Powołanie s. Damiany (obecnie przełożonej Domu), po ludzku patrząc, urodziło się na parafialnej pustyni. „Ksiądz patriota” w Bąkowej Górze koło Przedborza (rodzinna parafia) nie był wzorem kapłana, miał dużo słabości, które wykorzystywało SB, wciąż wołał o pieniądze, nie dbając o sprawy duchowe. Na katechezie zamiast poznawać historię zbawienia, dzieci nosiły drewno. Oparciem dla wiary dziewczynki był katolicki dom rodzinny, gdzie każdy znał swoje miejsce i obowiązki.
Kiedy w kościele mijała wiszącego na krzyżu Jezusa miała pragnienie, by jakoś Mu pomóc w tym cierpieniu, nawet dyskretnie myślała, że może mogłaby zawisnąć pod drugiej stronie, by jakoś złączyć się z Nim. Dziecięce, może naiwne myślenie przekuła w dojrzałą decyzję o wstąpieniu do zakonu. Powiedziała o tym proboszczowi. Był poruszony decyzją dziewczyny, napisał jej opinię, a na dużej kopercie nazwę zgromadzenia: Siostry Zmartwychwstanki.Więcej w wydaniu papierowym Niedzieli Kieleckiej - 30.01.2022.
Pomóż w rozwoju naszego portalu