem była półeczka z czerwoną „wieczną” lampką i kwiaty. Najbardziej lubiłam układać malutkie gałązki bzu, konwalie z jasnozielonymi listkami, stokrotki różowe i białe, no i... fiołki (zrywane na pobliskich ruinach domów po Powstaniu 1944 r.). Jako dziecko zapamiętałam sen (jedyny z dzieciństwa), który uważałam za znaczący. Przyśniła mi się bardzo plastycznie biała, niewielka kapliczka murowana, pokryta pomarańczową dachówką, a na wgłębieniu jej muru obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który wprost emanował intensywnym światłem. Kapliczka stała wśród jesiennych, złotych i czerwonych liści, ale to była noc. Do dziś widzę tę scenę, a miałam wówczas 5-6 lat. Czuję wtedy niezmiennie, że jestem w jakimś intensywnym trzecim wymiarze.
Z Powstania 1944 r. uratowałam metalowy ryngraf z Matką Bożą Ostrobramską. Był łatwy do niesienia, zawiesiłam go na sznurku na szyi. Uratowałam też stary modlitewnik z 1858 r. z modlitwą wpisaną po francusku ręką mojej prababki. Ryngraf Matki Bożej Ostrobramskiej pojawił się w domu razem z rosnącym przed II wojną światową sentymentem do odzyskanego Wilna. Ostra Brama i wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej były w centrum kultu, czczone niemal na równi z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.
Kiedy poznałam mojego przyszłego męża Marka Wyleżyńskiego, z jego domu promieniowały sympatie wileńskie. Matka była pod przemożnym urokiem tego miasta i twórczości piewcy Wilna, słynnego fotografika Jana Bułhaka. Przechowywała w swoim domu po wojnie uratowany wizerunek Ostrobramskiej bez drogocennych blach, czyli tzw. ikonę - fotografię autorstwa Bułhaka, w subtelnym kolorze sepii. Mój teść Adam Wyleżyński, urodzony na Syberii, ukończył w Rosji sławną Szkołę Inżynieryjną - dróg i mostów. Jako wybitny specjalista w tej dziedzinie w Polsce, między wojnami został dyrektorem PKP w Katowicach. Ten świetny inżynier lubił sztuki piękne, m.in. zbierał widoki Wilna, dzieła fotograficzne Bułhaka. Do teścia należał stary (z XIX wieku) sztych Matki Bożej Ostrobramskiej z widokiem Wilna. Sztych ocalał z pożogi wojen i wędrówek. Mój mąż wniósł go do naszego domu. Mąż, mając 16 lat, brał udział w Powstaniu 1944 r., odznaczony Krzyżem Walecznych (Baszta - Mokotów). Matka dała mu, kiedy szedł do Powstania, medaliki i ręcznie pisaną modlitwę, wszystko to w malutkim woreczku ze skóry. On ocalił je przez obozy niemieckie, a później inne żołnierskie drogi i służbę w Dywizji gen. Maczka. Do woreczka z medalikami doszły identyfikatory, tzw. remarki z armii brytyjskiej, gdzie służył jako spadochroniarz. Kto zna trochę żołnierskie losy, wie, jaką wymowę ma „remarka” przechowywana po zmarłym żołnierzu. Do dziś patrzę na te „remarki” z bólem, a przecież z wojny wrócił, ale teraz nie żyje.
Do naszego wspólnego domu wkroczyły też Madonny z innych krajów, np. z austriackiej Częstochowy - z Mariazell. Mąż w pewnym okresie pracował w Wiedniu. Ja zachwyciłam się Mariazell. Kult maryjny rozwija się w miejscowości zatopionej w łagodnych stokach łąk alpejskich, w malowniczym pejzażu wschodnich Alp austriackich, na drodze z Wiednia do Grazu. Kult datuje się tam niemal od 800 lat. W centrum miejscowości znajduje się kościół (ok. 1157 r.). Wewnątrz kaplicy Łask jest przechowywana słynąca łaskami mała figurka (46 cm, drewno lipowe) Matki Bożej z Dzieciątkiem, pochodzi prawdopodobnie z II poł. XIII wieku. Rzeźba Maryi, czczona od tylu wieków, ma pewne cechy ekspresyjnego prymitywizmu, a Jej uśmiech wyraża przebaczenie. Przywieźliśmy do domu w Polsce dewocjonalium - nieco ludową interpretację Maryi z Mariazell, jest odziana w barokowe szaty, trzyma Dzieciątko, unosi się jakby na chmurach, jest wykonana w formie plakiety z wonnego wosku.
Jan Paweł II, będąc jako pielgrzym w Austrii, poza Wiedniem odwiedził tylko Mariazell i modlił się przed słynącą łaskami figurą Matki Bożej.
Posiadam jeszcze dewocjonalium włoskie z XIX wieku. Jest to palisandrowy tryptyczek - przenośny ołtarzyk, z umieszczonym na emalii wizerunkiem Madonny della Sedia, kopii z Rafaela. Był eksponowany na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie Echa Rafaela, zorganizowanej przez niezapomnianego prof. Jana Białostockiego.
Ten akcent włoskiej pobożności wzbudza zawsze ciepły nastrój wśród moich przyjaciół. Jeden z nich, Włoch - Sycylijczyk, pewnie wzruszony pamiątką, ofiarował mi współczesny (ok. 1953 r.) wizerunek cudownej Madonny z Syrakuz, zwany Lacrimosa. Inny kolega, i przyjaciel, historyk sztuki, wiele lat temu podarował mi piękną litografię barwną wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej. Dzieło graficzki z Krakowa z późnych lat 50. Przyjaciel ten jest też miłośnikiem Wilna i czcicielem Matki Bożej Ostrobramskiej.
Wizerunki Madonny zgromadzone w moim domu - te ocalone i te „dostane” później, a nie wymieniam wszystkich - są mi tak drogie, jak nieprzemijające wartości przekazane mi w dzieciństwie. Mam obowiązek przekazać je młodemu pokoleniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziś uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski

[ TEMATY ]

Matka Boża

3 Maja

Krzysztof Świertok

Kościół katolicki w Polsce 3 maja obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Uroczystość ta została ustanowiona przez Kościół na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej.

Nawiązuje do istotnych faktów z historii Polski - ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, zawierzenia Polski Matce Bożej na Jasnej Górze przez prymasa Wyszyńskiego oraz nowego Aktu Zawierzenia Narodu Polskiego Matce Bożej, którego dokonał obecny przewodniczący KEP z okazji 1050-lecia chrztu Polski - abp Stanisław Gądecki.

CZYTAJ DALEJ

Generał Zakonu Paulinów: aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią

2024-05-03 12:11

Jasna Góra/Facebook

O wielkiej duchowej spuściźnie Polaków naznaczonej aktami zawierzenia Maryi, które wciąż powinny być codziennym rachunkiem sumienia, tak poszczególnego człowieka jak i całego narodu - przypomniał na rozpoczęcie głównych uroczystości odpustowych ku czci Królowej Polski na Jasnej Górze przełożony generalny Zakonu Paulinów. O. Arnold Chrapkowski apelował, aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią. Sumę odpustową z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski i tysięcy wiernych celebruje abp Tadeusz Wojda, przewodniczący KEP.

O. Arnold Chrapkowski zauważył, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, 3 maja, jest szczególnym czasem, by na nowo „Bożej Rodzicielce zawierzyć Polskę, naszą najdroższą Ojczyznę”, przynosząc Jej bogactwo historii, przeżywane troski codzienności i nadzieję na przyszłości.

CZYTAJ DALEJ

W Rokitnie uczczono NMP Królową Polski

2024-05-03 23:30

[ TEMATY ]

3 Maja

Zielona Góra

Rokitno

bp Bronakowski

Angelika Zamrzycka

Rokitno

Rokitno

W Uroczystość NMP Królowej Polski w Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie bp Tadeusz Bronakowski przewodniczył Mszy św. i modlitwie w intencji Ojczyzny oraz o trzeźwość rodzin.

Tego dnia odbyło się zakończenie pielgrzymki o trzeźwość w rodzinach, która zmierzała w ostatnich dniach ze Szczecina do Rokitna. Eucharystii, która odbyła się w bazylice rokitniańskiej, przewodniczył bp Tadeusz Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej, który jest przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. W koncelebrze był też biskup pomocniczy naszej diecezji – bp Adrian Put. Tradycyjnie na zakończenie uroczystości na wzgórzu rokitniańskim wystrzelono salwy armatnie ku czci Matki Bożej Królowej Polski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję