Reklama

Wiadomości

Ewa Woydyłło: nie litujmy się, pomagajmy!

Pomagając uchodźcom z Ukrainy obok serca warto okazywać dojrzałą rozwagę, że by sił starczyło na długo. Nie litujmy się, pomagajmy! – mówi PAP psycholog i terapeutka Ewa Woydyłło.

[ TEMATY ]

pomoc dla Ukrainy

Archiwum prywatne/ Artur Hanula

Supermarket został zamieniony na miejsce czasowego przyjęcia uchodźców

Supermarket został zamieniony na miejsce czasowego przyjęcia uchodźców

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PAP: Z otwartymi ramionami, współczującym sercem przyjmujemy przybyszy z Ukrainy, którzy uciekając przed koszmarem wojny znajdują schronienie w naszym kraju. Jak rozsądnie pomagać, aby nasze ciepłe uczucia nie przerodziły się w znużenie, niechęć czy strach?

Ewa Woydyłło: Nie obawiałabym się, że to, co robimy, przyniesie przykre konsekwencje. Warto jednak stosować rozwagę; ona powinna dotyczyć nie tylko tego, co chcemy zaoferować, ale co możemy. Żeby się nie okazało, iż nasze zasoby kończą się szybko, nie mamy pieniędzy, nasza rodzina ma swoje wymagania, mamy małe dzieci i nie dajemy sobie rady z całą sytuacją, nie jesteśmy w stanie wszystkich obsłużyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

PAP: Zwłaszcza, że nie wiadomo, jak długo potrwa ta sytuacja.

Ewa Woydyłło: Nie ma perspektywy czasowej; nie wiemy czy ci ludzie, którzy przybyli do Polski, będą tutaj trzy tygodnie, trzy miesiące, trzy lata, czy pozostaną na zawsze. W tym sensie jest to strasznie trudne. Jednak, przynajmniej na poziomie własnej oceny sytuacji, warto stosować dojrzałą rozwagę. Żeby nie było tego polskiego "zastaw się, a postaw się". Żeby po kilku tygodniach nie powiedzieć, "co ja teraz zrobię?". I to nie tylko dotyczy osób, które przyjęły uchodźców do własnych domów.

PAP: Jest pomoc mała w obrębie naszego domu, rodziny i duża, dotycząca wielu osób potrzebujących.

Ewa Woydyłło: Dotyczy to na przykład nauczycieli. Do szkół już zaczęły chodzić dzieci ukraińskie i nauczyciele muszą wziąć na siebie trud pomocy w ich adaptacji w środowisku szkolnym i - generalnie - w ich nowej sytuacji. To nie jest proste. Wojna trwa dwa tygodnie, a dopiero teraz myśli się o wsparciu psychologicznym dla nauczycieli. Jestem umówiona na rozmowy z pedagogami. Kilka takich spotkań już odbyłam. Mówię na przykład nauczycielce: "Nie musisz brać za rękę małego dziecka i oprowadzać po szkole w czasie przerwy. To jest twój czas odpoczynku. Ale zachęć Hanię i Stasia albo Józka i Małgosię, aby oni pokazali nowej koleżance szkołę; bibliotekę, świetlicę, szafki w szatni czy sale gimnastyczną." To jest właściwe integrowanie, ponieważ dziecko nie żałuje kolegi z Ukrainy, tylko się nim i sytuacją zaciekawia. Obawiam się, żeby nie wytworzył się taki klimat, że się litujemy nad tymi ludźmi. A mamy do tego skłonność, jesteśmy kulturą miłosierdzia, nie dajemy wędki, tylko rybę. Nie litujmy się, pomagajmy!

Reklama

PAP: I to jest ta właściwa droga niesienia wsparcia i otuchy?

Ewa Woydyłło: To jest nasza wspólna sprawa, żeby proces adaptacji i integracji się odbywał. My prawie nie używamy słowa integracja, nie doświadczamy jej, wręcz przeciwnie, ostatnio mocno się dezintegrowaliśmy, dzieliliśmy się i coś z tego w nas jeszcze tkwi. A teraz w stosunku do ludzi, którzy są w stanie straszliwego szoku, zmęczenia, lęku, przerażenia, paniki dość łatwo przybrać rolę dobrodzieja. A to nie jest ładna, dobra rola; lepsza jest rola współtowarzysza, partnera w trudnej sytuacji, osoby, która wzmocni, obdarzy swoją siłą.

PAP: Jak to przełożyć na konkretną sytuację? Przyjęliśmy do domu rodzinę i co dalej, jak ułożyć codzienną wspólną egzystencję.

Ewa Woydyłło: Trzeba omówić warunki korzystania z mieszkania, wspólnego dbania o porządek, umówić się, że nie ma w domu picia alkoholu.

PAP: Jeśli jednak dorosłemu mężczyźnie drżą ręce, bo tu sprowadził rodzinę, zaraz wraca na Ukrainę i musi wypalić kilka paczek papierosów dziennie w naszym mieszkaniu, to jak mu zakazać?

Ewa Woydyłło: Warto ustalić regułę, że nie ma palenia papierosów w mieszkaniu np. ze względu np. na małe dzieci. A panie, które z nami zamieszkały, zaprosić do kuchni, dać im produkty i niech same gotują, a robią to świetnie. Jasne zasady są pożyteczne, nikogo nie obrażają. Gorsze są niedopowiedzenia, bo z nich rodzą się później pretensje. Naprawdę dobrze się umówić, a często tego nie robimy.

Reklama

A można przecież do pewnego stopnia ustalić plan pobytu z praktycznymi wskazówkami, nie tylko dotyczącymi naszego mieszkania, ale miasta: zrobić małe mapki, z zaznaczeniem, gdzie jesteśmy, nie wszyscy mają przecież GPS-y, wskazać drogę do urzędów, ambasad – niektórzy planują jechać dalej, na lotnisko. Zrobić na kartce słowniczek podstawowych słów i zwrotów, aby ułatwić komunikowanie. Ci ludzie są przecież pogubieni, zdezorientowani. Bądźmy praktyczni, bo to ułatwi budowanie relacji opartych na zupełnie nowych znajomościach, nowych rolach, do których jesteśmy skłonieni przez ten potworny dramat. Moja troska dotyczy tego, żeby za szybko nie nastąpiło znużenie, bezradność, opuszczenie rąk. Trzeba być czujnym i odbierać sytuacje w realistycznym a nie romantycznym wymiarze. Jesteśmy w fazie romantycznej; dwa narody sąsiednie - mimo rozmaitych historycznych zatargów - podają sobie ręce. Niech to będzie z naszej strony dłoń rozsądnie pomocna.

PAP: Jak rozmawiać z ludźmi z kraju wojny?

Ewa Woydyłło: Należy przede wszystkim słuchać. Mamy przecież do czynienia z ludźmi onieśmielonymi, chorymi, w potrzebie. Rozmowa ma otworzyć przestrzeń, w której razem poczujemy się bezpiecznie, trzeba pozwolić wypowiedzieć się ludziom. Nie wypytywać prokuratorsko: co się dzieje, skąd przyjechałaś, co będziesz robić, a kiedy wrócisz? Oni nie są gotowi na takie indagacje; sami mają więcej pytań, niż odpowiedzi.

To, co chcemy wzbudzić, to zaufanie i kiedy rozmawiamy z matką dziecka lub samym dzieckiem zapytajmy: jak mogę ci pomóc, co byście chcieli, co zrobić, abyś mogła odpocząć – są to przecież osoby wycieńczone, śmiertelnie zmęczone. Strach męczy.

Jeśli chcemy zbudować jakiś pomost, to wsłuchajmy się w to, co do nas mówią. I jeśli słyszę: dziękuje, nic nie chcę, nic mi nie potrzeba, to zostawiam ich w spokoju. Przyjdę za jakiś czas, zadzwonię albo przyślę starszego syna albo zaproszę na kolacje. Zależy, jakie są realia; czy mieszkamy razem czy tylko udostępniamy wolne mieszkanie.

Reklama

Rozmowa ma otworzyć nam oczy na potrzeby tych ludzi. Ta pierwsza rozmowa nie może być o wojnie, o mężu, bracie, którzy zostali na Ukrainie i walczą, nie może dotyczyć ich utraconych domów. Najpierw dość konkretnie należy omówić sprawy organizacyjne, służyć wyjaśnieniami, informacjami, podzielić się wiedzą na temat formalności, urzędów. Niewiedza jest też przecież formą lęku.

PAP: Ukazała się właśnie pani nowa książka "Droga do siebie. O poczuciu wartości". Wydawać by się mogło, że nie jest to książka na ten czas, ponieważ teraz pora zająć się innymi, a nie sobą. A jednak odnaleźć w niej można wiele rad, jak zbudować siebie, aby być – jak pani mówi-partnerem dla tych ludzi w nieszczęściu.

Ewa Woydyłło: Co w tej książce jest aktualne na każdy czas i ma charakter uniwersalny to przekonanie, że ludzie, którzy mają poczucie pewności siebie, są spokojni, a nie pełni lęku, zażenowania, wstydu, poczucia winy. Są w stanie być osobami niosącymi pomoc, zrównoważonymi, skutecznymi partnerami ludzi w potrzebie.

Obecnie tematem numer jeden z punktu widzenia psychologa są dla wielu ludzi wymuszone i nieznane wcześniej rodzaje relacji z innymi ludźmi, właśnie z przybyszami. Jeśli w naszym domu, kamienicy pojawiają się nagle ludzie z tobołkami, z dziećmi, z nieszczęściem w oczach, zdezorientowani, to musimy wiedzieć, jak się wobec nich zachować, jak nawiązać odpowiedni kontakt.

Te relacje są bardzo wymagające ze względu na własne kompetencje międzyludzkie. Otóż poczucie wartości, pewność siebie, zaufanie do siebie jest niebywale ważnym, ułatwiającym wszelkie relacje darem. To jest rodzaj premii, ponieważ jeśli zrobisz coś dobrego, to poczucie wartości rośnie. Poczucie wartości sprzyja naszym porywom, a jednocześnie porywy sprzyjają poczuciu wartości; dzięki nim zaczynamy wierzyć w siebie. Jeśli ktoś nam powie "dziękuję" to dowód, że spełniłam coś ważnego, dobrego, wielkiego.

Reklama

PAP: Czyli w pewien sposób zdajemy egzamin jako ludzie, Polacy, społeczeństwo…

Ewa Woydyłło: Jako obywatele, społeczeństwo obywatelskie. Jeśli tę ogromną pracę osób prywatnych, wolontariuszy, samorządowców wesprze państwo, to pomoc będzie większa, organizacyjnie i prawnie dopracowana. To ważne, ponieważ można się spodziewać, że niebawem trzeba będzie ją nieść rannym żołnierzom, którzy z frontu napływać mogą do polskich szpitali.

Rozmawiała Anna Bernat (PAP)

abe/ mir/

Ewa Woydyłło - psycholog, terapeutka uzależnień. Autorka książek m.in. "Sekrety ludzi", "My-rodzice dorosłych dzieci", "Bo jesteś człowiekiem", "Dobra pamięć, zła pamięć", "Ludzie, ludzie", "Żal po stracie".

2022-03-15 07:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Solidarni z ofiarami wojny

Niedziela przemyska 16/2022, str. VI

[ TEMATY ]

pomoc dla Ukrainy

Archiwum Caritas Archidiecezji Przemyskiej

Wolontariusze podczas rozdawania ciepłych posiłków

Wolontariusze podczas rozdawania ciepłych posiłków

Olbrzymią przestrzenią niesienia wymiernej pomocy ofiarom wojny na Ukrainie stała się Caritas Archidiecezji Przemyskiej.

Wśród wielu różnego rodzaju form pomocy realizowanej przez tę charytatywną agendę od początku wojny na Ukrainie do dnia 31 marca warto wymienić działania podjęte w punktach recepcyjnych znajdujących się na terenie naszej archidiecezji, pomoc organizowaną na terenie placówek Caritas oraz olbrzymie wsparcie przekazane na Ukrainę.

CZYTAJ DALEJ

Weigel: deklaracja "Dignitas infinita" mogłaby być lepsza

2024-04-26 10:55

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Chociaż opublikowana 8 kwietnia deklaracja Dykasterii Nauki Wiary „Dignitas infinita” zawiera wiele ważnych stwierdzeń dotyczących obrony życia i godności człowieka, to dokument ten mógłby być jeszcze lepszy - uważa znany amerykański intelektualista katolicki i biograf św. Jana Pawła II, prof. George Weigel. Swoje uwagi na ten temat zawarł w felietonie opublikowanym na łamach portalu „The First Things”.

Zdaniem prof. Weigla najbardziej uderzający w watykańskim dokumencie doktrynalnym jest brak odniesień do encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II z 1993 r. i jego nauczania, że niektóre czyny są „wewnętrznie złe”, że są poważnie złe z samej swojej natury, niezależnie od okoliczności. Zaznacza, iż fakt, że niektóre działania są złe „jest podstawą, na której Kościół potępia wykorzystywanie seksualne, aborcję, eutanazję, wspomagane samobójstwo i współczesne formy niewolnictwa, takie jak handel ludźmi”. Zgadza się, że jak mówi deklaracja, są to „poważne naruszenia godności ludzkiej”, ale dokument ten nie mówi dlaczego tak jest. „Nie dlatego, że obrażają nasze uczucia lub wrażliwość na ludzką godność, ale dlatego, że możemy wiedzieć na podstawie rozumu, że zawsze są one poważnie złe i to należało to jasno stwierdzić” - uważa.

CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: Caritas pomogła znaleźć pracę 70 tys. bezrobotnym w 2023 roku

2024-04-26 19:05

[ TEMATY ]

Caritas

bezrobotni

Hiszpania

Adobe.Stock.pl

W 2023 roku Caritas pomogła 70 tys. bezrobotnych znaleźć zatrudnienie, wynika z szacunków kierownictwa tej organizacji. Zgodnie z jej danymi w ubiegłym roku Caritas na rozwijanie programów wsparcia zatrudnienia wydała 136,8 mln euro, czyli o 16,4 proc. więcej w porównaniu z rokiem poprzednim.

Dyrekcja organizacji sprecyzowała, że z kwoty ten ponad 100 tys. euro zostało przeznaczonych na rozwój inicjatyw w ramach tzw. ekonomii społecznej. Działania te polegały przede wszystkim na prowadzeniu szkoleń zawodowych służących usamodzielnieniu się na rynku pracy, w tym podjęciu aktywności zawodowej na podstawie samozatrudnienia.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję