Reklama

350-lecie potopu

Jubileusz zwycięskiej Obrony Jasnej Góry

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozpoczynając plan zbudowania imperium protestanckiego w basenie Morza Bałtyckiego, Szwecja zajęła najpierw podporządkowany Danii Sund, potem przyszła kolej na Prusy Królewskie i Książęce, które wraz z Gdańskiem, Elblągiem, Piławą i Kłajpedą zapewniały panowanie nad Bałtykiem. Aby ten plan zrealizować, król Karol Gustaw oskarżył Jana Kazimierza o rzekome knucie spisku przeciw monarchii szwedzkiej i wypowiedział Polsce wojnę. Mimo że w marcu 1655 r. było już wiadomo, że Szwecja rozpoczęła ostatnie przygotowania do najazdu na Polskę, Sejm zdołał się zebrać dopiero w maju, aby uchwalić podatki na wojsko.
Kiedy 21 lipca 1655 r. armia szwedzka równocześnie z trzech stron wkroczyła do Polski, pierwszy akt zdrady rozegrał się pod Ujściem nad Notecią. Tam armią polską, liczącą 20 tys. pospolitego ruszenia, dowodził wojewoda poznański Krzysztof Opaliński. Ten utalentowany poeta-satyryk, wyszydzający błędy ówczesnego szkolnictwa, nie miał żadnego doświadczenia jako żołnierz i wódz. Nie myślał też wcale o walce. Bardzo szybko nawiązał kontakt ze znajdującym się przy Wittenbergu zdrajcą Radziejowskim. W nocy z 24 na 25 lipca 1655 r. podpisał haniebną kapitulację, w której oddawał pod protekcję króla szwedzkiego województwa poznańskie i kaliskie, obiecując mu wierność w zamian za zachowanie swobód szlacheckich, nietykalność religii katolickiej i majątków. Zdrada wywołała ogromne oburzenie wśród drobnej szlachty, mieszczaństwa i chłopów. Piechota łanowa nawet wypowiedziała służbę Szwedom i rozbiegła się do domów. Wśród magnatów zaprotestował jedynie wojewoda inowrocławski Jakub Rozrażewski, ale jego odosobniony głos nie miał znaczenia. Tejże nocy feldmarszałek Wittenberg zaprosił wszystkich panów i pozostałą szlachtę na bankiet pod gołym niebem. Na stołach były obrusy jedwabne, zastawa srebrna, potrawy wyszukane: pasztety genueńskie, cukry lodowate. Wśród wiwatów i strzałów armatnich słyszano, jak Radziejowski dziękował Bogu, że mu pozwolił dożyć dnia, w którym mógł się zemścić na swoim nieprzyjacielu - Janie Kazimierzu.
Polski król na wieść o kapitulacji pod Ujściem, zamiast szukać pomocy wśród swoich, postanowił koronę polską ofiarować domowi austriackiemu. Wysłał do Wiednia bp. Leszczyńskiego, który 19 września prosił cesarza, by wkroczył do Polski i przejął na własność województwo krakowskie. Rzekomo o to samo błagali cesarza duchowni krakowscy oraz senatorowie tej ziemi. Cesarz nie dał się skusić tą propozycją - jej ceną byłaby wojna ze Szwecją. Niestety, król Jan Kazimierz do końca liczył na pomoc z zewnątrz.
Kolejnym zdrajcą okazał się przywódca protestantów polskich Janusz Radziwiłł, hetman wielki litewski i wojewoda wileński. 18 sierpnia, podpisując akt kapitulacji w Kiejdanach, poddał Litwę pod protekcję szwedzką. Hetman dokonał tego w porozumieniu z Bogusławem Radziwiłłem oraz elektorem brandenburskim Fryderykiem Wilhelmem Hohenzollernem, który był lennikiem Rzeczypospolitej w Prusach Wschodnich i według układów obowiązany był pospieszyć z pomocą swemu suwerenowi - królowi Janowi Kazimierzowi. Radziwiłłowie wespół z elektorem ułożyli się już wcześniej z królem szwedzkim - to oni namawiali go do wojny z Polską, aby móc po jego zwycięstwie dokonać rozbioru Rzeczypospolitej. Planowali zagarnąć całą Litwę i utworzyć z niej własne, udzielne księstwo.
Nie napotykając na opór wojsk polskich, Karol Gustaw - wyruszywszy z Pomorza 10 sierpnia - w ciągu dwóch tygodni dogonił armię Wittenberga pod Kołem. To był prawdziwy blietzkrieg. Szwedzki król prowadził 15-tysięczną armię wybornych żołnierzy, 60 dział wielkich oraz 118 armat polowych. Powstało wrażenie, że zjednoczonej armii szwedzkiej, liczącej w sumie tylko 36 tys. ludzi, nie było kim ani czym się przeciwstawić. Gdyby Jan Kazimierz, król Polski, wcześniej zapewnił pieniądze dla wojska, można by szybko wystawić nawet 100 tys. żołnierzy. Ale - jak piszą historycy - król był podejrzliwy i złośliwy, niedbały w sprawach publicznych, nie był ani wielkim wodzem, ani tęgim politykiem. Wyprawiał posłów z instrukcjami do zawarcia pokoju ze Szwecją, w czasie kiedy zewsząd nadchodziły groźne wieści o zbliżającej się wojnie. Lekceważył sprawy wojska, sprzedawał godności i urzędy, zwracając więcej uwagi na pieniądze niż na zdolności i wartość urzędników. Zrażał do siebie senatorów i szlachtę, okazując im lekceważenie i pogardę.
Pod dowództwem takiego króla nikt nie chciał walczyć. Dlatego daremnie, w ostatniej chwili, próbował on zwoływać pospolite ruszenie sieradzkie, łęczyckie, kujawskie... Jedne oddziały poddawały się zaraz, inne cofały się z pola walki po pierwszym skrzyżowaniu szabel. Niektórzy poddawali się, błędnie mniemając, że obcy zaprowadzą porządek w Rzeczypospolitej. Jak się wydaje, z tego powodu 8 września poddała się Warszawa. Stolica była źle zarządzana, magnackie pałace świeciły przepychem, a biedota miejska umierała z głodu. Kto miał jej bronić? Nic dziwnego, że Karol Gustaw ujrzawszy w jej zbrojowni 100 beczek prochu i 124 armaty, wzruszał ramionami, kiwał głową z niedowierzaniem i jakby „za karę” kazał miastu złożyć okup w wysokości 50 tys. talarów i dostarczać wojsku żywności. Pałace królewskie i magnackie polecił zrabować. Na jego rozkaz wyrywano okna, progi i podłogi, skopano piwnice, szukając ukrytych skarbów, spakowano w skrzynie meble, obrazy, rzeźby i spławiano Wisłą do Gdańska, i dalej morzem - do Szwecji. Wywieziono nawet 32 marmurowe kolumny z ogrodu królewskiego.
Wieści o tych wydarzeniach dochodziły na Jasną Górę. Jak ocalić klasztor, a nawet i Rzeczpospolitą - o tym w tych tragicznych miesiącach myślał Ojciec Kordecki. A można to było uczynić jedynie przez podjęcie narodowego powstania. Tylko pod czyim przywództwem mogłoby się to dokonać? Czy na jego czele mógłby stanąć król?
Wydawało się to nieprawdopodobne. Po kapitulacji Warszawy król Jan Kazimierz próbował walczyć pod Opocznem, ale widząc demoralizację pozostałej garstki wojska, schronił się w Krakowie, a następnie wraz z królową i dworem uszedł na Śląsk. Niefortunna bitwa 11 tys. żołnierzy konnicy polskiej ze Szwedami pod Żarnowcem wydała na łup województwo krakowskie. W obronie kraju stanął tylko kasztelan kijowski Stefan Czarniecki. Nie mogąc przeciwstawić się potędze Szwedów, nękał ich podjazdami, palił mosty, odcinał dostawy żywności i prochu. Na niewiele się to zdało, ponieważ z początkiem października cała potęga szwedzka stała już pod bramami Krakowa, sam zaś Czarniecki ze swoim wojskiem zamknął się w mieście. Będąc już bez amunicji oraz innych środków obrony, nie mając nadziei na odsiecz - gdyż Szwedzi pobili 3 października wojska kwarciane i husarię Koniecpolskiego oraz Dymitra Wiśniowieckiego pod Wojniczem - Czarniecki 19 października honorowo poddał miasto i z bronią w ręku opuścił granice kraju, udając się na Śląsk do króla.
I to byłby już koniec Rzeczypospolitej, gdyby nie obrona Jasnej Góry!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: Strażacy dogaszają pożar kompleksu handlowego Marywilska 44

2024-05-12 08:06

[ TEMATY ]

pożar

PAP/Leszek Szymański

Strażacy dogaszają pożar kompleksu handlowego Marywilska 44 w Warszawie - poinformował w niedzielę rano PAP mł. bryg Michał Konopka z Komendy Miejskiej PSP w Warszawie. Dodał, że nikt nie odniósł obrażeń. Działania ratownicze prowadzi 50 zastępów, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.

Straż Pożarna uspokaja, że dym nie stanowi już zagrożenia dla zdrowia mieszkańców. „Nadal jednak zalecamy mieszkańców pobliskich domów do zamykania okien" – dodał Konopka.

CZYTAJ DALEJ

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: pewność zbawienia skarbem Ewangelii

2024-05-12 07:25

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Jednym z największych skarbów Ewangelii jest nadzieja, a nawet pewność zbawienia - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego 12 maja.

Biblista przypomniał przykładowe fragmenty z Ewangelii, które mówią o niebie: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk 16, 16), „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54), „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 2).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję