Reklama

Święci i błogosławieni

Audiencja Generalna, 18 czerwca 2008

Św. Izydor z Sewilli

Niedziela Ogólnopolska 26/2008, str. 4-5

pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia i Siostry!

Dziś chciałbym mówić o Izydorze z Sewilli: był on młodszym bratem Leandra, biskupem Sewilli i wielkim przyjacielem papieża Grzegorza Wielkiego. Warto o tym pamiętać, ponieważ ta bliskość kulturowa i duchowa jest niezbędna do zrozumienia osobowości Izydora. Wiele zawdzięcza on bowiem Leandrowi, osobie bardzo wymagającej, mądrej i surowej, która stworzyła wokół młodszego brata rodzinny kontekst, nacechowany wymaganiami ascetycznymi, właściwymi mnichowi, i tempem pracy, jakiego wymagało poważne oddanie się nauce. Ponadto Leander zajmował się przygotowaniem wszystkiego, co niezbędne, aby stawić czoło bieżącej sytuacji polityczno-społecznej: w owych dziesięcioleciach bowiem Wizygoci, barbarzyńcy i arianie najechali na Półwysep Iberyjski i zawładnęli obszarami należącymi do Cesarstwa Rzymskiego. Należało zdobyć je dla rzymskości i katolicyzmu. Dom Leandra i Izydora posiadał bibliotekę bogatą w dzieła klasyczne, pogańskie i chrześcijańskie. Izydor, którego pociągały jednocześnie tak jedne, jak i drugie, wychowany został więc pod odpowiedzialnością starszego brata do rozwijania w sobie bardzo silnej dyscypliny oddawania się ich poznawaniu, z dyskrecją i rozeznaniem.
Życie biskupstwa Sewilli cechował więc klimat pogody i otwarcia. Możemy to wywnioskować z kulturowych i duchowych zainteresowań Izydora, jak ukazują to jego własne dzieła, które obejmują encyklopedyczną wiedzę o klasycznej kulturze pogańskiej i pogłębioną znajomość kultury chrześcijańskiej. Tym tłumaczy się eklektyzm, charakteryzujący twórczość literacką Izydora, która z niezwykłą łatwością rozciąga się od Marcjalisa po Augustyna, od Cycerona po Grzegorza Wielkiego. Wewnętrzna walka, jaką musiał podjąć młody Izydor, gdy został następcą brata Leandra na katedrze biskupów Sewilli w 599, nie była bynajmniej łatwa. Być może właśnie tej nieustannej walce z samym sobą należy przypisać wrażenie przerostu woluntaryzmu, gdy czyta się dzieła tego wielkiego autora, uważanego za ostatniego z Ojców chrześcijańskiej starożytności. W kilka lat po jego śmierci, która nastąpiła w 636 r., synod w Toledo w 653 r. określił go jako „znamienitego nauczyciela naszej epoki i chlubę Kościoła katolickiego”.
Niewątpliwie Izydor był człowiekiem wyraźnych przeciwieństw dialektycznych. Także w swoim życiu osobistym doświadczał nieustannego konfliktu wewnętrznego, bardzo podobnego do tego, który przeżywali już św. Grzegorz Wielki i św. Augustyn: między pragnieniem samotności, aby oddawać się wyłącznie rozważaniu Słowa Bożego, a wymogiem miłości do braci, za których zbawienie, jako biskup, czuł się odpowiedzialny. Pisze na przykład na temat odpowiedzialnych za Kościoły: „Odpowiedzialny za jeden z Kościołów („vir ecclesiasticus”) musi z jednej strony dać się ukrzyżować za świat przez umartwienie ciała, z drugiej zaś przyjąć decyzję porządku kościelnego, gdy pochodzi ona z woli Boga, aby poświęcić się rządzeniu z pokorą, nawet jeśli nie chciałby tego robić” („Sententiarum Liber” III, 33, 1: PL 83, zb. 705 B). I zaraz w następnym akapicie dodaje: „Mężowie Boży („sancti viri”) nie pragną wcale poświęcać się sprawom doczesnym i płaczą, gdy za sprawą tajemniczych planów Bożych obarczani są pewną odpowiedzialnością (…). Robią wszystko, aby tego uniknąć, lecz akceptują to, przed czym chcieliby uciec, i robią to, czego chcieliby uniknąć. Wkraczają bowiem w głębię serca i tam w środku starają się zrozumieć, czego żąda tajemnicza wola Boga. A kiedy zdają sobie sprawę, że muszą podporządkować się planom Bożym, korzą kark serca pod brzemieniem boskiej decyzji” „(Sententiarum Liber” III, 33, 3: PL 83, zb. 705-706).
Aby zrozumieć lepiej Izydora, należy przede wszystkim pamiętać o złożoności sytuacji politycznej jego czasów, o czym już wspomniałem: w latach swego dzieciństwa musiał zaznać goryczy wygnania. Mimo to ogarnięty był entuzjazmem apostolskim: z uniesieniem myślał o przyczynianiu się do formacji narodu, który odnajdował wreszcie swą jedność na płaszczyźnie zarówno politycznej, jak i religijnej po opatrznościowym nawróceniu się następcy tronu wizygockiego Hermenegilda z arianizmu na wiarę katolicką. Nie należy jednak nie doceniać ogromnych trudności w podejmowaniu w odpowiedni sposób bardzo poważnych problemów, jak stosunki z heretykami i z Żydami. Rodziło to bardzo wiele problemów, które wydają się bardzo konkretne także dzisiaj, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę to, co dzieje się w niektórych regionach, gdzie zdają się niemal powtarzać sytuacje bardzo podobne do tego, co działo się na Półwyspie Iberyjskim w owym VI wieku. Bogactwo wiedzy o kulturze, jaką miał Izydor, pozwalało mu nieustannie porównywać nowość chrześcijaństwa z klasycznym dziedzictwem grecko-rzymskim, chociaż zdaje się, że bardziej niż cenny dar syntezy miał on dar „collatio”, czyli gromadzenia, wyrażający się w niezwykłej erudycji osobistej, nie zawsze uporządkowanej, jakby można było tego pragnąć.
W każdym razie godne podziwu jest jego zdecydowane dążenie do tego, aby nie zaniedbywać niczego, co doświadczenie ludzkie wypracowało w historii jego ojczyzny i całego świata. Izydor nie chciał utracić nic z tego, co człowiek osiągnął w starożytności, bez względu na to, czy były to osiągnięcia pogańskie, żydowskie czy chrześcijańskie. Nie powinno zatem dziwić, że w dążeniu do tego celu zdarzały mu się czasem niepowodzenia w odpowiednim przepuszczeniu, jak tego pragnął, posiadanej wiedzy przez oczyszczające wody chrześcijańskiej wiary. W istocie jednak w intencjach Izydora propozycje, jakie wysuwał, pozostają zawsze w zgodzie z wiarą katolicką, którą z całą mocą popierał. W dyskusji wokół różnych zagadnień teologicznych wykazuje on zrozumienie ich złożoności i często z przenikliwością proponuje rozwiązania, które gromadzą i wyrażają w pełni prawdę chrześcijańską. Pozwoliło to wierzącym w ciągu wieków korzystać z wdzięcznością z jego definicji, aż do naszych czasów. Znamiennego przykładu w tej dziedzinie dostarcza nam nauczanie Izydora na temat związków między życiem czynnym i życiem kontemplacyjnym. Pisze on: „Ci, którzy starają się osiągnąć spokój w kontemplacji, muszą przygotować się do tego najpierw w stadium życia czynnego; i tak, uwolnieni od pozostałości grzechów, będą w stanie okazać to czyste serce, które jako jedyne pozwala ujrzeć Boga” („Differentiarum Liber”. II, 34, 133: PL 83, zb. 91A). Realizm prawdziwego pasterza przekonuje go jednak o grożącym wiernym ryzyku sprowadzenia ich do jednowymiarowych istot ludzkich. Dlatego dodaje: „Przeciętne życie, złożone z jednej i drugiej formy życia, okazuje się zwykle bardziej przydatne do rozwiązania tych napięć, które często zaostrza wybór jednego tylko rodzaju życia, łagodzi zaś przeplatanie obu tych form” (op. cit., 134: tamże, zb. 91B).
Ostatecznego potwierdzenia prawidłowego ukierunkowania życia Izydor szuka w przykładzie Chrystusa i mówi: „Jezus Zbawiciel dał nam przykład życia czynnego, kiedy w ciągu dnia oddawał się ukazywaniu znaków i cudów w mieście, ale pokazał życie kontemplatywne, gdy szedł na górę i zostawał tam na noc, oddając się modlitwie” (op.cit. 134: tamże). W świetle tego przykładu Boskiego Nauczyciela Izydor może zakończyć tą wyraźną nauką moralną: „Dlatego sługa Boży, naśladując Chrystusa, oddaje się kontemplacji, nie wyrzekając się życia czynnego. Nie byłoby słuszne inne postępowanie. W istocie bowiem tak, jak należy miłować Boga kontemplacją, tak też należy miłować bliźniego działaniem. Nie można zatem żyć bez współobecności jednej i drugiej formy życia, nie można też miłować, jeśli nie doświadczy się i jednej, i drugiej” (op.cit., 135: tamże, zb. 91C). Uważam, że jest to synteza życia, które szuka kontemplacji Boga, dialogu z Bogiem w modlitwie i w lekturze Pisma Świętego, jak również działania w służbie wspólnoty ludzkiej i bliźniego. Synteza ta jest nauką, jaką wielki Biskup z Sewilli pozostawia nam, chrześcijanom dnia dzisiejszego, wezwanym do dawania świadectwa o Chrystusie na początku nowego tysiąclecia.

KAI/ Watykan

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +8 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Dni Krzyżowe 2024 - kiedy wypadają?

2024-04-25 13:08

[ TEMATY ]

Dni Krzyżowe

Karol Porwich/Niedziela

Z Wniebowstąpieniem Pańskim łączą się tzw. Dni Krzyżowe obchodzone w poniedziałek, wtorek i środę przed tą uroczystością. Są to dni błagalnej modlitwy o urodzaj i zachowanie od klęsk żywiołowych.

Czym są Dni Krzyżowe?

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję