Reklama

Stalinowskie praktyki we Wrocławiu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich latach miałem we Wrocławiu ponad 15 spotkań z czytelnikami, nieraz bardzo tłumnych - by przypomnieć choćby dwa spotkania z udziałem ponad tysiąca słuchaczy wiosną tego roku. Szczególnie gorąco wspominam bardzo aktywny udział w tych spotkaniach rodzin kresowiaków, tak uwrażliwionych na sprawy patriotyzmu i polskiego Losu. Do najwspanialszych wrocławskich „konfrontacji” ze słuchaczami mogę zaliczyć m.in. parę spotkań, organizowanych kilka lat na Wydziale Papieskim pod egidą jego ówczesnego Rektora, a dzisiejszego biskupa świdnickiego Ignacego Deca. Na tle tych pięknych wrocławskich wspomnień tym bardziej szokujące okazało się obecne zderzenie z praktyką nowej wrocławskiej cenzury, utrzymanej w iście stalinowskim duchu. Myślę tu o uniemożliwieniu w atmosferze nagonki planowanej od paru miesięcy na 10 grudnia 2008 r. konferencji Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego na temat obrazu dziejów Polski w krajach sąsiednich. Zorganizowana przez dyrekcję Instytutu Studiów Międzynarodowych UW konferencja miała nosić tytuł „Polska i Polacy we współczesnej polityce historycznej Niemiec, Rosji, Litwy, Białorusi i Ukrainy”. Miała być pierwszą w Polsce konferencją, analizującą sprawy zagrożeń wynikających z deformowania obrazu dziejów Polski w krajach sąsiednich. Wspomniałem już o tym wcześniej na łamach „Niedzieli”, poświęciłem tej sprawie w ostatnich miesiącach 10 dwukolumnowych artykułów na łamach „Naszego Dziennika”. Jak bardzo realne są to problemy, najlepiej świadczył świeżo omawiany przeze mnie na łamach „Niedzieli” skandaliczny wręcz projekt Muzeum Europejskiej historii. W projekcie tym wyraźnie po macoszemu potraktowano sprawę wkładu Polski w dzieje Europy, zacierając m.in. prawdę o tak wielkiej roli Rzeczpospolitej Obojga Narodów, o rozbiorach Polski, o polskim triumfie 1920 r. nad bolszewicką nawałą czy o Polskim Państwie Podziemnym czasów II wojny światowej. Wagę planowanej konferencji podnosił fakt, że wśród 10 naukowców, którzy mieli w niej uczestniczyć, miało znaleźć się również kilku polskich naukowców z Niemiec, Litwy i Ukrainy. Konferencję organizowali wybitni profesorowie Tadeusz Marczak i Zdzisław J. Winnicki - dyrektor i wicedyrektor Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Nagle, zaledwie na kilka dni przed zaplanowaną konferencją, ze strony lokalnej redakcji „Gazety Wyborczej” został przypuszczony atak na jej organizatorów, wkrótce wsparty przez kilku miejscowych profesorów-cenzorów. Atak ten doprowadził do storpedowania konferencji naukowej, która miała poruszyć sprawy bardzo ważne dla obrazu dziejów Polski. Co więcej, atmosfera nagonki na wspomnianą wyżej konferencję przejawia się m.in. w żądaniu usunięcia ze stanowiska jej głównego organizatora - dyrektora Instytutu Studiów Międzynarodowych prof. Tadeusza Marczaka. Co najważniejsze, główną przyczyną udaremnienia tej konferencji stał się atak osobisty na mnie, jako jednego z 10 uczestników zaplanowanych dyskusji naukowych, pozbawiony jakichkolwiek konkretów, za to tym mocniej obfitujący w jadowite uogólnienia, w oszczerczy sposób kreujący mnie na antysemitę i ksenofoba, którego obecność zakłóci spokój szacownej wrocławskiej Alma Mater, ba, może doprowadzić do niegodnych zaburzeń.
Ludzie „Gazety Wyborczej”, która tak wiele zrobiła w ostatnich 19 latach dla wzmocnienia antypolonizmu i osłabienia polskiego patriotyzmu, od dawna nie mogą znieść roli odgrywanej przeze mnie w zwalczaniu krajowych i importowanych antypolskich fobii. Przypomnę, że już w 2001 r. na łamach „Niedzieli” prezentowałem po raz pierwszy teksty, demaskujące „100 kłamstw J.T. Grossa”, spotykając się z życzliwym wsparciem duchowym tak wspaniałego, patriotycznego hierarchy, jak abp Józef Michalik. W tym roku, dzięki wyczerpującemu objazdowi kraju z wykładami (64 spotkania w okresie od 9 lutego do 30 czerwca 2008 r.), definitywnie zmiażdżyłem kłamstwa czołowego antypolskiego i katolikożerczego idola „Wyborczej” - hochsztaplera Jana T. Grossa. W „Wyborczej” mają więc za co mnie nienawidzić i stąd kolejna kampania pomówień o rzekomy antysemityzm. Warto więc przy okazji przypomnieć, że ostro walcząc z przejawami antypolonizmu ze strony niektórych środowisk żydowskich, zawsze starałem się maksymalnie uwypuklać postacie polskich patriotów żydowskiego pochodzenia czy żydowskich polonofilów. Nikt w Polsce nie zrobił więcej ode mnie po wojnie dla spopularyzowania wciąż niedocenionych postaci, wspaniałych patriotów żydowskiego pochodzenia, od Leona Hollenderskiego poprzez ks. Józefa Unszlichta, Szymona Askenazego, Ludwika Hochfelda, Mariana Hemara do Dory Kacnelson (por. choćby mój tom „Przemilczani patrioci polscy”).
Na zablokowanej przez nagonkę „Wyborczej” konferencji miałem podjąć tematykę „Polska i Polacy we współczesnej «polityce historycznej» Rosji”. Jest to temat bardzo ważny, ponieważ pokazuje ogromnie wielką skalę świadomych zafałszowań obrazu dziejów Polski, dokonywanych przez elitę „dworskich” imperialnych historyków putinowskiej Rosji. Stanowią oni jakże przykre przeciwstawienie tak cennych, a dziś zepchniętych na margines rosyjskiego życia historycznego, prób obiektywnego pokazania obrazu historii Polski, zapoczątkowanych tak silnie w Rosji na początku lat 90. Dość przypomnieć świetne prace o Katyniu pióra słynnej rosyjskiej historyk Natalii Lebiediewej, prace nieżyjącego już Olega Kena czy rosyjskich historyków związanych z antystalinowskim Memoriałem. W moim referacie zamierzałem się skoncentrować przede wszystkim na przedstawieniu tak trudnego „boju o prawdę” na temat Polski, prowadzonego przez wspomnianą grupę obiektywnych rosyjskich historyków z maksymalnie wspieraną przez putinowską kamarylę grupą zawodowych fałszerzy historii, usprawiedliwiających dziś najskrajniejsze nawet zbrodnie stalinowskie wobec Polski, począwszy od paktu Ribbentrop-Mołotow po Katyń i wyniszczanie oddziałów AK. Nagonka „Wyborczej” i wpływowych wrocławskich „naukowców”-cenzorów uniemożliwiła zarówno mnie, jak i 9 innym uczestnikom konferencji przedstawienie w sposób naukowy spraw tak ważnych dla obrazu naszych dziejów.
W brutalny sposób złamano zasady wolności nauczania, sięgając do metod znanych w Polsce tylko z okresu stalinowskiego, względnie z czasów nagonki 1968 r. Cieszę się, że neostalinowskie zachowania wrocławskiego dogmatycznego betonu z kręgów tamtejszej „Gazety Wyborczej” i niektórych łże-profesorów spotkały się już ze stanowczym potępieniem w wielu kręgach wrocławskiej inteligencji. Dość wspomnieć jednoznaczne potępienie tych praktyk stalinowskich przez b. wicemarszałka Sejmu RP Janusza Dobrosza, prof. Wacława Leszczyńskiego, prezesa stowarzyszenia „Spotkanie i Dialog” Lecha Stefana, prezesa „Pro Cultura Catholica” ks. Stanisława Pawlaczka czy prezesa Związku Dolnośląskiego Adama Maksymowicza. Co jednak szczególnie cieszy, to fakt, że nawet na portalu internetowym lokalnej wrocławskiej „Gazety Wyborczej” zaczynają dominować coraz ostrzejsze głosy, piętnujące barbarzyńskie zablokowanie konferencji naukowej we Wrocławiu przez ludzi „Wyborczej”. Czytelnikom „Niedzieli” radzę sięgnąć do internetu pod hasło „Tadeusz Marczak” na wspomnianym portalu „Wyborczej”, a ja pozwolę sobie przytoczyć tu tylko dwa z jakże licznych wyrażonych tam głosów sprzeciwu wobec stalinowskich praktyk cenzorów z „Wyborczej”:

Reklama

silesius.monachijski6 05.12.08, 15:01

„I to ma być wolność słowa? To zwyczajne kłamstwo i kneblowanie ust; Gross ma prawo wydawać w Polsce książkę, która obraża Polaków i dobre imię śp. Kardynała Wyszyńskiego; Książka Grossa jest pełna kłamstw i chamskich inwektyw pod adresem wybitnych Polaków; I kiedy prof. Nowak zaczyna z tym podłym paszkwilem walczyć, to jest wyzywany od antysemitów i zabrania mu się zabierać głos na Uniwersytecie, choć książki Nowaka spełniają kryteria pozycji naukowych, zaś książka Grossa (zapraszanego wszędzie jako «naukowiec») nie spełnia żadnych kryteriów publikacji naukowych; gdzie my jesteśmy??? w domu wariatów?? Czy «GW» i «prof.» Gross będą decydowały o tym, kto i o czym może w Polsce publicznie rozmawiać??”.

michal_polonus 05.12.08, 09:29

„Nie jest tajemnicą, że środowisko akademickie w Polsce jest zastraszone polityczną poprawnością. Wypowiadają się ci, którzy głoszą opinie po linii «Gazety Wyborczej».
Przypominam, że jednak prof. Nowak ma stopień doktora habilitowanego historii, zatem jest specjalistą w kwestiach, w jakich się będzie wypowiadał. Jego wykład na konferencji nie ma nic wspólnego z Żydami. (…)
Wychowani na «GW» to jedni z czołowych niszczycieli wolności słowa i wymiany myśli w Polsce.
Czy ta nagonka na Nowaka nie przypomina wam kampanii propagandowych za komuny?:)”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Kraków z kard. Rysiem

2024-04-29 09:19

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

kl. Krzysztof Wowra

W sobotę, 27 kwietnia, jak co roku, łódzcy klerycy roku propedeutycznego z przełożonymi spotkali się z ks. kard. Grzegorzem Rysiem w Krakowie.

CZYTAJ DALEJ

Redaktor naczelny „Niedzieli”: wiara wymaga od nas odwagi

2024-04-29 15:54

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Niedziela

apel

Ks. Jarosław Grabowski

B.M. Sztajner/Niedziela

– Wiara obejmuje zmianę zachowania, a nie tylko powielanie pobożnych praktyk – powiedział ks. Jarosław Grabowski. Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” poprowadził 28 kwietnia rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego.

– Maryja uczy nas, że wiara to nie tylko ufność, to nie tylko zaufanie Bogu, to nie tylko prosta prośba: Jezu, Ty się tym zajmij. Wiara ogarnia całe życie, by móc je przemienić. To postawa, sposób myślenia i oceniania. Wiara angażuje w sprawy Jezusa i Kościoła – podkreślił ks. Grabowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję